Znaleziono 0 artykułów
12.09.2019

Gerard Wilk: Rozmowy w tańcu

12.09.2019
"Gerard Wilk. Tancerz" Zofia Rudnicka (Fot. Materiały prasowe)

Charyzmatyczny chłopak ze Śląska podbił polskie i światowe sceny baletowe. Biografia „Gerard Wilk. Tancerz” autorstwa jego przyjaciółki i partnerki scenicznej Zofii Rudnickiej to nie tylko portret baletmistrza, ale także panorama kulturalnej Warszawy lat 60., 70. i 80.

Kochali go wszyscy. Występował u Wajdy i Barei, tańczył z Mazurówną, pozował dla Hoff. Był wybitnym solistą Teatru Wielkiego, obsadzanym we wszystkich najważniejszych rolach baletowych, ale też gwiazdą programów rozrywkowych w telewizji. Cenili go krytycy i uwielbiała masowa publiczność. W domach kultury na prowincji powstawały jego fankluby. Miał wszystko, ale u szczytu kariery, w tajemnicy, latem 1970 roku, opuścił Polskę, by tańczyć w zespole Maurice’a Béjarta, wybitnego choreografa baletu współczesnego. Biografia Gerarda Wilka to historia chłopaka, którego kocie ruchy nikogo nie pozostawiały obojętnym. Osoby znające go podkreślały jego niesamowity urok osobisty, urodę i charyzmę, wyczuwalną nie tylko, gdy tańczył, ale także wtedy, gdy po prostu przechodził ulicą. Ludzie lubili jego, on lubił ludzi, był duszą towarzystwa. Zawsze otoczony grupą przyjaciół, lubił żyć intensywnie, chociaż czasy były nieciekawe.

Gerard Wilk (Fot. NAC)

Rudnicka, tancerka, choreografka i wykładowczyni, poznała Wilka na początku lat 60., jeszcze w szkole baletowej. Pomimo różnicy wieku zaprzyjaźnili się, a ich bliska znajomość przetrwała ponad 20 lat. Razem występowali na scenie i w telewizyjnych show. Gdy on wyemigrował, ona odwiedzała go od czasu do czasu za granicą. I chociaż zawsze chyba onieśmielała ją trochę otaczająca Wilka gwiazdorska aura, on niezmiennie traktował ją serdecznie. W bliskich relacjach pozostali do końca.

„Gerard Wilk. Tancerz” to biografia pisana z pozycji przyjaciółki i wielbicielki. „Spieszę się, by zachować dla potomnych obraz wspaniałego tancerza i niezwykle barwnej artystycznej postaci” – pisze we wstępie Rudnicka. Tancerka dzieli się swoimi własnymi wspomnieniami, zbiera też wspomnienia innych ludzi otaczających Gerarda – jego współpracowników, rodziny, przyjaciół. Z tych opowieści wyłania się postać uwodzicielskiego gwiazdora, który z równą serdecznością rozmawiał z portierem, starszą sąsiadką, panią ambasadorową i wysoko postawionym notablem. „Wszystko można było w nim podziwiać, nawet sposób chodzenia”– pisze Rudnicka. Podobnych peanów na cześć Wilka jest w książce więcej.

Gerard Wilk (Fot. z prywatnego archiwum Zofii Rudnickiej)

Niektóre rozdziały to wręcz litania przymiotów Gerarda. Bezkonfliktowy, pracowity, twórczy, życzliwy, skromny, elegancki, hojny. Rudnicka buduje wizerunek człowieka pięknego ciałem i duchem. „O Wilku mówiło się tylko dobrze albo bardzo dobrze” – przyznaje sama, cytując pochwalne laurki wystawiane przez jego przyjaciół. Wady? Lubił się długo wylegiwać o poranku, palił na czczo, nierzadko zdarzało mu się zabalować w towarzystwie. Miał słabość do ekstrawaganckich ciuchów. Do legendy przeszedł jego ciężki skórzany płaszcz należący swego czasu do oficera Wehrmachtu, który Gerard nosił z wielkim upodobaniem, podobnie jak rozpięte koszule i obcisłe biodrówki bez zaszewek szyte przez teatralnego krawca na specjalne zamówienie. Z czasem zaczął stawiać na minimalizm. Uwielbiał też pchle targi, na których polował na srebrne cukiernice i lalki z porcelanowymi buziami.

Gerard Wilk (Fot. NAC)

Rudnicka opisuje szczegółowo drogę zawodową Wilka – edukację w szkole baletowej, kolejne spektakle, w których występował, przybliża też postaci jego scenicznych partnerek, cytuje recenzje przedstawień, zarówno tych z czasów kariery w Polsce, jak i z okresu, gdy Gerard występował już z Maurice’em Béjartem. Ukazuje towarzyskie koligacje, zawodowe perypetie, środowiskowe anegdoty. Unika jednak kontrowersji. Przez opowieść przewijają się dziesiątki nazwisk związanych z kulturalnym i rozrywkowym życiem stolicy, w tym te najbardziej znane: Andrzeja Wajdy, Xymeny Zaniewskiej, Barbary Hoff, Kaliny Jędrusik, Grażyny Hase, Grzegorza Lasoty. Osobne rozdziały poświęca życiu towarzyskiemu i prywatnemu Gerarda. Wspomina wspólne imprezy w gejowskich klubach Paryża czy Brukseli, napomyka o pierwszych seksualnych doświadczeniach Gerarda w warszawskiej łaźni pod Messalką, ale o jego miłościach pisze raczej powściągliwie. Homoseksualizm Wilka był dla środowiska oczywistością, chociaż on sam fascynował zarówno kobiety, jak i mężczyzn.

Gerard Wilk u Bejarta (Fot. z prywatnego archiwum Zofii Rudnickiej)

Opisując karierę Gerarda, Rudnicka kreśli przy okazji obraz ówczesnego świata artystycznego Warszawy, a później perypetie artystycznej emigracji. Ten świat to potańcówki w Kamieniołomach, zakrapiane imprezy w SPATIF-ie, boogie-woogie w Stodole, która wtedy była drewnianym barakiem z brudną podłogą. To nabożna lektura „Przekroju”, zakupy w komisach i na bazarze w Rembertowie, paczki z zagranicy, załatwiane na lewo zaproszenia umożliwiające wyjazdy na Zachód, występy i tournée nadzorowane przez Pagart. Czasy były siermiężne. Mieli niewiele, ale żyli pełnią życia. Rudnicka pisze, że rozmowy, które przeprowadzała, przygotowując książkę, stały się dla niej wędrówką po urokach młodości w realiach peerelu. W czasach, które dla sztuki, jak pisze, były wspaniałe.

Gerard Wilk umarł w Paryżu w 1995 roku wskutek powikłań związanych z AIDS. O swojej chorobie nie mówił nigdy. W ostatnich miesiącach życia unikał znajomych, skrępowany pogarszającym się stanem zdrowia. Pochowano go na Père-Lachaise.

Sylwia Kawalerowicz
Proszę czekać..
Zamknij