Znaleziono 0 artykułów
05.03.2024

Panowie młodzi w szykownych kombinezonach na weselu w Nowym Jorku

05.03.2024
(Fot. Fabrizio Simoneen)

Panowie młodzi William Stautberg i Ryan Kazmarek zakochani są nie tylko w sobie, lecz również w modzie. Pierwszy z nich, projektant, swój zjawiskowy ślubny kombinezon z peleryną stworzył sam. Drugi, stylista fryzur, sięgnął po wyjątkową białą marynarkę Louis Vuitton, której autorem jest Virgil Abloh. Kameralną ceremonię zorganizowali nie gdzie indziej, jak w dawnej nowojorskiej fabryce tkanin.

Gdy Ryan Kazmarek, stylista fryzur z nowojorskiego salonu IGK, poznał Williama Stautberga, projektanta dzianiny w domu mody Ralph Lauren, przez wspólnego znajomego podczas wydarzenia Brooklyn Juice Press w 2017 r., natychmiast poczuł przyciąganie. William, będący wtedy studentem na Parsons, powiedział półprzytomnie „miło cię poznać”, jednak zajmował się głównie tworzeniem ilustracji na swoim laptopie. (– Nie pamięta tego – śmieje się Ryan, wspominając ich pierwsze spotkanie.) Jednak niedługo potem coś zaskoczyło. – A ja kompletnie oszalałem na jego punkcie – wspomina William. – Ryan to facet, którego nie sposób nie kochać – dodaje. To, co ich połączyło, to bliskie relacje z rodzinami i pełne pasji przywiązanie do szczegółów, cechujące ich podejście do pracy. – Gdy coś robię, chcę zrobić to w określony sposób – mówi Ryan. – William jest dokładnie taki sam.

Jakieś sześć lat później Ryan oświadczył się Williamowi na wzgórzach rozciągających się ponad Florencją, gdzie para spędzała wakacje po odbywającym się co pół roku wyjeździe służbowym Williama na targi przędzy w Pitti Filati. Po poranku spędzonym na zakupach vintage w maleńkim miasteczku Settignano Ryan uklęknął przed Williamem nad rzeką Arno. – Wokół nie było praktycznie nikogo i była to bardzo intymna chwila – wspomina William. – Usłyszeliśmy tylko jedno powolne klaskanie na dachu w oddali.

Przyszli panowie młodzi postanowili, że sami zaplanują swoje wesele, podchodząc do każdego aspektu przygotowań z twórczym zapałem. Dokładnie rozpisany proces rozpoczął się na 10 miesięcy przed oświadczynami, kiedy Ryan nawiązał bliską współpracę z brooklińskim jubilerem, Jakiem Alfonzo, by zaprojektować pierścionek zaręczynowy Williama z zielonym szafirem i koniakowym diamentem. (Trzy słowa stanowiące inspirację dla Alfonzo brzmiały według Williama: „macho”, „staroświecki” i „sportowy”). Po powrocie z Włoch wspólnie skonsultowali się z Alfonzo i, jakieś 10 szkiców później, wybrali pierścionek zaręczynowy dla Ryana, z diamentami w kolorze koniaku i szampana.

Współpraca ta stanowiła dla nich inspirację. – Te pierścionki są tak piękne, że poczułem, że musimy dopasować do nich nasze wesele – mówi Ryan.

Kameralny ślub w Nowym Jorku: Błękitny gorset, kombinezon z peleryną i biała marynarka Louis Vuitton

William i Ryan poszukiwali miejsca na ceremonię i przyjęcie w okolicy Hudson na północy stanu Nowy Jork, rozważali też ratusz, by w końcu wybrać Wythe Hotel na Brooklynie. – Od początku wiedzieliśmy, że chcemy, by nasza ślubna uroczystość była ciepła, kameralna i wyjątkowa – mówi William. Butikowy hotel stworzony z dawnej fabryki tkanin miał taras z czerwonej cegły porośniętej bluszczem, który wydał im się idealnym miejscem na ceremonię. Jeszcze jedna rzecz miała dla nich duże znaczenie. – Znajdował się zaledwie kilka przecznic od miejsca, w którym się poznaliśmy – mówi William.

Kwestia ślubnej garderoby szybko stała się nie tylko pracą, lecz także przyjemnością dla Williama Stautberga, który stworzył swój strój na ceremonię, a także stylizacje na przyjęcie weselne zarówno dla siebie, jak i Ryana, pod szyldem swojej własnej marki Stautberg. – Gdy się zaręczyliśmy, od razu wiedziałem, że chcę, żebyśmy założyli na przyjęcie kombinezony i że chcę sam je zaprojektować i uszyć – mówi. William od dawna jest miłośnikiem tego efektownego jednoczęściowego ubioru – jego praca dyplomowa na Parsons stanowiła jego różne interpretacje, między innymi w formie trencza czy płaszcza przeciwdeszczowego.

Ogólna wizja Williama była klarowna: – Chciałem pobawić się elementami typowymi dla looku panny młodej, ale wywodzącymi się z pokręconej przestrzeni mody męskiej.

Wyreżyserowany przez Toma Forda film „Samotny mężczyzna” z 2009 r. stanowił inspirację dla projektu powłóczystej peleryny kombinezonu, który William założył na ślub. – Oglądając scenę, w której Julianne Moore tańczy z Colinem Firthem, ubrana w czarno-białą sukienkę bez rękawów, z wycięciem pod szyją i wspaniałą kolumnową peleryną z tyłu, wiedziałem dokładnie, co chcę zrobić – opowiada William. Zaprojektował klasyczną męską koszulę z detalem w postaci kokardy wiązanej pod szyją i by mieć pewność, że będzie się idealnie układać, dodał do niej błękitny, umieszczony pod spodem usztywniany gorset – jak sam zauważa, był to kolejny, swego rodzaju pastisz ślubnej konwencji i najbardziej zuchwała wariacja na temat „czegoś niebieskiego”.

Choć Ryan i William konsekwentnie kwestionowali ślubne konwenanse, uszanowali jeden zwyczaj. Jako „coś starego” Ryan zamówił z RealReal perłowe spinki do mankietów Chanel. Projekty Williama posłużyły za „coś nowego”, natomiast pierścionek ze szmaragdami i diamentami jego babci, pamiątka rodowa, za „coś pożyczonego”. – W końcu zebrałem się na odwagę, by poprosić ją o to kilka miesięcy przed ślubem, a ona była przeszczęśliwa, że może mi go pożyczyć – mówi William. – Nigdy tak się nie cieszyłem, że mam drobne palce.

Ryan fundamentalny element swojego ślubnego looku odkrył podczas przechadzki po Soho. – Wszedłem do sklepu Louis Vuitton i zobaczyłem kremową marynarkę garniturową ze skrzyżowanymi klapami i małą broszką przedstawiającą gołębicę. Z miejsca się zakochałem – mówi. – Okazało się, że pochodzi z ostatniej kolekcji, jaką Virgil Abloh stworzył dla Louis Vuitton przed śmiercią, więc był to absolutnie wyjątkowy projekt – dodaje. Efektowna marynarka sprawiła, że Ryan postanowił założyć na ceremonię biały total look, składający się z koszuli od Toma Forda, butów w kowbojskim stylu od Alessandro Vasiniego oraz idealnie dopasowanego krawata. – William zdobył materiał i poprosił Waltera Schicka z nowojorskiej firmy Bentley Cravats, by go dla mnie uszył – mówi Ryan.

Na wesele panowie młodzi założyli kombinezony, które stworzył William

Po oddzielnych kolacjach powitalnych dla rodzin, które odbyły się w piątek przed niedzielnym ślubem (William w Le Crocodile w Wythe, a Ryan w MAMO), w sobotę para młoda zorganizowała kameralną kolację przedślubną w Café Colette na Williamsburgu. Uczestniczyli w niej ci sami ludzie, którzy wzięli potem udział w ceremonii – ich rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i najlepszy przyjaciel – a po niej udali się na powitalnego drinka w Shelter, by powitać wszystkich gości, którzy przyjechali spoza Nowego Jorku.

William wspomina, że był to weekend, w który Nowy Jork nawiedziła „ulewa, jakiej świat nie widział”. – W piątek okropnie lało, padało też przez całą sobotę, ale jakimś cudem wszystko się uspokoiło i gdy obudziliśmy się w niedzielny poranek, okazało się, że jest to jeden z najpiękniejszych dni w historii – mówi William. Po tym, jak odpuścili sobie pierwsze spojrzenie w ślubnych kreacjach, ramię w ramię poszli pod czystym, błękitnym niebem do Wythe, gdzie wspólnie się przygotowywali. – Przebieranki są bardzo w naszym stylu – mówi William. – Chciałem tam być i chciałem, żebyśmy pomagali sobie nawzajem – dodaje Ryan. To on zasznurował gorset Williama. – Sam by sobie nie poradził – wspomina.

Stylista fryzur powierzył swoje włosy Jacobowi Rozenbergowi, swojemu bliskiemu przyjacielowi, który na liście klientek ma m.in. Irinę Shayk i Karlie Kloss. – Punktem odniesienia było dla mnie kilka fryzur Austina Butlera – śmieje się Ryan.

William i Ryan do mistrzyni ceremonii nie chcieli podchodzić osobno. – Ani też mieć specjalnej zdobnej ścieżki – mówi William. Podeszli więc razem, podczas gdy kwartet grał „Unchained Melody”. Florystka Emily Thompson, której prace podziwiali na pokazach mody takich projektantów, jak Jason Wu i Ulla Johnson, otoczyła taras chryzantemami, dzwoneczkami i daliami w jesiennych barwach. – Inspirowałem się starymi obrazami olejnymi przedstawiającymi aranżacje kwiatowe – mówi Ryan. Panowie młodzi nie mieli druhen ani drużbów, a William stworzył żartobliwy aneks do ich oficjalnego dress code’u uroczystości: „Żadnych spodni w barwach khaki w promieniu 15 metrów od budynku”. Ślubu udzieliła im przyjaciółka rodziny Williama, a oni sami napisali swoje przysięgi, w których William wzruszająco nazywał Ryana „promykiem słońca”.

– Moja nauczycielka ze szkoły fryzjerskiej zawsze nazywała mnie Słoneczkiem – mówi Ryan. – Więc gdy tak mnie nazwał, naprawę się wzruszyłem.

Potem rozpoczęło się przyjęcie w sali, w której znajdowało się mnóstwo kul dyskotekowych, a stoły zostały ozdobione gruszkami i owocami granatu. Po pierwszym tańcu – również do „Unchained Melody” – panowie młodzi wymknęli się, by przebrać się w swoje drugie stylizacje: były to szyte specjalnie na tę okazję kombinezony jednoczęściowe Stautberg, zaprojektowane przez Williama w każdym najdrobniejszym szczególe. – Wiedziałem, że nasze wesele nie byłoby kompletne bez bardzo odważnych strojów – mówi.

Największa inspiracja dla dwurzędowego kombinezonu Williama? – Tommy Nutter, queerowy krawiec z Savile Row z końca lat 60. – mówi projektant. Konkretnie chodzi o „zdjęcie przedstawiające Ringo Starra ubranego w jeden z jego garniturów z bardzo mocno zarysowaną linią ramion”. Po przeprowadzeniu wyczerpującego researchu William spotkał się z przedstawicielem angielskiej tkalni Fox & Brothers, która dostarcza wełnianą flanelę od 1772 r. – Ze skromnością pokazali mi swój asortyment, opowiadając: „To była ulubiona tkanina sir Winstona Churchilla” albo: „Tę tkaninę stworzyliśmy dla księcia Windsoru”, a ja przepadłem – mówi William. Wybrał granatowo-kremową kratę księcia Walii: – Gdy po raz pierwszy zobaczyłem się w lustrze, ogarnęły mnie ogromne emocje na myśl o tym, jak bardzo widoczne są oryginalne odniesienia.

