Znaleziono 0 artykułów
06.12.2022

Czy Tumblr powraca?

06.12.2022
(Fot. Acielle/Style du Monde)

Jeśli jest dobry moment na odrodzenie się Tumblra, to właśnie teraz. Dlaczego mielibyśmy przenosić się na zupełnie nową platformę, jeśli czeka na nas taka, którą już dobrze znamy? Wpisz na Twitterze hasła „Tumblr” i „comeback”, a zobaczysz, że to pytanie, które ludzie ostatnio często sobie zadają.

Od końca października na Twitterze daje się wyczuć dziwną, szaloną energię. Prawdopodobnie dlatego, że platforma przechodzi spore zmiany za sprawą pewnego chaotycznego miliardera. Elon Musk zwolnił dużą część kluczowego personelu, miotał się w kwestii wprowadzania na rynek nowych produktów i regulaminu moderowania treści, a także wpędził firmę w niewyobrażalne długi. Marki przestały kupować reklamy, a Musk zaczął przebąkiwać o możliwym bankructwie platformy. Wszystko to prowadzi do jednego wniosku: Twitter to tonący okręt, a jego użytkownicy chwytają się małych kawałków drewna unoszących się na powierzchni w oczekiwaniu na przybycie szalup.

Ale jak będą wyglądać te szalupy? Ludzie zwracają uwagę na Mastodon, zdecentralizowaną sieć mediów społecznościowych, której nazwa pochodzi od wymarłego gatunku słonia, gdzie tweety nazywane są „tootami”. Wszystko w porządku, o ile jesteś nerdem. Inni dzielą się swoimi profilami z Instagrama, licząc na to, że ich obserwatorzy mogą przenieść się na tę platformę. Widzę też jednak dużo przypadków ludzi odświeżających swoje stare konta na Tumblrze i powracających do tej oryginalnej strony dla mikroblogerów. Właśnie tak: powrót platformy Tumblr, o którym nieśmiało wspominano, w końcu nadszedł. „Jesteśmy krindżowi. Ale jesteśmy wolni” – zatweetowali w listopadzie, przy akompaniamencie ponad 300 tys. lajków.

By naprawdę zrozumieć znaczenie Tumblra, na chwilę cofnijmy się w czasie. Przed premierą Tumblra pod koniec lat 2000. media społecznościowe były – w większości przypadków – dość paskudne. Piczo i Bebo były pełne migoczącego różowego tekstu. MySpace było odrobinę lepsze, ponieważ miało piosenki profilowe, było też miejscem, gdzie dzieciaki publikowały ziarniste selfie, nie zachwycało jednak estetyką ani nie była to również platforma do prowadzenia rozmów. Gdy w 2007 roku pojawił się Tumblr, udało mu się połączyć te dwie funkcje. Była to cyfrowa biała kartka, na której słowa i obrazy mogły koegzystować bez zakłóceń. W roku 2010 platforma odnotowywała ok. 1,5 mld odwiedzin w miesiącu. Do roku 2011 ta liczba wzrosła do mniej więcej 13 mld odsłon, zdecydowanie wyprzedzając wtedy Twittera.

Próba opisania atmosfery towarzyszącej złotej erze Tumblra tym, którzy nie byli w niej zanurzeni, nie jest łatwa – po części dlatego, że zawartość platformy była bardzo zróżnicowana. Lesbijskie fan fiction o Kristen Stewart sąsiadowały z klatkami z filmu „Przekleństwa niewinności” i GIF-ami przedstawiającymi Effy Stonem z „Kumpli”, palącą marlboro w podartych kabaretkach. Zrzuty ekranów z filmów Studia Ghibli znajdowały się obok akapitów z tekstów na temat krytycznej teorii rasy, pod którymi kłóciły się nastolatki.

Choć w żadnym wypadku nie byłam zatwardziałą użytkowniczką Tumblra z setkami followersów, w pewnym sensie byłam zakochana w tej platformie. Gdzie indziej mogłabym dowiedzieć się czegoś o feminizmie czwartej fali, po czym podzielić się, bez jakiegokolwiek kontekstu, znalezioną wcześniej przypadkową fotografią gotki? Spędzałam wiele godzin, scrollując Tumblra do pierwszej, drugiej, trzeciej w nocy, z suchymi oczami i umysłem pełnym zdjęć Winony Ryder, Sylvii Plath i queerowych modelek z Paryża. – To było naprawdę cool – przyznała jedna z moich koleżanek, gdy powiedziałam jej, że piszę ten tekst. – I nie chodziło tylko o obrazy, ale również o słowa. Dlatego Tumblr się przebił. Dlatego był inny.

