Znaleziono 0 artykułów
30.06.2019

Kornel Zezula: Zawsze będę miał Paryż

30.06.2019
Wystawa Kornela Zezuli ( Fot. materiały prasowe)

Młody malarz bardziej niż w Polsce znany jest we Francji, gdzie od lat mieszka i pracuje. – Tyle inspirujących osób przewinęło się przez Paryż. Podoba mi się, że mogę przynależeć do tego grona – mówi Zezula.

Choć pierwsze kroki na swej artystycznej drodze stawiał w Polsce, Kornel Zezula od pierwszego wejrzenia zakochał się w Paryżu. Zrozumiał wtedy, że to właśnie w stolicy Francji chce kontynuować studia, mieszkać i tworzyć. Pierwszy raz trafił tam w drodze do Bourges w środkowej Francji, gdzie przez rok uczył się w ramach programu Erasmus. I przepadł bez reszty. – Paryż zawsze mnie pociągał. Swoją wizję tego miasta zbudowałem na bazie literatury i filmów. Pierwszy raz przyjechałem tu na krótko przed podjęciem decyzji o zdawaniu na Akademię Sztuk Pięknych. Zostałem, niemal nie mówiąc słowa po francusku – wspomina artysta. I dodaje, że szybko poczuł się w Mieście Świateł jak w domu: – Odpowiada mi francuski styl życia i otwartość na obcokrajowców. Nigdy nie będę Francuzem, ale lubię być paryżaninem. Dobrze się czuję, będąc obcym we Francji i w Polsce. Paryż mi na to pozwala.

Zdobyte w Paryżu doświadczenia i możliwość obcowania z dziełami światowej sztuki, jaką oferuje to miasto, nie pozostały bez wpływu na styl Kornela Zezuli. Melancholijne, skupiające się na ludzkich twarzach i postaciach obrazy wpisują się w klimat dzieł Alberta Camusa czy Jeana-Paula Sartre’a. Miasto, będące kwintesencją francuskiej kultury, zwiększyło wrażliwość artystyczną młodego artysty. Ale jak twierdzi Kornel, ważniejsze od tego, gdzie tworzy, jest to, co tworzy. – Spotkałem na swojej paryskiej drodze wielu inspirujących ludzi, którzy w jakimś stopniu wypłynęli na mój rozwój. Bez tego samo bycie we Francji, czy gdziekolwiek indziej na świecie, niewiele by zmieniło w mojej twórczości – tłumaczy Zezula.

Wystawa Kornela Zezuli ( Fot. materiały prasowe)

Paryskie inspiracje bez wątpienia mocno wybrzmiewają w pracach Zezuli, jednak centralnym punktem jego twórczości pozostaje człowiek. Bohaterowie jego obrazów to najczęściej atrakcyjni młodzi ludzie, ale artysta tłumaczy, że to nie ich piękno jest decydującym elementem. – Atrakcyjność fizyczna moich modeli jest dla mnie drugoplanowa. Może jednak sprawiać, że pragnę ich namalować. Traktuję swoje obrazy jako alegorie pewnych stanów emocjonalnych i ekspresji. Są niczym kadry wyrwane z nieistniejących filmów. Osoba, która mi pozuje, staje się aktorem grającym pewne uczucia. Stąd też może częsty wybór moich modeli spośród osób, które z uwagi na zawodowe doświadczenia posiadają umiejętność pracy swoim ciałem. Widziana przeze mnie rzeczywistość miesza się z wyobrażeniem i fikcją. Nie ma większego znaczenia, co jest bardziej prawdziwe. Bohaterowie moich obrazów są bliskimi lub dalszymi znajomymi, ludźmi, których mam ochotę lepiej poznać – czasami dzieje się tak przez sam fakt tworzenia obrazu – wyjaśnia Kornel.

Wystawa Kornela Zezuli ( Fot. materiały prasowe)
Kornel Zezula ( Fot. Damian Noszkowicz)

Pytany o swoją definicję piękna Zezula podkreśla, że sprzeciwia się przypisywaniu mu pustki, tak jak nie zgadza się na utożsamianie głębi z brzydotą. – Nie chcę ich wartościować. Obydwa te pojęcia są bardzo często spłycane. Dla mnie kategorie piękna i brzydoty wzajemnie się przenikają, w jednej może być zawarty pierwiastek drugiej. Piękno to dla mnie forma prawdy, zachęta do jej poznawania – mówi. Ale choć tworzy w mieście pełnym najwyższej klasy dzieł sztuki, tłumaczy, że nie ma stałych artystycznych autorytetów. – Oglądanie dzieł innych artystów nie jest dla mnie jedynym punktem zapalnym do tworzenia. Inspiruję się często rozmowami ze znajomymi i doświadczeniami, na które się wystawiam. W ostatnim czasie dużo oglądałem obrazów Marca Desgrandchamps’a i zdjęć Viviane Sassen, odświeżyłem też sobie wiersze Novalisa. Podobała mi się sztuka z Isabelle Huppert „Mary Said What She Said”. Znajduję malutkie fragmenty, które niekoniecznie są kluczowe w jakimś dziele, ale dla mnie są drzwiami to tego, co ostatnio mnie trawiło – mówi Zezula.

Wystawa Kornela Zezuli ( Fot. materiały prasowe)

Choć Zezula jest uważany za jednego z najbardziej obiecujących artystów młodego pokolenia, twierdzi, że nieustannie poddaje w wątpliwość to, co robi. – Bez mojego rozwoju nie będzie rozwoju mojej twórczości. Zbieram doświadczenia, które później wypływają ze mnie w postaci obrazów. Ostatnie miesiące były bardzo intensywne zawodowo, chciałbym trochę odpocząć, ale mam kilka pomysłów na projekty, więc cały czas ciągnie mnie do pracowni. Kilka dni temu, tuż przed wystawą, skończyłem duży obraz, w którym chciałem zderzyć sensualność i czułość z walką. Jestem ciekaw jego odbioru – opowiada artysta. I dodaje, że swoją przyszłość wiąże z Paryżem, bo czuje się z tym miastem bardzo związany. – Gdy w filmie „Zimna wojna” dwójkę głównych bohaterów, siedzących w małym paryskim mieszkaniu na poddaszu, dopada chandra, pada jedno entuzjastyczne zdanie: „Ale jesteśmy w Paryżu!”. To jest mi bliskie. Tyle inspirujących mnie osób przewinęło się przez to miasto. Podoba mi się, że mogę przynależeć do tego grona – podsumowuje Zezula.

 

Natalia Jeziorek
Proszę czekać..
Zamknij