Znaleziono 0 artykułów
01.08.2024

Berta Weissberger, zapomniana fotografka Powstania Warszawskiego, towarzyszyła słynnemu Sylwestrowi „Kris” Braunowi

Sylwester „Kris” Braun, Samochód opancerzony Kubuś w ogrodzie przy Konserwatorium Muzycznym na Okólniku, na nim Berta Weissberger, 17.08.1944, Muzeum Warszawy

Sylwester „Kris” Braun zapisał się w historii jako bohaterski fotoreporter dokumentujący Powstanie Warszawskie. Nowe badania wskazują, że nie działał sam. W pracy na rzecz Armii Krajowej pomagała mu asystentka, która z czasem sama chwyciła za aparat, Berta Weissberger. – Nie wiemy, które zdjęcia są jej autorstwa, ale możemy przypuszczać, oglądając negatywy – mówi Piotr Głogowski, kurator wystawy „Sylwester »Kris« Braun. Fotograf od powstania”, którą do 30 marca  można oglądać w Muzeum Warszawy.

Sylwester Braun po wybuchu wojny rzuca pracę w urzędzie, a odprawę przeznacza na aparat Leica, żeby dokumentować, to co dzieje się wokół. 

Taką historię znamy z relacji Brauna, ale jeśli chcemy umiejscowić fakty na osi czasu precyzyjnie, nic nie jest już takie oczywiste. Nie wiadomo dokładnie, czym zajmował się w urzędzie miasta i kiedy ta praca się skończyła. Być może to 1939 rok, może 1940. Tożsamość Sylwestra Brauna jako fotografa pod pseudonimem Kris na pewno staje się jednoznaczna do czasu Powstania Warszawskiego. Ma na to nawet dokumenty – dyplom mistrzowski, który wyrabia w trakcie wojny, ucząc się technicznych kwestii w tradycyjnym zakładzie fotograficznym.

Sylwester „Kris” Braun, Operatorzy filmowi z Biura Informacji i Propagandy – Stefan Bagiński i Antoni Wawrzyniak – podczas dokumentowania pożarów kamienic przy ulicy Jasnej, 2.09.1944, Muzeum Warszawy

Czy chemia, sprzęt, papier fotograficzny nie były w trakcie okupacji problemem?

Akurat tego nie brakowało. Głównymi producentami materiałów fotograficznych były wtedy firmy niemieckie, które słały produkty na tereny okupowane. Rynek zbytu był z jednej strony mocno ograniczony liniami frontu, zapotrzebowanie cywilne stosunkowo niewielkie, ale materiałów potrzebowano choćby do celów propagandowych. 

Jednocześnie w Polsce od września 1939 rosła potrzeba rejestrowania zniszczeń. Ruiny mają w sobie coś niezwykłego, przerażają, ale i fascynują, często są przedstawiane w estetyzujący sposób. Takie zdjęcia rozpowszechniane w formie pocztówek dobrze się sprzedawały. Braun, jak wielu fotografów, odpowiadał na zapotrzebowania rynku.

Od 1942 roku w Warszawie obowiązywał zakaz fotografowania, ale trudny do wyegzekwowania. Nie było większego problemu z wywołaniem filmu. Wyzwaniem mogły być brak prądu i bieżącej wody, zdobycie żywności. Dopiero w schyłkowej fazie Powstania Warszawskiego praca w laboratoriach fotograficznych zamarła. Sylwester Braun i Berta Weissberger mimo to rejestrowali zagładę miasta. W skrytce w ruinach udało im się przechować negatywy.

Kim była Berta? Braun w wojennych historiach zawsze pokazywany jest jako samotny reporter.

To prawda, ale podczas badań odkryłem, że nie działał w pojedynkę.

Sylwester „Kris” Braun, Wybuch pocisku w gmachu Towarzystwa Ubezpieczeń Prudential, 28.08.1944, Muzeum Warszawy

Czy to wojenna love story?

Można tak powiedzieć. Poznali się w 1943 roku na plaży nad Wisłą. Ona – młoda dziewczyna żydowskiego pochodzenia, nie mówiła dobrze po polsku, w Warszawie była od niedawna, chciała ukryć się w tłumie mieszkańców stolicy, posługując się fałszywymi aryjskimi papierami wystawionymi na nazwisko Krystyna Żółkoś. 

W rozmowie, jaką niedawno odbyłem z Bertą, przyznała, że Warszawa w tamtym czasie jawiła jej się jako kosmopolityczne miasto, które zapewnia anonimowość. Ściągały tu rzesze osób wypędzonych z terenów przyłączonych do Rzeszy – z Wielkopolski, Pomorza. Każdy chciał znaleźć jakąś prace, zaczepić się, żeby przetrwać.

Braun zaprzyjaźnił się z Bertą. Odwiedzał w domu i w szwalni przy ul. Mazowieckiej 5, gdzie pracowała. Szyła kożuchy dla hitlerowskich żołnierzy na front wschodni.

A kiedy chwyciła za aparat?

Prawdopodobnie w Powstaniu. Chodziło o dokumentowanie postępów działań powstańców. Tadeusz Żenczykowski „Kania”, czyli szef Biura Informacji i Propagandy AK, znał prace Brauna jeszcze z 1939 roku. Wystawił mu legitymację, która umożliwiała swobodne poruszanie się po mieście. Ludność cywilna zobligowana była do ukrywania się w piwnicach. Berta kilka dni spędziła w schronie ze swoją matką, ale bardzo źle znosiła zamknięcie. Braun, żeby jej pomóc, zaproponował rolę „asystentki”, dzięki czemu mógł wyrobić odpowiednie dokumenty. Przypuszczam, że rola Berty mogła być różnorodna – towarzyszyła fotoreporterowi, stała na czatach i ostrzegała go, gdy mogło mu grozić niebezpieczeństwo, ale wiemy też, że nosiła własny aparat. Widać w szerokich kadrach Brauna. W którymś momencie ona także zaczęła robić zdjęcia.

Sylwester „Kris” Braun, Berta Weissberger, ok. 1945, Muzeum Warszawy

Czy wiadomo, które ze zdjęć przypisywanych Sylwestrowi Braunowi zrobiła Berta Weissberger?

Nie wiemy, ale możemy przypuszczać, oglądając negatywy. Na niektórych widać, że ktoś szuka kadru, obraca aparat o 90 stopni, a potem zmienia zdanie. Braun miał duże doświadczenie, był świadomy i zdecydowany. Można więc snuć domysły np. na tej podstawie. 

Berta opowiada o konkretnych sytuacjach i precyzyjnie wskazuje kilka własnych zdjęć, ale z pewnością zrobiła ich znacznie więcej.

Jak rozwijał się ich związek?

Byli ze sobą blisko. Kiedy spaliło się mieszkanie Brauna przy ul. Kopernika, przeniósł się do Berty na Marszałkowską 53. Tuż przed upadkiem Powstania aparaty fotograficzne i wszystkie negatywy schowali w dwóch słojach typu wek w piwnicy tego budynku. Potem wzięli fikcyjny ślub w kościele Zbawiciela – dostali od księdza dokument, bo plotki głosiły, że Niemcy nie rozdzielają rodzin i pary trafiają do tego samego obozu w Rzeszy. Ksiądz powiedział im na odchodne, że jeśli wciąż będą się kochać, niech do niego wrócą po wojnie i wówczas udzieli im prawdziwego ślubu.

Sylwester „Kris” Braun, Powstańcy na barykadzie przy ul. Żelaznej, poł. sierpnia 1944, Muzeum Warszawy

To wielka próba dla uczucia.

Księdza nie było już po wojnie w parafii. A historia pary potoczyła się inaczej. Wywiezieni w głąb Rzeszy, uciekli podczas alianckiego nalotu. Potem trafili na Śląsk. Próbowali zorganizować studio fotograficzne w Świętochłowicach. Początkowo interes funkcjonował głównie dzięki sowieckim żołnierzom, którzy wysyłali z frontu zdjęcia do rodzin. Z czasem chętnych ubywało. 

Pojechali do Warszawy wydobyć spod ruin negatywy. Przy tej okazji Braun sfotografował zniszczone Stare Miasto i miejsca, do których nie udało mu się dotrzeć w sierpniu 1944. Zdecydowali się uciec z Polski. Przedostali się do opustoszałego Sopotu. Jeszcze w 1944 roku ukryci pod pokładem statku transportującego węgiel zostali przeszmuglowani do Szwecji. Wtedy zresztą przepadło około 1,5 tysiąca zdjęć – prawdopodobnie zostały wyrzucone do morza.

Nowy rozdział nie przyniósł jednak happy endu.

W Sztokholmie Braun organizował życie wokół fotografii, a Berta chciała z matką jechać dalej, do Ameryki. Tam był ojciec, z którym wciąż miała kontakt, mogła więc poskładać jakoś swoją rodzinę. Tymczasem Sylwester miał inne plany, przede wszystkim nie chciał się żenić z Bertą, tłumacząc, że jego małżeństwo zawarte w 1932 roku nie zostało formalnie rozwiązane. Wyjawił, że ma syna. 

