Jak powstaje najbardziej różany z różanych zapachów perfum?

Radical Rose powstaje z róży z jego własnej hodowli, tuberoza we French Flower z kwiatów, które pachną tylko przez dwie godziny w ciągu dnia, Neroli Oranger stworzył z myślą o osobach, które nie lubią perfum. – Robimy to, co się nam podoba, a potem sprawdzamy, czy podoba się też innym, nigdy odwrotnie – opowiada Aurélien Guichard, twórca Matière Première podczas oprowadzania po własnych polach róż w Grasse.
Aurélien Guichard założył Matière Première wraz z dwoma partnerami w 2016 roku – od początku miał być to brand, który łącząc głębokie korzenie rodzinnej tradycji z nowoczesnym podejściem do tworzenia zapachów, redefiniuje charakter współczesnego perfumiarstwa. – Matière Première to „podstawowa materia”, coś fizycznego, konkretnego, namacalnego – tłumaczy Aurélien Guichard. Zastrzega, że ostateczna formuła perfum i dla niego samego bywa niespodzianką, ale proces twórczy zawsze jest taki sam – zaczyna się od wyboru składników. Tworzy wedle zasady dającej pierwszeństwo jednemu z nich (tytułowemu matière première) – używany w wysokim stężeniu obudowany jest innymi, aby pozwoliły mu pełniej wybrzmieć i lepiej ukazać swoją głębię.

Pracę nad Radical Rose Aurélien zaczął trzy miesiące przed wybuchem pandemii – na pół roku zamknął się wtedy w atelier, aby studiować złożoność i wielowymiarowość róży, chciał bez pośpiechu i z namysłem oddać jej niepowtarzalny charakter. Jednak zanim przystąpił do komponowania jednego ze swych flagowych zapachów, perfumiarz zapewnił sobie dostęp do własnego surowca, żeby nadać mu charakterystyczne, niepodrabialne, jedyne w swoim rodzaju brzmienie. W 2016 roku w samym sercu Grasse, gdzie dorastał (jest potomkiem rodziny perfumiarzy z siedmiopokoleniową tradycją), założył organiczną farmę certyfikowaną przez Ecocert, na której dziś uprawia ponad 15 000 krzewów najwyżej cenionej w perfumiarstwie róży stulistnej (Centifolia). Uznawana jest za szczyt olfaktorycznej formy: aksamitna, wielowymiarowa i pełna niuansów, o delikatnym, lecz wyrazistym charakterze wyróżnia się miodowo-nektarowymi podtonami o lepkiej, nieco gęstej teksturze z wyczuwalnymi kwaskowymi nutami młodych listków oraz mleczno-pudrowym wykończeniem. Mniej linearna i mniej w oczywisty sposób „kwiatowa” od damasceńskiej, a przy tym łagodniejsza i powiedziałabym: trochę bardziej romantyczna od bułgarskiej, ma jedyną w swoim rodzaju, absolutnie niepodrabialną woń. – Nasz absolut jest ciemniejszy w kolorze, bardziej przyprawowy, drzewny niż ta sama odmiana rosnąca np. w Tunezji. Ekstrahujemy go lokalnie, a fabryka znajduje się kilometr od pola – w trakcie zbiorów kwiaty trafiają tam co dwie godziny. Kupujemy sadzonki drożej niż rynek, by plantatorzy mogli przetrwać – mówi Guichard, oprowadzając mnie po swoim studiu zlokalizowanym na południu Francji, tuż obok pól. – Jeśli w perfumach jest 0,1% składnika, to jest to niewiele. Ale jeśli mamy 5–10%, to to już 500 razy więcej. Nie chodzi tylko o zapach, ale i o to, że dla plantatora to gwarancja pracy na lata, a to wiąże się z podtrzymaniem rzemiosła w Prowansji – opowiada, gdy spacerujemy po polach róż.

