Znaleziono 0 artykułów
06.01.2019

Prognozy na 2019 rok: sztuka

06.01.2019
Art Basel Honkong (Fot. Getty Images)

Najważniejsze wystawy, nowe muzea i tendencje, które wyznaczają rozwój rynku sztuki na najbliższe lata. Na co czekamy i co czeka nas w tym roku?

Wystawa „Hanna Rechowicz i Jan Smaga. Koło”

Fotografia Jana Smagi z wystawy (Fot. materiały prasowe)

Wystawa przenosząca do sal Zachęty (od 18 stycznia do 18 marca) surrealistyczny wszechświat warszawskiego domu należącego do małżeństwa artystów – Hanny i Gabriela Rechowiczów. Ich ochocka siedziba to dom-instalacja, dom-rzeźba, dom-pamiętnik, poskładany z rozrastającej się wciąż materii artefaktów, obrazów, tkanin, rekwizytów i zacieków na ścianie. Wystawa jest wynikiem kilkunastoletniej współpracy twórców z różnych pokoleń i światów – Hanny Rechowicz (ur. 1926) oraz Jana Smagi (ur. 1974). Ten ostatni portretuje dom Rechowiczów, tworząc fotograficzne tonda, do których artystka dorabia swoje ramy, rozrośnięte w fantazyjne struktury, a świat przedstawiony na zdjęciach wydostaje się na zewnątrz. Spotkanie żywiołu sztuki i życia, rozpasanej twórczej anarchii i powściągliwego white-cube’a galerii. Zapowiada się intrygująco.

Otwarcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Susch w Szwajcarii

Już 2 stycznia artystyczny desant Grażyny Kulczyk ląduje w małej (260 mieszkańców) szwajcarskiej wiosce, położonej między luksusowymi górskimi kurortami – Davos i Sankt Moritz. Zamiast Warszawy i Poznania to cicha górska osada cieszyć się teraz będzie bogatymi zbiorami z kolekcji filantropki i przedsiębiorczyni oraz przestrzenią dla eksperymentalnej sztuki współczesnej zaadaptowaną w XII-wiecznym klasztorze. 25 sal i 1500 mkw., biblioteka, sala wykładowa i performatywna, a w planach rezydencje artystyczne i konferencje. Ten ekstrawagancki projekt prowokuje pytania. Czy Muzeum Susch stanie się znaczącym ośrodkiem na europejskiej mapie sztuki, przyciągając na prowincję tłumy międzynarodowej publiczności? Czy będzie, zgodnie z założeniami, platformą prezentacji wybitnych artystek? Czy zdoła wypracować pozycję zdolną podważać istniejące kanony i zbliżać do siebie sztukę Zachodu i Europy Środkowo-Wschodniej, jak chciałaby fundatorka muzeum?

Marina Abramović w Polsce

Marina Abramović „The Artist is Present” / Fot. SHOW OF FORCE / Album/EAST NEWS)

Królowa sztuki współczesnej. Kochana i znienawidzona. Dla jednych duchowa przewodniczka i bezkompromisowa eksperymentatorka, dla innych,  komentujących jej operacje plastyczne i udział w kampaniach reklamowych, cyniczna hochsztaplerka. Nikt jednak nie podważa jej pozycji „ikony perfomansu”, na którą serbska diwa pracowała prawie pięć dekad, nierzadko w pocie, bólu i znoju. Retrospektywa „Do czysta” w CSW Znaki Czasu w Toruniu (8 marca-11 sierpnia) przygotowana we współpracy z muzeami ze Szwecji, Holandii i Niemiec pokaże 120 dzieł, a także rekonstrukcje performansów artystki (uwaga: odbywają się castingi na uczestników!), w tym także prace z heroicznych lat 60., gdy Abramović regularnie próbowała przekroczyć fizyczne i psychiczne ograniczenia własnego ciała. Marinę będzie można spotkać na wernisażu, nie oczekiwałabym jednak, że powtórzy wówczas słynny performans „Artystka obecna” z 2010 roku w nowojorskim MoMA (sportretowany w głośnym dokumencie pokazywanym także w polskich kinach), gdy codziennie przez trzy miesiące można było usiąść naprzeciwko niej w galerii, by patrzeć sobie wzajemnie w oczy. I milczeć.

Fotoodkrycia z archiwum

Zdjęcie z albumu rodzinnego oddanego do Fundacji Archeologii Fotografii (Fot. materiały prasowe)

Ta fala wciąż wyrzuca na brzeg nowe nazwiska artystów wizualnych z przeszłości. Praca z archiwami przyniosła już odkrycia nieznanych wcześniej twórców, takich jak bohaterka głośnego amerykańskiego dokumentu „Szukając Vivien Maier”, ale też pozwoliła na nowo zaistnieć wybitnym artystom, których twórczość zbadano i opracowano (w Polsce np. Zofia Chomętowska, Jolanta Marcolla). Jakie odkrycia przyniosą archiwa w 2019 roku? Na polskim podwórku niezawodna Fundacja Archeologia Fotografii odsłoni dla nas zbiory Hanny Musiałówny, autorki fotografii reporterskich od lat 70., czy Marka Piaseckiego, członka awangardowej Grupy Krakowskiej i autora m.in. portretów Zdzisława Beksińskiego i Mirona Białoszewskiego. A w marcu wspólnie z Zachętą FAF otworzy wystawę zdjęć w kultowym miesięczniku PRL-u „Polska”. Równie prężnie działająca, w Polsce i na arenie międzynarodowej, Fundacja ARTON w tym roku pamięci przywracać będzie wyłącznie kobiety. I słusznie, bo to w nadchodzącym sezonie sztuki także ważny trend. Będą to artystki awangardowe, działające z fotografią, filmem, wideo-artem i performansem, takie jak eksperymentująca Iwona Konert, czy zapomniana tragiczna postać Jadwigi Singer, jednej z pierwszych artystek zajmujących się wideo-artem, założycielki Laboratorium Technik Prezentacyjnych w Katowicach.

Zao Wou-Ki: nowy „europejski mistrz”?

Zao Wou-Ki (Fot. Getty Images)

Zmarły w 2013 roku chiński malarz „abstrakcji lirycznej” spędził wiele lat we Francji i Szwajcarii, przyjaźniąc się m.in. z Joanem Miró i Alberto Giacomettim. W tamtym czasie jego prace sprzedawano za maksymalnie dwa miliony dolarów, ale już w 2017 roku był jednym z nielicznych artystów, którego dzieła przekroczyły na aukcjach magiczną granicę 20 milionów. Zdaniem fachowców, tendencja nadal jest zwyżkowa. Vinci Chang, odpowiedzialny w Sotheby’s za dział współczesnej sztuki azjatyckiej, uważa, że Zao Wou-Ki może być pierwszym chińskim artystą, który dołączy do peletonu „europejskich mistrzów”, czyli klasyków współczesności. Czy wpływ na to ma przyrost liczby milionerów w Chinach, którzy inwestują w rodzimą sztukę, czy też europejskie afiliacje malarza? Globalna ekonomia sztuki rodzi też kolejne pytania na przyszłość: czy w 2019 roku Art Basel Hong Kong dołączy do czołówki światowych targów sztuki? I, co najważniejsze, czy światy sztuki Wschodu i Zachodu jeszcze bardziej się zbliżą, ucząc się czerpać z siebie głębiej, niż tylko na poziomie rynkowych gier?

Trzy wystawy w Tate Modern

Instalacja „Faust” Anne Imhof (Fot. Getty Images)

W 2019 roku tanie loty do Londynu warto wykorzystać, by przyjrzeć się trzem osobowościom szeroko pojętej sztuki współczesnej. W marcu czeka nas, trwający 10 dni i sześć nocy, pokaz niemieckiej artystki Anne Imhof, uznawanej przez wielu za autorkę najlepszego wydarzenia na weneckim Biennale w 2017 roku (Złoty Lew za instalację „Faust”). Zgodnie ze swoją artystyczną metodą, do tworzenia żywych obrazów, czy też performansów komentujących współczesność, zaprasza statystów i performerów. Natomiast od 6 czerwca do 8 sierpnia trafi się rzadka okazja obejrzenia wielkiego przeglądu twórczości czołowej artystki rosyjskiej awangardy, Natalii Gontcharowej, która potrafiła połączyć ikony z kubizmem i futuryzmem. A na koniec 2019 roku Tate Modern zaprosi do swoich sal Olafura Eliassona. Islandzko-duński mag zaprzęga żywioły natury (ogień, woda, powietrze, światło) do swoich prac w czasach, gdy natura z winy człowieka ulega destrukcji. Wszyscy pamiętają jego instalację ze sztucznym słońcem „The Weather Project” w Hali Turbin, teraz powraca do Tate z największym do tej pory pokazem swojej twórczości. Wystawa będzie kontynuowana na zewnątrz, poprzez spektakularną instalację wokół Tate Modern, a Eliasson przejmie także bar Terrace, tworząc nową wersję stołówki wegetariańskiej ze swojego berlińskiego studia (!).

Zmiana wektorów?

