Znaleziono 0 artykułów
07.02.2024

Alicja Łepkowska-Gołaś: Marzę o Polsce, w której panuje równość

07.02.2024
Alicja Łepkowska-Gołaś / (Fot. Mateusz Stankiewicz)

Obrazów z granicy polsko-białoruskiej nie da się zapomnieć. Trzeba zająć się migracją – mówi posłanka Koalicji Obywatelskiej na Sejm X kadencji, aktywistka i społeczniczka. Z Alicją Łepkowską-Gołaś rozmawiamy o kryzysie uchodźczym, polityce migracyjnej i problemach, z jakimi mierzy się rząd po przejęciu władzy.  

Hasło twojej kampanii brzmiało „Czas posprzątać”. Jakie porządki planujesz zaprowadzić?

Trzeba posprzątać bałagan po poprzednikach, przywrócić Polsce normalność, a co za tym idzie, wolność wyboru, wyznania, przekonań. Ta normalność dotyczy też zmiany w telewizji publicznej, która powinna patrzeć na ręce rządzącym i opozycji. Weryfikować, sprawdzać, nie szerzyć propagandy jednej partii. „Czas posprzątać” to dla mnie bardzo osobiste hasło wyborcze. Lubię, gdy wszystko jest poukładane. W moim życiu zawodowym, szczególnie teraz, panuje chaos, więc doceniam, gdy w otoczeniu panuje porządek. Będę dążyć do tego, by zapanował on także w Polsce.

Zmiany w telewizji publicznej zostały już wprowadzone, co wywołało spore kontrowersje.

Telewizja publiczna nie może być organem, który szczuje. Została więc, zgodnie z prawem, postawiona w stan likwidacji. Będziemy proponować zmiany, które powinny w niej nastąpić, ale myślę, że już teraz jej odbiór jest zupełnie inny. W tej chwili można już o 19.30 włączyć wiadomości, które nie są stronnicze.

Alicja Łepkowska-Gołaś: Chcemy, by obywatele odzyskali zaufanie do instytucji państwowych

Postawienie TVP w stan likwidacji podburzyło wyborców PiS-u, czyli obecnej opozycji, która na Proteście Wolnych Polaków skandowała hasła zapożyczone z Marszu Miliona Serc. Na banerach widniało: „Wolne media, wolne sądy”.

Żyjemy w państwie demokratycznym i każdy ma prawo demonstrować. Stawianie się w roli ofiar, mówienie o Mariuszu Kamińskim i Macieju Wąsiku jako o więźniach politycznych jest po prostu skandaliczne. To policzek dla tych, którzy autentycznie nimi są, np. Andrzeja Poczobuta [białoruski dziennikarz skazany za słowa sprzeciwu wobec autorytarnego rządu Aleksandra Łukaszenki – przyp. red.], którego żona, Oksana, nie ma żadnych informacji na temat jego życia i zdrowia. To są absolutnie nieporównywalne sytuacje. Kamiński i Wąsik zostali skazani pełnomocnym wyrokiem sądu za to, że podżegali do korupcji, fałszowali dokumenty i podpisy, nadużywali władzy. Sądzę, że wielu działaczy Prawa i Sprawiedliwości mogło działać podobnie, stąd ta głośna fala sprzeciwu. Chcą zahamować proces rozliczania polityków. Naszym celem jest to, by obywatele odzyskali elementarne zaufanie do instytucji państwowych. Przekaz jest jasny – wszyscy są wobec prawa równi. Jeśli się do niego nie stosują, czeka ich kara. Chociaż – mówiąc o marszu zwolenników PiS-u – nie pamiętam, by na naszych protestach w taki sposób obrażano partie rządzącą i jej reprezentantów. Uważam, że słusznie przenieśliśmy posiedzenie Sejmu. Nie chcieliśmy, żeby konflikt eskalował.

Mówisz o sprzątaniu po poprzednikach. Dużym problemem jest kwestia sądownictwa, które zostało upolitycznione. Jak rozwiązać ten problem?

Priorytetem jest to, by rozdzielić prokuraturę krajową od ministerstwa sprawiedliwości. Minister nie może być prokuratorem generalnym, bo to nie politycy mają decydować o sądownictwie, ale fachowcy w tej dziedzinie. My, jako Koalicja Obywatelska, mówiliśmy o tym w zasadzie od zawsze. Od początku nie wspieraliśmy pomysłu połączenia tych dwóch funkcji. Sytuacja nie jest łatwa, ale powoli będziemy starać się ją naprawiać i ponownie wprowadzać demokratyczne rozwiązania.

Alicja Łepkowska-Gołaś: Przejście przez zieloną granicę jest nielegalne, ale ludzie, którzy próbują dostać się na drugą stronę, nie są nielegalni

Przez 10 lat pracowałaś z osobami uchodźczymi. Polityka migracyjna jest jedną z kwestii, którymi chciałabyś się zająć jako posłanka?

Zdecydowanie. Będę walczyć o prawa człowieka, zwłaszcza kobiet i mniejszości. Marzę o Polsce, w której jest miejsce dla każdego. Jestem łomżanką, lokalną patriotką, pochodzę z województwa, które słynie z różnorodności kulturowej. Wierzę, że różnice wzbogacają życie. Od najmłodszych lat mierzyłam się z wykluczeniem. Walczyłam z otyłością.W naturalny sposób zaczęłam stawać po stronie marginalizowanych społeczności. Chciałabym, by nasz strach przed odmiennością przerodził się w zrozumienie. Przez 10 lat prowadziłam świetlicę dla dzieci uchodźczych – ich rodziny są mi bliskie. Europa popełniła liczne błędy, pora je naprawić. Nie mówić o asymilacji, ale o integracji. Bezpieczeństwo Polek i Polaków jest najważniejsze, ale jesteśmy zobowiązani do respektowania praw człowieka. Przejście przez zieloną granicę jest nielegalne, ale ludzie, którzy próbują dostać się na drugą stronę, nie są nielegalni. Musimy poznać ich motywację, opracować system weryfikacji, deportacji czy przyznawania ochrony międzynarodowej. Ze względu na konflikty zbrojne i zmiany klimatu kwestia migracji nie zniknie, należy więc opracować plan działania.

W 2015 roku PiS wygrało wybory, strasząc uchodźcami. Te obawy przed innością są mocno zakorzenione w społeczeństwie. Jak sobie z tym poradzić?

Chciałabym, by nasze fobie zmieniły się w ciekawość. Wtedy się okazuje, że jesteśmy do siebie bardziej podobni, niż początkowo może się wydawać. Różnice ubarwiają życie. Społeczeństwo przez lata było karmione strachem przed innością. Wmawiano nam, że to nienormalne, że w grupach uchodźczych są głównie mężczyźni. Ale przecież od zawsze było tak, że w podróż w nieznane, po lepsze życie, najpierw wybierali się mężczyźni, ojcowie. Po to, by znaleźć bezpieczny grunt, osiąść, a później ściągnąć całą swoją rodzinę. Tak to wygląda od zawsze i na całym świecie. Ale na granicy polsko-białoruskiej są też kobiety i dzieci. Widziałam to na własne oczy. To są naprawdę dramatyczne sytuacje. To, co dzieje się na miejscu, na zawsze odciska piętno w człowieku. To są obrazy, przez które nie da się w nocy spać. I to są traumy, które dotykają nie tylko osoby uchodźcze, ale też tych, którzy im pomagają.

Budujące jest to, jak bardzo polskie społeczeństwo, a przynajmniej jego część, chciało pomóc osobom uchodźczym na polsko-białoruskiej granicy. Mowa o aktywistach i aktywistkach, wolontariuszach i wolontariuszkach, ale też o mieszkańcach Podlasia. O tym przecież jest „Zielona granica” Agnieszki Holland.

To daje nadzieję. Społeczeństwo obywatelskie zdało egzamin. Chylę czoła przed mieszkańcami województwa podlaskiego, którzy nie przeszli obok tej sprawy obojętnie. Naprawdę podjęli wielkie ryzyko i wyzwanie. Ta sytuacja mocno się na nich odbiła – gospodarczo i psychicznie. Emocjonalnie było to kompletnie wycieńczające. Niepokój, przeszukiwania, kontrole policyjne. Drugą kwestią jest problem turystyki, która przez strefę zamkniętą bardzo ucierpiała. Ludzie potracili rodzinne biznesy, bo turyści bali się tu przyjeżdżać. Zazwyczaj pełne hotele, restauracje i kawiarnie świeciły pustkami. Wiele stron przez tę sytuację ucierpiało. Tak że działania PiS-u były na szkodę nie tylko samych uchodźców, ale i obywateli naszego kraju.