Tumblr (Fot. Getty Images)

Sen o Tumblrze skończył się tak samo szybko, jak się zaczął. W 2013 roku Yahoo! Inc. kupiło Tumblra za ok. 1,1 mld dolarów, a w 2017 roku wprowadziło tryb Safe Mode, pozwalający na wyrażenie zgody na uczestnictwo, który w roku 2018 stał się trybem domyślnym. Tymi zmianami ostatecznie zniechęciło bardzo wielu podstawowych użytkowników Tumblra. Zniknęły ilustracje z kategorii „nieodpowiednie do wyświetlania w miejscu pracy”, sztuka fetyszystyczna, teksty i queerowe filmy erotyczne, a także wiele innych rzeczy, które przede wszystkim przyciągały tam ludzi. Pracownicy seksualni tłumnie opuszczali platformę. Użytkownicy LGBTQIA+ również ją porzucali, po tym jak część ich treści była blokowana bez ich wiedzy ze względu na skategoryzowanie jej jako „dla dorosłych”. Ja również wylogowałam się na dobre przed rokiem 2020. Wtedy byłam już na Twitterze, a potem na Instagramie. Tumblr po prostu nie sprawiał już przyjemności.

Jednak to działo się wiele lat temu, a czasy się zmieniły – i to drastycznie. A gdy Twitter umiera, potrzeba stworzenia dobrze działającej, bazującej na słowach platformy stała się pilniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, szczególnie dla osób pracujących w mediach, prowadzących działalność wydawniczą lub autorów. W międzyczasie, w październiku 2022 roku, Tumblr ogłosił, że w końcu zdejmują zakaz publikowania nagości. „Aprobujemy teraz na Tumblrze szerszy zakres ekspresji, kreatywności i sztuki, między innymi treści przedstawiające ludzką postać (tak, zawiera się w tym naga ludzka postać)” – napisali. Jeśli jest coś takiego, jak dobry moment na odrodzenie się Tumblra, to musi być to teraz. Dlaczego mielibyśmy przenosić się na zupełnie nową platformę, jeśli czeka na nas taka, którą już dobrze znamy? Wpisz na Twitterze hasła „Tumblr” i „comeback”, a zobaczysz, że to pytanie, które ludzie ostatnio często sobie zadają.

Młodsi i zuchwalsi powiedzą, że Twitter i tak był dla rozkładających się milenialsów i że teraz powinniśmy korzystać po prostu z TikToka. Jednak dla tych z nas, którzy nie chcą tworzyć radosnego kontentu, w którym mówimy do kamery, nie jest to przydatne rozwiązanie. Nie bez powodu ludzie nadal trzymają się Twittera jako podstawowego narzędzia komunikacji – chcą rozmawiać i dzielić się swoją pracą, a nie wykrzykiwać do kamery z lampą pierścieniową improwizacji na temat twórczości Gnarls Barkley czy z zaczerwienionymi oczami nagrywać filmiki o byciu tradycyjną żoną i gospodynią domową przy dźwiękach „Watermelon Sugar” w spowolnieniu. Dzieciaki z TikToka robią coś swojego. Jednak dla autorów tekstów, czytelników i tych, dla których ważna jest estetyka, masowy zwrot w stronę Tumblra na pewno ma potencjał.

Oczywiście Tumblr w 2023 roku prawdopodobnie w niczym nie przypominałby Tumblra sprzed 10 lat. Kultura znacząco się zmieniła od czasów, gdy białe dziewczyny publikowały zdjęcia pofarbowanych na różowo włosów pod pachami czy ciągle udostępniały monochromatyczne GIF-y gloryfikujące zaburzenia odżywiania (piszę „znacząco”, ponieważ wiele z toksycznego oblicza Tumblra po prostu przeniosło się na takie platformy jak TikTok i z dużym prawdopodobieństwem zawsze będzie istniało). Poza tym młodzi ludzie, którzy kiedyś zaludniali Tumblr, dorośli od tego czasu. Już nie publikujemy GIF-ów z teledysku do „We Found Love” Rihanny. Nasze gusta się zmieniły, świat przeszedł ewolucję. Nikt nie może cofnąć się w czasie.

Ale social media mogą być, czymkolwiek chcesz, by były. To przecież tylko platformy. Twitter mógł stać się wszystkim. Mógł być narzędziem służącym do czynienia dobra – i w wielu przypadkach zdecydowanie nim był. Teraz jednak się wyludnia. A muszą przecież być inne miejsca, gdzie można dzielić się pomysłami en masse, tworzyć społeczności lub szerzyć pewne idee. Nigdy nie spodziewałam się, że to powiem, ale: powstańcie, dziewczyny z Tumblra, nadszedł wasz czas.

Daisy Jones jest autorką „All The Things She Said: Everything I Know About Modern Lesbian And Bi Culture”.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk.

Daisy Jones
Proszę czekać..
Zamknij