Znaleziono 0 artykułów
17.06.2022

Cztery żywioły Belén Hostalet

17.06.2022
Fot. Georgina Millet

W zasadzie ciągle jest w trasie i choć podróże to jej napęd, lubi spokojne chwile w domu. Siada wtedy przy wielkim jadalnym stole i pracuje. – Moje mieszkanie ma otwarty plan, wystarczy otworzyć wielkie dwuskrzydłowe drzwi do sypialni, by z tego punktu było widać każdy kąt. Często wolę zostać w domu niż wyjść do biura, ciągle mnie cieszy ten widok – mówi influencerka Belén Hostalet, która zaprasza nas do swojego mieszkania.

Tego, kogo zastanawia, dlaczego tak tu ascetycznie, śpieszę poinformować, że tak ma być. Właścicielka Belén Hostalet, urządzając mieszkanie, postanowiła zredukować liczbę przedmiotów do minimum. Więcej tu pustki niż mebli i dodatków. Te mają być funkcjonalne i nie ingerować w zachowane zabytkowe wnętrze. Na podłodze leżą stare malowane płytki gipsowe, wysokie sufity zdobią freski i sztukaterie. Duży, tradycyjny balkon włożony został w stare ramy okienne z kolorowymi szkiełkami. Wszystko jest tu niskie, lekkie w formie i odcieniu. – Ta przestrzeń wołała o surowe materiały i naturalne kolory, jak złamana biel, jasne drewno, marmur i len – mówi Belén. Z natury zresztą minimalistka, choć nie zawsze widać to po ubraniu. Piękno znajduje raczej w przygodzie niż w posiadaniu. Żadna z rzeczy, które przechowuje w przestronnym studiu, nie jest więc szczególnie wartościowa. No może oprócz marmurowego stołu, tak ciężkiego, że wnosiło go dziewięć osób. Meble pochodzą z internetowych platform z wzornictwem jak Westwing czy Riviera Maison. Nie są ani przypadkowe, ani niezastąpione. To przecież tylko przedmioty. I tak trudno byłoby im rywalizować z bajecznym widokiem na zielone patio klasycznej barcelońskiej kamienicy z XIX wieku. 

Fot. Georgina Millet

Jesteśmy w samym centrum miasta, w L’Esquerra de l’Eixample, okrzykniętej zresztą w 2020 roku przez jeden z portali podróżniczych najfajniejszą dzielnicą świata. Nazwę L’Esquera, czyli lewa część l’Eixample, zawdzięczała głównie tymże wewnętrznym podwórkom, na które wychodzą okna mieszkania Belén, a które w czasie pandemii stanowiły gwarne enklawy życia towarzyskiego pozornie opustoszałego miasta. Na siatkę kamienic warto spojrzeć z lotu ptaka. Regularnie ułożona zabudowa przypomina trochę plaster miodu z zielonymi dziedzińcami. Po sezonie lockdownów jest tu jeszcze milej. Okolicę wypełniają galerie sztuki, uczelnie, knajpy i rozciągnięte wzdłuż Carrer Enric Granados butiki lokalnych marek i światowych luksusowych domów mody. Modernistyczne eksperymenty hiszpańskich architektów ściągają tu gapiów z całego świata. Raczej chce się chodzić wokół niż zamykać w czterech ścianach. 

Cały tekst znajdziecie w czerwcowym wydaniu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i online.

 

Kamila Wagner
Proszę czekać..
Zamknij