Znaleziono 0 artykułów
31.01.2023

Najciekawsze filmy Sundance 2023

31.01.2023
„Eileen” (Fot. materiały prasowe)

Sundance to festiwal inkluzywny – 53 proc. fabuł zrealizowali w tym roku twórcy identyfikujący się jako kobiety, 5 proc. osoby niebinarne, 45 proc. osoby koloru, 20 proc. twórcy LGBT+, a 3 proc. – osoby z niepełnosprawnością. Nagrodzone filmy pochodziły z 15 krajów. W Park City nie zabrakło mocnych debiutów i gwiazdorskich ról Anne Hathaway, Jasona Momoi czy Emilii Clarke. Wybieramy sześć najciekawszych produkcji festiwalu.

„Eileen”: Mroczne zmysły

„Eileen” / (Fot. materiały prasowe)

Adaptację książki „Byłam Eileen” Ottessy Moshfegh („Mój rok odpoczynku i relaksu”) stworzył William Oldroyd („Lady M.”). Życie pracowniczki prowincjonalnego zakładu poprawczego (Thomasin McKenzie) zmienia się wraz z pojawieniem się nowej koleżanki (zjawiskowa, nieznana z tej strony Anne Hathaway). Wielkomiejska Rebecca budzi w Eileen nadzieję na lepsze życie z dala od rozczarowującej rutyny, ale też roznieca w niej zmysłowy ogień. Losy Eileen komplikują się, gdy zostaje wtajemniczona w mroczny sekret Rebekki. Hitchock i „Carol” w jednym.

„Little Richard: I Am Everything”: Pionier rock and rolla

„Little Richard: I Am Everything” (Fot. materiały prasowe)

Do dokumentu o nieco zapomnianym pionierze amerykańskiego rock and rolla podchodziłam sceptycznie. Bo jak taka typowo „amerykańska” historia miałaby zainteresować polskiego widza? Okazało się, że film Lisy Cortés naświetla szeroki kontekst biografii bohatera, czyniąc ją ciekawą nawet dla kogoś, kto muzyki Richarda Wayne’a Pennimana nigdy nie słuchał. Opowieść o perypetiach tego otwarcie queerowego (z wyjątkami na czas nawrócenia i ascezy!) czarnego artysty to historia amerykańskiej (pop)kultury drugiej połowy XX wieku i jej rasistowskich, homofobicznych mechanizmów. Jeśli wydawało się wam, że styl Micka Jaggera, Elvisa Presleya czy Toma Jonesa jest oryginalny, poznajcie Little Richarda. „Tutti Frutti” już nigdy nie zabrzmi tak samo.

„The Eternal Memory”: Miłość w cieniu choroby

„The Eternal Memory” (Fot. materiały prasowe)

Laureat Nagrody Jury to czuły dokument o partnerstwie i miłości w obliczu nieubłaganej choroby. Nominowana do Oscara za „Agenta kreta” (2020) Maite Alberdi tym razem kieruje kamerę na małżonków z pokaźnym stażem, którzy od ośmiu lat żyją z wyrokiem. Były dziennikarz Augusto ma alzheimera i coraz bardziej znika za zasłoną choroby, a jego żona, aktorka Paulina, z determinacją walczy o ocalenie ostatnich przebłysków świadomości jego niegdyś wspaniałego umysłu. Z żony i kochanki stopniowo przemienia się w opiekunkę i matkę. Choć od początku wiadomo, że cud w postaci uzdrowienia nie nadejdzie, cudem jest sama relacja Pauliny i Augusta. Tego filmu nie da się oglądać z suchymi oczami.

„Passages”: Nieforemny trójkąt

„Passages” (Fot. materiały prasowe)

Wyczekiwany powrót niegdyś genialnego („Zostań ze mną”) Iry Sachsa, który w ostatnich latach zawodził (o koszmarnym „Frankie” z Isabelle Huppert lepiej zapomnieć). Na ekranie karkołomny fabularnie pomysł przyjmuje ciekawą formę. Pretensjonalny niemiecki reżyser Tomas (Franz Rogowski) w twórczym impasie nawiązuje romans z pracującą na planie Francuzką Agathe (Adèle Exarchopoulos). Relacja nie przypada do gustu jego mężowi, Brytyjczykowi Martinowi (Ben Whishaw). Powstaje nieforemny, toksyczny trójkąt. Film z empatią zagląda w dusze bohaterów (także tych antypatycznych), nie tracąc przy tym poczucia humoru.

„Smoke Sauna Sisterhood”: Rozmowy kobiet

„Smoke Sauna Sisterhood” (Fot. materiały prasowe)

Sauna gdzieś w południowoestońskim lesie i parne kobiet rozmowy. Cała akcja filmu kręci się wokół polewania gorących kamieni, chłodzenia ciała w lodowatym jeziorze i okładania go leśnymi witkami. Najważniejsze w tym powtarzającym się rytuale są rozmowy. Tak, jakby wraz z pojawiającymi się na skórze bohaterek kroplami potu z ich ciał uchodziły demony i traumy, a rozgrzane pomieszczenie wydawało się równie bezpieczne, jak kozetka u terapeuty. Annie Hints udało się zajrzeć w intymne zakamarki kobiecych dusz, stworzyć – zgodnie z tytułem – historię o głębokim siostrzeństwie. Sposób, w jaki reżyserka pokazuje nagie ciała, koresponduje z wrażliwością, z jaką słucha kobiecych opowieści. Piękny, mądry, ciepły (dosłownie!) film.

„The Persian Version”: Dwa pokolenia imigrantek

„The Persian Version” (Fot. materiały prasowe)

Trudno się dziwić, że to właśnie ten film nagrodziła publiczność. Uniwersalna opowieść o konflikcie pokoleń zyskuje tu współczesny kontekst. Urodzona w Stanach Zjednoczonych Leila (Layla Mohammadi) to czarna owca w amerykańsko-irańskiej rodzinie. Jej nieortodoksyjne wybory życiowe przyprawiają o ból głowy pozornie konserwatywną i tradycyjną matkę, imigrantkę w pierwszym pokoleniu, Shireen (Niousha Noor). W obliczu rodzinnego kryzysu kobiety zostaną zmuszone, by zbliżyć się do siebie po latach tarć i kłótni. Okaże się, że łączy je o wiele więcej, niżby chciały… Energetyczny, kolorowy i wesoły „The Persian Version” ma urok „Mojego wielkiego greckiego wesela”, a jednocześnie o wiele większy ciężar gatunkowy. Nagradzana już wcześniej na Sundance Maryam Keshavarz znowu daje widzom przystępne i mądre kino, które może trafić do szerszej dystrybucji, także w Polsce.

Najlepsze filmy z poprzednich edycji festiwalu Sundance, jak również wiele więcej niezależnych produkcji światowego kina, dokumentów oraz koncertów można oglądać w Polsce na kanale Sundance TV.

Anna Tatarska, Sundance
Proszę czekać..
Zamknij