Znaleziono 0 artykułów
25.08.2021

Justyna Kopińska: Teraz tu jest twój dom

25.08.2021
Protest przeciwko zachowaniu straży granicznej (Fot. Katarzyna Pierzchala/East News)

O naszym państwie świadczy sposób, w jaki traktujemy najbardziej pokrzywdzonych. Jak czują się uchodźcy z Afganistanu, którzy jedzą liście i chwasty, patrząc na odgrodzone od nich garnki z posiłkami? 

Pamiętają państwo zdjęcie Marii Kaczyńskiej pochylonej nad czeczeńską uchodźczynią Kamisą? Czeczenka w 2007 roku przekroczyła nielegalnie polską granicę i została odwieziona przez straż do szpitala. Prezydentowa, która przybyła do szpitala powiatowego w Ustrzykach Dolnych, przytuliła ją i powiedziała: „Teraz tu jest twój dom”.

Co zmieniło się w Polsce od tego czasu?

„Skojarzenie, nawet tak ogólnikowe, nieuzasadnione czy wręcz urojone, jak w przypadku łączenia terrorystów z osobami starającymi się o azyl i imigrantami ekonomicznymi – spełnia swoją funkcję: obraz uchodźcy szukającego azylu, budzący kiedyś w ludziach współczucie i chęć niesienia pomocy, został zbrukany i zdyskredytowany, a samą ideę azylu, będącą niegdyś powodem obywatelskiej dumy, przedstawia się dziś jako straszliwą mieszankę żałosnej łatwowierności i karygodnego braku odpowiedzialności” – pisze Zygmunt Bauman.

Obecnie wielu przedstawicieli organizacji na rzecz uchodźców apeluje do rządu o zmianę działań służb mundurowych przy granicach. Piszą o odmowie ludziom dostępu do toalety, jedzenia i picia, lekarza.

Stojący w polu garnek z jedzeniem oraz kilka pudełek pizzy, których strzegli strażnicy, stały się symbolem traktowania ludzi przy polskiej granicy. Zdjęcie rozprzestrzeniło się w szybkim tempie w mediach społecznościowych. Kilka dni wcześniej strażnicy za własne pieniądze kupowali ludziom wodę. Z pewnością nie chcieli odmawiać pożywienia. Kierowali się rozkazami.

Nie mam wątpliwości, że odpowiedzialność za sytuację osób przy granicy ponoszą reżim Aleksandra Łukaszenki oraz państwa kwestionujące prawa człowieka. Ale ludzie wykorzystani przez białoruskie władze są obecnie bezradni. W tak trudnej sytuacji szczególnie ważne jest traktowanie ich z godnością i szacunkiem. Jak czują się ludzie, którzy jedzą liście i chwasty, patrząc na odgrodzone od nich garnki z posiłkami? 

O naszym państwie świadczy to, w jaki sposób traktujemy najbardziej pokrzywdzonych. 

Synku, my wykonujemy rozkazy albo ktoś ginie. Żyjemy w świecie państw i granic, a tych granic chronią żołnierze. Czy ty stanąłbyś na straży? Spoczywa na mnie niewyobrażalna odpowiedzialność. Płaczesz za upokorzonym i pomstujesz na żołnierzy. Takie współczucie to luksus. Żyjecie w luksusie niewiedzy! Pamiętaj, że tragedia jednego człowieka może jednocześnie uratować wiele żyć. Nie chcesz znać prawdy, chcesz, bym ja stał na tej ścianie i oddzielał cię od niebezpieczeństwa. Dla nas ważne są honor, zasady, lojalność. Całe życie, opierając się na tych wartościach, bronimy ludzi. Nie mam czasu usprawiedliwiać się przed człowiekiem, którego wolności bronię, a który kwestionuje moje metody. Podziękuj mi i odejdź albo stań z bronią na posterunku!

Justyna Kopińska / (Fot. Zuza Krajewska)

To słowa pułkownika wojsk amerykańskich w filmie „Ludzie honoru”. W rolę lidera, który nie znosi sprzeciwu podwładnych, wcielił się Jack Nicholson.

Dwóch żołnierzy oskarżono o zabójstwo kolegi. W trakcie śledztwa okazuje się, że pobicie ze skutkiem śmiertelnym mogło być wynikiem fali w wojsku i rozkazu pułkownika. Kolejne obrazy oparte są na przekonaniach wojskowych, że świat zewnętrzny nie jest w stanie zrozumieć zagrożenia, odpowiedzialności i niepodważalności otrzymanego rozkazu. Niezależnie od tego, jakie pociąga on konsekwencje. 

Ława przysięgłych, powołując się na wykonanie rozkazu, uniewinniła żołnierzy od zarzutu zabójstwa. Uznała ich za winnych „zachowania uwłaczającego mundurowi”. I zadecydowała o dyscyplinarnym usunięciu ze służby.

Pułkownik przyznał, że wydał rozkaz. Zatem nie zrobiliśmy nic złego. Wykonywaliśmy rozkazy! – mówi wzburzony żołnierz. Drugi z oskarżonych odpowiada: – Zrobiliśmy coś złego. Mieliśmy bronić słabszych od siebie. To o nich powinniśmy walczyć. 

Kontakt z autorką przez stronę justynakopinska.pl.

Justyna Kopińska
Proszę czekać..
Zamknij