Znaleziono 0 artykułów
11.01.2022

Na okrągło, czyli mieszkanie Eriki i Maćka na warszawskiej Ochocie

11.01.2022
Fot. Pion Studio

Oryginalne przedwojenne parkiety, szlachetne marmury i designerskie dodatki. A przede wszystkim zaokrąglenia, dużo zaokrągleń. Remont trwał prawie rok, ale dziś Erika i Maciej, właściciele mieszkania, są dumni z tego, jak zostało urządzone. Mają z czego.

Mieszkanie aktorki Eriki Kaar i jej męża, adwokata Macieja Bielskiego, znajduje się między dwoma zabytkowymi osiedlami – koloniami Lubeckiego i Staszica, w jednym z najpiękniejszych, a jednocześnie najlepiej zachowanych po wojnie zakątków Warszawy. Prawie wszystko w ich mieszkaniu jest półkoliste i zaokrąglone – od oryginalnych, drewnianych okien, zaprojektowanych według przedwojennych proporcji, przez drewnianą szafkę z marmurowym blatem w łazience po wyspę kuchenną w stylu bufetowym. – Te zaokrąglenia kojarzą mi się z dzieciństwem i kompletem mebli salonowych w stylu art déco u moich dziadków. Stół, pod którym godzinami bawiłam się w bazę, komody i tapczan – wszystko było zaokrąglone i wykończone pięknym fornirem w kolorze orzecha, jak teraz meble w moim mieszkaniu – mówi Erika. To właśnie według jej pomysłów i inspiracji Erika i Maciek urządzili swoje mieszkanie.

Fot. Pion Studio

Szczęśliwie długi remont

Erika urodziła się w Berlinie Zachodnim, ale wychowała na warszawskim Żoliborzu. Jest absolwentką SGH, ale po mamie odziedziczyła artystyczną duszę i zdecydowała, że zostanie aktorką. Jako studentka pierwszego roku Akademii Teatralnej w Warszawie wystąpiła w brytyjsko-polskim serialu BBC „Dzwony wojny”, a w 2016 r. zagrała jedną z głównych ról w bollywoodzkiej superprodukcji „Shivaay”. Polscy widzowie mogą ją znać z ról w serialach „Bodo”, „Żywioły Saszy” czy „Stulecie Winnych”, a już wkrótce zobaczymy ją u boku Marcina Dorocińskiego w wyprodukowanym przez Netflix serialu „Erynie” na podstawie powieści Marka Krajewskiego. 
Pierwsze wspólne mieszkanie Eriki i Maćka znajdowało się na Mokotowie, rodzinnej dzielnicy Maćka. Ale brakowało im tam zieleni, szczególnie że planowali dziecko. Erika lada dzień urodzi ich pierwszego synka. 
– Przygotowując się do remontu, bardzo dużo czytałam, kupowałam tonę magazynów poświęconych wnętrzom, spędzałam godziny na Pintereście – mówi Erika. – Ostatecznie cieszę się, że remont trwał blisko rok, bo mam wrażenie, że przez ten czas przeszłam przyspieszony kurs historii architektury wnętrz. Zaczynając remont, tak naprawdę nie wiedziałam, co lubię, czego oczekuję, a co jest tylko przejściową fascynacją. Marzyłam na przykład o słodkiej kuchni w stylu prowansalskim, z szafkami z miedzianymi gałeczkami i ozdobnymi listwami na ścianach. Dziś już sobie tego w mojej kuchni kompletnie nie wyobrażam. Z dumą natomiast codziennie patrzę na zaokrąglenia kuchennej wyspy, matowy marmur sięgający w kuchni aż do sufitu.

Fot. Pion Studio

Brąz, zieleń i ciepła biel

Oboje lubią klasyczne, szlachetne i trwałe materiały, które z biegiem czasu nabierają patyny. Na podłodze w łazience położyli kamień Lima Beige, a dalej jest już oryginalny dębowy parkiet, który jest w tym mieszkaniu od lat 20. XX w. Na ścianie w kuchni – klasyczny marmur Carrara. Większość drzwi, w tym wejściowe, to oryginały. Brakowało tych do łazienki, więc Erika i Maciek zamówili je u stolarza, który, na podstawie drzwi zachowanych u sąsiadów, odtworzył przedwojenny wzór.
Zależało mi na tym, żeby każdy pokój, od salonu po łazienkę, miał duszę, jakiś element vintage – mówi Erika. Komodę pod telewizorem w stylu Gio Pontiego, lampkę z zielonym kloszem stojącą na regale i duży marmurowy moździerz kuchenny Maciek wypatrzył na targu staroci podczas wakacji w Toskanii. W łazience wrażenie „nowości” burzą dwie modernistyczne szklane lampy kinkietowe z lat 60. XX w., zaprojektowane przez austriackiego projektanta Juliusa Theodora Kalmara, które znaleźli na aukcji architekci Ewa i Thomas Soboczynski z pracowni Ewa Thomas Studio. – Ewa i Thomas pomogli mi zdać sobie sprawę z tego, w jakiej estetyce czuję się najlepiej. Dzięki naszym spotkaniom, rozmowom o historii architektury i ich inspiracjom udało mi się go odszukać – mówi Erika.

