Znaleziono 0 artykułów
22.10.2022

„Vogue Polska” x BMW Art Academy: Herstoria sztuki

22.10.2022
Teresa Gierzyńska, Portret własny, 1979, odbitka żelatynowo-srebrowa barwiona aniliną, papier matowy, tektura, ołówek, stempel, 29,5 x 19 cm, unikat. Dzięki uprzejmości artystki i Gunia Nowik Gallery

Dlaczego nie było wielkich kobiet artystek? – przewrotnie pytała w latach 70. Linda Nochlin. Pół wieku później nareszcie przyspieszył proces przywracania widzialności twórczyniom, którym wcześniej nie dane było zaistnieć w zdominowanej przez mężczyzn sztuce. Maria Lassing, Hilma af Klint, Teresa Gierzyńska – najwybitniejsze artystki nareszcie zyskują należne im miejsce w historii.

Lata pracy i badań przyniosły efekt w postaci sankcjonowanej widzialności. Ta praca polegała w głównej mierze na walce o uwagę, o przywrócenie artystkom właściwego miejsca na wystawach, w kolekcjach, a także w równych honorariach i cenach prac.

W latach 60. XX wieku, na fali feminizmu i walki o prawa obywatelskie, uświadomiono sobie, że w zarządach muzeów nie mogą zasiadać wyłącznie biali mężczyźni. Dysproporcja w reprezentacji osiągnęła punkt krytyczny, gdy w 1985 roku na wystawie „An International Survey of Recent Painting and Sculpture” w Museum of Modern Art wśród 165 artystów było tylko 13 kobiet. W odpowiedzi siedem artystek połączyło siły, by założyć grupę Guerrilla Girls. Chcąc ukryć swoją tożsamość, aby zwrócić uwagę na problemy, a nie na siebie, członkinie zaczęły pokazywać się publicznie w gorylich maskach i przybrały nazwiska zmarłych artystek (liderkami były więc „Frida Kahlo”, „Käthe Kollwitz”, „Zora Neale Hurston”, „Alma Thomas” i „Alice Neel”).

Mariola Przyjemska, Bucik, z cyklu Różnica i powtórzenie, 2006, olej, płótno, 100 × 70 cm, fot. Piotr Antonów

Przywracanie widzialności kobietom

Nowy wiek należy do kobiet. Odkopujemy archiwa, by dotrzeć do artystek, które żyły w cieniu znanych partnerów i mężów artystów. Jedna z dwóch głównych wystaw na tegorocznym Biennale w Wenecji – „The Milk of dreams” – (tytuł zapożyczony z książki surrealistki Leonory Carrington), kuratorowanej przez Cecilię Alemani, była przeglądem dokonań artystek z poprzedniego wieku. Wystawa odbyła się bez udziału żadnego artysty, co pokazało, że świat sztuki, a także historia z jej najważniejszymi odsłonami, może być reprezentowana bez udziału mężczyzn.

Tym sposobem w ciągu ostatnich kilku dekad dowiedzieliśmy się o twórczości takich artystek jak Maria Lassnig (rocznik 1919), której ekspresyjne, autobiograficzne kompozycje malarskie zostały pokazane w MoMA PS1 w Nowym Jorku, Stedelijk Museum w Amsterdamie czy w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie. Podobnie jest z Hilmą af Klint (rocznik 1860), pionierką abstrakcji i zarazem sztuki awangardowej, która pierwsze prace w tym nurcie tworzyła już w 1906 roku, kilka lat przed Malewiczem czy Kandinskym. W 1970 roku spadkobiercy Klint bez powodzenia chcieli przekazać jej prace sztokholmskiemu Moderna Museet, które odmówiło przyjęcia donacji. Teraz instytucje walczą o udostępnienie u siebie jej prac. Natomiast Nancy Holt (rocznik 1938), żona Roberta Smithsona, twórcy prac landartowych oraz słynnej „Spiral jetty”, tworzyła nowatorskie zdjęcia i prace ziemne, które są „dosłownie urządzeniami widzącymi, stałymi punktami do śledzenia pozycji słońca, ziemi i gwiazd”. Za to twórczość Marii Lai (rocznik 1919), artystki z Sardynii, nawiązującej do lokalnego rzemiosła tkackiego, komentuje historię i geografię wyspy. Nie wspominając o Louise Bourgeois (rocznik 1911), która na wielki sukces czekała do osiemdziesiątki.