Wystawa „You Are My Petrol, My Drive, My Dream, My Exhaust” Laure Provost (Fot. Getty Images)

W 2019 roku warto czekać na to, co pokaże pawilon francuski na Biennale w Wenecji (potrwa od 11 maja do 24 listopada, a za temat przewodni obierze hasło „Obyś żył w ciekawych czasach”), do którego zaproszona została, sięgająca po wątki autobiograficzne, autorka przewrotnych instalacji, Laure Provost. 40-letnia artystka urodziła się we Francji, ale ponad połowę życia działa na scenie brytyjskiej. Tu w 2013 roku otrzymała nagrodę Turnera, co na Wyspach czyni z artysty gwiazdę popkultury. Czy zaproszenie wystosowane przez francuskiego ministra kultury, prowadzącego zwykle politykę artystyczną w dość konserwatywnym i narodowym duchu, dla twórczyni, którą wielu uważa za artystkę brytyjską, zmieni otworzy paryski światek artystyczny na nowe, tak, jak „żółte kamizelki” naruszyły właśnie dotychczasowy układ sił na francuskiej scenie politycznej? Czy stanie się zaczynem zmian w innych krajach? Świat w stanie chaosu domaga się przecież nowych systemów gospodarczych i politycznych, a w konsekwencji także artystycznych. Pewne przesunięcia są już widoczne – sztuka wchodzi do popkultury (Beyoncé i Jay-Z nakręcili klip w Luwrze, co pomogło przyciągnąć do muzeum rekordową ilość zwiedzających – ponad 10 milionów w ostatnim roku, o 25 proc. więcej niż poprzednio; raper wykorzystał też performans Mariny Abramović w teledysku, a sama Abramović reklamuje Adidasa), wielkie instytucje sztuki tracą wyraźnie oddech, a coraz większe znaczenie zyskuje alternatywny obieg mniejszych podmiotów artystycznych. Małe prężne galerie i projekty łączące się w międzynarodowe sieci współpracy szybciej wyczuwają „zapach” nowych czasów.

Netflix świata sztuki

Na oddolne współprace artystów z odległych krańców świata wpływ ma oczywiście Internet. Nie ucieknie przed tym również sztuka. Potwierdza to Tina Sauerländer, promotorka i badaczka sztuki cyfrowej, która parę miesięcy temu przyjechała do Warszawy, zaproszona przez Instytut Goethego do panelu „Sztuka w dobie sztucznej inteligencji”. Jej działalność pokazuje również, w jaki sposób media społecznościowe sprzyjają alternatywnemu obiegowi sztuki. Od 2011 roku funkcjonuje założona przez Sauerländer i Peggy Schoenegge platforma wystawiennicza „peer to space”, łącząca artystów, galerie i odbiorców sztuki, która organizuje np. wystawy online. Współtworzy też platformę online „Radiance”, która gromadzi artystów i krytyków sztuki VR  z całego świata oraz służy do badań nad działaniami artystycznymi w wirtualnej rzeczywistości. Pracują nad tym, jak konserwatywny i analogowy rynek artystyczny dopasować do świata, w którym sztukę można już sprzedawać w formie plików. Takie rozwiązania dla świata sztuki będą tym, czym Netflix dla filmów, zaś iTunes dla muzyki. Cyfrowi tubylcy już tam są!

Malarstwo trzyma się mocno

Martyna Czech (Fot. EastNews)

Sztuka przeliczana na bajty i świat zapośredniczony cyfrowo, na zasadzie przeciwwagi, będą też pobudzać do poszukiwania wartości odwrotnych, takich jak powrót do zmysłowo odbieranej materii, smaku, zapachu, a także starych dobrych analogowych środków i rzemieślniczych technik. Nie ma obawy, w 2019 roku malarstwo nie zniknie, a pędzle i farby będą w użyciu równolegle do plików i pikseli. W Polskiej sztuce na wznoszącej nieustannie fali są m.in. malarki Ewa Juszkiewicz i Martyna Czech. W drugiej połowie roku w Zachęcie planowana jest wystawa „Miejsca, których nie miałem zamiaru zobaczyć” Radka Szlagi, malarza, który swego czasu rozniecił wielkie nadzieje świata sztuki, a teraz powraca ze swoją nową prezentacją. Będzie ona przedstawiać „efekty jego wieloletniego zainteresowania procesami kreolizacji, nieporadnych kulturowych transfuzji oraz badania trudnych do oznaczenia terytoriów”. Inspiracją dla nich będą mapy i kartograficzne wykresy.

Sprawiedliwe społecznie targi

Art Basel w Hongkongu (Fot. Getty Images)

Do tej pory za udział w najbardziej znanych międzynarodowych targach sztuki niezależne galerie musiały płacić krocie. Jest jednak szansa na poprawę ich sytuacji. W kwietniu 2018 roku znany galerzysta David Zwirner, podczas panelu zorganizowanego w Berlinie przez „New York Times”, wspomniał, że być może zamożniejsze galerie powinny „dofinansowywać” walczące o przetrwanie mniejsze podmioty artystyczne, płacąc więcej za swoje stoiska na targach. Miałoby to działać trochę jak podatek. Jeśli zarabiasz więcej, to i więcej płacisz. Dyrektorzy niektórych targów postanowili więc poeksperymentować z elastycznymi cenami stoisk. Art Basel już ogłosiło, że od 2019 roku zaczną stosować ten skrojony na miarę wystawców system, a podobne zmiany mają się pojawić na Art Basel w Hongkongu w 2020 roku.

Anna Sańczuk
Proszę czekać..
Zamknij