Fot. Pion Studio

Z Ewą i Thomasem skontaktowała się dość późno. Poprosiła ich o zaprojektowanie kuchni od nowa, ale już po pierwszej rozmowie zarówno ona, jak i architekci wiedzieli, że ta współpraca na tym się nie zakończy. – Zaczęło się od tego, że nasz stolarz poddał się w kwestii kuchni, okazała się dla niego zbyt skomplikowana. Oddał nam pieniądze i się wycofał. Zadzwoniłam wtedy do Ewy i Thomasa, żeby podpytać o stolarzy, z którymi współpracują. Znałam i podziwiałam ich projekty, a ponieważ wiele z nich ma te charakterystyczne zaokrąglenia, pomyślałam, że mi pomogą – opowiada Erika i przyznaje, że Ewa rzeczywiście poleciła jej fantastycznego stolarza. – Ale od słowa do słowa zaczęłam nieśmiało konsultować z Ewą i Thomasem jakieś detale, aż w końcu okazało się, że choć remont dobiegał końca, zgodzili się zaprojektować naszą kuchnię i salon niemal od początku, a także dodać w innych pomieszczeniach akcenty uspójniające całość mieszkania, jak drewniane rzeźbione uchwyty w szafie w sypialni. Poprosili mnie o zdjęcia moich luźnych inspiracji związanych z naszym mieszkaniem. Wysłałam więc zdjęcia naszego psa Freddiego, obrazu, który wisi w sypialni i setki zdjęć przedstawiających wnętrza i sztukę, które lubię. Ostatecznie wybrali z tych inspiracji trzy kolory przewodnie: brąz, zieleń i ciepłą biel – mówi Erika i dodaje: – Najpierw był projekt, który roboczo nazwaliśmy „Rescue Erika’s Kitchen”, a potem były regał w salonie i dodatki, stoliczek vintage pod rośliny kupiony na aukcji w Szwajcarii czy świecznik vintage od Stoff Nagel.

Fot. Pion Studio

Frida Kahlo i uczeń Matejki

Przygotowując projekty wnętrz, Ewa i Thomas zainspirowali się obrazami, które Erika odziedziczyła po przodkach. Właśnie na ich podstawie zbudowali koncept materiałowo-kolorystyczny mieszkania. – Moja mama ma przyjaciela na Ukrainie, który od zawsze malował dla niej reprodukcje. W naszym rodzinnym domu pełno było takiej wielkoformatowej sztuki – wspomina Erika. – Na drzwiach wejściowych namalowany był na przykład obraz „Jacqueline z kwiatami” Picassa. Przy schodach łączących parter z piętrem widniał fresk przedstawiający reprodukcję „Dróg głównych i bocznych” Paula Klee. Obraz wiszący w naszej sypialni jest z kolei reprodukcją aktu Fridy Kahlo autorstwa Diego Rivery. Dostaliśmy go w prezencie od mojej mamy, kiedy zamieszkaliśmy razem. 
Zainspirowani tym obrazem Ewa i Thomas stworzyli marmurowe stopy w kolorze butelkowej zieleni do wyspy w kuchni. Z kolei na osi głównej mieszkania, na przeciwnej ścianie do obrazu, zaprojektowali regał z różowego marmuru Rosa Portugalo z półkami z litego dębu i marmurowymi nogami w tym samym kolorze, co nogi wyspy kuchennej. 
W salonie wisi obraz, który Erika odziedziczyła po swoim prapradziadku. – Przed pierwszą wojną światową mój prapradziadek miał szanowany zakład krawiecki we Lwowie – mówi Erika. – Któregoś dnia przyszedł do niego malarz Antoni Piotrowski, uczeń Jana Matejki. Chciał zamówić garnitur, ale nie miał pieniędzy. Zapłacił więc dwoma swoimi obrazami. To jeden z nich. Przetrwał w naszej rodzinie ponad 100 lat.
Lampy w mieszkaniu Eriki i Maćka to klasyki designu – w sypialni wisi model Akari 21A, a w salonie – kinkietowa lampa Le Corbusiera i wisząca lampa Semi zaprojektowana w 1968 r. przez Clausa Bonderupa i Torstena Thorupa. Na komodzie pod telewizorem stoi klasyczna lampa Flowerpot.

Fot. Pion Studio

Fot. Pion Studio

Fot. Pion Studio

Fot. Pion Studio

Fot. Pion Studio

Fot. Pion Studio

Fot. Pion Studio

Fot. Pion Studio

Magdalena Żakowska
Proszę czekać..
Zamknij