Pielęgnacja skóry zaczyna się od wysłuchania jej potrzeb

Skóra to największy organ ciała. Reaguje na emocje, hormony, środowisko. Każda opowiada swoją historię. DermStories została stworzona przez trzy ekspertki, które od lat zajmują się skórą, farmacją i kosmetykami. Produkty tej marki stanowią wygodną kontynuację leczenia dermatologicznego. Co warto wiedzieć o DermStories – opowiadają jej twórczynie.
Jak narodziła się idea, by tworzyć własne kosmetyki?
Pomysł na DermStories nie był biznesową kalkulacją, lecz efektem długo dojrzewającej potrzeby. Przez wiele lat pracowałam w branży farmaceutycznej i kosmetycznej, obserwując – z jednej strony – realne potrzeby cery, z drugiej – jak wiele produktów powstaje bez głębszego zrozumienia skóry jako narządu. W rozmowach z Małgosią i Joasią wracał temat: dlaczego wciąż brakuje kosmetyków, które są naprawdę skuteczne, oparte na wiedzy klinicznej, ale jednocześnie przyjazne w użyciu i dostępne cenowo? DermStories powstało z przekonania, że pielęgnacja może stanowić przedłużenie terapii dermatologicznej, a nie tylko rytuał estetyczny – mówi Aleksandra Perek.
Co wyróżnia markę DermStories na tle innych?
Autentyczność, która wypływa z naszej medycznej i zawodowej praktyki. Nie projektujemy produktów na podstawie trendów rynkowych, ale realnych historii pacjentów. Łączymy świat dermatologii klinicznej z codzienną pielęgnacją skóry, tworząc formuły zrozumiałe, skuteczne i bezpieczne. Każdy składnik jest przemyślany, a produkt ma uzasadnienie terapeutyczne, a nie marketingowe – dodaje założycielka marki.

Jaka jest geneza nazwy marki? Czy stoją za nią historie pacjentów, czy skóra – jako fascynujący organ?
Nazwa DermStories to świadomy wybór, bo dla nas każda skóra opowiada swoją historię. Nie mówimy tu o metaforze, lecz o konkretnych doświadczeniach: o skórze atopowej dziecka, które nie może spać w nocy z powodu świądu, o osobie dorosłej z trądzikiem, która unika kontaktów społecznych, o kobietach z przebarwieniami, które szukają skutecznych rozwiązań. Skóra to największy organ ciała – złożony, dynamiczny, wrażliwy na emocje, hormony, środowisko. Nasze produkty stanowią odpowiedź na jej opowieści – wyjaśnia dr n. med. Małgorzata Huczek, specjalistka dermatolog.
W jaki sposób tworzyły panie formuły – testując je na własnej skórze czy pytając o zdanie zaprzyjaźnionych pacjentów?
Wszystkie produkty przeszły testy nie tylko laboratoryjne, ale przede wszystkim praktyczne. Testowałyśmy każdą formułę na sobie, naszych bliskich i na zaprzyjaźnionych pacjentach. Wielokrotnie rozmawiałam z osobami, które zgłaszały konkretne problemy skórne, np. nadreaktywność, łojotok czy przebarwienia pozapalne. Analizowałam, jak reagują na nasze formuły. W efekcie powstały kosmetyki, które nie tylko działają, lecz także są dobrze tolerowane – mówi dr n. med. Joanna Sałkowska-Wanat, specjalistka dermatolog.

Jakie substancje można znaleźć w waszych dermokosmetykach i jakie są ich właściwości?
Formuły powstają według naszej koncepcji i wiedzy klinicznej, ale doświadczony biotechnolog pomaga przekuć te założenia w konkretne, stabilne produkty. My definiujemy, co i dlaczego ma działać, a technolog pomaga dobrać odpowiednią formę, nośniki i stabilizację.
W DermStories tworzymy receptury w optymalnych stężeniach z myślą o konkretnych potrzebach dermatologicznych. Nie ma tu miejsca na przypadkowość – każdy składnik i receptura są naukowo uzasadnione. Produkty Basic Peptide Cream, Mandeli Resurfacing Complex czy Lucent Serum Complex zawierają składniki aktywne, takie jak peptydy, kwasy AHA, niacynamid czy ceramidy, ale nie w ilościach marketingowych, lecz terapeutycznych.
Stawiamy wyłącznie na substancje o potwierdzonym działaniu, popartym badaniami naukowymi. Niacynamid zmniejsza stany zapalne, reguluje produkcję sebum i rozjaśnia przebarwienia. Peptydy biomimetyczne wspierają procesy regeneracyjne skóry i stymulują syntezę kolagenu. Ceramidy odbudowują barierę hydrolipidową, chroniąc skórę przed utratą wilgoci i czynnikami zewnętrznymi. Kwas migdałowy wykazuje działanie złuszczające i przeciwbakteryjne – podaje przykłady dr n. med. Małgorzata Huczek.

