Znaleziono 0 artykułów
04.11.2021

Premierowo na Vogue.pl: Kolekcja Rosa Chains jesień-zima 2021-22

Kamila Wagner

Agnieszka Rosa to mistrzyni równowagi. Potrafi znaleźć balans pomiędzy formą miekką i organiczną a precyzyjnie rzeźbioną. W kolekcji biżuterii Rosa Chains na jesień-zimę 2021-22 znajdziemy kolczyki, pierścionki i naszyjniki ze złota i kamieni.

Najtrudniej zaburzyć symetrię – mówi Agnieszka Rosa. – Wbrew pozorom łatwiej jest stworzyć coś regularnego, równego. Ona szukała balansu pomiędzy formą miekką i organiczną a kontrolowaną, rzeźbioną z uwagą. O minimalne zaburzenie. Inspiracji jak zwykle szukała w świecie natury. Przeglądała zdjęcia skał ukształtowanych przez morskie fale. Gdzie ich szukać, wiedziała z włoskich podróży. Wiedziała, choć tam akurat wcześniej nie była, że najpiękniejsze formy skalne znajdzie na Sardynii. – To pomocne, spojrzeć na gotową już bryłę, podpatrzeć, jak można poprowadzić linię, którą płaszczyznę wgnieść, który bok zeszlifować – opowiada. Musiała dać jakiś impuls dłoniom, więc jak zawsze zaczęła od projektowania małych prototypów. Użyła innej niż dotychczas techniki. Zajęła się rzeźbieniem w wosku jubilerskim. – Organiczne formy trzeba poczuć w palcach. Myśleliśmy, żeby zaprojektować je w 3D, ale technologia nie daje takiego zrozumienia kształtów – tłumaczy.

(Fot. Agnieszka Kulesza & Łukasz Pik)

W wosku wyrzeźbiła pierwszy model – sygnet z nieregularnym, obłym onyksem. – Każdy kamień jest szlifowany dopiero, gdy odlejemy sygnet. To żmudny proces, ale efekt jest zupełnie wyjątkowy – mówi. Gdy był gotowy, praca nad kolekcją nabrała rozpędu. – Nigdy nie jest tak, że projektuję całość i niosę szkice do pracowni. Od czegoś musimy zacząć eksperymenty, ściśle współpracuję z naszymi jubilerami – opowiada. Sygnet w kształcie spłaszczonej elipsy był inspiracją do projektu naszyjnika, w którym każde ogniwo jest inne, każde ręcznie wyrzeźbione i wyginane.

Autorskie sploty łańcuszków to już znak rozpoznawczy Agnieszki Rosy. W kolekcji na jesień-zimę 2021-22 jest ich więcej. Drugi model powstał ze skręcanych ręcznie złotych drucików, które pięknie odbijają światło. Jest też klasyczny splot jubilerski, wykonany ręcznie na zamówienie. – Każde ogniwo składa się z dwóch zlutowanych płaskowników, do tego dodaliśmy nasze autorskie zapięcie – tłumaczy Agnieszka Rosa. Wśród naszyjników wyróżniają się też te o formie dzwonka. Projektantka zaczęła od prostokąta, chciała go jakoś zaburzyć, zniekształcić. Dodała zawieszkę i naturalnie zaczął przypominać jej owczy dzwonek. Model tak jej się spodobał, że zrobiła go w dwóch rozmiarach. Oba naprawdę dzwonią w ruchu. Agnieszka będzie je nosić jak w kampanii reklamowej – w komplecie.

Lekko zaburzone są też formy pierścionków. Sygnet Junona z poprzedniej kolekcji zachował nieregularną oprawę kamienia, zyskał nowy czarny kaboszon z onyksu. – Na pierwszy rzut oka wydaje się symetryczny jak skały Sardynii. Trzeba się przyjrzeć, żeby dostrzec subtelne krzywizny. Dzięki nim moja biżuteria staje się bardziej indywidualna, lekko mroczna – mówi Agnieszka Rosa. Rzeczywiście, nieregularne linie, szczególnie w odbijającym światło złocie, stają się wręcz hipnotyczne. Trzeba się im długo przyglądać, by zmapować ich kształt.

(Fot. Agnieszka Kulesza & Łukasz Pik)

Podobnie jest z kolczykami – i tymi wysadzanymi brylantami – ich oprawa tworzy błyszczącą taflę – i tymi ze złota. Nawet bardziej klasyczne modele, jak nadmuchane koła, mają sekrety. – Ten model zamawiamy we Włoszech. Technologia, w jakiej jest wykonywany, wymaga specjalistycznych narzędzi i know-how. Jest objęta tajemnicą. Wiem tylko, że robione ręcznie w naszej pracowni ważyłyby cztery razy więcej – tłumaczy projektantka. Więcej jest w tej kolekcji eksperymentów technologicznych. Istotnym elementem są nowe faktury. Jedną udało się osiągnąć przez nieregularne młotkowanie, dwie kolejne przez topienie metalu. – Ich prototypy powstały ze srebra, bo złoto nie topi się w taki sposób. Powoli się nagrzewa, potem nagle się pali i zamienia w kulkę. Podgrzane odpowiednią techniką srebro zaczyna natomiast płynąć. Trudno ten proces kontrolować, czasem trzeba zrobić kilkadziesiąt prób, zanim powstanie pierwowzór. Potem dopiero można odlać egzemplarz ze złota – opowiada Agnieszka Rosa. Każdy rozmiar obrączki musi więc stworzyć od zera, dlatego choć zachowują podobny charakter, różnią się w niuansach.

Nową formę zyskał bestsellerowy sygnet z monogramem – ma delikatną ażurową oprawę, kształt herbatnika i rzeźbiony w onyksie inicjał. W kolekcji pojawiają się trzy modele kolczyków z perłami – jedne bliżej ucha, z największymi rzecznymi egzemplarzami, jakie udało się znaleźć. Drugie, mniejsze, mają piękną oprawę – złoto oplata je jak wstążka. Trzecie to propozycja na wieczór – małe złote koła, na które można nawlec perłowe kaskady ułożone od najmniejszej do największej. Dla entuzjastek drobniejszej biżuterii są kolczyki sztyfty w kształcie małych kamyków w trzech różnych rozmiarach. Każda para to dwa różne kształty, są też opcje z brylantami. Można kupować je pojedynczo lub w zestawach. Modeli nie do pary jest więcej – dwa pierścionki, które mogą pasować do siebie jak puzzle, a mogą też się mijać na palcu, dwie bransoletki, niby podobne, ale jednak różne.

(Fot. Agnieszka Kulesza & Łukasz Pik)

Nie wszystkie zmieściły się w kampanii, która powstała tam, gdzie wszystko się zaczęło – na Sardynii. – Sardynia może kojarzyć się z rajem, turkusową wodą, ale ja miałam bardziej mroczne skojarzenia i trochę tę wyspę w naszej kampanii zdemonizowaliśmy – śmieje się Agnieszka. Narracja i estetyka zdjęć nawiązują do czarno-białego filmu „L’Avventura” Antonioniego z 1960 r. Zdjęcia do filmu powstawały na Sycylii i Wyspach Liparyjskich. Atmosfera jest ciężka, kadry na skały i fale budzą w widzach napięcie. – Opowiada o zaginionej na tych skałach dziewczynie, i my tu też taką dziewczynę mamy – mówi projektantka. To pierwszy raz w historii marki, kiedy udało się zrealizować tak dużą, wyjazdową kampanię. – To było emocjonujące i trudne, po drodze zaliczyliśmy zmianę modelki i terminu. Ostatecznie udało nam się osiągnąć taki efekt, po jaki jechaliśmy – mówi. Część kadrów przypomina minione kampanie. – Często świadomie nawiązujemy do klimatu naszych poprzednich kampanii. Świeżości powinna towarzyszyć spójność estetycza.

Choć po skończeniu kolekcji Agnieszka lubi się zdystansować, tym razem nie całkiem się udało. Wróciła na Sardynię i nie mogła przestać zachwycać się wyjątkową przyrodą, pięknem, które nie przemija. – Skoro robię wykonywaną ręcznie biżuterię ze złota, to musi być ona ponadczasowa, nie może się zdezaktualizować – mówi. Za każdy projekt czuje się więc bardzo odpowiedzialna. Ta presja nie odbiera jej jednak fantazji. Ot, mistrzyni balansu.

39/41Tylko u nas: Rosa Chains jesień-zima 2021

Proszę czekać..
Zamknij