Znaleziono 0 artykułów
18.03.2022

Architektoniczne atrakcje Śląska

18.03.2022
Fot. Olo Studio, Getty Images, Urząd Miasta Ustroń

Współczesne projekty zdobywają międzynarodowe nagrody. Te sprzed lat do dziś zachwycają brawurą. Od piramid na Zawodziu po Arkę Koniecznego w Brennej – przedstawiamy bardziej i mniej znane perły architektoniczne województwa śląskiego.

Katowicki Nikiszowiec: Czas zatrzymany 

Fot. Getty Images

Choć na Górnym Śląsku osiedli patronackich, czyli budowanych przez pracodawcę, jest około dwustu, Nikiszowiec, od 1960 roku dzielnica Katowic, jest jedyny w swoim rodzaju. Zrealizowany w latach 1908–1919 według projektu Emila i Georga Zillmannów dla górników z kopalni Giesche, to funkcjonalny kompleks budynków z surowej, klinkierowej cegły. Pomyślano tu o szpitalu, szkole, przedszkolu, kościele, ale i gospodzie, pralni czy łaźni. Postawiono dziewięć bloków (w sumie ok. tysiąca mieszkań), tworzących czworoboki z dziedzińcami, na których mieszkańcy mieli do dyspozycji chlewiki i piece do wypiekania chleba. Mimo że budynki mogą się wydawać jednakowe, to wystarczy chwila, by dostrzec, że projektanci każdemu nadawali indywidualny rys – za pomocą zróżnicowanych detali, takich jak łukowe nadproża, otwory okienne i drzwiowe, wykusze czy portale.

Kiedy w wyniku transformacji wiele kopalni zlikwidowano, a ludzie zostali bez pracy, mieszkańców Nikiszowca dotknęły problemy społeczne, a samo osiedle zaczęło podupadać. Odżyło, odkryte przez turystów, zafascynowanych autentycznością miejsca i wyjątkową architekturą. I nic nie zapowiada, żeby miało się to zmienić. 

Kościół św. Józefa w Zabrzu: Modernistyczna świątynia

Fot. Tomasz Górny, CC BY-SA 3.0

Dziesięć lat po tym, jak do ostatniego oddanego nikiszowieckiego familoka wprowadzili się pierwsi lokatorzy,Dominikus Böhm nakreślił projekt modernistycznego kościoła w Zabrzu. Świątynia oddana w 1932 roku wyprzedzała swoje czasy. Zwarta bryła z cegły przywodzi na myśl architekturę przemysłową, ale nie brak tu nawiązań do wielowiekowej tradycji chrześcijańskiej. Choćby łuki arkadowe, od średniowiecza symbol świętości, łączą tu dwa masywne ryzality, między którymi jest usytuowany przedsionek kościoła. Zwracają też uwagę wysokie, podłużne okna, które umieszczono tylko od zachodniej strony nawy – od wschodu zaprojektowano małe okulusy, dzięki którym światło przechodzące przez witraże tworzy na ścianach niezwykłe kompozycje.

Kompleks uzdrowiskowy na Zawodziu w Ustroniu: Śląskie piramidy

Fot. Dzięki uprzejmości Urzędu Miasta Ustroń

„Gdy budowlańcy zobaczyli ten projekt, złapali się za głowy i powiedzieli, że czegoś takiego nie wybudują” – pisze Filip Springer w swojej „Księdze zachwytów” o śląskich piramidach. Domy wczasowe według projektu ówczesnych gwiazd architektury Aleksandra Franty i Henryka Buszki, którzy do współpracy zaprosili Tadeusza Szewczyka, zdecydował się urzeczywistnić Andrzej Otrębski. Na szczęście – bo to do dziś architektura zapierająca dech w piersiach.

W 1960 roku Wojewódzka Rada Narodowa przyjęła plan rozbudowy Ustronia, który miał się stać jednym z najważniejszych uzdrowisk w Polsce. Tradycje lecznicze miejscowość miała już od XVIII wieku, lecz teraz zamiast kurortu dla elity miał tu powstać kompleks dla robotników – 7 tysięcy jednocześnie. Na Zawodziu, dzielnicy Ustronia, Buszko i Franta zaprojektowali więc sanatorium Równica na 800 łóżek. To modernistyczny budynek bryłą przypominający statek i przywodzący na myśl najlepsze realizacje w stylu streamline. Do tego architekci zaproponowali 28 domów wczasowych, z których powstało 17. Zbudowane na zboczu góry, kształtem nawiązują do pejzażu Beskidu Śląskiego. 

Fot. Dzięki uprzejmości Urzędu Miasta Ustroń

Projekt, jako unikatowy w skali świata, znalazł się w podręczniku „20th Century World Architecture” wydawnictwa Phaidon, „największym i najwybitniejszym dziele na temat architektury XX wieku” – jak mówi historyczka sztuki prof. dr hab. Irma Kozina.

Arka Koniecznego w Brennej: Na zboczu

Fot. Olo Studio, dzięki uprzejmości KWK Promes

Na stoku Równicy, choć nie w Ustroniu, gdzie stoją śląskie piramidy, lecz w Brennej, ma swój dom pochodzący z Katowic architekt Robert Konieczny. Tuż przed rozpoczęciem tej budowy w Polsce zrobiło się głośno o osuwiskach. Jak usłyszał założyciel KWK Promes, można im przeciwdziałać, jedynie nie za bardzo ingerując w grunt. Wtedy więc, wiosną 2011 roku, postanowił całkowicie zmienić projekt, nad którym pracował dwa lata. Na pytanie żony, jak długo mu to zajmie, odpowiedział: – Trzy dni, żeby nam ekipy nie uciekły.

Fot. Olo Studio, dzięki uprzejmości KWK Promes

Słowa dotrzymał. I w 72 godziny zaprojektował dom, który posadzony na trzech dźwigarach, tylko jednym narożnikiem styka się z ziemią. W 2017 roku wyjątkową modernistyczną budowlę z żelazobetonu i szkła prestiżowy magazyn „Wallpaper” nagrodził w konkursie Design Awards 2017 jako najlepszy dom prywatny 2016 roku. Dziś zobaczyć Arkę Koniecznego przyjeżdżają do Brennej miłośnicy architektury z całego świata.

Bolko loft w Bytomiu: Pierwszy polski loft 

Fot. Juliusz Sokołowski, dzięki uprzejmości Medusa Group

Przemo Łukasik, tak jak Robert Konieczny, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach, postanowił z kolei zamieszkać w kopalni. Swoje cztery kąty stworzył w starej lampiarni Zakładów Górniczo-Hutniczych „Orzeł Biały” w Bytomiu. Zaadaptowana przez niego przestrzeń w 2003 roku stała się pierwszym w Polsce loftem. Nazwę otrzymał on po szybie Bolko, który Łukasik widzi przez okno. 

Fot. Juliusz Sokołowski, dzięki uprzejmości Medusa Group

Loft to blisko 200-metrowy prostopadłościan, który stoi osiem metrów nad ziemią na żelbetowych słupach. Do wejścia prowadzi zewnętrzna klatka schodowa, na której długo można było spotkać ciekawskich, próbujących zajrzeć do środka. Przyciągał ich budynek, a także jego sława – w 2004 roku był nominowany do Nagrody Miesa van der Rohe, a w 2007 roku zajął pierwsze miejsce w konkursie Leonardo Competition.

Więcej inspirujących treści, m.in. rozmowę Olgi Święcickiej ze Szczepanem Twardochem „Mój prywatny Śląsk”, znajdziecie w marcowym wydaniu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i online

Fot. Ina Lekiewicz

 

Katarzyna Rycko
Proszę czekać..
Zamknij