Znaleziono 0 artykułów
05.11.2021

Książka tygodnia: Wojciech Chmielarz „Dług honorowy”

05.11.2021
(Fot. Materiały prasowe)

Książkę „Dług honorowy” zawdzięczamy pandemii i temu, że Wojciech Chmielarz w swoim czasie czytał Lee Childa. Bezimienny bohater to niezłomny stróż sprawiedliwości ze skłonnością do kłopotów. Trup ściele się gęsto, intryga goni intrygę, a w tle są wszystkie grzechy współczesnego świata: narkotyki, rasizm, mizoginia, seksizm i internetowy szlam. Czyta się wartko i odpręża po trudnym dniu.

Jak mówi sam autor Wojciech Chmielarz, książkę „Dług honorowy” zawdzięczamy pandemii. Mocno w to wierzę, gdyż w sytuacji nienormalnego zamknięcia w domowej celi, kiedy jedyny kontakt z zewnętrznym, równie nienormalnym światem mieliśmy (i pewnie mieć będziemy) przez okienną szybę, ucieczka w wyobraźnię bywa sposobem na to, by nie zwariować. Zaś ta, u pisarzy często bogatsza niż u innych grup zawodowych, gania w prawo i w lewo jak rozbrykany źrebak. „Dług honorowy” to dowód jak wzorzec metra z Sèvres pod Paryżem, iż niezawiniona izolacja w czasach ekstraordynaryjnych bardzo temu sprzyja.

(Fot. Materiały prasowe)

Zawdzięczamy tę książkę również temu, iż Wojciech Chmielarz czytał Lee Childa, brytyjskiego autora powieści sensacyjnych, który na pisaniu zarobił miliony. Child powołał do życia postać Jacka Reachera, byłego majora amerykańskiej żandarmerii wojskowej włóczącego się po Stanach Zjednoczonych w poszukiwaniu awantur, gdzie sprawiedliwość nie może dobić się swojego. Powieściowy Reacher ma pod dwa metry wzrostu (grający jego postać w hollywoodzkich produkcjach Tom Cruise zdecydowanie mniej), więc kiedy paragrafy zawodzą, potrafi fest przyłożyć, a potem rusza w dalszą drogę. Nie dziwi, że Child wybrał dla swojego bohatera Stany Zjednoczone, zamiast ciasnej Anglii. Chmielarz zaś nie ukrywa, iż dokładnie przyjrzał się majorowi Reacherowi.

Przyglądać się, nie oznacza żmudnej, nudnej i mało twórczej pracy kopisty. Bowiem Chmielarz daje nam bohatera jeszcze bardziej niezwykłego. Tenże nie ma imienia i nazwiska, nie wiemy, gdzie posiadł niezwykłe umiejętności walki wręcz oraz kiedy wykształcił celne oko. Nie gania po bezkresnych amerykańskich przestrzeniach, lecz zaprowadza sprawiedliwość w naszej, też nieco ciasnej Polsce. Okazuje się, że u nas – w przypadku „Długu honorowego” w lasach i nad jeziorami Pojezierza Lubuskiego – też znajdą się sprawy, których nie sposób wyjaśnić, dopóki nie zabierze się za nie szukający kłopotów, niezłomny stróż sprawiedliwości.

(Fot. Materiały prasowe)

Jesteśmy więc w fikcyjnej wsi Wilki, gdzie przed laty doszło do strasznej zbrodni, ukrytej dzięki zmowie milczenia mieszkańców. Tuż przed przybyciem naszego Reachera do Wilków, gdy wieś szykuje się do zimowego snu po turystycznym lecie, na pomoście nad jeziorem zostaje zatłuczona na śmierć młoda dziewczyna. Lokalny policjant szybko znajduje sprawcę (już czeka na proces w sądowym areszcie), lecz nie wszyscy wierzą, iż wskazał właściwego człowieka. To wymarzona sytuacja dla bohatera „Długu…”.

Na dodatek od pewnego czasu w Wilkach powstają letniskowe domy stawiane przez przedstawicieli warszawskiej elity. Elita ma dzieci w wieku studenckim, a ponieważ rok akademicki za miedzą, w Wilkach ma zostać urządzona wielka impreza. Będzie piwo, trawa, głośna muzyka, a dla wilkowian nadzieja na spory zarobek, ostatni przed głodnym czasem jesieni i zimy.

Nie zastanawiajmy się, czy intryga „Długu honorowego” jest choć odrobinę prawdopodobna; często gęsto sensacja jest tym lepsza, im bardziej oddala się od realności. Ważne, że trup ściele się gęsto, intryga goni intrygę, a w tle są wszystkie grzechy współczesnego świata: narkotyki, rasizm, mizoginia, seksizm i internetowy szlam. Na scenie mamy chadów, czyli – jak wyczytałem w słowniku miejskim – wysokich, przystojnych facetów z życiowym sukcesem, co z grubsza rymuje się ze starszymi o kilka dekad bananami lub szpanerami. Oraz ich przeciwieństwo – przegrywów – pasujących do dawniejszych ofiar losu i nieudaczników. A ponieważ tak w chadach, jak i w przegrywach buzuje testosteron doprawiony ambicjami na poziomie podstawowych instynktów, bez wątpliwości dojdzie do wojny.

Nie wiemy, jak myślą i co czują bohaterowie „Długu honorowego”, ale nie za bardzo nas to uwiera. Bowiem to książka daleka od literackiej powagi, w stu procentach rozrywkowa. Wojciech Chmielarz co chwila wciska gaz do dechy, pogania akcję dialogami, dodaje kolejne zagadki jak nowe przygody w bajce o żelaznym wilku. Czyta się to wartko i głowy zanadto nie obciąża; dobry relaks po wyczerpującym dniu. 

A kiedy z „Długu honorowego” zrobią serial, wszyscy będą go oglądali. Nie zakładam się o to, bo wiem, że mam rację.

Wojciech Chmielarz „Dług honorowy”, wydawnictwo Marginesy

Paweł Smoleński
Proszę czekać..
Zamknij