Znaleziono 0 artykułów
08.12.2023

Zabawne kolaże i wyklejanki noblistki Wisławy Szymborskiej zebrane w jednym tomie

08.12.2023
(Fot. Damian KLAMKA/East News)

O czym noblistka pisała do przyjaciół? Jaką była rysowniczką? Dowiecie się o tym z książki „Kryniccy, to przecież dla Was! Listy, karteczki i dedykacje 1966-2011”. Chyba jeszcze nigdy dotąd nie mieliśmy szansy oglądać tak wielu wyklejanek poetki w jednym tomie.

Listy do czy od przyjaciół, bliskich to rzecz wielce intymna. Chyba dlatego tak bardzo lubią je czytać osoby trzecie, wkradać się nie do swojego świata. Ciekawość je zżera. Taka natura ludzka – podglądacka. Gdy ukazują się korespondencje pisarzy, pisarek, poetów, poetek, artystek czy artystów do innych pisarzy, pisarek, poetów, poetek, artystek czy artystów, zakradam się pierwsza. Ciekawa jestem stylu, poczucia humoru, liczby przymiotników, form grzecznościowych, interpunkcji, ale i fragmentów z życia piszących do siebie, ich myśli, pomysłów.

Wydawnictwo a5, za którym stoją Krystyna i Ryszard Kryniccy, w 2018 roku wydało listy wymieniane przez 40 lat między Wisławą Szymborską a Zbigniewem Herbertem. Cóż to była za uczta literacka, pełna dowcipu i poezji, do tego ozdobiona kartkami pocztowymi i słynnymi wyklejankami noblistki – jak sama nazywała swoje kolaże – a także bezcennymi przypisami poety Ryszarda Krynickiego. Rok później ukazała się korespondencja Szymborskiej i Stanisława Barańczaka. W takiej samej formie, jakby kolejny tom z serii. Równie pyszny.

Dziś pod choinkę (z takiego prezentu niejedna osoba by się ucieszyła, podpowiadam) dostajemy tom trzeci, czyli „Listy, karteczki i dedykacje 1966-2011” Wisławy Szymborskiej tym razem adresowane do samych wydawców: państwa Krynickich. Mniej w książce słów, listy są krótkie, zazwyczaj bardziej w formie pocztówek, na których nie ma zbyt wiele miejsca do zapisania. I brakuje odpowiedzi do nadawczyni.

Za to chyba jeszcze nigdy dotąd nie mieliśmy szansy oglądać tak wielu wyklejanek poetki. Choć były przecież „Rymowanki dla dużych dzieci”, zbiór wierszy ilustrowany jej 22 kolażami. Pojedyncze obrazki trafiały też na okładki kolejnych tomów poezji Szymborskiej (wszystko również za sprawą Wydawnictwa a5).

W końcu to fakt mało powszechny może, ale Szymborska – jak przypominają wydawcy w posłowiu – „debiutowała nie tylko jako poetka, ale również jako rysowniczka. W roku 1946 nakładem Akademii Handlowej w Krakowie ukazało się pierwsze wydanie podręcznika Jana Stanisławskiego do języka angielskiego »A New English Manual« z jej rysunkami, wznowionego rok później w Stuttgarcie i Londynie”. Następnie po dwóch latach wyszła książka Adama Włodka – późniejszego męża Szymborskiej – „Mruczek w butach”, także z jej ilustracjami. Potem twórczość plastyczna ustąpiła miejsca literackiej, ale pozostała obecna właśnie w korespondencjach.

List, który otwiera książkę, to odpowiedź poetki do Ryszarda Krynickiego na temat jego utworów. Krytyczna odpowiedź, trzeba dodać, choć przyjazna. Czytając ją, miałam ciarki, przyznaję. Bo nie wyobrażam sobie krytykowania wierszy tak wspaniałego poety. Ale to był rok 1966, Krynicki miał 23 lata, a Szymborska o 20 więcej i jako doświadczona koleżanka po fachu była uprawniona do uwag:

„Panie Ryszardzie! Wiersze przeczytałam z uwagą raz i drugi. Przewidywał Pan, że niezbyt mi się będą podobać – to prawda, wiersze rozsypują się jeszcze w poszczególne frazy i słowa. Jest to budowa zbyt dowolna i niespoista. Jak na razie. Bo przecież to są próby jeszcze. Może by więc spróbować trochę z innej beczki, mniej estetyzować? Proszę po kilku miesiącach, o ile oczywiście Pan zechce, przysłać coś nowego”.

Szymborska i Kryniccy przeszli na „ty” dopiero w roku 1990. I od razu zaowocowało to wyklejankami. Pierwszą poetka wysłała 9 grudnia. Potem już tylko się mnożyły. Dowcipne, zaczepne, zagadkowe. Książkę przeplatają też inne ilustracje, okładki poszczególnych tomów Szymborskiej, ale też rysunki ze wspomnianych podręcznika i „Mruczka w butach”, wiersze, zdjęcia i – oczywiście – szczegółowe przypisy tak starannie przygotowywane przez Ryszarda Krynickiego.

A dlaczego zabrakło listów do Szymborskiej? Wyjaśnia Krystyna Krynicka na końcu: „Ryszard Krynicki pisze listy niezwykle rzadko, natomiast moje listy dotyczyły spraw redakcyjnych i finansowych – a są to tematy niezbyt interesujące dla osób trzecich i nie nadają się do publikowania. Większość spraw i tak załatwialiśmy telefonicznie, a po przeprowadzce do Krakowa w 1998 roku o wiele częściej spotykaliśmy się z Wisławą Szymborską niż wcześniej”.

W książce znalazła się również interesująca rozmowa Marii Anny Potockiej z Krynickim o samych wyklejankach, w której poeta mówi: „W wielu z nich [wyklejankach] pojawiają się motywy korespondujące z najważniejszymi motywami jej wierszy. Ale przy tym można, a wręcz należy, popatrzeć na kolaże Wisławy Szymborskiej jako na indywidualną i bardzo osobistą interpretację tej metody w sztuce XX wieku, która nazywana jest kartką pocztową artysty (Künstlerpostkarte albo artists postcard)”.

Obcowanie z listami i wyklejankami noblistki to świetny sposób na poprawę nastroju, na chwilę odpoczynku, na uśmiech.

(Fot. materiały prasowe)

Wisława Szymborska, „Kryniccy, to przecież dla Was! Listy, karteczki i dedykacje 1966-2011”, Wydawnictwo a5.

Maria Fredro-Smoleńska
Proszę czekać..
Zamknij