Znaleziono 0 artykułów
20.06.2023

Filipka w wielkim mieście: Szpilki od Aldony Relax

20.06.2023
Filipka Rutkowska, „Szpilki na miarę każdej sytuacji”,  pastel na papierze, 42 x 30 cm, 2023

Queer to przede wszystkim krzywe zwierciadło dla teatru płci, w który na co dzień uwikłany jest każdy człowiek – pisze Filipka Rutkowska w swoim cyklu felietonów. Tym razem wspomina pierwsze przechadzki, pozowanie i występy na szpilkach.

Od czasu przeprowadzki do Warszawy dzielnica Wilanów intrygowała mnie najbardziej ze wszystkich. Była daleko, nie jeździło tam metro i nigdy nie miałam tam nic do załatwienia. W oparciu o reakcje ludzi ze świata sztuki oraz imprez, czyli dwóch grup społecznych, które pomagały mi w tamtym czasie wyjść na tzw. ludzi, wyczułam, że musi istnieć jakaś przyczyna, dla której pod nazwą „Wilanów” nie kryje się żadna magia. Choć w trakcie studiów z historii sztuki nazwę tę słyszałam dziesiątki razy, z jakiegoś powodu południowy zakątek stolicy nie stymulował wyobraźni mojego otoczenia bardziej niż nabycie działki rolniczej z możliwością przekwalifikowania na inwestycyjną. Schowany między pałacem a kościołem, stopniowo ulatniał się z mojej głowy.

Filipka Rutkowska „Oczekiwanie”, tusz i pastel na papierze, 30 x 21 cm, 2015

Z Wilanowem mi nie po drodze 

Nasze ścieżki przecięły się nagle, kiedy kilka lat później poproszono mnie, żebym za pomocą sesji zdjęciowej skomentowała swoją relację z miastem, a może i w jakiś sposób ze społeczeństwem. Wilanów – po części nadal w stanie deweloperskim, zbyt nowy, żeby posiadać duszę, jednocześnie zwieńczony przysadzistą świątynią Opatrzności Bożej – wydawał się idealną scenerią dla niezdefiniowanej jeszcze wtedy tożsamości. Żeby stanąć na wysokości zadania i jednocześnie pokazać, że kobiecość przestaje być dla mnie rozrywkową konwencją, a staje czymś poważniejszym, postanowiłam, że po raz pierwszy prowizorycznie zaaranżowany strój dopełnię atrybutem, który od wieków uchodził za stereotypowy dla kobiecości – buty na wysokim obcasie. Szybko przekonałam się jednak, że ten stereotyp ma pewne wyjątki i że tym wyjątkiem jestem akurat ja. W każdym sklepie informowano mnie, że nie ma mojego rozmiaru i nigdy nie będzie. I że moja wyobraźnia rozmija się z dostępnym asortymentem.

Filipka Rutkowska, „Untitled”, pastel na papierze, 30 x 21 cm, 2015,  Dzięki uprzejmości Fundacji Galerii Foksal, fot. Wojciech Sobolewski 

Queer to krzywe zwierciadło teatru płci

Z pomocą, niczym deus ex machina, przybyła wtedy Aldona Relax, jedna z drag queens, która swoim wyrazistym dowcipem uświetniała niejedną imprezę. W czasach gdy na horyzoncie powoli majaczyły takie pojęcia, jak niebinarność czy niecispłciowość, wraz ze swoją zaimkową kurtuazją postaci takie jak Aldona pokazywały, że queer to przede wszystkim krzywe zwierciadło dla teatru płci, w który na co dzień uwikłany jest każdy człowiek. Dla kobiet, których rozmiar stopy wykracza poza standardową rozmiarówkę, która w okolicy 42 gwałtownie zaczyna przeradzać się w festiwal lateksu i brokatu, każda para szpilek jest wydarzeniem takiej rangi jak napisanie autobiografii. Kiedy odbierając w darze swoją pierwszą plastikową parę, usłyszałam w drzwiach: „Wielkie kobiety muszą być ze sobą solidarne. Czyń w nich dobro”, wzruszyłam się, po czym z piskiem opon odjechałam w kierunku Wilanowa, aby zamienić jego szerokie aleje w jeden wielki catwalk

