Znaleziono 0 artykułów
20.01.2022

Historia jednego zdjęcia: Christina Ricci w 1999 roku

20.01.2022
(Fot. Getty Images)

Christina Ricci, która w Hollywood debiutowała jako uczennica podstawówki na początku lat 90., świętuje comeback za sprawą serialu „Yellowjackets”. Od 10. roku życia specjalizuje się w rolach dziewczyn mrocznych, niebezpiecznych i skomplikowanych.

Złowróżbny czy figlarny? Uśmiech błąkający się w kącikach ust 19-letniej wówczas Christiny Ricci, sfotografowanej na czerwonym dywanie 51. rozdania nagród brytyjskiej akademii filmowej w Londynie, widzowie znali już z kina. Odkąd zadebiutowała jako dziesięciolatka w „Syrenach” z 1990 roku, Christina Ricci nie znikała z ekranu. Filigranowa sylwetka, wielkie oczy i delikatna cera sprawiały, że wyglądała na młodszą, niż wskazywałaby na to metryka. Dostawała role mroczne, a nawet niebezpieczne, traktowana była trochę jak mała gotka, a trochę jak nimfetka.

Ricci: Niepowtarzalna Wednesday Addams

W latach 90. nie działał jeszcze zbyt dobrze system ochrony dorastających aktorów przed nadużyciami. Jeszcze zanim osiągnęła pełnoletność, Ricci wielokrotnie nazywana była symbolem seksu. Jeśli Pamela Anderson ze „Słonecznego patrolu” emanowała seksapilem radosnym, w Ricci fascynowała melancholia. – Ludzie mówili o moich cyckach, gdy miałam 17 lat. To było obrzydliwe – kwituje w rozmowie z „New Yorkerem”.

Wizerunek outsiderki podsycała wtedy impertynenckimi wypowiedziami w wywiadach. Dziś mówi, że w ten sposób próbowała się za wszelką cenę bronić przed utratą prywatności. A wzbudzała zainteresowanie, a nawet niepokój, bo wcielała się w niebezpieczne postaci z niepokojącą łatwością. Zaraz po „Syrenach” zagrała Wednesday w „Rodzinie Addamsów” (w 2022 roku na Netfliksie zadebiutuje serial „Wednesday” Tima Burtona z Jenną Ortegą w tytułowej roli – studentka Wednesday będzie musiała rozwiązać tajemnicę swojej rodziny), a potem Kat w „Kacprze”. Bohaterki o bladej skórze, czarnych włosach i melancholijnym usposobieniu ciągnęło do tego, co nieoczywiste, niezbadane, nieokiełznane.

Choć nigdy na dobre nie zniknęła z ekranu, Ricci w latach 2000. grała głównie epizody albo występowała w filmach, które nie trafiły do szerszej publiczności. Do dawnych przyzwyczajeń powróciła, wcielając się w morderczynię rodziców, Lizzie Borden, w miniserialu z 2015 roku. Sama stworzyła natomiast produkcję o Zeldzie Fitzgerald, żonie wielkiego pisarza. Ale dopiero „Yellowjackets”, w którym gra Misty Quigley, złowrogą pielęgniarkę skrywającą tajemnicę z przeszłości, w pełni przypomniało o talencie Ricci. Oglądając ją, widz nie czuje się do końca komfortowo, a nawet więcej, zaczyna się niespokojnie kręcić na krześle. Drobniutka, z tym ambiwalentnym uśmiechem i przenikliwym spojrzeniem, równie dobrze może ocalić, co zabić.

Ricci: Światło w mroku

Widać, że bohaterki Ricci skrywają jakąś traumę, a trudno odegrać to przekonująco bez osobistych doświadczeń. W ostatnim wywiadzie dla „New Yorkera” aktorka mówi krótko: – Miałam trudne dzieciństwo. Potrzebowałam wyrazić mój gniew. I w domu, i w pracy, i w szkole, gdzie nikt nie chciał słuchać o jej przygodach z planu filmowego, więc została mrukliwym wyrzutkiem. – Żyłam osobno, właściwie z dala od presji, która towarzyszy dorastaniu. Uważałam się za nihilistkę. Nie chciałam, żeby lubiło mnie zbyt dużo ludzi, bo czułabym się osaczona – wspomina. Gdy zaczynały się zdjęcia, stawała się prymuską – pamiętała wszystkie kwestie, nigdy się nie spóźniała, zachowywała wzorowo. Grając, czuła się bezpieczna. Przećwiczyła to w domu – gdy rodzice się kłócili, ona jako najmłodsza z czwórki rodzeństwa humorem starała się rozładować napięcie.

W najbliższych miesiącach Ricci, która w lutym skończy 42 lata, zobaczymy aż w czterech filmach, w tym science fiction, horrorze i thrillerze. Na ekranie aktorkę wciąż spowija mrok, ale w życiu osobistym odnalazła światło. Pod koniec 2021 roku przyszło na świat drugie dziecko Christiny i stylisty fryzur Marka Hamptona. Zdjęciu małej Cleo na Instagramie towarzyszy opis „Wednesday”. Cóż, urodziła się w środę. A czy wyrośnie na mroczną dziewczynkę jak jej mama, czas pokaże.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij