Znaleziono 0 artykułów
15.06.2025

Pisarka Weronika Murek swój literacki autoportret kreśli na plaży

15.06.2025
Weronika Murek / Fot. Anna Rezulak

Nowej wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie, współorganizowanej wraz ze Stowarzyszeniem „Przyjaciele MNW”, towarzyszy projekt literacki „Autografy”. Centrum literackie Big Book Cafe poprosiło troje wybitnych pisarzy, żeby podjęli próbę stworzenia swoich autoportretów. Wyzwania podjęli się Sylwia Chutnik, Jacek Dehnel oraz Weronika Murek. Oto trzeci z autoportretów. Magazyn „Vogue Polska” jest partnerem medialnym projektu.

Twarze, plaża

Pozwólcie, że postawię kilka kropek wczesnym popołudniem i w obecności osób zgromadzonych na plaży.

To prosty obraz.

Powiedzmy: rodzina, która rozsiada się na żółtym kocu. Ciemne kropki, kobiety jak greckie wdowy, koronki wokół twarzy, welony, czarne swetry, spódnice i spodnie. Musieli przyjechać z daleka; na pewno przyjechali. Jeśli w ogóle się do siebie odzywają, ich samogłoski są zbyt długie lub nie ma ich w ogóle. Musieli ten przyjazd zaplanować, rozpisać w punktach: plusy po prawej, minusy po lewej stronie – bliżej serca. Pismo, którym się posługiwali, mogło być szwarcbachą lub przypominać gęsie skrzydła. Być może pracowali pod ziemią, być może to potomkowie, być może wychowywali się w domu z jurajskiego kamienia, w którym odciśnięte były – pewnie – spiralne muszle, szczątki przypominające wrzeciona, i liliowce pozostawiające po sobie kształty kwiatów. Być może żyli w domu, który wyrósł czterdzieści kilometrów od grobu cadyka i siedem od świętego obrazu – w każdym razie piasek ich nie przerażał. Teraz siedzą na kocu i podają sobie jogurt, i jogurt plami czarne swetry, spódnice, spodnie. Jasna plama: biały koszyk. Któreś z nich może narzeka, może zadaje klasyczne pytanie o to, czy powinni tyle jeść, skoro są w żałobie.
A przecież są żarłoczni i prędcy, jakby już spóźnieni. Mają do katastrof podobny sentyment co emigranci do zapachów starego kraju. Dopóki są nad morzem, nie myślą, co dalej; w rodzinach – jak u ptaków – jeden zły śpiewak ciągnie w dół całą grupę, dobry zaś ją podciąga. Może
nie powinni tyle jeść, skoro są zawsze w żałobie?

Inna kropka, może plama.

Ta dziewczyna, która rozciąga się na piasku. Powiedzmy, że jest skupiona jak pływak, gdy przecina wodę; czerwony punkt – czepek – unosi się i opada. Powiedzmy, że jej stopy – niby w baśniach braci Grimm – są płaskie jak deska do krojenia chleba. Powiedzmy, że stworzona jest do rodzenia dużych dzieci i jej to nie obchodzi. Powiedzmy, że jeśli na plaży pojawi się więcej osób, ktoś może zacznie obwoźną sprzedaż oranżady w woreczkach, owocowej i słonej. To jedyne, co ona chciałaby wiedzieć na pewno. Jeszcze nie jest spóźniona.

Inna plama.

Kobieta, która jest skrajnie zmęczona i leży twarzą do ziemi, ciałem do ziemi. Przyjechała z daleka, a przez całą drogę w pociągu współpasażer zmuszał ją do rzewnych przyśpiewek. Ciągnęli razem w rejestrach słyszalnych przez nietoperze. W porządnej operze mydlanej mówienie do siebie jest normalne i nikt nie ponosi nigdy za nic konsekwencji. Dlaczego w tej podróży miałoby być inaczej? Pasażer przedstawił się; właściwie tylko na to czekał. Stał się poważny – oto człowiek teatru na gościnnych występach. Człowiek szkapina, który traktuje siebie z powagą, z którą dawniej opisywano proroka Mahometa. Ona chce tylko kichnąć, otworzyć okno i zabrać się do odpoczynku; raźno. Gdy wysiada z pociągu, czuje się jak ktoś, komu udało się bezpiecznie przedostać na drugi brzeg wielkiej wody.

Ślad, który teraz po sobie pozostawia na piasku, jest niepoważny. Na szczęście istnieje krótko.

Inna kropka; biały czepek.

Ten chłopiec chce jeździć samochodem i być przydatny, chce mieć deskę rozdzielczą wyłożoną monetami z różnych części świata, chce mieć pod wstecznym lusterkiem przyczepioną na zassak różową maskotkę; dwie cienkie nóżki w ogromnych białych butach, dyndających niepotrzebnie i lekko.

Tymczasem chłopiec jeździ na rowerze i jeździ żarłocznie. Cóż więcej można w tym wieku zrobić? Czuwać nad metabolizmem, łączyć kropki, snuć plany. Patrzcie, taka artystka jak Yayoi Kusama – niby policjant wobec zbiegowisk, uważa, że najważniejsze to rozproszyć się, zachowując przy tym rytm, a rytm w tym chłopcu jest chciwy. On jeszcze nie jest spóźniony. Niby bohater japońskiego horroru, który pokrył słowami całe ciało, chłopak zostawia ślady na piasku.

Te kobiety obok; jasna kropka, czerwona kropka.

Jedna przyjechała z Japonii przez Stany Zjednoczonei nie przywiozła niczego poza parą czerwonych klapek, być może wróciła spóźniona, możliwe, że nadaremno.

Ta obok; o rudo-białych włosach, ta jedna z kamerą, uważa, że wspomnień nie należy otwierać, bo sam powrót do nich sprawia, że – choć wcześniej utrwalone w kadrze – mogą się poruszyć. Byłaby postawiła na piasku lustro, sprawdziła; patrzcie – nie znika, kropka.

 

Projekt jest okazją do zastanowienia się nad tym, czym jest autoportret – zarówno w sztuce, rozmaitych jej gatunkach, jak i pojmowany szerzej: jako tworzenie własnego wizerunku na potrzeby własne i innych.

Weronika Murek
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Pisarka Weronika Murek swój literacki autoportret kreśli na plaży
Proszę czekać..
Zamknij