Znaleziono 0 artykułów
11.06.2024

Agata Tuszyńska: Gen przygody nie ma płci

11.06.2024
(Fot. Getty Images)

Nie wiedziałam, że istnieje. Że ma symbol i nazwę. Sądziłam, że to temperament i osobowość. Szczególna ciekawość świata i upodobanie do ruchu. Uzależnienie od pokonywania przeszkód, od wirujących pejzaży i codziennego, a może niecodziennego ryzyka. A tymczasem istnieje „gen przygody”, zwany też „genem nomada”, na 11. chromosomie ludzkiego DNA, u około 20 procent populacji.

Nazwano go DRD4-7R, czyli Dopamine Receptor D4, 7-Repeat. Ma go co piąty człowiek na kuli ziemskiej.

Zupełnie przypadkiem trafiłam na wpis na blogu „Na kreche”. Rafał Urbanelis, namiętny narciarz, ryzykant i obieżyświat, analizował tam swoją skłonność do ekstremalnych wyczynów sportowych, tłumacząc wszystko uwarunkowaniem genetycznym. Zwykłe narciarskie przygody szybko wydały mu się zbyt banalne. Potrzebował nowych szlaków, nieznanych, przez nikogo niedotkniętych. Przewidywalność dróg odbierała mu radość ich eksplorowania. Ruszył poza trasy i stoki, najpierw w Alpach, potem w Laponii i na Alasce. A jeszcze w Chile, na Kaukazie, na wyspie Hokkaido, w Afryce i w Iranie. Swoją potrzebę wrażeń ekstremalnych realizował na pięciu kontynentach.

Gen przygody, ta impulsywność często idąca w parze z ADHD, to nadaktywność wszelakiej maści. Nie tyko fizyczna, lecz także intelektualna, społeczna, emocjonalna. Niekiedy trudna do okiełznania, męcząca dla otoczenia, powodująca zawrót głowy. W swojej fazie nadmiarowej powodująca poważny zamęt, skłonność do ryzyka albo kłopoty z koncentracją i celowym działaniem. Ludzie obdarzeni lub naznaczeni tym genem są bardziej twórczy w życiu. Ale bywają nienasyceni i poszukujący w sposób dla innych niedostępny i groźny. To urodzeni przywódcy, skłonni i zdolni do walki, szukający stale nowych podniet i rozwiązań. Potrzebują więcej dopaminy niż reszta ludzi, którzy wolą przewidywalność, porządek i poruszanie się w określonych ramach*.

Przymierzam do siebie te opisy, powodowane szczególnym genem, właściwym nielicznym, tym zuchwałym i brawurowym. Jak utrzymać w ryzach własny temperament? Jak ukierunkować niespokojną duszę, wytyczyć jej granice i jeszcze wziąć odpowiedzialność za ewentualne tarapaty, w jakie łatwo wpaść, zaspokajając nieoczywiste potrzeby?

Wydaje mi się, że czas, kiedy „zamieszkałam w ucieczce”, należy już do przeszłości. Byłam bardzo młoda, bezruch traktowałam jako synonim śmierci i nie istniałam bez kilku kolejnych biletów w kieszeni. Moje życie było wędrowaniem i tylko w takim przepływie – miejsc, krajobrazów, ludzi – miało sens. Nie pokonywałam, co prawda, pieszo wielokilometrowych odległości ani nie wspięłam się na Kilimandżaro, ale gnała mnie potrzeba zmienności, ryzyka, konfrontacji ze światem. Wirowanie na kształt koła fortuny stało się na lata moim sposobem funkcjonowania.

Jeśli za wszelkie ludzkie odkrycia geograficzne odpowiedzialny jest gen przygody, mogłoby się wydawać, że właściwy jest mężczyznom. To Marco Polo, wenecki kupiec, jako pierwszy dotarł do Chin i przemierzył jedwabny szlak. Genueński żeglarz Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę, Ferdynand Magellan na statku Victoria ruszył na wyprawę dookoła świata, a norweski badacz polarny Roald Amundsen zdobył biegun południowy. Nazwisk zdobywców jest więcej, także w międzyplanetarnej przestrzeni. I wszystkie należą do facetów, jegomości, dżentelmenów. Do płci męskiej. Wiem dlaczego, choć się przed tym buntuję.

