Znaleziono 0 artykułów
12.01.2020

Celia Paul: Autoportret

12.01.2020
Celia Paul (Fot. Gautier Deblonde, dzięki uprzejmości Victorii Miro)

Lucian Freud był sławny i zadufany w sobie. Nawet nie uwodził, po prostu polował na studentki. Malarka Celia Paul miała 18 lat, gdy została jego kochanką. „Wiedziałam, jak to jest czuć się nikim. To niewiarygodnie bolało” – pisze w wydanej niedawno autobiografii. Jej obrazy są pokazywane w najlepszych galeriach świata.

Celia Paul wygląda jak mniszka. I tak też żyje w londyńskim mieszkaniu przypominającym klasztorną celę. Pokój jest przejmująco pusty. Na podłodze gołe deski, mokre plamy na ścianach i suficie, żadnych mebli ani dekoracji, tylko metalowa prycza, jedno krzesło w kącie i poplamiony szezląg, który proponuje rzadko zaglądającym tu gościom. Pracownia obok pokoju wygląda niemal identycznie, tylko podłoga i ściany pokryte są resztkami farby.

Mieszkanie nie zmieniło się od czasu, gdy 37 lat temu kupił je dla Celii Lucian Freud. Jest tylko dużo bardziej zniszczone i więcej tu teraz obrazów. Ich ascetyczne piękno współga z wnętrzem i z tym, jak wygląda ich autorka. Długie, czarne, pochlapane farbami luźne suknie przypominają habity. Włosy, mocno posiwiałe, sięgają talii.

Lucian and Me, 2019 (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)

Celia przyszła na świat w 1959 roku jako jedna z pięciu córek pary chrześcijańskich misjonarzy, w Thiruvananthapuram w Indiach, gdzie jej rodzice głosili ewangelię. Tam spędziła wczesne dzieciństwo, potem trafiła do religijnej wspólnoty w południowozachodniej Anglii. Ojciec troszczył się o sprawy ducha, ale nie przywiązywał wagi do kwestii przyziemnych, takich jak jedzenie, ubranie czy nauka.

Teraz, z perspektywy 60-latki, Celia zastanawia się, jak mógł być tak nieodpowiedzialny. Powoływał do życia córkę za córką, a potem kolejno wysyłał je do szkoły z internatem.

Ona miała szczęście. Nauczyciel plastyki dostrzegł w niej talent. Napisał list do Slade School of Fine Art w Londynie, że jedna z jego uczennic jest wybitnie uzdolniona. Rektor uczelni, sir Lawrence Gowing, cieszący się uznaniem malarz, zaprosił ją do Londynu. Odcięta dotąd od świata 16-letnia Celia wyruszyła na studia do stolicy.

Celia Paul "Self-Portrait" (Fot. Materiały prasowe)

Zirytowały mnie te łzy

Czuła się zagubiona i wyobcowana. Nikogo nie znała, wszyscy byli od niej starsi, w dodatku na uczelni kładziono duży nacisk na rysowanie z natury nagich modeli, a ją nagość i seksualność krępowały. Nie bardzo rozumiała, czego może się nauczyć, rysując kogoś, kogo nie zna. Dla niej zawsze najważniejszymi obiektami prac były najbliższe jej osoby, matka i cztery siostry.

Hawthorn Blossom Tree, 2019 (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)

Gdy na wakacje przyjechała do domu, była zdeterminowana, by namalować akt swojej bogobojnej matki. „Poprosiłam, żeby zdjęła ubrania”, pisze we wspomnieniach „Self-Portrait”, które właśnie ukazały się w Wielkiej Brytanii. „Stanowczym tonem poinstruowałam ją, jaką pozycję powinna przyjąć: miała leżeć na plecach i lekko unosić jedną nogę. Kiedy zawahała się i nie zrobiła tego, o co prosiłam, zaczęłam na nią krzyczeć. Byłam okrutna. Matka płakała i mówiła, że traktuję ją jak przedmiot. Zirytowały mnie te łzy. Powiedziałam, że nie wierzy we mnie. W końcu poddała się i przez resztę wakacji mi pozowała, dzień w dzień”.

Gdy na drugim roku Celia namalowała pierwszy duży obraz „Family Group”, przedstawiający rodziców i siostrę, sir Lawrence Gowing stwierdził, że to najlepszy obraz, jaki do tej pory został namalowany w Slade.

Świat pełen niebezpieczeństw

Któregoś dnia w jednej z londyńskich galerii zobaczyła wystawę Luciana Freuda. Były tam portrety jego matki, nagich przyjaciół i córek, czasami dziwaczne, wręcz brzydkie, jakby malowane w pośpiechu, grubo nakładaną farbą. To ją utwierdziło w przekonaniu, że sama zmierza w dobrym kierunku.

Kate in White, Spring, 2018 (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)
Celia Paul przed muzeum, 2008 rok (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)

Traf chciał, że w tym samym 1977 roku Freud zjawił się na uczelni, by poprowadzić zajęcia ze studentami. 18-letnia Celia zapragnęła pokazać mu swoje prace w nadziei, że zauważy podobieństwo. Niełatwo było jej zebrać się na odwagę, by podejść do sławnego malarza, od którego, jak wspomina, bił wręcz blask. „Weszłam do jego pracowni i spytałam, czy jest zajęty. Roześmiał się ubawiony i powiedział, że w najmniejszym stopniu”. Zaproponował, by napili się razem herbaty. Gdy tylko wsiedli do taksówki, chwycił Celię za włosy, za szyję. W domu zaczął ją całować. Przerażona dziewczyna, zupełnie niedoświadczona w sprawach seksu ani w ogóle w relacjach z mężczyznami, wyrwała się i wybiegła. Nie poszła na jego następne zajęcia, ale zadzwonił zapytać, czemu jej nie było. I znów zaprosił ją do domu.

Tym razem, gdy tylko weszła, przycisnął ją do ściany i zaczął całować, a potem pociągnął na podłogę. 55-letni Freud miał za sobą wiele związków, oficjalnie był ojcem 12 dzieci, choć niedługo będzie się mówić o 40. Celia została jego kolejną kochanką. „To, co się wydarzyło, głęboko mną wstrząsnęło. Czułam, jakbym się stała inną osobą. Zastanawiałam się, czy mama zauważy… Popełniłam grzech, coś nieodwracalnie straciłam. Czułam się jednocześnie winna i silna, jakbym wkroczyła do bezkresnego świata pełnego niebezpieczeństw”.

Wtedy nie widziała tego, co zrozumiała jako dojrzała już kobieta – że to uczucie było jak ciężka choroba. Potrafiła przez trzy dni nie wychodzić z mieszkania, bo Lucian powiedział, że zadzwoni. Czciła jego sztukę, jego umysł i jego ciało. Wspominając jego dotyk, pisze: „Czułam, jakby moje kości rozpuszczały się ze szczęścia”. Ale po chwilach ekstazy następowały okresy głębokiej depresji. Nie radziła sobie z tymi uczuciami, zaczęła się samookaleczać.

Silvery Sea, 2018 (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)

Na zdjęciu z tego okresu widać niezwykle drobną i delikatną, niepewną siebie dziewczynę. Łączyła w sobie skrajną niewinność i żelazną wolę, miała przy tym niezwykłą skłonność do cierpienia i poświęceń.

Płakałam, gdy mnie malował

Freud był sławny i zadufany w sobie. Na pytanie, jak mógł mieć tyle dzieci w tym samym wieku, miał zażartować: „Nie rozumiesz, że miałem rower?”. O wybrykach profesora głośno rozmawiało się w gronie studentów.

Celia wcześnie odkryła, że mimo eksżon, kochanek i dzieci – już narodzonych i tych, które były w drodze – nieprzerwanie polował na jej rówieśnice z uczelni. Dostała mdłości, kiedy rektor uczelni Lawrence Gowing wspomniał, że wśród przyszłych uczennic jest nowa „miłostka” Luciana i że on tego potrzebuje, bo dzięki temu „rozwija się jego sztuka”.