William wybrał również ciemnografitową flanelę w paski Fox & Brothers z myślą o kombinezonie Ryana na przyjęcie. – Poszliśmy w bardzo klasyczną stronę, z konkretnymi odniesieniami do wczesnych projektów YSL –mówi William. – Tak naprawdę elementem, który łączył oba kombinezony na przyjęcie, była konstrukcja linii ramion – dodaje. Słowa uznania należą się według niego Geri Gerard, zasłużonej właścicielce sygnowanej jej nazwiskiem wzorcowni i twórczyni wszystkich ubrań marki Stautberg, jakie pojawiły się na weselu – która w kreacjach obu panów młodych umieściła stworzone na zamówienie poduszki na ramiona. (Na szczególną uwagę zasługuje również konstrukcja misternej sukni Thoma Browne’a z czerwonymi piórami, którą Cardi B założyła na MET Galę 2019, a która powstała w jej atelier w Garment District).

– Bardzo ważne było dla mnie to, by wszystko zostało uszyte w mieście, w którym Ryan i ja spędziliśmy razem ostatnie siedem lat – mówi William.

Po powrocie do sali rozświetlonej konstelacjami kul dyskotekowych panowie młodzi tańczyli do takich przebojów, jak „Confessions on a Dance Floor” Donny Summer i Madonny, puszczanych z winyli przez DJ-a z Dart Collective. – Oczywiście wmiksowaliśmy tam również trochę największych przebojów Lady Gagi i Céline Dion – śmieje się William. – W końcu jesteśmy projektantem mody i stylistą fryzur, a do tego gejami.

Choć emocje po ślubnej ceremonii powoli opadają, Ryan i William nadal się nimi cieszą, planując jednocześnie – skrupulatnie jak zawsze – na nadchodzące lato swoją włoską podróż poślubną. –Postanowiliśmy, że nasz dwutygodniowy wyjazd rozpoczniemy nad jeziorem Como, gdzie będziemy sączyć Aperol Spritz i się relaksować. Potem udamy się do Florencji na zakupy vintage i kolacje w naszych ulubionych miejscach, takich jak Serre Torrigiani i La Buchetta – mówi Ryan. Następnie zakończą wakacje na plaży w Positano.

Może i ich małżeństwo to jeszcze świeża sprawa, ale jak mówi William: – Pod wieloma względami nic się tak naprawdę nie zmieniło. I dobrze.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.com

Nasze obrączki leżące na stole w pokoju. Ryan kupił tę obrączkę wiele lat temu w komisie w Carmel, a ja zrobiłem swoją kilka miesięcy przed ślubem, umieszczając na niej wiele takich samych detali.

Nasze obrączki ślubne, zaproszenia, zawiadomienia, ślubne dekoracje kwiatowe i inne akcesoria leżące na stole w naszym pokoju.

Szykujemy się na ceremonię z niektórymi członkami rodziny oraz makijażystką i przyjaciółką Eleną Miglino.

Ryan szykujący się na ceremonię. Wspólnie obmyślaliśmy te looki przez kilka miesięcy, ale w dniu ślubu świetnie się bawiliśmy, czując się, jakby był to po prostu kolejny dzień przebieranek.

Sprawdzam i prasuję swoją ślubną kreację tuż przed tym, jak ją założę. Ostateczne wersje ubrań Stautberg odebraliśmy z wzorcowni dopiero w piątek przed ślubem. Wspaniale było patrzeć, jak w końcu wszystko się urzeczywistnia.

Ryan wiąże mój gorset, stanowiący część ślubnego stroju. Ten błękitny gorset był dla mnie „czymś niebieskim” tego dnia.

Kolejny krok ubierania się w strój na ślub. Na tym zdjęciu widać pierścionek ze szmaragdem należący do mojej babci, który był moim „czymś pożyczonym”. Zachwycałem się tym pierścionkiem całe życie, a to, że udało mi się założyć go w dniu mojego ślubu, wydawało mi się surrealistyczne.

Metka wewnątrz mojego ślubnego kombinezonu. Zrobiłem specjalne metki na wszystkim, co uszyto na nasze wesele. Znalazły się na nich oryginalne szkice naszych pierścionków zaręczynowych wykonane przez Jake’a Alfonzo.

Ryan cieszy się momentem dla siebie przed zejściem na ceremonię. Przed weselem cały weekend lał ulewny deszcz, a w dniu ślubu my co chwilę łapaliśmy się na tym, że z niedowierzaniem wyglądamy za okno, zachwycając się niesamowitą pogodą.

Ja w ślubnej stylizacji. Czułem się wspaniale, będąc od stóp do głów ubrany w jedwab tego wyjątkowego dnia.