Sesja na Wilanowie, fot. Zuzanna Krajewska, Warszawa, 2018, dzięki uprzejmości artystki i żurnal zine

Pierwszy przemarsz

Pierwszy kontakt z butami na obcasie potrafi odebrać stabilny grunt. A kiedy obcas ma wysokość kieliszka do szampana, nawet chodnik utwardzony solidną polską betonową wylewką teleportuje nas na ruchome piaski Dubaju czy grząskie muły Amazonii. Zamiast spektakularnego przemarszu przez Oś Królewską, udało mi się postawić raptem kilka kroków. Mieszkanki dzielnicy w butach do joggingu mijały mnie z prędkością, której ja doświadczyłam raptem kilka razy i to w ekstatycznym imprezowym transie, a nie na chodniku. Moje wyobrażenia o pobożnych desperate housewives zostały szybko zweryfikowane. Spodziewałam się, że jadę oglądać kobiety, które z nonszalancją przechadzają się bulwarami nowo wybudowanego arrondissement zaprojektowanego od podstaw niczym XIX-wieczny Paryż, gdzie odpowiednikiem osi Łuk Triumfalny – Luwr jest pałac i kościół. Zamiast tego czułam się, jakbym ogłaszała na środku Doliny Krzemowej, że mam telefon z kolorowym wyświetlaczem. Kobiety od dawna były już inne, a ja, w przeciwieństwie do Wilanowa, dopiero zaczynałam się budować. 

Szpilki od Miucci Prady 

Filipka Rutkowska, „Szpilki na miarę każdej sytuacji”,  pastel na papierze, 42 x 30 cm, 2023

Wysłużone szpilki, w których zaliczyłam niejeden debiut, od sceny aż po coming out w rodzinnych stronach, zastąpiły pewnego dnia inne, z zupełnie odmiennego porządku modowego. Podarowała mi je bowiem Miuccia Prada, albo mówiąc mniej efektownie, jej zespół, kiedy zaproszono mnie do zagrania w krótkometrażowym filmie, jaki dla Miu Miu w Warszawie realizowała Małgorzata Szumowska. Postanowiłam, że będę śmigać w nich niczym lekkoatletka z tyczką na olimpiadzie. Przez tydzień przychodziłam do mojego miejsca pracy na nocną zmianę, żeby zmieniać przestrzeń wystawienniczą w bieżnię do modelingu. Zamykając się w spojrzeniu sztuki, zamieniłam rolę z obrazami na ścianach. To one patrzyły teraz na mnie. W milczeniu dawałam popis tego, czym może być obsesyjne pragnienie ideału, kiedy zostaje uwolnione z granic płótna. 

Filipka Rutkowska, „Szpilki na miarę każdej sytuacji”,  pastel na papierze, 42 x 30 cm, 2023

Kiedy pojawiłam się na planie zdjęciowym, miałam za sobą tak pokaźną liczbę prób, że czułam, że tylko uderzenie asteroidy w kulę ziemską może zachwiać moją równowagą. Wyrzeźbiłam w sobie kobietę, która była we mnie od zawsze. Potrzebowałam na to tylko więcej czasu. Dotarło do mnie, że chodzenie w szpilkach, niezależnie od tego, kto je nosi, jest zawsze performance’em, któremu nadajemy formę. I że dzięki tej formie można zamienić każdą, nawet najbardziej prozaiczną czynność albo w pokaz dumy i opanowania, albo w permanentny stan utraty kontroli i być może nie ma nic pomiędzy. Jeden prosty przedmiot rozrywa rzeczywistość na dwa światy i to od nas zależy, jakie nadamy im proporcje.

Filipka Rutkowska (Fot. Karolina Zajączkowska)
Filipka Rutkowska
Proszę czekać..
Zamknij