Teresa Tyszkiewicz, Z serii Gęby (1), 1987, szpilki, farba przemysłowa, akryl, olej na papierze, 64 × 98 cm, fot. Archiwum Fundacji Profile

Odkrywanie polskich twórczyń

W Polsce przywracanie widzialności artystkom trwa od kilku lat. Jednym z ważnych momentów była realizacja wystawy Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej w Muzeum Narodowym w Warszawie, uznanej za pierwszą polską artystkę, która osiągnęła międzynarodową sławę. Wiele jej prac już trafiło do kanonu polskiej sztuki.

Niewiele ponad sto lat temu zaczęto przyjmować kobiety do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 2016 roku historią i spuścizną pierwszej, jeszcze półlegalnie uczęszczającej na tę Akademię Zofii Baltarowicz-Dzielińskiej, zajęła się artystka Iwona Demko. Od tamtej pory Demko odkrywa historie kolejnych artystek. Dba także o uprawomocnienie feminatywów w tytułach. Sama od kilku lat nazywa siebie doktorą sztuki i prowadzi własną pracownię na ASP w Krakowie. – Zainteresowanie herstorią związane jest z tym, że zaczyna wzrastać świadomość feministyczna wśród kobiet. Wreszcie uzmysławiamy sobie, że historia tych, które były przed nami, ma wpływ na nas, kształtuje naszą tożsamość, to, jak się czujemy jako artystki. Zaczynamy uświadamiać sobie również, że historia sztuki, jakiej uczyłyśmy się w szkole, to historia białego mężczyzny i brakuje w niej historii dotyczącej kobiet artystek. Jest to proces świadomościowy zgodny z procesem, jaki się wydarzył i wydarza na Zachodzie. W Polsce nie bez wpływu na to zainteresowanie kobietami pozostają czarne protesty, które pozwoliły popatrzeć na świat z perspektywy kobiety. W moim wypadku zdecydowały feministyczne przekonania i to, że jako zdeklarowana feministka powinnam wiedzieć, kto przetarł mi drogę do studiów na krakowskim ASP. To mój obowiązek – mówi Demko.

Jolanta Marcolla, Backstage of Dimenssions, 1975

Z poziomu instytucji opracowywaniem dorobku szeregu artystek z lat 60. i 70. zajmuje się Marika Kuźmicz z Fundacji Arton. To dzięki jej działalności zapoznajemy się z twórczością tak wybitnych artystek jak Ludmiła Popiel czy Jolanta Marcolla. Kuźmicz ma bardzo klarowną wizję swojej działalności: – Zawsze interesowała mnie sztuka lat 60. i 70., taka, która pomimo upływu lat, jakie minęły od jej powstania, nie została opracowana. Artyści i artystki, którzy zostali pominięci w opracowaniach, których prac nie oglądało się na wystawach. Zależało mi na tym, żeby doświetlić te niewystarczająco „naświetlone” miejsca, biografie i fakty. W 2016 roku zaczęłam tworzyć bazę www.forgottenheritage.eu, razem z innymi organizacjami z Europy Środowo-Wschodniej i Bałkanów. Baza stała się osią działalności Artonu, która polega na odkrywaniu i opracowywaniu archiwów twórców i twórczyń, ostatnio wyłącznie twórczyń. Po dwóch latach pracy stwierdziliśmy, że w bazie brakuje parytetu, więc następne trzy lata poświęciłam wyłącznie artystkom. Kiedyś zajmowałam się głównie tzw. nowymi mediami, przede wszystkim filmem i wideo, z czasem zrozumiałam, że kobiety miały do nich w PRL zdecydowanie utrudniony dostęp, choć były takie, które wywalczały sobie możliwość sięgnięcia po kamerę. Jolanta Marcolla, Jolanta Singer, Małgorzata Potocka, Iwona Lemke-Konart to tylko niektóre z obecnych w bazie twórczyń. Teraz pracuję też dużo z malarkami, rzeźbiarkami, mam w opracowaniu archiwa artystek zajmujących się tkaniną. Przyzwyczaiłam się do tego, że kiedy wymieniam nazwisko artystki, nad archiwum której pracuję, nic ono nikomu nie mówi, chociaż kiedyś była ona ważną częścią środowiska twórczego. Zastanawiam się nad przyczynami takiej sytuacji i staram się jej przeciwdziałać: mówić o danej twórczyni, opowiadać, przypominać, wystawiać, pisać. W ostatnim czasie, na fali wzrastającej feministycznej świadomości, zainteresowanie artystkami tworzącymi w latach 60., 70. również wzrasta, ale jest bardzo wiele do zrobienia. Staram się włączać do tej pracy moje studentki, które świetnie rozumieją, jak jest to ważne.

Widok wystawy Uśmiech Meduzy,  PGS, Sopot, 2022, fot. Tomasz Maryks, dzięki uprzejmości PGS, Sopot

Państwowe instytucje nie pozostają w tyle, jeśli chodzi o szerszą prezentację twórczości artystek. Na szczególną uwagę zasługują wystawy indywidualne trzech z nich: Teresy Tyszkiewicz w Muzeum Sztuki w Łodzi, Teresy Gierzyńskiej w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki oraz trwającą obecnie w tej samej instytucji wystawę Marioli Przyjemskiej. Od momentu emigracji do Francji, w latach 80., Tyszkiewicz tworzyła w swojej pracowni, z dala od oka polskiego widza. Tworzyła jednak ciągle, skrupulatnie i konsekwentnie, nie pokazując jednak często swoich prac szerokiej publiczności. Wychodząc od pojęcia materii oraz doświadczeń swojej cielesności – bardzo praktycznej, nie ujmowanej w zasadzie w konkretną figurę tożsamościową poza jej własną, tworzyła prace bardzo intymne, bliskie ciała, bliskie natury. Dzisiaj jej znakiem rozpoznawczym są szpilki, którymi naszpikowywała swoje obrazy oraz przedmioty zawijane drutami lub tworzone ze zwiniętych materiałów. Wystawa Teresy Gierzyńskiej dała po raz pierwszy pełen wgląd w tę oryginalną twórczość, sytuującą się na styku różnych dyscyplin i mediów. Gierzyńska tworzy, wykorzystując fotografię jako zapis praktyki performatywnej. Miesza ze sobą wątki prywatne i kobiece, tworzy recyklingowe kolaże, portretuje siebie i zestawia swój wizerunek z wizerunkami kobiet z kultury popularnej. Ustawia siebie na drugim biegunie do męskiego wzroku. Eksploruje swoją artystyczną tożsamość, emanując pełną romantyzmu cielesnością i seksualnością. Mariola Przyjemska z kolei pokazuje w Zachęcie ponad sto prac z ostatnich czterech dekad. Gros z nich powstało w latach 90. jako odpowiedź na czas transformacji. W obrazach, fotografiach i wideo pokazuje potransformacyjny krajobraz pełen zachwytu nad konsumpcją. W pracach łączy elementy wielkoformatowych reklam, pop artu i abstrakcji. Wystawę można oglądać do 8 stycznia 2023 roku.

Nagrody dla wybitnych artystek

Jadwiga Singer, dokumentacja performansu bez tytułu ok. 1977

Ukoronowaniem działań wybitnych artystek jest ustanowiona w 2018 roku międzynarodowa nagroda im. Marii Anto & Elsy von Freytag-Loringhoven w trakcie trwania retrospektywnej wystawy Marii Anto w Zachęcie. Co roku nagroda jest przyznawana artystkom w czterech kategoriach (do 2019 roku w trzech): dla artystki polskiej, dla młodej artystki polskiej, honorowa dla artystki zagranicznej i nagroda za wspieranie obecności i widoczności kobiet w edukacji i kulturze. Wśród laureatek były Teresa Gierzyńska, Mariola Przyjemska i Iwona Demko. Walką z wciąż istniejącym szklanym sufitem i innymi barierami na polu kultury, podważanie norm społecznych warunkujących niską reprezentację kobiet w sztuce oraz budowa silnej zawodowej społeczności oraz sieci kontaktów między kobietami sztuki w Europie Środkowo-Wschodniej przyświecają idei Fundacji Katarzyny Kozyry stworzonej w 2012 roku. Kozyra sama długo czekała na uznanie i wie, jak trudną drogę mają inne artystki do przemierzenia. Działaniami w swojej fundacji wspiera artystki i kobiety pracujące w Europie Środkowej i Wschodniej. Zrealizowała już szereg projektów, wystaw oraz festiwali. Jednym z ostatnich, dzisiaj szczególnie istotnych projektów jest polskie wydanie publikacji „Dlaczego w sztuce ukraińskiej są wielkie artystki”.

Trwa podejmowanie ważnych tematów, zadawanie pytań i mapowanie pozostałych artystek tworzących w cieniu publiczności i instytucji. Wiele z tych zagadnień podejmuje zainicjowane przez Agnieszkę Rayzacher Seminarium Feministyczne w galerii lokal_30. Instytucje, kuratorzy i kuratorki docierają do kolejnych nazwisk. Pisanie herstorii trwa. W tym tekście pojawiło się 29 nazwisk artystek i tylko trzy nazwiska artystów.

Marta Czyż
Proszę czekać..
Zamknij