Znaleziono 0 artykułów
21.10.2021

Artystka Ala Savashevich: Maszeruję tak, by zaburzyć rytm

21.10.2021
„Poza.Pozycja.Sposób” wideo, 2019

Ala Savashevich w swoich pracach używa prostych środków wyrazu, ale porusza kwestie trudne: skupia się na tematach związanych z presją społeczną, z mechanizmami kontroli i opresyjnością systemów. Działalność artystki doceniono podczas Warsaw Gallery Weekend 2021 – Savashevich, wraz z Zuzanną Bartoszek, została laureatką Nagrody Fundacji Sztuki Polskiej ING. 19 listopada 2021 w białostockiej Galerii Arsenał będzie miała pierwszą indywidualną wystawę.

Zostałaś nagrodzona za pracę „Poza. Pozycja. Sposób”, którą do 30 listopada można oglądać w galerii Biuro Wystaw w Warszawie. W jaki sposób powstała?

Praca powstała w 2019 roku. Zastanawiałam się wówczas nad koncepcją niepraktycznych butów. Chciałam zwrócić uwagę na to, co dla nas niewygodne, szkodliwe, a co wtłacza nas w określony system, sytuacja polityczna czy nawet my sami. Na wideo zakładam buty stworzone z pomalowanej na czerwono-czarno stali, zastanawiając się, jaką przybrać pozę, by zminimalizować niewygodę, by spełnić narzucone oczekiwania i standardy. Kiedy robiłam w nich pierwszy krok, myślałam także o byciu artystką – o niestabilności, o odpowiedzialności związanej z tym zawodem. Ciągle zastanawiam się nad kolejnym krokiem.

Który może okazać się niepewny, bolesny albo wręcz niemożliwy do zrealizowania.

Tak, ciągle o tym myślę. Buty zamiast obcasów mają symboliczną radziecką gwiazdę, która też jest sugestywna, opowiada moją historię. Choć dla części publiczności gwiazda była symbolem sukcesu. Odbiór pracy zawsze zależy od tego, skąd pochodzimy, jaką mamy historię i jakie tło. Moje prace, choć w dużej mierze mówią o Białorusi, mają też dość uniwersalny charakter.

Jestem rzeźbiarką, więc noszenie obcasów na co dzień jest niepraktyczne. Co oczywiście nie oznacza, że w mojej szafie w ogóle obcasów nie mam. Ale chciałam pokazać, że każdy może dokonywać wyborów odpowiednich dla siebie, bez presji czy oglądania się na panujące normy.

Twoja praca przyciągała wzrok nawet mimo bardzo dużego zamieszenia podczas WGW. Prostota wyrazu jest bardzo sugestywna.

Często realizuję krótkie filmy, które są nośnikiem ważnych i mocnych treści. „Poza. Pozycja. Sposób” nagrywałam chyba trzy razy, zakładałam więc i zdejmowałam stalowe buty wielokrotnie, co zaowocowało obtarciem. To był naprawdę bolesny proces, po którym została mi malutka blizna. To, co sprawia nam dyskomfort, odbija się nie tylko na naszej psychice, ale także na ciele. Najgorzej jest zresztą, kiedy mimo rany nadal musimy zakładać te niewygodne buty.

„Poza.Pozycja.Sposób”, buty, 2019

Wideo „Oddam ramkę na zdjęcie” powstało w 2020 roku, na cztery miesiące przed kolejnymi sfałszowanymi wyborami w Białorusi. Praca odnosi się do rewolucji i upadku wielkich symboli. Czym jest dla ciebie rewolucja, jak się dokonuje zmiana?

„Oddam ramkę na zdjęcie” powstało w prima aprilis, choć dla mnie niekoniecznie był to zabawny czas. Trwał pierwszy lockdown, wszyscy byliśmy zamknięci w domach. Początkowo cieszyłam się, że będę mogła w końcu pobyć z własnymi pomysłami, bez rozpraszaczy. Okazało się jednak, że samotność była bardzo dojmująca, miałam wrażenie, że jestem uwięziona w pokoju, a moje myśli odbijają się od ścian. Praca była swoistym krzykiem rozpaczy. Wideo nagrałam 1 kwietnia: miałam na sobie obcasy, bardzo ciasną spódnicę i marynarkę, która mocno ograniczała mi ruchy. W tym urzędniczym stroju z trudem wdrapywałam się na krzesło, by zdjąć ze ściany portret Łukaszenki.

Potem powstało „Święto wiosny” – wideo, na którym ubrana we własnoręcznie uszyty z filcu mundur wykonuję taniec śmierci. Pokazałam tę pracę 9 maja, czyli  w obchodzony nadal na Białorusi Dzień Zwycięstwa. Cały świat był wtedy zamknięty, mieliśmy pandemię, a na Białorusi postanowili zrealizować paradę z udziałem kombatantów – najbardziej narażonych na zarażenie. Wszystko dla celów ideologicznych. Zdecydowałam się więc odtańczyć taniec śmierci oparty na baletowej choreografii. Okazało się to bardzo trudne, znajoma choreografka powiedziała mi jednak, żebym się nie martwiła, bo ciało prędzej czy później samo zapamięta odpowiednie ruchy.

„Święto wiosny”, 2020, detal

To odnosi się też do naszego wychowania – ciało zapamiętuje pewne schematy. Nawet jeśli nie chcemy czegoś robić, to czasem ukształtowane w nas wzorce uruchamiają odpowiednie procesy. Dlatego w trakcie parady trudno jest wyłamać się z szeregu. Staram się więc iść razem z innymi, ale zaburzać rytm, maszerować nie w nogę. Inni też starają się to robić, społeczeństwo białoruskie zrobiło duży krok do przodu.

Te prace są dla mnie bardzo ważne. Obie mówią o sytuacji politycznej w mojej ojczyźnie, o osobie „nieprawdziwego prezydenta”. Nie jestem w stanie odciąć się od swojego pochodzenia, od emocji.

„Oddam ramkę na zdjęcia”, wideo, 2020

To naturalne, bez tego nie byłoby twojej sztuki!

Tak, tam w końcu dorastałam, żyłam, doświadczałam. Mieszkam w Polsce od siedmiu lat, mam tu wspaniałych znajomych, siostry, które mnie bardzo wspierają. Używam słowa „siostra”, bo tutaj, we Wrocławiu, znam kobiety, na które zawsze mogę liczyć, które są dla mnie oparciem, które kibicują mi i cieszą się z podejmowanych przeze mnie kolejnych kroków. Ostatnio dostałam się na studia doktoranckie, cieszyłyśmy się z tego wspólnie.

Często jeżdżę Uberem, bardzo to lubię, bo, wiadomo, kierowcami są często Ukraińcy i Białorusini, więc możemy sobie porozmawiać. Wtedy dociera do mnie, że żyję w artystycznej bańce, a ludzie mają naprawdę traumatyczne historie. Moje środowisko bardzo mnie wspiera, mogę liczyć na przyjaciół i znajomych, którzy są mi bliscy.

Ala Savashevich / Fot. Alicja Kielan

W moich pracach często też poruszam kwestie związane z kobiecym środowiskiem, z siostrzeństwem i marginalizacją kobiet. Moja mama, babcia i siostra są szwaczkami, jako dziecko chodziłam nawet z mamą do jej zakładu pracy. Pamiętam więc widok siedzących przy maszynach, od rana do wieczora, kobiet. Stąd też motyw szycia w moich pracach.

Obecnie szyjesz prace na nową wystawę.

19 listopada 2021 w Galerii Arsenał w Białymstoku otworzy się moja pierwsza indywidualna wystawa, ważna dla mnie z wielu względów. To działanie o powrocie do domu, przemijaniu, poczuciu samotności. „Nie da się przewidzieć, co trzeba będzie pamiętać” dotyczyć będzie także wspomnień. Mieszkając w Polsce, wielokrotnie wracam myślami do różnych etapów mojego życia, do „miejsc pamięci”, które wywołują we mnie bardzo silne emocje. Zastanawiam się wówczas, czemu czuję właśnie to, czemu mimo dorastania w reżimie mam dobre wspomnienia. Wiadomo, byłam wtedy dzieckiem, inaczej odczuwałam świat. Nie miałam styczności z problemami społecznymi, nie zdawałam sobie z nich sprawy.

„Święto wiosny”, wideo performans, 2020

Ważne jest dla mnie, że wystawa będzie blisko granicy z Białorusią. Ostatni raz w domu byłam ponad dwa lata temu. Nigdy nie myślałam, że będę tak tęsknić za Białorusią. Dochodzę do wniosku, że fizyczna ojczyzna jest bardzo ważna: żeby wrócić, namacalnie doświadczyć emocji. Moja wystawa będzie dotyczyć również deformacji wspomnień. Pozytywne emocje są silniejsze od tych negatywnych, choć to te negatywne przerabiamy dłużej.

Ostatnio jeździłam razem z moją kuratorką, Ewą Chocianowską, wzdłuż granicy. To było niesamowicie poruszające doświadczenie – nigdy nie myślałam, że będę jednocześnie tak blisko i tak daleko od domu.

 

 

ALA SAVASHEVICH (1989, Stolin, Białoruś) – obecnie mieszka i pracuje we Wrocławiu. Od 2021 doktorantka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych im. E. Gepperta we Wrocławiu. W 2021 otrzymała stypendium Prezydenta Wrocławia. Od 2020 wraz z Pamelą Bożek i Iwoną Ogrodzką działa w nieformalnej grupie Bezgraniczna Pomoc, wspierając osoby pochodzenia białoruskiego. Prace artystki były pokazywane na wystawach na Białorusi, w Polsce, na Ukrainie, w Niemczech i Austrii.

 

Maja Wolniewska
Proszę czekać..
Zamknij