Znaleziono 0 artykułów
06.02.2024

Polichromie i użytkowy minimalizm: O projektowaniu z szacunkiem do zastanej przestrzeni

06.02.2024
Odrestaurowane mieszkanie w krakowskiej kamienicy z końca XIX wieku (Fot. Patryk Polewany)

Pozorna prostota tego wnętrza kłóci się z dbałością o szczegóły – czymś, co jest ważne zarówno dla jego właściciela, jak i odpowiedzialnej za projekt architektki wnętrz Zofii Rostworowskiej. Obydwoje łączy też pasja do traktowania kamienicznych przestrzeni w należyty sposób. Wnętrze jest powściągliwe, ale zaskakuje oryginalnymi pomysłami. Stanowi studium ciepłych tonów, ziemistej palety barw tworzących neutralne tło dla kilku wyrazistych mebli i bibelotów, a przede wszystkim zabytkowych polichromii. 

Niemal 90-metrowe mieszkanie mieści się w krakowskiej kamienicy z 1895 roku stojącej nieopodal Plant okalających Rynek Główny na ulicy wytyczonej pod koniec XIX wieku. Co ciekawe, pierwotnie nazywana była Graniczną ze względu na położenie na niegdysiejszych obrzeżach miasta. Na zewnątrz bogato zdobiona fasada, wewnątrz drewniane schody i posadzka z kafli układanych w szachownicę. Mieszkanie ma dwa balkony: od ulicy i od podwórka. Taki układ nie wymagał wielu poprawek. Wyburzono jedynie ścianę między salonem a kuchnią. Parkiet był w złym stanie, ale udało się przywrócić mu dawny blask. Największym skarbem były jednak odkryte podczas prac remontowych polichromie, które nadają wnętrzu wyjątkowy charakter. Na suficie w obecnej strefie kuchennej to białe, malowane z szablonu drobne ornamenty na jednobarwnym tle; w sypialni – malowane ręcznie kolorowe pasy. 

Polichromie i minimalizm

– Wiedzieliśmy, że w sąsiednim mieszkaniu były podobne malarskie ozdoby, domyślaliśmy się więc, że możemy je znaleźć także tutaj. Zrobiliśmy małe dochodzenie. Po wykonaniu odkrywek okazało się, że są i w naszym remontowanym wnętrzu. W jednym z pokoi polichromia urywała się w nieoczekiwanym miejscu, co oznaczało, że niegdyś to pomieszczenie miało zupełnie inne wymiary. Początkowo chcieliśmy pod okiem konserwatora odtworzyć wzory na większej powierzchni, jednak zdecydowaliśmy się pozostawić oryginalny charakter znaleziska. Odkryliśmy wszystko, co było do odkrycia, i całość zakończyliśmy asymetrycznie tynkiem – opowiada projektantka. 

W remontowanym mieszkaniu odkryto oryginalne polichromie (Fot. Patryk Polewany)

Jak zawsze podczas prac w każdym z kamienicznych wnętrz także tu Zofia zastanawiała się, jak połączyć stare z nowym, czyli przyjazną użytkowość z poszanowaniem wyjątkowości przedwojennej kamienicy. – Pierwsze skrzypce zostawiałam polichromiom, stąd próba wycofania się z użycia pewnych elementów. Dylemat pojawił się przy planowaniu zabudowy kuchennej. Nie chciałam, by w tej otwartej przestrzeni sprawiała wrażenie „ciężkiej”. Zatem zamiast klasycznej, pasującej do tego wnętrza formy zdecydowałam się na bardziej nieoczywistą: nowoczesną, minimalistyczną i świetlistą. 

Nowoczesna i minimalistyczna kuchnia przełamuje charakter wnętrza (Fot. Patryk Polewany)

Nad kuchennym dębowym stołem zawisła malutka, nienarzucająca się lampa hiszpańskiej marki Vibia – model Tempo z oprawą w kształcie diamentu. Krzesła vintage z giętego drewna kupione zostały na aukcji internetowej. Dzięki wzorom na sufitach pomieszczenie w naturalny sposób dzieli się na dwie strefy. Wrażenie potęguje miękki, szary dywan z BoConcept inspirowany wzorami tworzonymi przez piasek rozdmuchiwany przez wiatr. Stanęły na nim prosta sofa, pokryty karmelowym aksamitem fotel i stolik z drewna mango. 

Popularne meble i unikatowe przedmioty

Przedpokój jest najbardziej wyrazistą częścią mieszkania z komodą w stylu biedermeier, którą Zofia kupiła w internecie. Podłogowe biało-bordowe włoskie kafle układem nawiązują do tych zdobiących klatkę schodową. Intensywny kolor trafił też na sufit. W sypialniach stoją proste łóżka z sieciówek. By odmienić ich charakter, dodano do nich wykonane na zamówienie tapicerowane zagłówki. – Dobrze wykonane, niekosztowne, a jednak dość neutralne sprzęty możemy w łatwy sposób zupgradować. Szafy zostały wzbogacone o porządne uchwyty. Siateczkową lampę Beau z Westwing, którą lubię, a jednak nieco mi się opatrzyła, owinęłam w piękny tiul. W błękitnej sypialni zawisł kilim wykonany przez Basię Janczak z Morf Studio. Zestawiłam go z polskim, czerwonym szkłem z lat 70. Wnętrza, by robiły wrażenie, nie muszą być wyposażone w sprzęty luksusowych marek. Połączenie popularnych modeli z kilkoma droższymi czy unikatowymi przedmiotami da równie dobry efekt. Dla mnie udane wnętrza to takie, w których widać ludzką rękę. To nie tylko kupione i ładnie zestawione ze sobą przedmioty. Czasem wchodzisz do jakiejś przestrzeni i widzisz, że ktoś zadziałał z jakąś intencją. Dlatego tak ważny jest dla mnie wybór wykonawców, którzy pracują z pasją – deklaruje projektantka. 

Podłogowe biało-bordowe włoskie kafle w przedpokoju układem nawiązują do tych zdobiących klatkę schodową (Fot. Patryk Polewany)

łazience na ścianach i niemal wszystkich sprzętach pojawia się nietypowy, budyniowy kolor. Tu największym wydatkiem i jedynym elementem z ornamentem było wykonane przez ślusarza lustro. – Zależało mi na prościusieńkiej łazience. Bardzo lubię neutralne łazienki przypominające te hotelowe. Takie wnętrza pozwalają się zrelaksować. Staram się powtarzać taki efekt, żeby oko odpoczywało. Mamy mocny kolor w przedpokoju, ciemny sufit, szachownicę na podłodze. W salonie i łazience charakter wystroju się zmienia.

Łazienka w budyniowym odcieniu (Fot. Patryk Polewany)

Wnętrze, które wymaga szacunku 

Właścicielem mieszkania jest pan Adam, z którym Zofia współpracuje przy projektach od dłuższego czasu. Jak mówi, podchodzi on do remontów z dużą świadomością. Pomimo tego, że mieszkanie przeznaczone jest na wynajem, a budżet był ograniczony i trzeba było zdecydować, na co warto wydać więcej, do wnętrza nie trafiły przypadkowe przedmioty czy nieautentyczne materiały. Pojawiły się też elementy, które w inwestycyjnej nieruchomości mogłyby się wydawać zbędne, jak drewniane, ozdobne szpalety w okiennych wnękach czy wykonane na zamówienie fotografie miśnieńskiej porcelany. – To klient, który ma do mnie zaufanie. A to wnętrze jest jednym z tych, które wymagają szacunku. Podstawową kwestią podczas podejmowania decyzji projektowych było uczciwe potraktowanie tematu. Choć mieszkanie jest na wynajem i nie wiemy, dla kogo projektujemy, to robimy to przede wszystkim dla samej przestrzeni. Pomimo iż wiele sytuacji było trudnych do rozwiązania, można było zrobić coś szybciej i taniej, nie szliśmy na łatwiznę. Taki klient, który rozumie, że działamy na rzecz przestrzeni i musimy to zrobić sumiennie, to skarb. Przy każdym zleceniu od każdego klienta uczę się i ja sama. Czerpiemy od siebie nawzajem – mówi projektantka.

Jedna z sypialni z fragmentem oryginalnego malowidła na suficie (Fot. Patryk Polewany)

Zofia dorastała w Ekwadorze, do Polski trafiła niedługo przed wyborem kierunku studiów. Początkowo planowała studiować malarstwo. Podczas nauki języka polskiego w Krakowie poszła na kurs rysunku i zdecydowała się zdawać na architekturę wnętrz. – To była dość brawurowa decyzja. Nie wiedziałam, że obudzi we mnie tyle pytań. Musiałam zacząć operować w polskich wnętrzach, będąc wychowana w zupełnie innym świecie – wspominaW jej realizacjach przejawiają się wyjątkowa wrażliwość i chęć pracy w zgodzie z zastaną przestrzenią. Dodaje: – Mam poczucie, że w ten sposób ratujemy kamieniczne wnętrza. W Krakowie nadal jest sporo takich, które wymagają troski, a dzięki świadomości właścicieli mają szanse na odzyskanie blasku. 

Błękitna sypialnia została ozdobiona kilimem wykonanym przez Basię Janczak z Morf Studio i czerwonym szkłem z lat 70. (Fot. Patryk Polewany)

 

Aleksandra Koperda
Proszę czekać..
Zamknij