Czy planujecie rozwijać kosmetyki pod kątem linii przeznaczonych dla konkretnych potrzeb skóry? Czy stworzą one wspólne portfolio?
Planujemy stopniowo poszerzać ofertę, kierując się konkretnymi potrzebami dermatologicznymi. DermStories to przede wszystkim marka dla tych, którzy szukają ukierunkowanego wsparcia zarówno w codziennej pielęgnacji, jak i w działaniach o charakterze terapeutycznym. Będą więc linie dedykowane skórze naczyniowej, trądzikowej, odwodnionej czy przebarwionej, ale bez sztucznego dzielenia na typ cery, w stylu mieszana czy sucha. Skóra jest dynamiczna i potrzebuje wsparcia dopasowanego do momentu, w którym akurat się znajduje – wyjaśnia Aleksandra Perek.
Czy dodajecie do produktów substancje zapachowe?
W większości przypadków – nie. Unikamy substancji zapachowych, ponieważ to jedne z najczęstszych alergenów kontaktowych. Nasze kosmetyki kierujemy do osób z problemami dermatologicznymi, a skóra wrażliwa czy z AZS może bardzo źle reagować na zapachy, nawet te naturalne. Skupiamy się na działaniu, a nie na zmysłowym efekcie wow – mówi dr n. med. Małgorzata Huczek.

Jaki produkt był najtrudniejszy w realizacji i dlaczego?
Chciałyśmy połączyć działanie kwasu migdałowego z innymi składnikami złuszczająco-łagodzącymi, tak by Mandeli Resurfacing Complex był skuteczny w leczeniu trądziku u dorosłych, a jednocześnie dobrze tolerowany przez skórę wrażliwą. Uzyskanie odpowiedniego pH, konsystencji i tolerancji zajęło nam wiele miesięcy. Ale dziś można powiedzieć, że efekt przerósł nasze oczekiwania – mówi dr n. med. Joanna Sałkowska-Wanat.
Czy chciałybyście stworzyć linię przeznaczoną dla mężczyzn, czy jednak wychodzicie z założenia, że skóra nie ma płci?
Z medycznego punktu widzenia skóra rzeczywiście nie ma płci, choć występują różnice anatomiczne i hormonalne. Stawiamy raczej na produkty uniwersalne, ukierunkowane na konkretne problemy, np. trądzik, nadprodukcję sebum czy wrażliwość. Jeśli mężczyzna ma skórę naczyniową, może sięgnąć po produkt z tej serii. Nie zamierzamy różowić jednego kremu, a drugiego opakowywać w czerń – dodaje dermatolożka.
Konkurencja DermStories ma polskie czy zagraniczne korzenie?
Naszym atutem jest to, że nie kopiujemy modeli działania innych marek – nie powielamy schematów, tylko tworzymy własne standardy. Mamy też tę przewagę, że jesteśmy blisko pacjenta, nie działamy zza biurka. Ani międzynarodowe koncerny dermokosmetyczne, ani duże lokalne marki nie stanowią dla nas realnej konkurencji – chyba że marki gabinetowe czy produkty tworzone przez lekarzy. Ale w tej przestrzeni bardziej się wspieramy niż konkurujemy. Wzajemnie polecamy nasze rozwiązania, dzielimy się wiedzą, bo mamy wspólny cel: zdrowie i dobro pacjenta, czyli na koniec wszyscy gramy do jednej bramki – komentuje Aleksandra Perek.

Kto jest odbiorcą kosmetyków DermStories?
Osoby z konkretnymi problemami skórnymi: wrażliwością, trądzikiem, przebarwieniami. A także ci, którzy pragną dbać o skórę świadomie i prewencyjnie, zanim pojawią się poważne zmiany. Naszymi klientami są zarówno pacjenci dermatologiczni, jak i osoby, które po prostu szukają skutecznej i mądrej pielęgnacji – dodaje ekspertka.
Czy w planach DermStories są kosmetyki do demakijażu i oczyszczania cery?
Tak, to naturalny kierunek rozwoju. Oczyszczanie to podstawa zdrowia skóry, zwłaszcza tej problematycznej. Pracujemy nad formułami, które będą skuteczne, a jednocześnie niezwykle łagodne: bez SLS, bez przesuszania, z dodatkami łagodzącymi – mówi dr n. med. Małgorzata Huczek.
Gdzie dostępne są produkty DermStories? Jak wygląda dystrybucja?
Koncentrujemy się na sprzedaży online, przede wszystkim przez naszą stronę internetową oraz wybrane dermokliniki, gabinety dermatologiczne i kosmetyczne. Chcemy mieć kontrolę nad jakością obsługi i edukacją pacjenta. Oczywiście zależy nam na jak najszerszym dotarciu do osób z problemami skórnymi i planujemy dalszy rozwój dystrybucji. Ale również w sposób przemyślany – mówi Aleksandra Perek.
Jak nazwałybyście pielęgnację DermStories – jako minimalistyczną, bogatą w składniki aktywne czy ukierunkowaną na problemy skórne?
To pielęgnacja mądra, przemyślana i ukierunkowana na konkretne potrzeby skóry. Nie chodzi o to, by używać pięciu kremów naraz, ale o to, by wiedzieć, co działa i dlaczego. Nasze formuły są bogate w składniki aktywne, ale nie przeładowane. Dążymy do tego, by kosmetyk był jak przemyślana recepta: precyzyjny, celowany, skuteczny – podsumowuje dr n. med. Joanna Sałkowska-Wanat.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.