Znaleziono 0 artykułów
20.06.2022

Dziewczyna z Teksasu, obcy z kosmosu i suknia Schiaparelli

20.06.2022
Fot. Becca Neblock

Gdy twoim bratem jest dyrektor kreatywny jednego z najsłynniejszych domów mody, możesz mieć pewność, że w dniu ślubu będziesz wyglądać jak nikt inny na świecie. Elizabeth „Liz” Roseberry jest jedną z tych szczęściar. Jako siostra couturnika, Daniela Roseberry’ego, powiedziała „tak” w spersonalizowanej sukni Schiaparelli. Ale to niejedyny powód, dla którego jej ceremonia w Austin w Teksasie stała się wiralem na TikToku.

Graficzka pracująca jako freelancerka Elizabeth „Liz” Roseberry i inżynier oprogramowania Mike Doyle poznali się w 2014 roku, gdy oboje pracowali dla DoStuff Media. Zaręczyli się sześć lat później, w styczniu 2020 roku, po powrocie z wycieczki do Paryża. – Odwiedziliśmy tam mojego brata Daniela, który jest dyrektorem kreatywnym Schiaparelli, i wzięliśmy udział w jednym z jego pokazów. Tydzień później Mike mi się oświadczył – wspomina Liz. – Pewnego wieczoru, gdy wróciłam z pracy, zaskoczył mnie elegancką kolacją przy świecach. Pierścionek przywiązał do obroży mojego psa Mamy Wolf. Potem zabrał mnie do jednego z ulubionych barów, gdzie czekali na nas wszyscy nasi najbliżsi przyjaciele!

Miesiąc po zaręczynach rozpoczęła się pandemia. – Gdy zaczęło to wyglądać poważnie, zapytałam Mike’a: Co ty na to, żebyśmy nie brali ślubu w tym roku? – wspomina Liz. – Nie zrobiliśmy tego. Nawet planowanie wesela postanowiliśmy odłożyć do 2021, tak by przezwyciężać trudności, dopiero gdy się pojawią. Mam wrażenie, że to nas wzmocniło.

Ręczna robota

Datę ślubu ustalili w końcu na 7 maja 2022 roku, a jako miejsce wybrali Hummingbird House pod Austin w Teksasie. Przez lata Liz udało się zyskać reputację gospodyni spektakularnych imprez tematycznych z szokującymi dekoracjami. – Jeżeli chodzi o planowanie własnego wesela, od samego początku do końca czułam się w swoim żywiole – mówi. Dość szybko postanowiła, że nie chce tradycyjnego przyjęcia. – Moim głównym celem było sprawienie przyjemności gościom, tak by czuli, że są na weselu Liz i Mike’a. Miało być tak wyjątkowe jak my. W związku z tym samodzielnie wykonała ponad 1000 kwiatów z papieru, drutu i drewna. – Niektóre z nich to wzory, które znam od dziecka, resztę wymyślałam w trakcie pracy.

Obcy na weselu

Każdy stół nawiązywał do czegoś, co Liz i Mike zawsze lubili, a ich numeracja została przygotowana jako rzeźby ze złotego drutu. Ich tematyka to między innymi: perkusja, sztuka, taniec, rośliny, huśtawki ogrodowe oraz obcy (głównym elementem stolika nawiązującego do tego ostatniego była elektroniczna animacja o imieniu Geoff, która później pojawiała się również na parkiecie). – Mieliśmy też stół, którego tematem był mój pies, Mama Wolf, pokryty biało-czarnymi plamkami i różowymi kwiatami – mówi Liz. – Tak jak mówiłam, wszystko było… wyjątkowe!

Hokus-pokus

Praktycznie wszystkie osoby zaangażowane w planowanie ślubu to przyjaciele młodej pary. – Ceremonię poprowadził mój współlokator, z którym mieszkałam 10 lat, dwóch przyjaciół muzyków podzieliło się obowiązkami DJ-a. Zatrudniłam nawet mojego przyjaciela Matta jako magika, który nadał wydarzeniu dodatkowego smaku. Jego występ był hitem – wyjaśnia Liz.

Cała reszta w dużej mierze opierała się na projektach DIY, a Liz i Mike wszystko nadzorowali. – Mike zajmował się kontaktami z dostawcami, a ja skupiłam się na dekoracjach – mówi Liz. – Lubimy mówić, że Mike umie wszystko załatwić, a ja sprawiam, że to staje się piękne. W dniu ślubu koordynatorem przygotowań został Danny Hatt z Hummingbird House, który razem z przyjaciółmi Liz umieścił dekoracje na właściwych miejscach.

Brat projektant

Brat Liz, Daniel, zawsze powtarzał jej, że zaprojektuje jej suknię ślubną. – Nie miałam pojęcia, że wszystko będzie tak idealne – przyznaje panna młoda. – Na pewno nie spodziewałam się, że moja suknia stanie się wprowadzeniem do projektu „I Do Couture Schiaparelli”. Przeszła moje najśmielsze oczekiwania, ale po Danielu nie spodziewałabym się niczego innego. Po prostu zwalił nas z nóg!

Wszystko zaczęło się – jak to często bywa – od tablicy z inspiracjami, na podstawie której Daniel zrobił szkice i wizualizacje, które później razem przeglądali. Ponieważ on był w Paryżu, a ona w Austin, cały proces odbywał się za pomocą maili i telefonu. – Świetnie się bawiliśmy, przerzucając się pomysłami i inspiracjami z naszego dzieciństwa – wyjaśnia Liz. – Wychowaliśmy się na filmach z Audrey Hepburn i oboje pomyśleliśmy o sukni ślubnej z „Zabawnej buzi”! Na tym etapie Dan pokazał mi próbki zdobień z kultowej sukienki skeleton, a ja powiedziałam mu: Dan, wspaniale byłoby mieć taką suknię ślubną. Wtedy zaczęliśmy wpadać na różne inne genialne pomysły.

Przymiarki w Paryżu

Gdy uzgodnili już ogólny zarys, panna młoda i jej najlepsza przyjaciółka Larkin Cathey poleciały do Paryża na przymiarkę. – To było surrealistyczne doświadczenie, wszyscy pracownicy Schiaparelli byli bardzo mili i uczynni – mówi Liz. Ukończoną suknię zobaczyła dopiero w środę, kilka dni przed ślubem. – To był jeden z najbardziej niezapomnianych wieczorów w moim życiu – tylko ja i moja przyjaciółka, pierwsze spojrzenie na suknię, zachwyty nad jej pięknem i delektowanie się tym doświadczeniem –wspomina. – Daniel zaskoczył mnie też robionymi na zamówienie butami! Było magicznie.

Liz dzieliła się najważniejszymi momentami przygotowań na TikToku @foxcraftcustom, od otwarcia pudełka z butami po pierwsze spojrzenie na suknię, gdy zobaczyła, że wewnątrz znajduje się haft z jej przezwiskiem z dzieciństwa. – Ja, normalna dziewczyna z Austin w Teksasie, założę szytą na zamówienie suknię ślubną Schiaparelli, którą zaprojektował dla mnie mój brat Daniel – powiedziała w jednym z nagrań, które stało się potem wiralem. Internet zachłannie wszystkiemu się przyglądał.

Krawat bolo

Mike ubrał się w niebieski jedwabny garnitur marki Suit Supply, z butonierką i krawatem bolo Schiaparelli. – Wyglądał niesamowicie elegancko! – mówi Liz. – Daniel zrobił ten krawat w swoim pokoju hotelowym na wieczór przed ślubem, wykorzystując do tego materiał, który został z ozdób mojej sukni. Był idealny.

„Friends will be friends”

Ceremonię poprowadził jeden ze starych przyjaciół Liz i piosenkarz z zespołu Wild Child, Alexander Beggins. – Nie mieliśmy pojęcia, co powie, ale każdy, z kim potem rozmawialiśmy, twierdził, że to jedna z najlepszych ceremonii, na jakiej był – mówi Liz. – Znalazł idealne proporcje między poczuciem humoru a sentymentalnością. Wszyscy śmiali się i płakali jednocześnie, a o to przecież chodzi.

Przy ołtarzu młodej parze towarzyszyli ich przyjaciele. – Moi bracia przeczytali wiersze, które wybraliśmy – mówi Liz. – Daniel przeczytał Rilkego, a Jed cytat z Marka Twaina.

W czasie ceremonii Liz była zupełnie wyluzowana. – Wszystko było tak niewymuszone, szczególnie po tym, jak wyobrażałam sobie, że będę bardzo zdenerwowana albo nawet zemdleję z gorąca – żartuje. Czułam na sobie spojrzenia gości, słyszałam śmiech, westchnięcia zachwytu, gdy zobaczyli suknię. Czułam miłość i wsparcie, którymi nas obdarzyli, a jednocześnie miałam wrażenie, że nikogo tam nie ma. W tym momencie ważni byliśmy tylko Mike i ja.

Po ceremonii nowożeńcy mieli chwilę, by nacieszyć się tym, co się wydarzyło. – Za radą fotografa odpoczęliśmy chwilę w apartamencie, złapaliśmy oddech, a potem spotkaliśmy się z gośćmi na koktajlach, gdzie DJ-em był nasz przyjaciel Brett Hamman, znany też jako DJ Harry Paradise – opowiada Liz. Po koktajlach muzyką zajął się inny przyjaciel pary, Walker Lukens.

– Następnego dnia byłam tak przejęta, że większość czasu przepłakałam – oczywiście z radości – przypominając sobie najlepsze momenty ze ślubu i wesela – mówi Liz. – Było lepiej, niż mogłabym sobie wymarzyć, a dodatkowo cieszę się, że mogłam podzielić się tym ze światem i że reakcje były tak urocze.

 

Artykuł oryginalnie ukazał się na Vogue.com.

Alexandra Macon
Proszę czekać..
Zamknij