Alicja Łepkowska-Gołaś: Na zawsze pozostanę dziewczyną w trampkach, a nie w garsonce

Co poczułaś, gdy dowiedziałaś się, że zostałaś posłanką? Wiedząc, że od teraz będziesz miała realny wpływ na politykę państwa.

Poczułam dumę, ale i ciężar odpowiedzialności. Tysiące osób, które na mnie głosowały, ufają, że mogę realnie wpłynąć na poprawę ich życia. Weszłam do polityki, bo wierzę, że mogę zawalczyć o potrzebne w kraju zmiany. Od lat działam jako aktywistka i społeczniczka. Kiedy zadzwonił do mnie kolega, mówiąc, że powinnam wystartować w wyborach parlamentarnych, popłynęły mi łzy. Do dzisiaj nie potrafię do końca wytłumaczyć swojej reakcji.

Wzruszyłaś się, że ktoś w ciebie uwierzył?

Chyba tak. Dopadł mnie chyba syndrom oszusta. Myślę, że wiele kobiet się z nim mierzy. Długo myślałam, że przecież każdy mógłby robić to, co ja. Dopiero ostatnio nauczyłam się tego, że skoro tak nie jest, rzeczywiście mam pewne predyspozycje i nieprzypadkowo jestem tu, gdzie jestem. Ale to kwestia doświadczenia i czasu. Po wygranych wyborach próbowano wmówić mi, że jako posłanka powinnam być panią w garsonce, ale dla mnie polityka nie polega na powielaniu stereotypów. Jestem dziewczyną w trampkach i zawsze nią pozostanę.

O co będziesz w Sejmie walczyć?

Przede wszystkim o prawa kobiet. Jestem feministką, matką. Macierzyństwo to najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało. Potrafię sobie wyobrazić, jak wielką tragedią musi być niemożność zajścia w ciążę i jej utrzymania. Dotyka to wiele par. Dlatego tak ważne było natychmiastowe zajęcie się w Sejmie obywatelskim projektem „Tak dla in vitro”, pod którym podpisało się blisko pół miliona osób. To symboliczna pierwsza decyzja nowego parlamentu. Rozumiem kobiety, które nie planują potomstwa. To kwestia wyboru. Jestem też za rozdziałem Kościoła od państwa. Kościół nie może być czwartą władzą. Musimy uszanować to, że w naszym kraju mamy wyznawców różnych religii. Żadna z nich nie może być stawiana na uprzywilejowanej pozycji.

Alicja Łepkowska-Gołaś: Walczę o prawa kobiet i osób z mniejszych miejscowości

Platforma Obywatelska straciła władzę w 2015 roku także przez zarzucany partii elitaryzm i pomijanie potrzeb pewnych grup społecznych. Czy ta lekcja została odrobiona?

Dzisiaj to już inna partia. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie można pomijać problemów osób mieszkających w mniejszych miejscowościach i na wsiach. W Sejmie będę miała szczególnie na względzie województwo podlaskie, bo stąd pochodzę i doskonale znam potrzeby jego mieszkańców. Będę też walczyć o równe szanse. By mieszkańcy województwa nie musieli – ze względów finansowych – przeprowadzać się do większych miast. Przeprowadzka do Warszawy nie jest gwarancją sukcesu. W swojej lokalnej ojczyźnie możemy i powinniśmy budować lepsze miejsce do życia i dla swoich bliskich.

Podczas kampanii wyborczej demokratyczna opozycja, dzisiejszy rząd, dużo mówiła o zjednoczeniu. Pierwsze tygodnie po zmianie władzy pokazały, że może to być trudniejsze, niż się początkowo wydawało. Czy w ogóle jest to możliwe?

Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie będzie proste. To będzie proces, nie zjawisko, które wydarzy się z dnia na dzień. Nie będziemy nagle wszyscy magicznie patrzeć w jednym kierunku i tak samo postrzegać pewnych kwestii dotyczących polityki państwa. Mam jednak nadzieję, że będziemy w stanie na siebie spojrzeć z empatią i zrozumieniem, a nie z nienawiścią. Wierzę, że to się w końcu wydarzy. Na pewno pomoże zmiana, która nastąpiła w telewizji publicznej. Nie będzie już dzielenia Polaków na prawdziwych i nieprawdziwych patriotów, prawdziwych i nieprawdziwych Polaków.


Fot. Ina Lekiewicz Levy

Więcej o nowych posłankach przeczytacie w styczniowo-lutowym wydaniu magazynu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.

Kara Becker
Proszę czekać..
Zamknij