Znaleziono 0 artykułów
17.05.2022

Oddajmy Gucci, co boskie

17.05.2022
Fot. materiały prasowe

Alessandro Michele: poeta, dramaturg, artysta. Mistrz słowa, które stapia z konstrukcją ubrań i dodatków, jakie od 2016 roku tworzy dla Gucci. Nic nie jest w jego twórczości przypadkowe. I nic nie ma wyłącznie jednej definicji. Jego dzieła to raczej zlepek znaczeń, inspiracji, swoisty patchwork, w którym przeszłość towarzyszy teraźniejszości i przyszłości. W kolekcji Resort 2023 zaprezentowanej w XIII-wiecznym zamku Castel del Monte we włoskiej Apulii odwołuje się do kosmogonii. Tworzy własny mit o początku świata i pisze opowieść o jego współczesnej kondycji.

Jeśli ktokolwiek myślał, że za nową kolekcją Michelego stała jedna inspiracja, ewidentnie nie zna specyfiki jego pracy. Żeby ująć to jak najbardziej obrazowo, jego proces twórczy jest jak tort: soczysty, złożony z różnych smaków i warstw. Włoski projektant jest jak każdy multidyscyplinarny i bardzo wyedukowany artysta – łączy epoki i momenty, czerpie z biografii najważniejszych postaci, na warsztat bierze dzieła bądź bohaterów, jakich przedstawiają.

Fot. materiały prasowe

W kolekcji Resort 2023, którą zaprezentował pod niebem spowitym pełnią księżyca i w XIII-wiecznym Castel del Monte, rzymska mitologia mieszała się z ezoteryką, średniowiecznymi opowieściami i esejami Waltera Benjamina, które po jego samobójczej śmierci opublikowała  przyjaciółka i intelektualna sojuszniczka Hannah Arendt. Mieszanka wybuchowa? Bynajmniej. U Michelego służy raczej za wielowymiarowy koncept. Projektant kreśli wizję historycznej, ale i współczesnej rzeczywistości, oraz osadza w niej modę. – To więcej niż krawiectwo – mówi. – Bycie projektantem nie oznacza dziś bycia wyłącznie krawcem czy artystą, uwieczniającym jednowymiarową  narrację. To raczej bycie ambasadorem ubrań, które same w sobie stają się medium. Stworzenie kolekcji jest jednoznaczne ze wskazaniem twojej definicji świata, ponieważ nie można patrzeć na modę bez oderwania od życia i ludzkości.

Michele jest równie dobrym poetą, co projektantem. Jego kolekcje – celowo chaotyczne, wielowymiarowe i eklektyczne – pokazują, jak wiele piękna drzemie w różnorodności. I jak – gdy się zaakceptuje tę różnorodność – potrafi ona być pobudzająca twórczo.

Fot. materiały prasowe

Na wybiegu w Apulii wymieszał sukienki o fasonie peleryn i wyszywane konstelacjami gwiazd z futurystycznymi okularami i mocnymi dodatkami. Barokowe kreacje ze złotymi haftami ozdobił nowoczesnymi wycięciami na wysokości pasa. Ciężkie płaszcze, inspirowane renesansem zestawił z kozakami za kolano. Delikatne sukienki uszył z przezroczystych tkanin, a średniowieczne szaty przeplótł na wybiegu z inspirowanym latami 80. dżinsem. Ta modowa poliamoria po raz kolejny wyszła mu na dobre.

Nie będzie drugiej takiej kolekcji, drugiej takiej wizji – włoski projektant jest mistrzem w mix & match. Jego bogowie – jeśli iść śladem tytułowej kosmogonii – zamiast piorunów i trójzębów mają inne atrybuty: skórzane torebki worki, dwukolorowe pantofle, mufki ze sztucznego futra. Ich dumna parada stanowiła epilog do posągowego marszu zamykającej pokaz Lily McMenamy – księżniczki-uciekinierki, która wraca na zamkową wierzę, by patrzeć, jak zmienia się świat. Jak rozkwita lub odsuwa się w nicość.

 

 

 

 

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij