Znaleziono 0 artykułów
11.12.2023

O zachodzie słońca. Zaglądamy do mieszkania pary projektantów na warszawskiej Saskiej Kępie

11.12.2023
Fot. w_srodku

Ona zajmuje się światłem we wnętrzach i projektowaniem wzornictwa we własnej marce Aureola Studio. On współtworzy najbardziej innowacyjną polską markę mebli ostatnich lat – Tylko. Odwiedzamy mieszkanie Kamy Wybieralskiej i Mikołaja Molendy na warszawskiej Saskiej Kępie i sprawdzamy, w jakich wnętrzach najlepiej czują się projektanci.

Mała uliczka na Saskiej Kępie tuż obok parku Skaryszewskiego, a przy niej modernistyczna kamienica z 1939 roku. Szara, skromna, ale z charakterystycznym okrągłym oknem, ze świetnymi proporcjami.

Fot. w_srodku

–  Mikołaj mieszkał wcześniej przy Saskiej, ja lubiłam tę okolicę, ale sprawdzałam różne dzielnice. Kiedy weszliśmy do mieszkania i okazało się, że ma kominek, zakochaliśmy się w nim od razu – mówi Kama i dodaje, że sam budynek ma wyjątkową historię, w trakcie wojny przez trzy lata działała w nim konspiracyjna drukarnia „Wolność”. 

Z dawnych czasów nie zachowało się jednak wiele. Ostatni remont mieszkania został przeprowadzony we wczesnych latach 2000. – Wyobraź sobie luksfery, pawlacze i podwieszane sufity – na różnych wysokościach w różnych pomieszczeniach – polski postmodernizm. Albo wielką amerykańską lodówkę zachodzącą na pół okna – opowiada Mikołaj, który razem z Kamą zdecydował się na remont generalny, zostawiając tylko niektóre elementy stolarki.

Fot. w_srodku

– Mieliśmy konkretne pomysły. Ja na przykład marzyłam o wyspie w kuchni, Mikołaj nie był do niej przekonany, negocjowaliśmy – mówi Kama i dodaje – Mamy to szczęście, że przyjaźnimy się z architektem Pawłem Pajączkowskim. Dużo rozmawialiśmy. Paweł pomógł nam rozplanować dokładnie kuchnię i dużą łazienkę. I choć w małej, ze wzorzystymi kafelkami, inicjatywę przejęłam ja, bo Paweł jest zwolennikiem klasycznych, ponadczasowych rozwiązań, to jego doświadczenie i praktyczne rady były nieocenione.

Niekończące się zachody słońca

Serce 88-metrowego mieszkania bije w salonie. Przestrzeń łączy się z kuchnią i otwiera na korytarz. Po wejściu do mieszkania naturalnie chce się usiąść przy długim dębowym stole, zza którego rozciąga się imponujący widok na zachodzące słońce.

Pusta biała ściana, która jest też tłem dla rzutnika zamontowanego przy suficie, staje się tłem spektaklu, który Kama wyreżyserowała przy użyciu lampki kadrującej. – Kształt i kolory możesz zmieniać do woli, tu akurat jest koło i filtry. Czerwień i pomarańcz dają ciekawe przejścia tonalne na krawędzi – opowiada.

Fot. w_srodku

Światło odbija się na czarnych kafelkach, przypominających taflę wody. A rajski widok w stylu lat 80. uzupełniają wysokie tropikalne rośliny – monstera i filodendron.

Żeby dobrze rosły, zainstalowałam im dodatkowe źródło świata – mówi, wskazując dyskretną lampkę umieszczoną na suficie – Jak się okazuje, światło wpływające na produkcję chlorofili niekoniecznie musi być fioletowe, ja zdecydowałam się na neutralne, białe, o wysokim współczynniku oddawania barw i dużej mocy. 

Kremowa, modułowa kanapa czy wyremontowane fotele z lat 60. UFO to wygodne punkty obserwacyjne. Atmosfera leniwego popołudnia rozlewa się po całym wnętrzu.

Zwłaszcza że motyw słońca Kama powtarza też w formie lamp nad stołem – klasycznego modelu Flowerpot w ochrowym wydaniu, w żółtej ceramice czy miodowym szkle vintage. Pomarańczowe okręgi, widoczne jako powidoki rozżarzonej grzałki, pojawiają się w lampie ET, czyli lustrze – przewrotnej instalacji świetlnej – niekończącym się tunelu. Kama zaprojektowała ją dla swojej autorskiej marki Kama Wybieralska Light Objects.

Fot. w_srodku

Zachód, razem z harmonijnie dopasowanym światłem z innych lamp, możemy jednak wyłączyć jednym przyciśnięciem palca, zmieniając aurę na przykład na jasny, witalny poranek albo zupełną ciemność panującą w całym domu. Kama – jak przystało na projektantkę światła w architekturze – opracowała dla wnętrza kilka zupełnie różnych scen świetlnych, dostosowanych do określonych funkcji – odpoczynku, jedzenia, pracy, gotowania czy sprzątania.

Wnętrze, czyli dynamiczna kompozycja

Kama wprowadziła do mieszkania światło, a Mikołaj swoje meble. Jest współzałożycielem marki Tylko, która specjalizuje się w produkcji customizowanych półek i regałów, nie mogło więc zabraknąć jego szaf do przechowywania. – Przy wejściu stoi biała szafa, która zabudowuje całą ścianę. To jeden z pierwszych prototypów marki – mówi Mikołaj. – W sypialni żółta komoda, zaprojektowana specjalnie do tego wnętrza. 

Fot. w_srodku

Kolor komody powtarza motyw słońca, zaczerpnięty tym razem z obrazu, który namalowała mama Mikołaja, Magdalena Hoffman. – Jest szczególny, to pamiątka z wyjazdu na ruchome wydmy z Mikołajem. Magda nie chciała go sprzedać, a my długo wokół niego chodziliśmy, mówiąc, że jest najlepszy, nasz ulubiony i w końcu go dostaliśmy, do nowego mieszkania – mówi Kama, dodając, że sypialnia z małym biurkiem czasem zmienia się w gabinet do pracy, co pozwala dwójce pracować zdalnie, z domu. Polem do wnętrzarskich eksperymentów stały się też łazienki.

Toaleta jest tak mała i trudna do urządzenia, że byłaby nudna i bez wyrazu, gdybym utrzymała ją w klasycznej bieli – mówi Kama, tłumacząc decyzję o wprowadzaniu kontrastowych pasów, odrealniających małą przestrzeń. Łazienka z wanną miała być za to wygodnym wnętrzem do spędzania czasu.

Fot. w_srodku

Najkrócej można opisać ją tak: biel, rośliny, lastriko i drewno, czyli autorska szafka podumywalkowa projektu Pawła Pajączkowskiego. A do tego funkcjonalne światło, urozmaicane przez migotanie z lustrzanej kuli zawieszonej w oknie czy ciepłe światło sączące się z sufitu, jak ze świetlika. 

We wklęsłym plafonie zainstalowana jest oprawa liniowa, która może świecić w różnym natężeniu, pełniąc bardzo wiele funkcji – począwszy od światła technicznego, jasnego, oświetleniowego, po przyciemnione, bardzo nastrojowe, w które możesz się po porostu wpatrywać – dodaje Kama, pokazując też autorskie lustro podświetlane z tyłu. – Podczas gdy większość punktów świeci na boki, po ścianach, to źródło światła ma wymierzone dokładnie w ścianę, dzięki czemu tworzy się miękkie odbicie i glow.

Fot. w_srodku

Charakter domowników oddają drobne elementy wnętrza – zabawny dywanik w kształcie aligatora, plakat ze zdjęciem Williama Egglestona, przywieziony na pamiątkę wizyty w duńskim Louisiana Museum. Nic tu nie jest przypadkowe ani neutralne.

– Kiedy tak rozmawiamy, mam wrażenie, że mieszkanie nie jest jeszcze dokończone. Cały czas chciałabym coś dodać, zmienić, ulepszyć – mówi Kama, wspominając, że od pandemicznego remontu minęły już trzy lata. Mieszkanie projektanta, a zwłaszcza projektantów, to projekt na życie.

Fot. w_srodku
Fot. w_srodku
Fot. w_srodku
Fot. w_srodku
Fot. w_srodku
Fot. w_srodku
Fot. w_srodku
Fot. w_srodku

 

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij