Znaleziono 0 artykułów
11.12.2023

Niezwykły ślub Vanessy Hudgens w meksykańskim Tulum w kreacjach Very Wang

11.12.2023
(Fot. Jorden DeGaetano)

Znana z filmu „High School Musical” aktorka poślubiła swojego partnera, bejsbolistę Cole’a Tuckera, w czasie kameralnej ceremonii w pobliżu meksykańskiego Tulum. Zaglądamy za kulisy tej niezwykłej ceremonii.

W pierwszy weekend grudnia 2023 roku Vanessa Hudgens poślubiła zawodowego bejsbolistę Cole’a Tuckera w meksykańskim Tulum. Aktorka i przedsiębiorczyni poznała swojego partnera w październiku 2020 roku w czasie medytacji na Zoomie prowadzonej przez Jaya Shetty’ego, byłego mnicha, a obecnie brytyjskiego pisarza i lifestyle’owego guru. – Łączyłyśmy się przez Zooma razem z przyjaciółką, dlatego od razu zapytałam ją, kim on jest. Ale ona nigdy wcześniej go nie widziała – wspomina Vanessa. – Zaczęłam szukać go w zoomowych okienkach, by się dowiedzieć, jak się nazywa, a potem znalazłam go na Instagramie. Następnego dnia wysłał mi prywatną wiadomość.

Po trzech latach związku, w lutym 2023 roku, zaręczyli się w Paryżu przy wieży Eiffla. – To najbardziej romantyczne miasto na świecie – mówi Vanessa. – Byłam bardzo zaskoczona krokiem Cole’a. Wprawdzie zasugerowałam mu kiedyś, że Paryż byłby idealny na zaręczyny, jednak szybko o tym zapomniałam, bo nie chciałam mieć żadnych oczekiwań związanych z tym wyjazdem. Chciałam po prostu się nim cieszyć. A Cole kompletnie mnie zaskoczył.

Podczas oświadczyn Vanessa dostała pierścionek z owalnym diamentem na cienkiej złotej obrączce. – Oczywiście, że dawałam mu wskazówki, jaki pierścionek chciałabym dostać – wyjaśnia Vanessa. – Mówiłam: „Marzę o złotym pierścionku z owalnym diamentem”. Każdy, kto mnie zna, wiedział, czego chcę. Więc powiedziałam również Cole’owi. A on kupił piękniejszy, niż się spodziewałam.

Dżungla zamiast plaży: Oryginalny pomysł na ślub w plenerze

Po zaręczynach wyznaczyli datę ślubu na 2 grudnia 2023 roku, a na miejsce uroczystości wybrali hotel Azulik City of Arts w meksykańskim Tulum. – Proces planowania był przytłaczający – przyznaje Vanessa. – Wiedziałam, że żadne z wesel, na które dotąd mnie zapraszano, nie było takie, jakiego życzyłabym sobie dla nas. Musiałam więc myśleć nieszablonowo. Najtrudniejszym elementem było znalezienie miejsca. Wiedziałam, że nie chcę wziąć ślubu na plaży, w sali balowej ani w stodole – tego nie chciałam. Pragnęłam otoczenia natury i zieleni.

Tak naprawdę Vanessa już od dłuższego czasu obserwowała na Instagramie hotel Azulik. – Jeden z moich bardzo dobrych przyjaciół właśnie skończył wystawiać sztukę na Broadwayu i zapytał, gdzie mógłby spędzić krótkie wakacje. Chwilę przed tym, jak zadzwonił, scrollowałam Instagrama i odpowiedziałam: „Jedź do Azulik, to miejsce jest niesamowicie piękne”. Po chwili rzekłam do Cole’a: „Może powinniśmy pojechać tam w podróż poślubną? Zrobilibyśmy wspaniałe zdjęcia. Zaraz… a może moglibyśmy wziąć tam ślub?!”.

Mimo że aktorka pracowała wówczas przy produkcji filmu z serii „Bad Boys”, musiała polecieć do Tulum – tak bardzo chciała zobaczyć to miejsce. – Pomyślałam: „Nawet jeśli to nie będzie ten hotel, z pewnością znajdę inny, który będzie się nadawał”. Wiedziałam też, że pragnę wyjść za mąż w ciepłym miejscu, a okno czasowe, w którym mogliśmy się pobrać, było mocno ograniczone, ponieważ sezon bejsbolowy Cole’a jest bardzo długi. Czułam, że Meksyk to jest to! Chciałam też pojechać w jakieś bardzo uduchowione miejsce. Udałam się więc do tego hotelu i dość długo go zwiedzałam. Nie czułam się wtedy dobrze, było mi strasznie gorąco i miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Pod koniec zwiedzania zapytałam, gdzie odbyłaby się nasza ceremonia. Usłyszałam, że w muzeum, 45 minut w głąb dżungli. Pomyślałam: „Okej, brzmi dość hardcore’owo, ale chyba muszę spróbować”.

Vanessa poszła więc w głąb dżungli w poszukiwaniu idealnego miejsca na ceremonię. – Trzeba było iść daleko nieutwardzoną drogą gruntową, zaczęłam więc myśleć: „Nie ma szans, żeby udało się zorganizować tutaj nasz ślub. Jak przez te wertepy poprowadzimy gości?”.

Jednak gdy Vanessa stanęła przed muzeum, a potem weszła do środka, szybko pozbyła się wątpliwości. – Wiedziałam, że to nasz cel – mówi. – Czułam się, jakbym została przetransportowana do jakiegoś utopijnego miejsca, innego niż wszystkie, jakie widziałam do tej pory. Było niesamowite i magiczne. Po prostu się w nim zakochałam.

Panna młoda znalazła swoją wedding plannerkę Pię Lindstrom dzięki przyjacielowi Alexandrowi Ludwigowi, z którym pracowała przy filmie „Bad Boys”. – Powiedział: „Spróbuj, jest świetna. Myślę, że się dogadacie. Ale nie przejmuj się, jeśli tak nie będzie. Organizowała after party po premierze »Jeźdźca bez głowy«, a wiesz, jaką mam obsesję na punkcie wszystkiego, co upiorne”. Od razu się polubiłyśmy, więc stwierdziłam: „Świetnie, dajmy czadu!” – opowiada Vanessa.

Suknia ślubna inspirowana ikonami modelingu lat 90.

Jeżeli chodzi o ślubny look, Vanessa chciała, by jej suknia była elegancka, nowoczesna i seksowna, o fasonie inspirowanym supermodelkami z lat 90. W końcu wybrała projekt Very Wang – ukośnie ciętą suknię typu slip dress z szerokim dekoltem w kolorze jasnej kości słoniowej, z mocno wyciętymi plecami. Na tiulowym welonie – również w kolorze jasnej kości słoniowej – gotycką czcionką wyhaftowano napis „Mrs. T December 2nd, 2023”.

Po tym, jak Vanessa wysłała swojemu styliście Jasonowi Boldenowi setki zdjęć z inspiracjami, odwiedzili we dwójkę nowojorskie atelier Very Wang. Vanessa pospacerowała po sklepie i wybrała kilka interesujących ją sukien. W końcu okazało się, że kreacja, którą miała na sobie podczas ceremonii, to pierwsza z przymierzanych. – Założyłam ją wtedy i pomyślałam: „Jest idealna. Wygodna, prosta i szykowna” – mówi. – Była dokładnie taka, jak chciałam. Ale oczywiście musieliśmy ją trochę ulepszyć, tak by była wyjątkowa, tylko dla mnie. Wymarzyłam sobie, aby wyglądała, jakby unosiła się w powietrzu. Byłam zachwycona połączeniem peleryny i welonu – mówi.

– Vera jest wspaniałą przyjaciółką, która bardzo mnie wspiera – mówi Vanessa. – Zawsze, gdy mam na sobie jej ubrania, czuję się pewna siebie, seksowna i kobieca. Więc pomyślałam, że właśnie tak chcę się czuć w dniu mojego ślubu. Poza tym ubrała już tyle kobiet na najważniejszy dzień w ich życiu! Wyszłam więc z założenia, że nikt nie zrobi tego lepiej niż moja własna przyjaciółka.

Panna młoda wiedziała też, że pragnie, by jej welon był naprawdę efektowny. – Gdy zobaczyłam pelerynę, pomyślałam, że równie dobrze mogę przymierzyć i ją – mówi. – Uwielbiam takie eteryczne, pełne artyzmu klimaty. Zawsze będą częścią mnie, ale nie chciałam, by stały się centralnym punktem stylizacji. Natomiast buty, które Vanessa wybrała na ceremonię, to projekt Paris Texas.

Z kolei Cole założył wełnianą, dwurzędową marynarkę marki Me by Canali z klapami w szpic w kolorze złamanej bieli, jasnobrązowe spodnie z lnu i wełny oraz białą bawełnianą koszulę. Dobrał do tego jedwabną muszkę w kolorze złamanej bieli i buty od Louboutina.

Jeden wieczór, kilka lokalizacji

Ceremonia odbyła się w plenerze, w miejscu, które Vanessa odkryła kilka miesięcy wcześniej, a ślubu udzielił im Jay Shetty, na którego medytacji na Zoomie narzeczeni się poznali. – Radzę innym parom, by nie pokazywać się sobie przed ceremonią, ponieważ widok siebie nawzajem przy ołtarzu to najbardziej emocjonalna chwila w życiu – mówi. – Dosłownie zachwiałam się, gdy zobaczyłam Cole’a. Musiałam wziąć głęboki wdech i zmusić się, by iść dalej, ponieważ inaczej przewróciłabym się na ziemię.

Państwo młodzi sami napisali swoje przysięgi, po czym odczytali je przed setką przyjaciół i członków rodziny. – Było dla mnie ważne, by napisać własną przysięgę – mówi Vanessa. – Chcę też wszystkim powiedzieć: „Napiszcie swoje przysięgi i odczytajcie je sobie”. To najpiękniejsze, co można zrobić w związku: otworzyć się, odsłonić własne uczucia przed wszystkimi ludźmi, których kochacie, i wyrazić swoją miłość. To po prostu piękne. Byłam tym zachwycona.

Po ceremonii Vanessa spojrzała w lusterko i zdała sobie sprawę, że łzy zmyły jej prawie cały make-up. Przed sesją zdjęciową znów wskoczyła więc na fotel makijażystki, by dokonać kilku szybkich poprawek.

Gdy nowożeńcy robili zdjęcia, goście raczyli się koktajlami. – Sporo się przemieszczaliśmy – wyjaśnia Vanessa. – Kolacja odbyła się w miejscu, gdzie rośnie kilka drzew. Zwisały z nich bukiety kwiatów, które wyglądały jak sceniczna dekoracja. Po zakończeniu sesji Vanessa zdjęła pelerynę i welon, ale na czas kolacji pozostała jeszcze w sukni ślubnej. – Zawsze byłam rozczarowana tym, że suknię ślubną zakłada się tylko na ceremonię i do zdjęć, więc bardzo chciałam mieć ją na sobie trochę dłużej – mówi.

Po kolacji Vanessa przebrała się w suknię na przyjęcie. Wiedziała, że na tę część wieczoru chce założyć coś superlekkiego i przewiewnego – wybrała więc inną kreację od Very Wang. Tym razem bez ramiączek, z koronki makramowej i jedwabnego muślinu. ­– Znalazłam sukienkę z gorsetową górą jak ta, którą ostatecznie założyłam – wyjaśnia. – Była uszyta z francuskiej koronki zdobionej pięknymi, mieniącymi się kamieniami o różnych barwach. Superromantyczna, ale jej dół bardzo się wydymał. Zapytałam więc, czy możemy zrobić go z szyfonu, by całość stała się zwiewna i zalotna. W suknię wszyto koronkową bieliznę, do której dołączono nawet podwiązkę. Na przyjęcie Vanessa wybrała platformy od Larroudé Vivienne.

Po posiłku i toastach, gdy panna młoda zmieniła kreację, goście przenieśli się do innej części hotelu. Tam czekał już na nich zespół grający muzykę na żywo. – Byli świetni – zachwyca się Vanessa. – Jeden z moich bardzo dobrych przyjaciół zagrał dla nas piosenkę zatytułowaną „Cole and V”. A ja i mój mąż, ponieważ jesteśmy osobami mającymi obsesję na punkcie muzyki, dołączyliśmy do niego i uczestniczyliśmy w występie. Cole grał na perkusji, a ja śpiewałam. Nawet nie jestem w stanie opowiedzieć tego, co tam zrobiliśmy. Znałam tylko refren tej piosenki, więc po prostu improwizowaliśmy i świetnie się bawiliśmy. Była to dla nas bezpieczna przestrzeń. Wszyscy ludzie, którzy się tam znajdowali, darzą nas miłością, więc nie mogliśmy niczego zepsuć.

Gdy zespół skończył grać, imprezę kontynuował DJ. Playlistę ułożył dla niego Cole. – Uwzględnił wszystkie rapowe klasyki, od Nelly’ego po Eminema – opowiada Vanessa. – Trochę potańczyliśmy, potem zjedliśmy poźnowieczorne przekąski, m.in. grillowany ser i pizzę. Wszystko skończyło się o godz. 23.

Gdy Vanessa wspomina swój ślub, nadal czuje emocje. – To był naprawdę najbardziej magiczny weekend w moim życiu – mówi. – Jestem niesamowicie wdzięczna, że udało nam się zachować nasze wesele dla siebie. A pomogło to, że wszystkim zabrałam telefony. Było fantastycznie, gdy w czasie kolacji rozglądałam się i widziałam, że goście ze sobą rozmawiają. Nasza rodzina i przyjaciele spotkali się na naszym weselu i zawierali nowe znajomości. Ten widok ­– bliscy, którzy są razem i świętują z nami – to absolutna magia. Gdy teraz o tym mówię, czuję, że do oczu napływają mi łzy. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego ślubu. Wiedziałam, że będzie magicznie, ale całość przeszła moje najśmielsze oczekiwania.

