Znaleziono 0 artykułów
04.03.2022

Maggie Gyllenhaal po drugiej stronie kamery

04.03.2022
Maggie Gyllenhaal  (Fot. Getty Images)

Maggie Gyllenhaal wychodzi z cienia brata Jake’a. Rok temu na ekrany trafił jej reżyserski debiut, „Córkę”, na podstawie powieści Eleny Ferrante.

Kino ma zapisane w genach. Jej ojciec Stephen Gyllenhaal jest reżyserem, a matka Naomi Foner nominowaną do Oscara scenarzystką. Młodszego o trzy lata brata Jake’a nikomu przedstawiać nie trzeba. Ale choć Maggie Gyllenhaal jako dorastająca dziewczyna przyjechała z rodziną do Hollywood, uciekła stamtąd na studia do Nowego Jorku. Bo blichtr Fabryki Snów zawsze wydawał jej się sztuczny. A kiedy zdecydowała się wkroczyć w świat filmu, zrobiła to na własnych zasadach. Debiut reżyserski Maggie Gyllenhaal rozprawia się ze stereotypami na temat kobiet.

Maggie i Jake Gyllenhaal (Fot. Getty Images)

Siła kobiet

Maggie Gyllenhaal długo żyła w cieniu młodszego brata. – Myślałam sobie: „Ten smarkacz jest już znany, a ty tkwisz nad jakimiś podręcznikami. Zmarnujesz sobie życie!” – śmiała się. Mimo wszystko Maggie najpierw chciała zrobić dyplom, a dopiero potem zająć się aktorstwem. Za wzór obrała sobie spełnione zawodowo kobiety z najbliższego otoczenia – babcia była pediatrą, siostra babci prawniczką, mama nominowaną do Oscara scenarzystką. Nic więc dziwnego, że podczas gdy Jake rzucił studia po zaledwie dwóch semestrach, Maggie skończyła je z wyróżnieniem. Po latach powiedziała: – Z perspektywy czasu widzę, jak ważne było, że nie przerwałam studiów, gdy zaczęłam dostawać pierwsze role w kinie. Bo to właśnie na uniwersytecie zetknęła się ze światem, w którym nie wszystko kręci się wokół wizerunku.

Maggie już jako nastolatka zaczęła występować w filmach taty – „Krainie wód” i „Niebezpiecznej kobiecie”. Podczas studiów występowała w produkcjach telewizyjnych oraz na scenie, następnie z bratem zagrała rodzeństwo w kultowym „Donniem Darko” Richarda Kelly’ego. Prawdziwym przełomem w karierze Maggie okazał się film „Sekretarka”. Rola młodej kobiety, która dostaje pracę sekretarki w kancelarii adwokackiej, a wkrótce wdaje się w niecodzienny romans z szefem, nie należała do łatwych. Niosła też ryzyko, że Maggie zostanie po niej zaszufladkowana. A film z motywami sado-maso ściągnie na nią gniew feministek. Tak się nie stało, bo młoda aktorka bardzo sprawnie wykorzystała szum, który powstał wokół filmu.

Maggie Gyllenhaal  (Fot. Getty Images)

Na własnych zasadach

Przed rolą w „Sekretarce” Maggie często słyszała podczas castingów, że nie jest klasycznie piękna. Po przełomowej roli mogła przebierać w propozycjach, ale nie interesowały jej superprodukcje. Postawiła na kino niezależne – wystąpiła w „Adaptacji” Spike’a Jonze’a oraz „Niebezpiecznym umyśle” George’a Clooneya. W 2003 roku wraz z Lily Taylor i Marcią Gay Harden zagrała w „Domu nadziei" Johna Saylesa, historii sześciu Amerykanek, które postanawiają adoptować latynoskie sieroty. Wyjątek Maggie zrobiła dla roli ukochanej Batmana w „Mrocznym Rycerzu” Christophera Nolana, gdzie zagrała u boku zmarłego wkrótce po zakończeniu zdjęć Heatha Ledgera.

W 2009 roku Gyllenhaal wystąpiła u boku Jeffa Bridgesa w filmie „Szalone serce”, gdzie zagrała dziennikarkę, która rozpoczyna z góry skazany na niepowodzenie związek z głównym bohaterem. Za swoją rolę otrzymała pierwszą i do tej pory jedyną w karierze nominację do Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej.

20 lat po roli w „Sekretarce” Maggie znów pojawiła się w odważnym wcieleniu, tym razem w serialu „Kroniki Times Square”, którego była też współproducentką. Zagrała Candy, samotną matkę, która dorabia jako pracownica seksualna, a potem zaczyna się piąć po szczeblach pornobiznesu. Staje za kamerą kolejnych produkcji, by przejąć kontrolę w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Rola przyniosła Gyllenhaal nominację do Złotego Globu. Teraz Maggie sama zadebiutowała w roli reżyserki.

Maggie Gyllenhaal  (Fot. Getty Images)

Po drugiej stronie kamery

Maggie Gyllenhaal, znana z feministycznych poglądów i zaangażowania w ruch #TimesUp, konsekwentnie wybiera role kobiet niestereotypowych. – Nie interesują mnie bohaterki, które są jakąś fantazją na temat silnej kobiety – zaznaczała w jednym z wywiadów. – Chcę grać prawdziwe kobiety, takie, które mają swoje mocne strony, ale jednocześnie są zagubione, złamane, kruche. Nie dziwi więc, że na debiut reżyserski wybrała adaptację powieści, która stawia pytanie o rolę matki.

„Córka” to adaptacja powieści Eleny Ferrante. Tajemnicza autorka o nieodkrytej tożsamości sportretowała w niej Ledę, rozwiedzioną wykładowczynię literatury angielskiej. Na wakacjach w Grecji Leda spotyka przypadkową rodzinę. W postaci Niny, młodej matki kilkuletniej Eleny, odnajduje siebie sprzed lat. „Córka” stawia ważne pytania o to, czy kobieta ma prawo zostawić dzieci i odejść, jeśli jest nieszczęśliwa, czy może postawić na karierę, czy może być egoistką. Pokazuje, że macierzyństwo wiąże się z ciągłym zmęczeniem, brakiem czasu dla siebie, samotnością.

Maggie Gyllenhaal  (Fot. Getty Images)

Temat macierzyństwa jest Maggie bliski, bo sama jest mamą dwóch córeczek, Ramony i Glorii Ray. W jednym z wywiadów wyznała, że kiedy po raz pierwszy sięgnęła po lekturę Ferrante wiele lat temu, książka zmusiła ją do refleksji. – Pomyślałam sobie: „O Boże, ta kobieta jest tak popieprzona”. Po czym po milisekundzie stwierdziłam: „O nie, ja naprawdę się z nią identyfikuję, czy to czyni mnie równie popieprzoną?”. Wtedy zdałam sobie sprawę, że wielu ludzi doświadcza tego typu przeżyć i nikt o tym nie mówi. Są to najskrytsze prawdy o kobiecym doświadczeniu – przekonywała Gyllenhaal. „Córka” przyniosła jej nagrodę za scenariusz na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Czy od tej pory Maggie będziemy widywać raczej po drugiej stronie kamery?

Natalia Jeziorek
Proszę czekać..
Zamknij