Znaleziono 0 artykułów
25.09.2023

W świecie bez dymu

25.09.2023
Kendrick Mills / Unsplash

Zrealizowane na rzecz Komisji Europejskiej badanie Eurobarometer poświęcone e-papierosom wykazało, że niemal 60 proc. Konsumentów papierosów elektronicznych w Europie zdecydowało się przerzucić na e-papierosy, chcąc rzucić lub ograniczyć tradycyjne palenie. Uważa się bowiem, że e-papierosy i podgrzewacze tytoniu są mniej szkodliwą alternatywą dla amatorów tradycyjnych papierosów. Ale czy na pewno?

Dokonując nieidealnych wyborów zamiast radykalnych zmian, częściej stosujemy metodę wyboru mniejszego zła. Nie rezygnujemy więc z jedzenia słodyczy, lecz kupne łakocie zastępujemy domowymi wypiekami. Dojazdów do pracy samochodem nie zamieniamy na rowerowe przejażdżki, a za złoty środek postrzegamy elektryczne hulajnogi. W podobny sposób postępujemy chcąc rzucić palenie. Łatwiej niż pożegnać się z nikotyną raz na zawsze, jest ograniczyć jej szkodliwe działanie. Jak przekonują naukowcy, to zmiana, która i tak wyjdzie nam na zdrowie.

– Najwięcej związków toksycznych i rakotwórczych spośród papierosów, podgrzewaczy tytoniu i e-papierosów emitują te pierwsze. Znacznie mniejszą ich ilość inhalują użytkownicy podgrzewaczy tytoniu, najmniejszą – zwolennicy e-papierosów. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości – zauważa prof. Andrzej Sobczak z Politechniki Warszawskiej, autor około 200 publikacji fachowych z tego zakresu. W tradycyjnym papierosie dochodzi do procesu spalania w temperaturze niemal 1000°C, co prowadzi do powstania ok. 6,5 tys. substancji, z których ok. 150 ma udowodnione działanie kancerogenne. W przypadku e-papierosów mamy do czynienia z temperaturą czterokrotnie niższą. Efekt? Nie dochodzi do powstawania wielu substancji będących produktami spalania, które są dla człowieka najbardziej szkodliwe. A te, które powstają, są w zauważalnie, nawet 90%, niższym stężeniu. W aerozolu nie stwierdza się ponad 100 ze szkodliwych substancji występujących w dymie papierosowym.

Zespół kierowany przez prof. Artura Badydę z Politechniki Warszawskiej przeprowadził jakiś czas temu badania dotyczące tego, w jaki sposób substancje pochodzące z papierosów tradycyjnych, podgrzewaczy tytoniu i e-papierosów wpływają na linie komórkowe (czyli sztucznie wyhodowane komórki nabłonka oddechowego człowieka). – Gdy rozkodowaliśmy wyniki badań, widać było wyraźnie szkodliwy wpływ dymu z papierosa tradycyjnego. Nieco mniejszy efekt toksycznego oddziaływania na komórki widoczny był w przypadku podgrzewacza tytoniu, natomiast w przypadku ekstraktu pochodzącego z aerozolu z e-papierosa można było stwierdzić, iż jest on nietoksyczny – konstatuje naukowiec, wskazując na to, w jakich produktach amatorze tradycyjnego dymka mogą upatrywać mniej szkodliwej dla zdrowia alternatywy. Tego rodzaju wnioski mogą potęgować to, co już dzieje się na naszych oczach: świat staje się coraz mniej zadymiony, a rynek produktów będących zamiennikami klasycznych papierosów rozwija się naprawdę dynamicznie. W wypowiedziach polskich naukowców wybrzmiewa jednak troska o jakość i bezpieczeństwo użytkowanych produktów.

– Powinno się zakazać tego, by użytkownik mógł wlać do e-papierosa cokolwiek, co mu się podoba, bo później mamy do czynienia z poważnymi następstwami zdrowotnymi, spowodowanymi zastosowaniem substancji o nieznanym składzie chemicznym – mówił podczas jednej z debat na ten temat prof. Badyda. Fabrycznie napełnione wkłady gwarantują użytkownikowi korzystanie z produktów gruntownie przebadanych laboratoryjnie, poddanych odpowiednim testom i certyfikowanym. Ogromną rolę odgrywa więc edukacja i uświadamianie użytkowników e-papierosów, że – wspomnianym przez naukowców – gwarantem sięgania po produkt, którego recepturę i ostateczny skład wcześniej zbadano jest używanie gotowych płynów (liquidów) niewymagających żadnych dodatkowych działań ze strony konsumentów albo sięganie po tzw. systemy zamknięte zakładające jedynie wymianę gotowych kartridży (podów), jak np. w przypadku urządzenia Vuse ePod.

Maria Srebro
Proszę czekać..
Zamknij