Eugeniusz Haneman, Sylwester Braun ps. Kris pokazujący swoje zdjęcia powstańcom na tyłach kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 154, Muzeum Warszawy

Rozstając się, podzielili materiał fotograficzny. Sylwester zachował wszystkie negatywy, Berta zabrała plik odbitek. Zawarli porozumienie, aby nigdy więcej nie kontaktować się ze sobą. 

Czy dlatego usunął jej postać z późniejszych opowieści?

Po części tak. Milczał na temat Berty w wypowiedziach publicznych, tylko najbliższym zwierzał się z osobistej historii. W Szwecji został do 1958 roku. Wziął ślub i z żoną Joanną wyemigrował do USA. Tam przestał fotografować, pracował w firmie elektronicznej i świetnie sobie radził.

W jakimś stopniu wciąż żył wojennymi wydarzeniami. Podejmował wiele prób, żeby wypromować swoje zdjęcia sprzed lat.

Długo to się nie udawało. Może temat Warszawy w gruzach był zbyt świeży, może proces mozolnej odbudowy kraju potrzebował innej, bardziej krzepiącej narracji. Faktem jest, że w 1971 roku Braun wydał własnym sumptem dwie teczki ze zdjęciami i nie spotkał się z żadnym zainteresowaniem – ani osób prywatnych, ani instytucji.

Temat odżył dopiero w 1979 roku. Brauna odkrył dziennikarz i były powstaniec Wacław Nowowiejski. Zachwycony kolekcją powstańczych zdjęć, postanowił ściągnąć ją do Polski. W warszawskim Klubie Dziennikarza zorganizowano niewielką wystawę, trwała tylko dwa tygodnie, ale przybyły na nią tłumy. Całe pokolenie uczestników Powstania, ich rodzin i warszawiaków – temat okazał się ważny społecznie. To również dobry moment politycznie, bo o Powstaniu Warszawskim można już było całkiem swobodnie opowiadać. W kolejnych latach otwierały się kolejne wystawy, m.in. w Muzeum Warszawy. Ukazał się album, a prasa publikowała zdjęcia z archiwów. Sam Braun chętnie udzielał wywiadów, stał się rozpoznawalny. Dobrze się czuł w tej roli. Kupił nawet mieszkanie w Warszawie, przy Franciszkańskiej, żeby częściej bywać w Polsce. 

Eugeniusz Haneman, Portret fotoreportera Sylwestra Brauna ps. Kris na tle ruin, 14.08.1988, Muzeum Warszawy

W 1981 roku swój dorobek fotograficzny przekazał do kolekcji Muzeum Warszawy, za swoje zasługi został odznaczony Krzyżem Komandorskim. Zmarł, w 1996 roku, doceniony. 

Tymczasem Berta, dziś Betty Lauer – żona, mama, babcia – wciąż żyje w Vermont w USA. 

Tak. To niezwykła rzecz! Udało mi się ją odnaleźć. Proszę sobie wyobrazić, pewnego dnia w lutym 2023 roku w internecie znalazłem informację o jej spotkaniu autorskim. Bo choć Berta ma już 98 lat, jest w bardzo dobrej formie i z wielkim entuzjazmem opowiada o książce, którą wydała w 2004 roku. To wspomnienia, w których pisze też o Braunie, na życzenie wydawcy ukryła go pod postacią Stefana Brody.

To niesamowite, że prawie 100-letnia osoba po tym, gdy nawiązał pan z nią kontakt, zdecydowała się na podróż do Polski, w której nie była od dekad.

Po roku wymiany maili, w czerwcu 2024 roku odwiedziła Muzeum Warszawy. Do zbiorów przekazała odbitki, które przez te wszystkie lata traktowała jako najcenniejszy skarb. 

Nasze spotkanie było bardzo wzruszające, oprowadzałem ją po mieście i opowiadałem, gdzie stał jej dom, w którym miejscu pracowała. Na chwilę weszliśmy też do kościoła Zbawiciela. Przywrócenie pamięci o Bercie i jej roli to nie tylko zadanie i obowiązek wnikliwego badacza historii. To nadanie głębszego sensu tragicznym wydarzeniom w dziejach Warszawy i Polski i namysł nad niezwykłym splotem losów jednostek.

Wystawę „Sylwester »Kris« Braun. Fotograf od powstania” można oglądać do 30 marca 2025 roku w Muzeum Warszawy na Rynku Starego Miasta 42 w Warszawie. Wystawie towarzyszy album „Sylwester »Kris« Braun. Fotograf od powstania” – fotograficzno-tekstowa opowieść o życiu i twórczości Brauna. 

Basia Czyżewska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Berta Weissberger, zapomniana fotografka Powstania Warszawskiego, towarzyszyła słynnemu Sylwestrowi „Kris” Braunowi
Proszę czekać..
Zamknij