Znaleziono 0 artykułów
19.05.2020

Czołowi projektanci mody apelują o zmiany w branży

19.05.2020
(Fot. Getty Images)

Pandemia przyspieszyła dyskusję nad zmianami w branży mody. Czołowi projektanci z Driesem Van Notenem na czele wystosowali list otwarty, w którym apelują o logiczną sezonowość i troskę o środowisko. – To bardzo trudny czas, ale nie pozwólmy, by ten kryzys poszedł na marne – mówią. Jakie szanse mają ich postulaty? 

Kupowanie odzieży zimowej w maju nie jest normalne. Dla mnie nie ma to sensu. To brak szacunku dla klienta, który płaci pełną cenę za coś, co za sześć tygodni jest przecenione o połowę – mówił Dries Van Noten podczas rozmów dotyczących zmian, które powinno się wprowadzić w świecie mody. O tym, że branża musi się zmienić, pisze się od dawna, a odkąd pandemia COVID-19 zatrzymała świat, dyskutuje bez przerwy. 

Bo na razie jest tak, że każdy dom mody tworzy osiem kolekcji rocznie – dwa razy do roku linie prêt-à-porter damską i męską, a poza tym haute couture, resort, pre-fall i komercyjną. – Czy naprawdę jesteśmy w stanie to wszystko skonsumować? – pytała dyrektorka kreatywna Chloé Natacha Ramsay-Levi podczas Vogue Global Conversations.

 Dries Van Noten (Fot. Getty Images)

Skomplikowany system

Kiedy próbujesz wyjaśnić ludziom niezwiązanym z branżą mody, jak ona działa, okazuje się, że nikt tego nie rozumie – mówił Dries Van Noten dziennikarzom „New York Timesa”. We wrześniu prezentowane są kolekcje na lato, a w lutym na kolejną zimę. To oczywiście efekt skomplikowanego biznesowego systemu, połączonego z potężną produkcją, wprowadzaniem sezonów do butików, domów towarowych i pracami nad magazynami mody. Skomplikowany system wreszcie zaczyna być dokładnie analizowany. 

– Nie będziemy robić mody na martwej planecie – mówi dyrektor kreatywny Balmain, Olivier Rousteing, przypominając, że pandemia zastała świat w momencie katastrofy klimatycznej, do której moda – jako jeden z największych trucicieli – znacząco się przyczynia. Pomysłów na zmiany jest sporo. Od ograniczenia produkcji kolekcji przez jeszcze silniejsze wykorzystanie nowoczesnej technologii po nową wizję tygodni mody, które – podobnie jak sportowe igrzyska olimpijskie – odbywałyby się w jednym wyznaczonym w danym sezonie miejscu (to zredukowałoby przemieszczanie się tysięcy osób między Nowym Jorkiem, Londynem, Mediolanem i Paryżem). 
Wszystkie propozycje są naturalnie efektem drastycznych spadków sprzedaży, jakie spowodowała pandemia koronawirusa. Kryzys z nią związany sprawił, że ludzie mniej kupują. 

Olivier Rousteing (Fot. Getty Images)

Nowy, stary porządek

Andrew Keith, szef Lane Crawford, zaprosił do rozmów belgijskiego projektanta Driesa van Notena i CEO Altuzarry, Shirę Sue Carmi. Wspólnie napisali list otwarty do branży. Apelują w nim o normalizację sezonów mody. Postulaty są proste. Proponują, by zamiast sprzedawać wełniane płaszcze w maju, a kostiumy kąpielowe w listopadzie, w butikach dostępne były ubrania zgodnie z panującym sezonem. W związku z tym rabaty miałyby być nałożone dopiero pod koniec sezonu – w styczniu na jesień-zimę i lipcu na wiosnę-lato. To oznaczałoby na przykład koniec uczestnictwa mody w wielkich wyprzedażach Black Friday, które odbywają się w listopadzie. 

Projektanci zwracają też uwagę na potrzebę wprowadzania bardziej ekologicznych rozwiązań. „Chcemy pracować nad zwiększeniem zrównoważonego rozwoju w całym łańcuchu dostaw i sprzedaży przez: niewprowadzenie niepotrzebnych produktów, mniejsze marnotrawstwo tkanin, mniej podróży, wprowadzenie wirtualnych showroomów i dostosowanie pokazów mody” – piszą w liście. 
To bardzo trudny czas, ale nie pozwólmy, by ten kryzys poszedł na marne – mówi Shira Sue Carmi. 

Dom mody Saint Laurent już wcześniej zapowiedział, że rezygnuje z paryskiego tygodnia mody na rzecz własnych harmonogramów. Tak było u zarania branży. Kreatorzy zapraszali redaktorki, dziennikarki i stałe klientki na kameralne spotkania w butikach. Czy powrót do tamtego stylu byłby zły? Absolutnie nie. Wątpliwości budzi tylko, czy byłby realny. 

(Fot. Getty Images)

Miejmy odwagę

Apel o normalizację sezonów podpisało już ponad 40 osób, w tym Thom Browne, Tory Burch, Erdem Moralioglu, Marine Serre, Mary Katrantzou i Gabriela Hearst, a także takie firmy jak Nordstrom, Bergdorf Goodman, Selfridges i Mytheresa. Dries van Noten wierzy, że niedługo będzie ich dużo więcej. Znaczące jest to, kto – jak dotąd – listu nie podpisał. Najwięksi: koncerny LVMH (Dior, Givenchy, Fendi) i Kering (Gucci, Saint Laurent czy Bottega Veneta) wciąż milczą. Wstrzymali się też Prada, Armani, Ralph Lauren czy Calvin Klein, a także sieciówki, jak Zara czy H&M.

Nie jestem tak naiwny, by wierzyć, że będziemy mieć wpływ na to, jak będzie działać Zara i Primark – mówi Van Noten, który jednocześnie dodaje, że w czasach kryzysu najcenniejszym byłoby, żeby wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że nie są tylko konkurentami, lecz także kolegami. Dries Van Noten argumentuje, że przyszłe kolekcje będą, przez pandemię, wprowadzone z opóźnieniem. Zamiast pojawić się w butikach w czerwcu, prawdopodobnie będą dostępne dopiero we wrześniu albo nawet później. – I przecenimy w listopadzie? Czy nie byłoby lepiej poczekać do nowego roku? A potem mieć odwagę zachować rytm, który ustalamy teraz? – przekonuje.

Jeszcze wiele dyskusji 

Eksperci przypominają, że wiele bardzo trafnych, ale odmiennych od wypracowanych od lat rozwiązań, nie przyjęło się. Nawet najbardziej logiczne idee, jak see-now-buy-now. Burberry, Thakoon czy Tom Ford próbowali sprzedawać ubrania od razu po prezentacji na wybiegu, jednak szybko wrócili do poprzednich rozwiązań. By zracjonalizować plan dostaw Yohji Yamamoto i Proenza Schouler zdecydowali się przenieść pokazy z tygodni prêt-à-porter do będących bliżej realnych sezonów, haute couture, jednak i to się nie sprawdziło. 

Zaproponowane przez Driesa Van Notena zmiany byłyby realne, gdyby wszyscy się do nich dostosowali. Ale czy możemy tego oczekiwać od branży, która nie potrafi skoordynować lokalizacji pokazów w taki sposób, aby uczestnicy tygodni mody nie musieli jeździć z jednego końca miasta na drugi, jeszcze silniej wpływając na emisję gazów cieplarnianych?

Pozostaje jeszcze jedno pytanie. Jak dokładnie miałoby wyglądać przejście branży do innej sezonowości? – Na to nie mamy jeszcze gotowej odpowiedzi – przyznaje Keith. – Nadal prowadzimy dyskusje. Przed nami jeszcze wiele spotkań – kwituje Noten.

Kara Becker
Proszę czekać..
Zamknij