Ryan i ja mamy chwilę dla siebie przed wyjściem na zewnątrz na nasz ślub.

Ryan i ja przed hotelem Wythe, na chwilę przed wejściem do miejsca, gdzie odbyła się ceremonia. Czuliśmy lekkość i pełną świadomość, na myśl o tym, że jesteśmy tam tego dnia, po sześciu latach bycia razem.

Na Wythe Avenue z górującym nad nami hotelem.

Wychodzimy z hotelu, by udać się na ceremonię – czuliśmy, że to naprawdę ważna chwila.

Po wielu miesiącach planowania oto my w trakcie ceremonii. Wieloletnia przyjaciółka mojej rodziny udzieliła nam ślubu – i był on idealny.

Piękne światło zalewające wnętrze podczas ślubu.

Moja rodzina cieszy się chwilą, gdy składamy sobie przysięgi.

Ryan odczytuje swoją przysięgę. Pisanie przysiąg dla siebie nawzajem było niesamowitym doświadczeniem. Mieliśmy sobie tak wiele do powiedzenia, a jednak przyszło nam to obu z łatwością.

Ta chwila, gdy w końcu zostaliśmy małżeństwem!

Radość, którą widać na naszych twarzach, naprawdę odzwierciedla to, jak się wtedy czuliśmy.

Zaraz po ceremonii, przed uroczym toastem szampanem.

Kwartet grający wszystkie nasze ulubione piosenki. Na ceremonię weszliśmy przy dźwiękach „Unchained Melody” wykonanej na instrumentach smyczkowych.

Ryan i jego piękne siostry w czasie przyjęcia powitalnego.

Ja z mamą Ryana, ubraną w wyjątkową kreację z piórami.

Ryan raczy się koktajlem z Denzelem i Glynis.

Wszyscy nasi goście w czasie przyjęcia powitalnego w przestrzeni ogrodowej.

Wnętrze sali konferencyjnej przygotowane do kolacji. Emily Thompson wykonała kawał dobrej roboty, tworząc dekoracje kwiatowe, które były niesamowicie wielowymiarowe, a jednocześnie ciepłe.

Wszystkie stoły nakryte do kolacji.

Ryan śmieje się zawadiacko w towarzystwie Jacoba i Eleny.

Nasz pierwszy taniec. Tańczyliśmy do coveru „Unchained Melody” wykonanego przez Orville’a Pecka i Paula Cauthena, stanowiącego odważną i efektowną wersję muzyki, do której poszliśmy do ołtarza.

Nasz pierwszy taniec.

Ryan i jego mama we wspólnym tańcu. Zatańczyli do „Moon River” Andy’ego Williamsa.

Ryan i jego mama.

Ja w trakcie pogawędki z Perrym, Tylerem i Klinttinem.

My w naszych drugich stylizacjach przed hotelem. Udało mi się zaprojektować i uszyć oba kombinezony, a obmyślanie ich wspólnie z Ryanem było cudowne. Taka zabawa jednoczęściowymi kombinezonami jest bardzo w naszym stylu.

Z Ryanem przed hotelem Whythe.

Wspólna chwila z Ryanem wśród przejeżdżających samochodów.

Nasze mamy we wspólnym przemówieniu. Pokochały się od momentu, gdy się poznały, i uparły się, że będą przemawiać razem. Mamy ogromne szczęście!

Ryan i ja wsłuchujący się w przemówienia. Był to naprawdę wyjątkowy moment, który dzieliliśmy z najdroższymi nam osobami.

Chłoniemy miłość.

Kuzynka Ryana Samantha przemawia. Jej słowa zawsze są przejmujące i przemyślane – nigdy nie zapomnę tej chwili.

Keith, John i Raf – i wielu, wielu innych! – wsłuchują się w przemówienia.

Ryan napawający się chwilą przed kolacją.

Toast przed kolacją.

Kroimy tort. Śmiejemy się, ponieważ pierwsze cięcie, jakie wykonaliśmy, było strasznie krzywe.

Zdjęcie bardzo w naszym stylu – nigdy nie możemy być zupełnie poważni.

Michelle Ruiz
Proszę czekać..
Zamknij