The Brontë Parsonage, 2017 (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)
Autoportret, 2019 (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)

„Wiedziałam, jak to jest czuć się nikim. To niewiarygodnie bolało. Ale ja naprawdę go kochałam, a on mnie zapewniał, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu, więc tej myśli się trzymałam. Był bardzo tajemniczy. To stanowiło część jego wizerunku, a dla mnie największą traumą stały się przypadkowo usłyszane szepty i plotki o tym, co robił z innymi kobietami”.

Celia chce wierzyć, że była dla Freuda ważna nie tylko jako kochanka, ale też jako malarka. Niektóre z jej prac rzeczywiście wywarły na nim wrażenie. Gdy zobaczył jej „Family Group”, postanowił też stworzyć ogromne płótno przedstawiające kilka siedzących postaci. Tak powstał „Large Interior, W11”, na którym Celia jest jedną z modelek. W długiej sukni, zamyślona, ze spuszczonym wzrokiem, przywodzi na myśl postaci z powieści sióstr Brontë.

W tym samym czasie Freud namalował „Naked Girl With Egg”. Tu Celia leży na łóżku naga i przeraźliwie smutna. W „Self-Portrait” wspomina pozowanie do tego obrazu: „Czułam się wystawiona na widok publiczny, a nienawidziłam tego uczucia. Płakałam, gdy mnie malował. Próbował sprawić, bym lepiej się poczuła, mówiąc, jak bardzo mu się podobam. Ale ja mu nie wierzyłam, bo dowód na to, co naprawdę czuje, był na płótnie naprzeciwko mnie”. Co czuł? Była pewna, że niesmak. Ona nienawidziła swojego ciała. Może widząc, że ona czuje niesmak do samej siebie, to właśnie Freud chciał uwiecznić?

Frank and Eve, 2019 (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)

W 1984 roku okazało się, że Celia będzie miała dziecko. Freud, wpatrzony w nią w czasie ciąży, oddalił się, gdy przyszedł na świat ich syn Frank. Podczas odwiedzin w szpitalu zobaczył plamy na sukience i zapytał, co to jest. Powiedziała, że mleko wypływające z piersi. Nie krył obrzydzenia. Ona dzięki dziecku pierwszy raz poczuła, co to znaczy kochać kogoś, kto nie jest Lucianem. Przez moment myślała, że może bez niego żyć. Ale gdy Frank miał ledwie kilka tygodni, zostawiła go pod opieką matki i wróciła do Londynu, by być blisko Freuda i pracować.

Rozstali się cztery lata później. Celia odeszła, uznając którąś z kolejnych zdrad za tę „o jedną za dużo”. Ostatni obraz, na którym ją namalował, „Painter and Model” (1987), przedstawia Celię stojącą boso w pracowni w czerwonej sukience pomazanej farbą, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Przed nią leży nagi mężczyzna z rozłożonymi szeroko nogami i genitaliami na wierzchu, patrzy wyzywająco przed siebie.

Autoportret, wczesne lato

Dziś Celia Paul opowiada historię o drodze od cierpienia, poświęcenia i samotności do czegoś w rodzaju łaski. Wśród jej pełnych smutku i melancholii obrazów, docenianych przez krytykę i pokazywanych w najlepszych galeriach świata – od londyńskiej National Portrait Gallery po nowojorskie Metropolitan Museum – przykuwa uwagę „Self-Portrait, Early Summer” z 2018 roku. Celia siedzi w domu, w swoim „klasztorze”. Spokojnie trzyma dłonie na kolanach i patrzy przed siebie. Światło pada na nią z góry. Plamy farby na sukience migoczą jak szlachetne kamienie.

Jej syn Frank Paul jest utalentowanym malarzem. Wyszła za mąż za nauczyciela filozofii, Stevena Kupfera. Nie mieszkają razem, mąż nie ma nawet klucza do jej drzwi.

Steve, 2019 (Fot. Dzięki uprzejmości artystki i Victorii Miro)
Anna Łuszczak 
Proszę czekać..
Zamknij