Odwiedzenie ich i obserwowanie, jak razem z ojcem Jeanem Guichardem, dziś perfumiarzem na emeryturze, Guichard junior kontynuuje tradycję dziadków, którzy w Grasse mieli plantacje jaśminu, róży i werbeny, robi niezapomniane wrażenie. Wiedziałam, że będzie to jedyne w swoim rodzaju węchowe doświadczenie, ale nie spodziewałam się tak złożonej uczty dla zmysłów ani tego, że zbieranie kwiatów może być tak silnie medytacyjną czynnością. Poza upojnym zapachem majowej róży, której woń gęstniała w nabrzmiałym od upału powietrzu przy każdym poruszeniu krzewu, zrywaniu kwiatów towarzyszył charakterystyczny „klik” świadczący o tym, że jego szypułka została prawidłowo oddzielona od gałązki, by następnie trafić do zawiązanego mi przez perfumiarza wokół pasa bawełnianego worka. Krok za krokiem, krzew za krzewem, alejka za alejką – worek wypełniał się i nabierał przyjemnego ciężaru, a kwiaty, tak jak podczas prawdziwych zbiorów (te trwają tylko przez 30 dni w roku), zostały przesypane do większego worka i przetransportowane do pobliskiej destylarni, aby zachować świeżość, soczystość i żywy aromat. Zbierana przeze mnie partia zasili przyszłoroczną edycję ulubionych perfum Radical Rose – kiedy wrócę do Galilu po kolejny flakon, wejdę w posiadanie zapachu, do którego powstania sama przyłożyłam rękę.

Dziś pola Matière Première mają dziewięć lat, a na rynek wchodzi tylko tyle flakonów, ile uda się stworzyć z plonów danego roku. – Róże żyją około 18 lat. Teraz jest czas ich największej wydajności, potem plony spadają, dlatego sadzimy nowe – mówi Guichard. A gdyby kwiatów zabrakło? – Wtedy nie byłoby Radical Rose do następnych zbiorów. I to też byłoby w pewnym sensie piękne – uśmiecha się perfumiarz, ale zaraz mnie uspokaja, że absolut róży pozwala przechowywać się przez 12 miesięcy. Cieszy się, że już wkrótce będzie mógł zbierać także własną tuberozę. – To bardzo trudny składnik, którego przez całe lata w ogóle we Francji nie uprawiano. W Indiach zostawia się cebulki w ziemi przez cały rok, ale u nas trzeba je wykopać i zimować w specjalnych chłodniach, a kwiaty pachną tylko przez dwie godziny dziennie – zaczynają około 20:10, z dokładnością co do minuty, jakby ktoś włączył światło. Ta nocna intensywność to coś absolutnie niezwykłego – opowiada. – We French Flower używamy cennego absolutu tuberozy (250 000 euro/ kg) oraz techniki enfleurage, by wydobyć jak najwięcej z jej naturalnego zapachu. Dodajemy też liść herbaty, gruszkę i imbir, a wszystko po to, by uczynić tuberozę bardziej świetlistą – opowiada perfumiarz.

A Neroli Oranger? – Powstał z myślą o osobach, które nie lubią perfum. W świecie mody i sztuki wiele osób mówiło: „Nie noszę perfum, bo są zbyt słodkie, zbyt podobne do siebie”. Ale kiedy dawałem im powąchać absolut kwiatu pomarańczy, byli zachwyceni. Neroli Oranger zbudowany jest z absolutu neroli, bergamotki, ylang-ylang i piżma. Nie ma klasycznych faz – absolut jest obecny od początku do końca – wyjaśnia. To zupełnie tak samo jak główny składnik Vanilla Powder, która goni Radical Rose w wyścigu o tytuł bestsellera marki. – To biała wanilia. Nie skórzana i nieprzesadnie słodka, co najbardziej w niej lubię. Zastosowana w kompozycji w superwysokim stężeniu na ubraniach trwa nawet do tygodnia. Nie chodzi o moc, ale o teksturę i głębię – przekonuje Guichard i podkreśla, że „matière première” to coś bardzo konkretnego, fizycznego. – Zapachy nie są marzeniem. Są realne. Powstają z ziemi, z pracy ludzi, z decyzji, które mają swoje konsekwencje.












Zaloguj się, aby zostawić komentarz.