Znaleziono 0 artykułów
23.12.2023

Sonia Styrkacz: Jestem dumna z mojej romskiej tradycji

23.12.2023
Sonia Styrkacz (Fot. Karol Grygoruk/Rats Agency)

Różnorodność to nasz kapitał społeczny – mówi psychoterapeutka Sonia Styrkacz, która działa w Fundacji w Stronę Dialogu. Nam opowiada o dziedzictwie kultury romskiej i współczesnym życiu Romów w Polsce.

Jak obchodzisz Gwiazdkę?

Planuję przede wszystkim odpocząć. I spotkać się z rodziną, także tymi jej członkami, których widuję rzadko. W Wigilię mieszają się u nas w domu różne tradycje – romska, polska, katolicka, śląska, góralska. Ja jestem śląską Romką, mąż Romem górskim z Podhala, więc nasze rodzinne zwyczajne się różnią. W moim domu rodzinnym święta były czasem spotkania, spokoju, rozmowy. Religijne aspekty schodziły na dalszy plan. U mojego męża nie ma świąt bez mszy. Różnimy się też tradycjami kulinarnymi – u męża się w Wigilię pościło, u mnie jadło mięso. Nie szykowało się może 12 potraw, ale musiało być dużo jedzenia – gołąbki, kotlety schabowe i mielone, rolady, które przejęliśmy z kuchni śląskiej. U męża nie może zabraknąć góralskich oscypków. Zawsze jest miejsce na dzielenie się opłatkiem, życzenia, chwilę refleksji – pogodzenia się z mijającym rokiem, planowania przyszłego. Na przykładzie świąt widać najlepiej, że kultura romska i polska wciąż się przeplatają. Trudno oddzielić nasze zwyczaje od waszych. Zwłaszcza odkąd coraz powszechniejsze stają się związki mieszane – wtedy systemy wartości, rytuały i zasady się scalają.

Co jest w romskim świętowaniu odmienne?

Przy stole spotyka się pewnie więcej osób niż w większości innych polskich domów. No i jest muzyka – granie, śpiew, taniec. Ktoś zawsze przyniesie jakiś instrument. Refleksji towarzyszy więc zabawa.

Istotne w naszym biesiadowaniu jest także wspominanie tego, co było, tych, którzy odeszli, dawnych zwyczajów. To okazja, aby posłuchać osób starszych, które strzegą naszej historii oralnej. To nasz przekaz kulturowy, nasze dziedzictwo.

Masz poczucie, że w kulturze romskiej panuje większy szacunek do starszych osób?

Tak. I wbrew stereotypom nie ma tu znaczenia płeć. Liczy się wiek – nieważne, czy opowiada babcia, czy dziadek. O tym mówi phuripen, zasada poszanowania starszych. Starsza osoba po prostu musi poukładać tych młodych łebków. Żeby wiedzieli, jak się zachować. Paciw – szacunek – należy się tym, którzy mają większe doświadczenie życiowe.

Jak jeszcze okazać ten szacunek, jedną z najważniejszych zasad społeczności romskiej?

Poprzez gościnność. Chcę ugościć rodzinę najlepiej, jak potrafię. To działa też jako zasada wzajemności – im lepiej kogoś ugoszczę, tym mnie ktoś bardziej gościnnie potraktuje w przyszłości.

Ubierzesz się w tradycyjny strój?

Jeszcze nie wiem. Mężowi kupiłam koszulę z Mikołajem.

Rozmawia się przy stole o polityce?

Jeśli rozmawiamy o polityce, to w kontekście sytuacji Romów w Polsce. Jak się nam będzie żyło w Polsce? Czy nowy rząd będzie skuteczniej zapobiegać dyskryminacji? Odnosimy się w tych dyskusjach do naszego statusu mniejszościowego.

A o czym się przy stole nie mówi?

Nikt przy romskim stole nie zapyta córki czy wnuczki, kiedy wyjdzie za mąż albo kiedy urodzi drugie dziecko. To może wynikać z tego, że my widujemy się często, wciąż jesteśmy w kontakcie, żyjemy razem, a nie osobno. A pewnie w niektórych polskich rodzinach przy wigilijnym stole spotykają się osoby, które dawno nie miały ze sobą kontaktu.

My żyjemy o wiele bardziej kolektywnie. Ale to nie sprowadza się tylko do wspólnej celebracji. Żadna moja decyzja nie jest tylko i wyłącznie moja. Podejmuję ją, mając na uwadze dobro rodziny. Mój sposób życia – małżeństwo, macierzyństwo, praca – wpływa na status społeczny mój i mojej rodziny. Korzysta na nim albo traci cały system rodzinny. Dlatego myślimy w kategoriach dumy, honoru, tradycji.

Sonia Styrkacz (Fot. Karol Grygoruk/Rats Agency)

Nie czujesz się odrobinę przytłoczona tą odpowiedzialnością?

Nie, jestem dumna, że mogę kultywować tradycję. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony, a to oznacza także dbałość o rytuał.

A jak czujesz się jako kobieta w społeczności romskiej?

Wiem, jakie pokutują stereotypy. Wiem też, jak stereotypy ułatwiają poznawanie świata. Ale rozmawiając o kobietach w kulturze romskiej, wykroczmy poza schematyczne myślenie. Kultura romska nie jest jednoznacznie patriarchalna – każda rodzina ustanawia własne zasady.

Przyjaźnisz się z osobami spoza społeczności romskiej?

Tak, mam wierne grono przyjaciół z technikum. Dla nich jestem po prostu Sonią, a nie Romką Sonią. Na chrzciny córki zaprosiłam Romów i nie-Romów. Chyba niezależnie od tego, skąd się wywodzimy, chcemy być traktowani indywidualnie, a nie na podstawie tożsamości etnicznej.

Jak więc walczyć ze stereotypami?

Czasami wystarczy indywidualny kontakt, poznanie konkretnej osoby z konkretnej społeczności, rozmowa. Im więcej związków mieszanych, tym więcej zrozumienia dla różnych kultur. Okazuje się, że Rom może żyć z nie-Romem pod jednym dachem i mogą szanować wzajemnie swoje zasady. W wychowaniu dzieci czerpią z tego, co najlepsze w obu kulturach.

A jak ty wychowujesz córkę?

Moja córka – tak jak ja i mój mąż – jest dwujęzyczna. Wyrasta w dwóch światach jednocześnie. Dostęp do języka romani jest jednak ograniczony – nie ma lekcji w szkole ani programów w telewizji. Uczymy się go tylko w domu. O dostęp do języka walczy coraz więcej osób, to jeden z przejawów oddolnej chęci zmiany.

A to niezwykle istotne, bo język wpływa przecież na sposób patrzenia na świat. W naszym przypadku to szczególnie istotne, bo często bazujemy na oralnych przekazach – jesteśmy zanurzeni w naszym języku. Nasz kodeks – romanipen – jest niepisany. Bez języka nie ma pełnego dostępu do społeczności, to nasze dziedzictwo kulturowe.

Najwyższy czas docenić różnorodność?

Tak, to nasz kapitał społeczny. Podkreślam też na każdym kroku, że polska społeczność romska różni się w zależności od miejsca zamieszkania. Nie jesteśmy jednorodni. Warto dbać o każdą z tych odmienności.

Czy czułaś się w Polsce dyskryminowana jako Romka?

Wystarczy spojrzeć na wyniki badań społecznych, żeby wiedzieć, że społeczność romska jest w Polsce wciąż dyskryminowana. W różnym stopniu. Ci z nas, którzy mają ciemną skórę i ciemne oczy, doświadczają jej bardziej niż błękitnoocy blondyni. Komuś, kto wygląda tak jak ja, trudniej się wtopić. Musimy też uświadomić sobie, jak zróżnicowana jest społeczność romska – polska, ukraińska czy hiszpańska. Jesteśmy różnorodni, nie tworzymy monolitu.

Dyskryminacja systemowa towarzyszy indywidualnej, tu każdy z nas ma inne doświadczenia. Nie wierzę, że dyskryminacja zniknie. Jeśli Romowie zostaną w pełni zaakceptowani, znajdzie się inna mniejszość, która stanie się kozłem ofiarnym w sytuacjach kryzysu.

Czy to, że zajmujesz się aktywizmem, wpływa na twoje podejście do dyskryminacji?

Gdybym nie była optymistką, gdybym nie wierzyła w możliwość zmiany, szybko bym się w moich działaniach społecznych wypaliła. Coraz częściej widzę przenikanie się kultur – i to mnie cieszy. Ale wiem, że nie zbawię świata. Nie lubię mówić o sobie jako o aktywistce, działalność w Fundacji w Stronę Dialogu to jedna z moich aktywności zawodowych. Ważna, ale nie jedyna. Pracuję jako psychoterapeutka, piszę doktorat na Uniwersytecie Warszawskim, jestem związana z Ośrodkiem Badań nad Migracjami. Nie czuję też, że moje pokolenie jakoś szczególnie wpływa na zmianę myślenia – nasze babki i prababki także mają swoje zasługi, na miarę czasów i możliwości – ani że aktywizm na rzecz Romów dotyczy tylko osoby z wewnątrz społeczności. Zasada „nic o nas bez nas” to oczywiście podstawa. Ale na rzecz Romów działają też Gadziowie.

A reprezentacja Romów w popkulturze może pomóc? Chociażby netfliksowy serial „Infamia”, który z jednej strony powiela stereotyp o hermetyczności społeczności, a z drugiej pokazuje nowe pokolenie Romów?

Serial pokazuje dyskryminację w szkole, problemy tożsamościowe, uzależnienia i zdrowie psychiczne. Jak długo młoda dziewczyna może ukrywać swoją tożsamość w strachu przed dyskryminacją? Myślę, że wiele młodych osób doświadcza tego samego. Wewnątrz społeczności głosy na temat serialu są podzielone – niektórzy zarzucają zbyt małe zaangażowanie samej społeczności w jego realizację. Sądzę, że serial otwiera tematy ważne do dyskusji.

Życie społeczności zmienia się w wielu wymiarach?

Tak, nie żyjemy już w taborach, nie mamy przymusowych małżeństw, pracujemy, studiujemy, uczymy się, prowadzimy badania.

Czujesz, że zanurzona w tradycji społeczność romska wkracza jednocześnie w nowoczesność?

Tak, to widać w sposobie życia młodych ludzi, którzy próbują pogodzić nasze zasady z wymogami nowoczesności. Tak jak wszyscy inni – spoza społeczności – szukają partnerów przez aplikacje randkowe. Wcześniej bazowaliśmy na aranżowanych małżeństwach i pracy swatów. Moim zdaniem to ułatwiało życie. Zanim poznawało się kandydata na męża, rodzina go sprawdzała – czy na siebie zarabia, czy nie ma nałogów, czy jest z porządnej rodziny. A potem można było decydować, czy nam odpowiada, czy nie. Rodzinne biuro matrymonialne nadal działa, ale powoli odchodzi do lamusa. Młodzi na własną rękę szukają partnerów, lecz nadal biorą pod uwagę zdanie rodziców. Praktyki się zmieniają, ale trzon pozostaje niezmienny.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij