
Nie trzeba zrywać z przeszłością, by stworzyć coś radykalnie nowego. Wystarczy ją przetrawić – z odwagą, świadomością i wyobraźnią. Tak zrobiła brazylijska artystka Tarsila do Amaral, malując swój kraj, jakiego wcześniej nie było.
Niektóre obrazy nie tylko przedstawiają świat, ale zmieniają sposób, w jaki zaczynamy go widzieć. Twórczość Tarsili do Amaral nie była ilustracją historii Brazylii, lecz jej radykalnym przepisaniem. To, co stworzyła, nie mieści się w konwencjonalnych definicjach modernizmu. Jej malarstwo jest aktem twórczej asymilacji, procesem przetwarzania zapożyczonych języków w nowy, własny kod wizualny. W zdominowanym przez zachodnie wzorce świecie sztuki zaproponowała model, który nie negował wpływów, lecz nadawał im lokalną strukturę znaczeń. Tożsamości nie buduje się przez imitację, lecz poprzez świadome i odważne przekształcanie.
Artystka interesowała się nie tylko formą, ale również społeczną treścią sztuki
Pierwszy raz zobaczyłem „A Negrę” w Museu de Arte Contemporânea da Universidade w São Paulo. Choć znałem ten obraz wcześniej z reprodukcji, dopiero na żywo odsłonił przede mną swój ciężar kulturowy i emocjonalny. Monumentalna postać czarnej kobiety patrzącej gdzieś poza ramę, jakby pamiętała więcej, niż świat chciałby przyznać, została uproszczona do geometrycznych form i zawieszona w pustce. Namalowany w 1923 roku, zaledwie kilka dekad po zniesieniu niewolnictwa, obraz ten nie jest rozrachunkiem ani oskarżeniem. Jest raczej rozpoznaniem głęboko zakorzenionej przeszłości, która nadal kształtuje teraźniejszość. Tarsila, wychowana w zamożnej, uprzywilejowanej rodzinie plantatorów kawy, nie odcinała się od swojego pochodzenia. Przeciwnie, uczyniła je punktem wyjścia artystycznej i moralnej konfrontacji. W jej malarstwie europejskie wpływy – kubizm, fowizm, surrealizm – są obecne, ale poddane wewnętrznemu przekształceniu. Forma służy treści, a kolor staje się językiem pamięci. A Negra nie jest opowieścią o jednej kobiecie, lecz symbolem kraju, który został zbudowany na nierównościach i który uczy się je rozpoznawać.
Nieco wcześniej, w 1922 roku, w São Paulo odbyła się Semana de Arte Moderna – Tydzień Sztuki Nowoczesnej, wydarzenie, które na zawsze zmieniło brazylijski krajobraz kulturowy.

Tarsila do Amaral stała się ikoną nowego ruchu awangardzistów
Jej znajomość języka awangardy, rozwinięta podczas studiów w Paryżu u Fernanda Légera i dzięki jego kontaktom, nie prowadziła do bezrefleksyjnego naśladownictwa. Wspólnie z poetą Oswaldem de Andrade, swoim partnerem i jednym z głównych teoretyków modernizmu, stworzyła koncepcję antropofagii kulturowej, której zasadniczym postulatem było twórcze „pożeranie” obcych wpływów. W Instituto Itaú Cultural widziałem oryginał manifestu z legendarnym zdaniem Oswalda: „Tupi or not Tupi – that is the question”, przywołującym zarówno kulturę rdzenną, jak i Szekspira. Z tej idei narodził się Abaporu, obraz powstały w 1928 roku, nazwany słowem z języka z rodziny tupi oznaczającym człowieka jedzącego ludzi. Przedstawiona na nim samotną postać z olbrzymią stopą i maleńką głową w surowym pejzażu, nie jest metaforą przemocy, lecz siły przekształcenia. Dzieło to nie tylko zainspirowało manifest artystyczny, ale stało się jego plastyczną realizacją. W Abaporu zawiera się esencja wizji Tarsili: lokalność, cielesność, symboliczna autonomia i estetyczna śmiałość.
Po rozstaniu z Oswaldem i podróży do Związku Radzieckiego w latach 30., twórczość Tarsili nabrała nowego wymiaru. Artystka zaczęła interesować się nie tylko formą, ale również społeczną treścią. Obraz Operários, namalowany w 1933 roku, ukazuje szeregi twarzy brazylijskich robotników – mężczyzn i kobiet o różnych rysach, kolorach skóry i wyrazach twarzy. Ustawieni w ciasnym kadrze tworzą zbiorowy portret kraju, którego różnorodność rasowa i klasowa jest jego rzeczywistością i zarazem wyzwaniem. Nie ma tu patosu ani ideologii. Jest współodczuwanie. W tym samym roku powstaje Segunda Classe z anonimowym tłumem w zatłoczonym wagonie drugiej klasy. Oba obrazy stanowią wyraz nowej postawy artystki. Nie rezygnuje z formy, ale podporządkowuje ją rzeczywistości. Przechodzi od mitologii do dokumentu, od symbolu do struktury społecznej. A jednak nie traci poetyki. Przeciwnie – odnajduje ją w codzienności, w spojrzeniach, które nie mają imion, ale mają swoją prawdę.
Tarsila do Amaral nie tylko stworzyła nowy język wizualny, ale także nowy sposób myślenia o tożsamości
Z jej obrazów pozbawionych egzotyzacji czy estetycznych kompromisów emanuje głęboka świadomość tego, czym może być sztuka, gdy staje się przestrzenią refleksji nad historią, teraźniejszością i przyszłością. Jej twórczość, pokazana po raz pierwszy na dużej indywidualnej wystawie w 2018 roku w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, została odczytana jako jeden z najważniejszych wkładów Ameryki Łacińskiej do światowego modernizmu. Ale to nie geografia czyni ją ważną. To odwaga, by złożyć rozbite fragmenty własnego dziedzictwa i nadać im sens. Jej obrazy są jak otwarte księgi, w których zapisane są tropy nowej narracji narodowej – hybrydowej, ironicznej, niepokornej. W czasach globalnej homogenizacji kultury historia Tarsili przypomina, że prawdziwa nowoczesność nie rodzi się z naśladownictwa, lecz z transformacji. Odważyła się mówić własnym głosem. I właśnie dlatego jej historia tak mocno wybrzmiewa dziś także poza globalnym Południem. W jej pracach widzimy nie tylko estetykę, ale też etykę – głębokie przekonanie, że sztuka może być miejscem, w którym naród sam siebie wymyśla na nowo.
Tekst pochodzi z czerwcowego numeru „Vogue Polska”. Wydanie możesz zamówić z wygodną dostawą do domu.

Zaloguj się, aby zostawić komentarz.