Artykuł oryginalnie ukazał się na Vogue.com.

Przed ceremonią moje druhny i ja przygotowywałyśmy się w pięknym miejscu na terenie muzeum. By sprawić, że ten dzień będzie wyjątkowy, podarowałam im szlafroki marki For Love and Lemons oraz łańcuszki od Jacquie Aiche. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara: Sarah Hyland, Hailey Lavelle, Morgan Marcell, Stella Hudgens, Laura New i Alexandra Shipp.

Pragnęłam, by był ze mną mój glam team, który towarzyszył mi podczas każdego ważnego wydarzenia w ciągu ostatnich trzech lat – od Oscarów po MET Galę – ponieważ było to bez wątpienia najważniejsze wydarzenie w moim życiu osobistym. Danielle Priano i Tonya Brewer pomogły w tym, by dzień mojego ślubu stanowił spełnienie moich marzeń.

Chciałam, by moje buty nie tylko dodawały mi wzrostu, ale jednocześnie były jak najwygodniejsze. Mój mąż jest ode mnie wyższy o około 35 cm, więc potrzebowałam wszelkiego wsparcia. Przypadkiem marka Paris Texas właśnie przysłała mi swój ślubny look book, więc wybrałam właśnie te.

Danielle Priano uczesała mnie w bardzo mocno ściągnięty, gładki kok, który pięknie układał się pod moim welonem od Very Wang. W Tulum panuje duża wilgotność, więc musiałyśmy mocno utrwalić go produktami Redken, tak by nic się nie zepsuło.

Ostatnie poprawki.

Chciałam, by dekoracje kwiatowe były bardzo proste i klasyczne. Główną rolę odgrywały białe storczyki i róże.

Vera Wang od lat jest moją niesamowitą przyjaciółką i współpracowniczką – a do tego królową stylizacji ślubnych. Było dla mnie oczywiste, że na swój ślub założę właśnie jej projekty.

Naprawdę pragnęłam, by ślubna altana została ozdobiona pomarańczowymi aksamitkami. Po części dlatego, że wiedziałam, iż będą się wyróżniać na tle zieleni, ale i dlatego, że są bardzo popularne podczas hinduskich ślubów, ponieważ reprezentują słońce, symbolizują blask i pozytywną energię. Gdy się o tym dowiedziałam, postanowiłam, że muszą być elementem także naszej ceremonii. Azulik wymyślił, by nad nami zawisły frędzle niczym z książeczki dla dzieci, a ja byłam tym pomysłem zachwycona. Przypomina mi kurtynę z teatralnej sceny.

Poznaliśmy się z Cole’em w 2020 roku, w czasie medytacji na Zoomie prowadzonej przez Jaya Shetty’ego, więc gdy się zaręczyliśmy, wiedzieliśmy, że chcemy, by to właśnie on udzielił nam ślubu.

Nie było opcji, by w Tulum zabrakło ze mną mojej suczki, Darli. Stanowiła idealne dopełnienie tego dnia.

Pan i Pani Tuckerowie.

Drużbów Cole’a było tylu, ilu zawodników liczy drużyna bejsbolowa. Od lewej: Scott Kingery, Jason King, Quentin Tarini, Mitch Keller, Cody Bellinger, Carson Tucker, Cole Tucker, Quinn Tucker, Kyle Gunderson, Jesse Lehman, Mohamed Hassan i Jamie Westbrook.

Moje dziewczyny. Wybrałam dla nich brąz, ponieważ jest to naturalny i elegancki kolor.

Cała nasza świta.

Czujesz się tutaj tak, jakbyś uciekł do innego świata. Wybór tego miejsca był podstawą dla planowania reszty wesela.

Stół, przy którym jedliśmy kolację. Nie mogę uwierzyć, że świece ciągle były zapalone – bardzo mnie to ucieszyło.

Po kolacji przebrałam się w drugą suknię od Very Wang i w platformy marki Larroudé Vivienne. Marzyłam o sukience, w której można przetańczyć całą noc.

Przeżyliśmy najlepszą noc w życiu, uświetnioną obecnością naszych najbliższych – przyjaciół i rodziny.

Niczego byśmy nie zmienili.

Alexandra Macon
Proszę czekać..
Zamknij