Znaleziono 0 artykułów
07.06.2022

Tyrol: Wszystkie przyjemności naraz

07.06.2022
Birg/ Fot. Riepler Christian (Materiały prasowe)

Kierunek rozwiązujący wszystkie dylematy: wyjazd aktywny czy wypoczynkowy, atrakcje zimowe czy raczej letnie, city break czy cottage chill. Tyrol to niedoceniany austriacki region, w którym atrakcje można wybierać jak produkty w supermarkecie – wkładając do koszyka to, na co w danej chwili ma się najbardziej ochotę. Zbliżający się długi czerwcowy weekend to dobra okazja, by przekonać się o tym na własnej skórze.

Innsbruck: Stare miasto z młodzieńczą energią

Najlepiej dostać się tu samolotem – niezapomniany widok przy lądowaniu w Innsbrucku będzie najlepszą przystawką przed daniem głównym, jakim jest piękny Tyrol. Jego stolica to miasto i jednocześnie… miasteczko akademickie. W Innsbrucku znajduje się aż pięć uczelni wyższych, to dlatego spośród 133 tysięcy mieszkańców około 40 tysięcy stanowią studenci. W tym „wieczni”, choć słynne określenie ma tu akurat dosłowne znaczenie – w Tyrolu można studiować w trybie dziennym na państwowym uniwersytecie do końca życia, niezależnie od wieku.

Widok znad rzeki Inna / Fot. Aichner Bernhard  (Materiały prasowe)
Słynny Złoty Dach na zabytkowej kamienicy w centrum Innsbrucku / Fot. Aichner Bernhard (Materiały prasowe)
Łuk triumfalny na Leopoldstraße / Fot. Kathrein Verena (Materiały prasowe)

Młodzieńczą energię czuć w mieście zwłaszcza wieczorem, gdy przechodzi się przez główną ulicę-deptak imienia Marii Teresy, lub za dnia, spacerując wzdłuż kryształowomorskiej rzeki Inn z widokiem na pastelowe kamienice niczym z produkcji Wesa Andersona. W ciekawy sposób duch ten kontrastuje ze starą, zabytkową zabudową miasta. To oczywiście obowiązkowy punkt programu – zobaczenie m.in. słynnego Złotego Dachu na starówce, składającego się z ponad 2 tys. pozłacanych dachówek, które najlepiej oglądać, gdy odbijają promienie zachodzącego słońca, czy kościół dworski Hofkirche z robiącym piorunujące wrażenie grobowcem cesarza Maksymiliana I, który mówi wszystko o granicach męskiego ego. Megalomańskie zapędy na szczęście kończą się w tym samym miejscu, w którym się zaczynają, a sam Innsbruck urzeka swoją zwartą zabudową. Nawet podczas krótkiego city breaku nie zostawi z poczuciem nienasycenia – na satysfakcjonującą wycieczkę po mieście wystarczy nieco ponad godzina. Dodatkowo wrażenie odgrodzenia miasta powoduje pasmo górskie Nordkette, królujące nad Innsbruckiem od północnej strony. Widok, którym nie można się nasycić.

Kolejka stacji Hungerburgbahn / Fot. Kathrein Verena (Materiały prasowe)
Zjazd po alpejskim szlaku / Fot. Neusser Peter (Materiały prasowe)

Pogoda: Zima wiosną, wiosna zimą

Alpejski mikroklimat pokochają wszyscy niezdecydowani między urlopem zimowym a letnim. Tutejsze lodowce pozwalają na długą, bo aż do czerwca (Stubai), i całoroczną (Hintertux) jazdę na nartach i snowboardzie. Świetnie zorganizowane, wręcz intuicyjne wypożyczalnie sprzętu i grupa zaawansowanych trenerów ćwiczących z FIS-owiskimi zawodnikami (czyli najlepsi) przetrą z chętnymi pierwsze i każde kolejne szlaki. Zjazd z lodowca od razu przenosi w alpejską wiosnę, która wygląda, jakby ktoś stworzył ją specjalnie pod Instagram: zielone doliny, kwitnące drzewa i kwiaty malują się na planie gór z ośnieżonymi wierzchołkami.

Najlepiej podziwiać ten widok ze szlaku, na który warto wybrać się rowerem elektrycznym. W Innsbrucku, który jest idealnym punktem startowym, znajduje się wiele wypożyczalni, np. Die Börse, które uzbrajają w potrzebny sprzęt od stóp do głów (kask obowiązkowy, tak jak krem z filtrem oraz bidon – do napełniania krystalicznie czystą wodą polodowcową prosto ze źródeł). Warto wybrać ten sposób obcowania z krajobrazem, nawet gdy w temacie mountain cyclingu jest się totalnym naturszczykiem (polecamy wspaniałą trenerkę Marię Frykman-Grant). Nagrodą może być zobaczenie kozicy górskiej, tutejszego symbolu, w jej naturalnym otoczeniu.

Tyrolski ośrodek narciarski St. Anton am Arlberg/ Fot. Jarisch Manfred (Materiały prasowe)
Innsbruck widziany ze szczytu góry / Fot. Kathrein Verena (Materiały prasowe)

Na zaliczenie tej atrakcji Innsbruck przygotował też plan B – Alpenzoo, czyli alpejskie zoo, do którego można się dostać z samego centrum miasta widokową kolejką Hungerburgbahn. Warto się tu wybrać nawet ze względu na samą kolejkę, której stacje zaprojektowała jedna z najsłynniejszych architektek na świecie, Zaha Hadid. W Tyrolu znajduje się także rozsławione przez instagramerki SPA Aqua Dome, znane z basenów termalnych zamkniętych w futurystycznych kielichach. Choć parująca, gorąca woda największe wrażenie robi, gdy kontrastuje z pokrytymi śniegiem górami, to i latem w przeszklonych pomieszczeniach trudno oderwać wzrok od widoków za oknem.

Kuchnia: Zero waste

Pora obalić wszystkie gastronomiczne stereotypy. Fakt, region słynie z mięsa. Tutejszym przysmakiem jest speck (do spróbowania np. w Speckerii, a także do kupienia w marketach), czyli wędzona szynka o charakterystycznym smaku jałowca, natomiast w menu prawie każdej knajpy znajduje się wiener schnitzel – sznycel wiedeński, zwykle podawany w wersji nie mniejszej niż wielkość talerza. Pozytywnie zaskoczeni będą wegetarianie (a nawet weganie, którzy trafią do restauracji Olive). Tyrol to jeden z nielicznych alpejskich regionów, w których nie jest się skazanym wyłącznie na frytki. Innsbruck stoi zielenią nie tylko w obszarze fauny i flory – wegetariańskie i wegańskie pozycje znajdują się w menu nawet wysokogórskich knajp znajdujących się na szlaku.

Wipptal / Fot. Braun Jannis (Materiały prasowe)

Wszędzie panuje jedna zasada: zero waste. Jedzenia się tu nie wyrzuca, w związku z czym naprawdę nie wypada zostawiać czegokolwiek na talerzu. Ciekawą interpretacją tej zasady jest kuchnia w Die Wilderin (austr. dzikuska), kultowym wśród lokalsów miejscu znajdującym się w jednej z odchodzących od głównego traktu uliczek. Tu kucharz rozbiera całe zwierzę, stąd w codziennie innym menu znajdziemy dania z wykorzystaniem wszystkich, również tych mniej popularnych, części zwierzęcej (głównie dzikiej) tuszy. Dzień najlepiej zwieńczyć wzniesieniem kieliszka na wysokość znajdujących się na horyzoncie szczytów w jednym z licznych widokowych barów – to też powód, dla którego Innsbruck jest tak popularną destynacją na wieczory panieńskie – np. Cafe Weinbar Lounge 360° (wejście przez galerię handlową Rathaus Galerien). Taki toast zapadnie w pamięć na długo i będzie wisienką na torcie po intensywnie spędzonym dniu.

Sztuka: Muzeum Swarovskiego

Mocno modowy akcent to dosyć niespodziewany punkt programu pobytu u podnóża Alp. A jednak w Wattens, położonym w odległości 20 minut jazdy samochodem i 30 minut jazdy pociągiem od Innsbrucku, znajduje się najbardziej połyskujące muzeum w Europie – Muzeum Swarovskiego. Zostało otwarte w 1995 roku z okazji 100. rocznicy założenia przez Daniela Swarovskiego przedsiębiorstwa produkującego sztuczne kryształy.

Eksponat z komnaty "The Art of Performance" / (Fot. Materiały prasowe)
Wattens / (Fot. Materiały prasowe)

Instytucja ma ciekawą koncepcję komnat, tzw. Chamber of Wonder – zaaranżowanych i pachnących (!) pomieszczeń, z których każde opowiada inną historię. I oczywiście oślepia blaskiem tysięcy kryształów we wszystkich możliwych wielkościach, wzorach i kolorach. Do tworzenia tych sal zapraszani są najbardziej znani artyści reprezentujący różne style i dziedziny sztuki, np. ostatnio James Turrell, który wykonał 18. Komnatę zatytułowaną „Umbra 2022”, zainspirowaną wyjątkowym sposobem, w jaki kryształ rozprasza światło. W związku z tym muzeum stale się powiększa.

Eksponat z komnaty "The Art of Performance" / (Fot. Materiały prasowe)

Nie zdradzając wiele, fanów mody czekają w muzeum najsłynniejsze kostiumy, w których występowały największe gwiazdy w historii, od Eltona Johna przez Michaela Jacksona (słynna rękawica wysadza kryształkami Swarovskiego) po Cher i Katy Perry. Na wizytę warto zarezerwować sobie trochę więcej czasu, by po zwiedzaniu spędzić jeszcze chwilę w tutejszych sensorycznych ogrodach (również ozdobionych kryształami) z zapierającym dech w piersiach widokiem na Alpy.

Karuzela w ogrodach Kristallwelten / (Fot. Materiały prasowe)

 

Agnieszka Zygmunt
Proszę czekać..
Zamknij