Znaleziono 0 artykułów
28.10.2025

Brutalny romans i przełomowe wydarzenia polityczne w powieści „Kairos” Jenny Erpenbeck

28.10.2025
(Fot. Bert Hardy/Picture Post/Getty Images)

Powieść „Kairos” niemieckiej autorki Jenny Erpenbeck opowiada historię destrukcyjnego romansu młodej kobiety i dużo starszego od niej mężczyzny. Druga połowa lat 80. w Berlinie Wschodnim, czuć zbliżający się upadek NRD, a co za tym idzie koniec wszystkiego, co znane i oswojone. Erpenbeck tworzy wciągającą narrację, mistrzowsko operuje słowem, proponując czytelnikowi złożony obraz wewnętrznych światów bohaterów.

Jury, przyznając w maju ubiegłego roku Międzynarodową Nagrodę Bookera za powieść „Kairos”, tak uzasadniało swój werdykt: „W pełnej blasku, przejrzystej prozie Jenny Erpenbeck odsłania złożoność relacji między młodą studentką a dużo starszym pisarzem, śledząc codzienne napięcia i zwroty, które kształtują ich intymność. Pozostaje blisko przestrzeni – mieszkań, kawiarni, ulic miasta, miejsc pracy i smaków Berlina Wschodniego. Zaczyna się od miłości i namiętności, ale równie mocno dotyczy władzy, sztuki i kultury. Samozapatrzenie kochanków, ich stopniowe pogrążanie się w destrukcyjnym wirze pozostaje w związku z historią Niemiec Wschodnich tego okresu, często stykając się z nią pod nieoczekiwanymi kątami. (…) To, co czyni powieść 》Kairos《 tak niezwykłą, to jej jednoczesne piękno i niepokój, intymność i polityczność. Erpenbeck zaprasza czytelnika do połączenia tych pokoleniowo przełomowych wydarzeń politycznych z niszczącym, wręcz brutalnym romansem, stawiając pytania o naturę przeznaczenia i sprawczości. Jak NRD, wszystko zaczyna się od optymizmu i zaufania – a potem się rozpada”.

Zgadzam się z jury, ale dla mnie ta książka jest czymś dużo więcej.

Relację pomiędzy młodą Kathariną a dużo od niej starszym pisarzem Hansem charakteryzuje znacząca nierównowaga

Po pierwsze, nie ma tu równowagi między kochankami – młodą, niewinną Kathariną i ponad trzy dekady od niej starszym, uznanym pisarzem Hansem. Ten „destrukcyjny wir i brutalność romansu” niszczą ją, a nie jego. On rozdaje karty oraz decyduje o ich relacji, ona podporządkowuje się jego woli czy zachciankom. Dla niego przebiera się za uczennicę, zakłada podkolanówki, wypina się i pozwala biczować, gdy tylko on ma taką fantazję.

Ona nie jest wcale jego pierwszą kochanką na boku, on sam nie planuje rozwodu. Tłumaczy jej, że „to małżeństwo po prostu wrośnięte jest w niego jak wada wrodzona”. Ona jest mu potrzebna, inspiruje go do napisania powieści, a jej bezwarunkowa i ślepa miłość mu schlebia.

Ale gdy Hans dowie się, że ona w przypływie samotności przespała się z innym, zacznie ją psychicznie torturować, nagrywać kasety. Wszystko po to, by karać Katharinę za niewierność, tłumaczyć jej postępowanie, uczucia, to, jaka jest, co powinna, a czego nie powinna robić.

Czytając te zatruwające monologi Hansa, samoistnie przypominały mi się eseje Rebekki Solnit zebrane w tomie „Mężczyźni objaśniają mi świat”. Tak, Hans nieustannie objaśniał Katharinie świat. Wykorzystywał swoją pozycję mentora, by manipulować młodą dziewczyną, pozbawić ją poczucia własnej wartości i siły, ubezwłasnowolnić. „Mężczyzna działa, kierując się przekonaniem, że nie masz prawa zabierać głosu i że nie zdołasz nazwać tego, co się dzieje” – pisała Solnit.

Rychły upadek NRD zostaje mistrzowsko odtworzony w powieści Erpenbeck, która odsłania zarówno przeszłość Hansa, jak i jego zachowanie wobec Kathariny  

Po drugie Erpenbeck rychły upadek NRD odtwarza po mistrzowsku, pozwalając Hansowi snuć swoją romantyczną, choć podszytą cynizmem, opowieść. To intelektualna gra, którą bohater prowadzi ze swoją młodziutką kochanką.

Urodzony przed wojną Hans zdążył być w Hitlerjugend. W czasie wojny najpierw mieszkał nieopodal KL Stutthof, w którym jego ojciec „uczył Polaków, co to jest niemiecka kultura”. Potem przenieśli się do Poznania – wprowadzając się do mieszkania po kimś, Hans przejął po jakimś dziecku bujanego konika. A po klęsce Niemiec znaleźli się w zachodniej części kraju.  

Jako antyfaszysta na studiach Hans odwrócił się od rodziny i wyjechał do Berlina Wschodniego. Był wówczas zafascynowany budowaniem komunistycznego porządku i odkupieniem śmierci milionów zadanej z rąk nazistów, takich jak jego ojciec. „W Niemczech śmierć nie jest końcem, lecz początkiem wszystkiego” – powie.

Podczas randek z Kathariną Hans co rusz przytacza swojej młodej kochance cytaty z Bertolta Brechta, Kurta Barthela, Maksima Gorkiego, Władimira Majakowskiego, a także Marksa i Lenina. Każe jej słuchać muzyki Hannsa Eislera, autora wybitnych nowoczesnych utworów, ale też kompozytora hymnu NRD. Zresztą muzyka towarzyszy kochankom nieustannie – Bach, Beethoven, ale i Chopin.

Wreszcie zabiera ją do Moskwy, po której oprowadza ją, cytując Lenina: „(...) komunizm to władza radziecka plus elektryfikacja całego kraju”. „Katharina patrzy na niego z boku. Wszystko, co jej tu pokazuje, jest jego i jest nim”. Hans to erudyta i intelektualista, ale też reżimowy pisarz. Ma paszport nie tylko na Wschód, ale też na Zachód – wie, jak pachnie i smakuje po tamtej stronie muru, więc nie wyczekuje upadku NRD.  

Ma wszystko. Przyjaźni się ze wszystkimi, którzy są ważni. Nawet z projektantem mebli, Lutzem Rudolphem – o czym wspomni jej, gdy zobaczy lampę jego autorstwa w mieszkaniu matki Kathariny. Ona? Polityka nigdy ją nie zajmowała. Nie pochodzi z rodziny opozycjonistów, wydaje się więc łatwa do modelowania.

Konstrukcja tekstu w „Kairosie” przypomina misternie zbudowane dzieło muzyczne. Taki zabieg pozwala odkryć światy wewnętrzne bohaterów

Po trzecie, „Kairos” to wielka proza zbudowana jak dzieło muzyczne, koncert fortepianowy. Prolog to preludium zapowiadające grande finale, a epilog okaże się finale, choć nie takie grande. Erpenbeck rozpisuje powieść na przedzielone intermezzo dwie części, na dwa kartony, z których Katharina wyciąga poszczególne sonaty raz w tempie adagio, raz andante. Czasem wybrzmi też crescendo: wspomnienia, listy, kartki, paragony, kasety, bilety kinowe.

W „Kairosie” nie ma tradycyjnych dialogów, zamiast tego czytamy przywoływane wypowiedzi i rozmowy. Podążamy za kochankami i ich myślami, rozterkami, emocjami. Gdy Hans notuje, układa zdania do powieści albo te, których użyje w listach do Kathariny, rzeczowniki zapisuje od małych liter (po niemiecku poprawny zapis każe rozpoczynać od wielkich), żeby żadne słowo się nie wywyższało.

Pewne wspólne rytuały Hansa i Kathariny są niczym powtarzające się motywy. Bez względu na to, w jakim stadium znajduje się ich relacja, niektóre nawyki pozostają takie same. Jak np. ten: „Kiedy Hans wstaje i podaje Katharinie płaszcz, a ona najpierw wsuwa ręce przodem w rękawy, obejmuje go krótko, a potem wyciąga ręce i wkłada płaszcz normalnie”.

Męczarnie, jakie przechodzi w swojej głowie Katharina, manipulowana przez ukochanego, podkreślają powtórzenia słów, fraz czy wracanie do wcześniej rozpoczętych wątków, które zostały przerwane innymi myślami. Rozchwiana konstrukcja tekstu wzmaga niepokój czytelnika, sprawiając, że emocje są na wyciągnięcie ręki.

Podobną funkcję w tekście pełnią rosnące rozdrażnienie i zniechęcenie Hansa, jego ciągłe gorączkowe potwierdzanie swojego pierwszeństwa i ważności w tej romantycznej relacji. „Czyżby on w jej młodym ciele stworzył sobie tylko piękniejszy lustrzany obraz siebie?” – będzie pytał sam siebie.

Gdy w końcu w listopadzie 1989 roku mur między wschodnią i zachodnią częścią Berlina runie, nic już nie będzie takie jak dawniej. Znikną kawiarnie, do których Hans i Katharina chodzili na wódkę i wino. Autobus, w którym się spotkali, zmieni numer i trasę. Teraźniejszość, którą znali, zupełnie wywieje. Po popisowym rondzie nastąpi cisza. Koncert dobiegnie końca.

Jenny Erpenbeck, „Kairos”, przełożyła Eliza Borg, wydawnictwo Znak Literanova

 

Maria Fredro-Smoleńska
  1. Kultura
  2. Książki
  3. Brutalny romans i przełomowe wydarzenia polityczne w powieści „Kairos” Jenny Erpenbeck
Proszę czekać..
Zamknij