Znaleziono 0 artykułów
20.03.2020
Artykuł partnerski

Złoto, kawior i technologia, czyli luksusowa pielęgnacja skóry twarzy

20.03.2020
(Fot. Materiały prasowe FOREO)

UFO 2 od szwedzkiej marki FOREO to inteligentne urządzenie do nakładania maseczek w płachcie. Ogrzewanie i chłodzenie, technologia pulsacji T-Sonic, światła ledowe, a wreszcie dobrze wyprofilowany kształt – to wszystko sprawia, że możemy jeszcze lepiej wykorzystać dobroczynne działanie składników, czasem tak luksusowych jak 24-karatowe złoto i kawior.

Przez dziesięć dni na własnej skórze testowałam UFO 2 – inteligentne urządzenie do nakładania koreańskich masek w płachcie. Mam suchą i wrażliwą cerę z tendencją do przebarwień. Po zimie jest przesuszona i szara z rysującymi się liniami i drobnymi zmarszczkami, dlatego zdecydowałam się na odmładzającą kurację Intensive Caviar Fusion z ekstraktem z kawioru i 24-karatowego złota. Dwuetapowy zabieg składa się z maski, która odnawia i rewitalizuje skórę, oraz ujędrniającego serum z drobinkami 24-karatowego złota.

(Fot. Materiały prasowe FOREO)

Czas start

Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne – UFO 2 jest małe i zgrabne, łatwo mieści się w dłoni i pozwala z łatwością dotrzeć do wszystkich zakamarków twarzy. Wykonany z ultrahigienicznego silikonu dysk jest całkowicie wodoodporny, więc częste mycie, trzymanie mokrą ręką, czy odkładanie na wilgotny blat w łazience nie stanowi problemu.

Żeby uruchomić UFO 2, trzeba ściągnąć aplikację na telefon, odpowiedzieć na kilka pytań, pozwalających określić rodzaj cery, a później przy pomocy Bluetootha połączyć smartfona z urządzeniem. Cały proces jest intuicyjny i zajmuje tylko chwilę.
Gdy otwieram saszetkę z maską, od razu czuję ciepły kwiatowy zapach – kompozycję bergamotki, róży i piżma. Dla cery kluczowe będą jednak wyselekcjonowane składniki esencji: kawior, który przeciwdziała starzeniu, hialuronian sodu zapewniający stabilne nawilżenie oraz kojący ekstrakt z liści aloesu barbadensis. Płachtę, czyli silikonowy krążek, przymocowuję pod przeźroczystym pierścieniem. I jestem gotowa do działania. Mogę rozpocząć domowy zabieg pielęgnacyjny, która będzie trwał tylko 180 sekund.

Trzy minuty dla piękna

Pierwsza faza to przygotowanie. Przez 30 sekund ogrzewam skórę twarzy. Przesuwanie ciepłego dysku po policzkach, czole i skroniach jest bardzo przyjemne, ale ma też właściwości pielęgnacyjne – odpręża mięśnie twarzy i rozszerza naczynia krwionośne. Czerwone światło LED redukuje zmarszczki.

Druga faza trwa 70 sekund, a jej celem jest odnowa. Obok terapii ciepłem pojawiają się intensywne pulsacje T-Sonic, które sprawiają, że cenne składniki maseczki docierają w głąb skóry. Dla mnie to też przyjemny masaż. Dodatkowo zielone światło LED pobudza krążenie krwi i działa odprężająco, poprawiając wygląd skóry twarzy.

Wreszcie trzecia i ostatnia faza – 80-sekundowe ujędrnianie. Tym razem to inteligentne urządzenie UFO 2 obniża temperaturę i zaczyna chłodzić. Krioterapia odświeża i ujędrnia skórę przy zachowaniu właściwego nawilżenia. Wciąż czuję pulsacje, ale już delikatniejsze. W tej fazie skóra wciąż naświetlana jest zielonym światłem LED. 

Cały zabieg jest bardzo przyjemny, esencja jest równomiernie rozprowadzona po twarzy. Czekam chwilę, aż nadmiar zostanie wchłonięty przez skórę. 

(Fot. Materiały prasowe FOREO)

Złote płatki

Kolejny etap to nałożenie serum. Mała czarna buteleczka z pipetką kryje w sobie unikalną kompozycję z 24K złota, które ma właściwości odmładzające, przeciwdziałające stężeniu kawior i ujędrniający filtrat z fermentujących drożdży.

Wrażenie robią zawieszone w przezroczystym płynie płatki złota, które razem z zawartością całej buteleczki rozprowadzam delikatnie po twarzy i szyi. Po chwili delikatnie wmasowuję i wklepuję. I to już wszystko. Po kilku minutach moja skóra twarzy jest gotowa, do aplikacji kremu, którego używam codziennie.

Przyjemne z pożytecznym

Już po trzech takich zabiegach, które przeprowadzam w ciągu 10 dni, widzę wyraźną poprawę cery. Skóra twarzy jest nawilżona i napięta, ma zdrowy blask i promienieje. W dodatku zauważam, że zniknął delikatny obrzęk oczu, do którego mam tendencją. Wyglądam na wypoczętą.

Co ważne, to kilka minut rozgrzewającego i schładzającego masażu, ale też łatwość aplikacji maski, czy przyjemność z luksusowego zabiegu, sprawiają, że pielęgnacja staje się relaksem, a nie przykrą koniecznością. Trzy minuty to tylko chwila, więc włączając ten rytuał w codzienną rutynę, nie muszę niczego przyspieszać, ani z niczego rezygnować. Czuję się odprężona i zadbana. Zupełnie naturalnie wracam do zabiegu, a jak wiadomo, nie tylko świetna formuła i nowoczesna technologia, ale też regularność dają realne efekty.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij