Znaleziono 0 artykułów
17.09.2025

„1670” powraca w wielkim stylu. Fani serialu Netflixa nie będą zawiedzeni

(Fot. materiały prasowe Netflix)

„1670” to wciąż jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Seans drugiego sezonu przypomina przyspieszony kurs z popkultury na sterydach. Twórcy serii sięgają po nawiązania do słowiańskiego folkloru i klasyki kina, miksują musicalową oprawę z estetyką ejtisowych romansów i filmów gangsterskich. W tym szaleństwie jest jednak metoda.

Recenzja nie zawiera spoilerów.

Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Wielki powrót „1670” to prawdopodobnie najbardziej wyczekiwana polska premiera tej jesieni. Sukces pierwszego sezonu serialu przerósł wszelkie oczekiwania, nic więc dziwnego, że Netflix natychmiast zlecił kontynuację serii. Dalszy ciąg przygód Jana Pawła właśnie trafił na platformę i z radością donoszę, że fani nie będą zawiedzeni.

(Fot. materiały prasowe)

Twórcy drugiego sezonu „1670” umiejętnie żonglują gatunkami, konwencjami i nawiązaniami. To popkultura w pigułce

W drugim sezonie „1670” Adamczycha przygotowuje się na wizytę króla. Jak można się jednak spodziewać po przybytku zarządzanym przez „najsłynniejszego Jana Pawła w historii Polski”, nic nie pójdzie zgodnie z planem. Rodzina Adamczewskich będzie musiała zrobić wszystko, by ich królewskie dożynki doszły do skutku. Nawet jeśli będzie to wymagało zawarcia trudnych sojuszy z nieokrzesanym Bogdanem czy znienawidzonym Andrzejem.

(Fot. materiały prasowe)

Po chwiejnym pierwszym odcinku serial na nowo odnajduje swój rytm. Twórcy „1670” umiejętnie przeplatają gatunki i konwencje, miksując momentami cringowy humor z musicalową oprawą, estetyką kultowych filmów Johna Hughesa i kinem gangsterskim.

Seans drugiego sezonu przypomina przyspieszony kurs z popkultury na sterydach. Każdy kadr i kwestia wydają się mniej lub bardziej oczywistym nawiązaniem do innych tekstów kultury – od „Rejtana” Matejki przez „Wiedźmina” aż po „Shreka 2”. Gęstość kontekstów sprawia, że serial można oglądać raz za razem, wciąż odkrywając coś nowego.

(Fot. materiały prasowe)

Obsada serialu z Bartłomiejem Topą, Katarzyną Herman, Martyną Byczkowską i Michałem Sikorskim na czele zasługuje na wszystkie laury

„1670” zasługuje również na miano jednego z najlepiej zrobionych polskich seriali ostatnich lat, a poziom produkcji dorównuje światowym standardom. To zasługa zdolnego zespołu, na czele którego ponownie stanęli reżyserzy Maciej Buchwald i Kordian Kądziela oraz scenarzysta Jakub Rużyłło. Operator Nils Croné skutecznie tłumaczy ich wizję na obraz, a kompozytor Jerzy Rogiewicz – na muzykę. Na szczególne wyróżnienie zasługują w tym sezonie scenografowie i kostiumografka, Katarzyna Lewińska, którzy z rozmachem szkicują rozszerzającą się rzeczywistość serialu.

(Fot. materiały prasowe)

Wielkie brawa należą się również obsadzie „1670”. Ulubieńcy widowni – Bartłomiej Topa, Katarzyna Herman, Martyna Byczkowska, Michał Sikorski, Dobromir Dymecki i Kirył Pietruczuk – ponownie dają popis swoich komediowych (choć nie tylko) możliwości. Na uznanie zasługuje także Filip Zaręba, który zastąpił Michała Balickiego w roli Stanisława. Aktor świetnie wpisał się w zespół, a jego imitacja Bartłomieja Topy jako Jana Pawła Adamczewskiego jest doskonała.

Wśród nowych postaci błyszczą Jędrzej Hycnar w roli Marcina, Marta Malikowska jako Jaga i Agnieszka Suchora jako Gryzelda. Podczas seansu warto również zwrócić uwagę na drugoplanowe kreacje, jak te Ireny Melcer czy Pauliny Matusewicz, które skutecznie kradną show.

Zobacz także:

Julia Właszczuk
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „1670” powraca w wielkim stylu. Fani serialu Netflixa nie będą zawiedzeni
Proszę czekać..
Zamknij