Znaleziono 0 artykułów
26.07.2023

„Barbie” to tak naprawdę historia przemiany Kena

26.07.2023
Fot. Warner Bros. Pictures

Moc Kena jest po prostu zbyt potężna, by się jej oprzeć. Choć „Barbie” opowiada o tytułowej bohaterce, granej przez Margot Robbie, przyćmiewa ją Ken. Nie dość, że Ryan Gosling jest w tej roli tak perfekcyjny, że zasługuje na Oscara, to jeszcze jego postać nabiera głębi wraz z rozwojem fabuły.

Ostrzeżenie: Tekst zawiera spoilery.

Hasło marketingowe „Barbie” głosiło jednoznacznie, że „Barbie może wszystko, a Ken jest tylko Kenem”. Dopóki film nie trafił na ekrany, wydawało się, że główną bohaterką filmu Grety Gerwig będzie, oczywiście, tytułowa lalka. To wrażenie potęgowała trasa promocyjna, podczas której Margot Robbie błyszczała, podczas gdy Ryan Gosling usuwał się w cień. Ale gdy tylko zobaczyliśmy produkcję Grety Gerwig, okazało się, że tak naprawdę opowiada nie o feministce w różu, ale jej sponiewieranym chłopaku, który postanawia zrobić w Barbie Landzie rewolucję. 

 Warner Bros. Pictures

Gosling okazał się fenomenalny – właściwie trudno powiedzieć, gdzie kończy się Ken, a zaczyna Ryan. Do języka szybko weszło słówko „Kenergy” określające vibe bohatera. A afirmacja „Jesteś Kenough!” („Jesteś wystarczająco dobry jako Ken”) zadziałała na wszystkich widzów. Choć wydawało się, że Ken jest tylko blond wydmuszką, Gosling wyniósł swoją postać na wyższy poziom. Za rolę Kena należy mu się co najmniej nominacja do Oscara. Udało mu się zakasować nie tylko Margot Robbie, lecz także wiele innych gwiazd z Americą Ferrerą i Kate McKinnon na czele. Właściwie fabuła filmu też opiera się na Kenie – w końcu to zmiany, które wprowadził do Barbie Landu, sprawiły, że Barbie przemyślała swoje postępowanie, postanowiła zawalczyć o siebie i swoje koleżanki, a w końcu wybrała inne życie.

Gosling wykorzystuje swoją vis comica w stu procentach. Rozumiejąc, że comedy is all about timing, bezbłędnie wyczuwa, kiedy zachować powagę, kiedy pójść w parodię, a kiedy wzruszać widownię. W ciągu 90 minut filmu przechodzi od dupka z manią wielkości przez niepewne siebie dziecko do powoli dojrzewającego mężczyzny. 

Chociaż Robbie jest tak idealna, jak tylko Barbie może być, jej rola ma ograniczenia, zwłaszcza w chwilach, gdy musi zrozumieć, jak żyje się kobietom w prawdziwym świecie. „Barbie” i główna bohaterka tracą lekkość pod ciężarem patriarchatu, który pozbawia złudzeń co do sytuacji kobiety. Za to Ken staje się lżejszy, bo uświadamia sobie, że jego życie ma autonomiczną wartość.

„Barbie” to egzystencjalna opowieść o ciężarze świadomości. Pod koniec filmu dochodzimy do wniosku, że wszyscy jesteśmy po prostu „Kenough”.

Artykuł ukazał się oryginalnie na GQ.co.uk.

Lucy Ford
Proszę czekać..
Zamknij