Uwarunkowania społeczne sprawiały, że podróże kobiet traktowano jak ekstrawagancję. Zamknięte w kuchni i salonie, przypisane do roli matek i opiekunek domowego ogniska, latami nie śmiały marzyć o wojażach. Ich los wymagał posłuszeństwa, zależności i kompromisu. O życie twórcze i świadome, o zdobywanie wykształcenia i praw musiały walczyć latami. Realizacja „genu przygody” przez wieki była dla nich fantazją i urojeniem, długo – owocem zakazanym.

A przecież istniały i te, które przygodę praktykowały. Decydowały się zaspokajać własne potrzeby, także odkrywania i wędrowania. Musiały zwalczać wiele trudności, przełamywać społeczne bariery. Bunt wymaga odwagi. Zwykle bywały wyśmiewane. Albo samotne. Decydowały się ruszyć w świat z pomocą „męskich pieniędzy” albo spadku, po odchowaniu dzieci lub odejściu rodziców, bez rodzin. Często niemłode. Samodzielne i zdeterminowane. Trawione „gorączką peregrynacji”, pokonywały własne ograniczenia, lęki, konwenanse, „nieobyczajność” i trudy fizyczne związane z przemierzaniem nieznanych dróg. Niekiedy w męskim stroju i w towarzystwie zaufanych osób. A ciągle ich nazwiska nie są tak znane, jak ich poprzedników w spodniach.

Awanturnicza Brytyjka lady Stanhope na początku XIX wieku zjechała Bliski i Środkowy Wschód, a jej pracę uznano za początek badań archeologii Ziemi Świętej. Austriaczka Ida Pfeiffer dwukrotnie odbyła podróż dookoła świata, jako pierwsza kobieta została członkinią Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. Polska sufrażystka, etnografka Maria Antonina Czaplicka, zwana „Okruszkiem”, eksplorowała tajemnice Syberii i syberyjskiego szamanizmu. Amerykańska pilotka Amelia Earhart jako pierwsza kobieta pokonała samolotem Atlantyk. Były i inne, wiele innych. Jestem pewna, że gen przygody nie ma płci.

Fińska pisarka Mia Kankimäki w swojej książce „Kobiety, o których myślę nocą” udaje się w podróż śladami kobiet dzielnych i przełamujących konwenanse. Skwapliwie notuje wskazówki dla tych, które chciałyby podążyć podobną drogą:

„Bądź odważna. To nic, że się boisz.
Graj tymi kartami, które otrzymasz.
Choćbyś była chora, możesz żyć pełnią życia.
Jeśli stracisz wszystko, zacznij pisać”.

* O genie przygody opowiada więcej np. biolog molekularny dr Adam Kuzdraliński w audycji „Instrukcja obsługi człowieka” w radiowej Trójce.

Agata Tuszyńska – pisarka, poetka, reportażystka. Autorka biografii Isaaca Bashevisa Singera, Ireny Krzywickiej oraz Wiery Gran, a także osobistych „Rodzinnej historii lęku” i „Ćwiczeń z utraty”. W ostatnich latach wydała m.in.: „Oskarżona: Wiera Gran” (2010), „Narzeczona Schulza” (2015), „Jamnikarium” (2016), „Bagaż osobisty. Po Marcu” (2018), „Mama zawsze wraca” (2020), przeniesioną na scenę Muzeum POLIN, oraz „Ćwiczenia z utraty. Po 15 latach” (2021). W 2022 roku miały premierę jej „Żongler. Romain Gary” oraz tomik wierszy „Niesny”. W kwietniu 2023 roku, przy okazji 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, nakładem wydawnictwa Osnova ukazała się „Czarna torebka”. – Bohaterką wszystkich moich książek jest PAMIĘĆ. Znikające światy i odchodzący ludzie. Zapisuję, żeby nie przestały istnieć. Wierzę w ocalającą moc słowa – mówi Agata Tuszyńska. Laureatka Nagrody Polskiego PEN Clubu im. Pruszyńskich za wybitne osiągnięcia w dziedzinie reportażu i literatury faktu. W 2015 roku została uhonorowana srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” i francuskim Orderem Literatury i Sztuki. Jej książki przetłumaczono na kilkanaście języków. Od marca 2022 roku jest felietonistką Vogue.pl.

Agata Tuszyńska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Agata Tuszyńska: Gen przygody nie ma płci
Proszę czekać..
Zamknij