Znaleziono 0 artykułów
06.12.2022

Sam McKnight: Osobisty fryzjer Lady Di

06.12.2022
Archiwalne zdjęcie Księżnej Diany / Getty Images

Podczas gdy większość z nas jest już po lub w trakcie oglądania piątego sezonu serialu „The Crown” (produkcję w dniu premiery obejrzało ponad milion widzów), jest pewien człowiek na świecie, który nie obejrzał jeszcze ani jednego odcinka. I nie zamierza tego robić. To Sam McKnight, dawny fryzjer Lady Di.

Księżna Diana / Fot. Tim Graham, Getty Images

Słynny fryzjer, redaktor współpracujący z działem urody brytyjskiego „Vogue’a” i twórca linii kosmetyków do włosów Hair by Sam McKnight, spędził siedem lat, pracując z księżną Dianą jako jej osobisty stylista fryzur, aż do jej przedwczesnej śmierci w 1997 roku. – Nie miała wielkiej świty, ale w trakcie tych siedmiu lat byłem przy niej w każdej podróży zagranicznej, m.in. podczas odwiedzin u matki Teresy w Indiach i w obozie dla uchodźców przy granicy Afganistanu, który był naprawdę przerażający – mówi McKnight w rozmowie telefonicznej. – Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem.

Właśnie podczas tych podróży McKnight stworzył niektóre z fryzur księżnej, które do dziś mają status kultowych. Czy zdawał sobie wtedy sprawę, że jego praca będzie wspominana przez wiele następnych lat? – Na początku nie, ale po pewnym okresie pracy z nią już tak. Pamiętam, jak pojechaliśmy do Tadż Mahal. Było nas zaledwie kilkoro, a i tak zamknęli dla nas świątynię, co było niewiarygodne. Zdjęcia, które zrobiono Dianie w środku, stały się kultowe. Ale wtedy nie myślałem o tym w ten sposób. Miałem pracę do wykonania!

Para zaczęła razem pracować po sesji dla „Vogue’a” z udziałem nieżyjącej już redaktor mody Anny Harvey i fotografa Patricka Demarcheliera w 1990 roku. W trakcie sesji McKnight użył triku, który sprawił, że włosy Diany wyglądały na krótkie. – Chciałem unowocześnić jej look i odciąć ją od lat 80. – tłumaczy. Ten powiew świeżości skłonił Dianę do zadania pytania o to, co powinna zrobić z włosami. – Powiedziałem, że ja bym je obciął, skrócił i zaczął wszystko od nowa – mówi. –To była era fryzur w stylu Lindy Evangelisty i wszystkich innych supermodelek. Odchodziliśmy od dużych, bufiastych rękawów na rzecz o wiele bardziej dopasowanych kształtów, charakterystycznych dla silnych kobiet biznesu. Dotarcie do tego miejsca z Dianą zajęło nam kilka lat, ale w końcu to osiągnęliśmy.

Fot. Tim Graham, Getty Images

Zajęło to trochę czasu, bo Diana, jak wiele innych kobiet, w kwestii włosów często uciekała do znanej sobie strefy komfortu. – Dużo wtedy podróżowałem. Wykorzystując to, potrafiła zrobić sobie w tajemnicy przede mną trwałą – śmieje się McKnight. – Gdy wracałem, musiałem ją ogarnąć, wyczesując na szczotkę i suszarkę, dzięki czemu jej włosy szybko wracały do cieniowanej fryzury. Wspomniana trwała sprawiała, że Dianie łatwiej było samej układać włosy podczas wypełniania obowiązków w Wielkiej Brytanii. Na szczęście ten etap nie trwał długo.

Podobną ewolucję przeszła jej garderoba. – Zbyt duże zmiany przyciągały zbyt duże zainteresowanie prasy – nawet ułożenie przedziałka na drugą stronę wywoływało sensację –mówi. – Była tego świadoma i nie chciała odwracać uwagi od swojej działalności charytatywnej. Zajęło mi dwa lata, by odzwyczaić ją od niemodnej trwałej. Musiałem ją przekonać, że wcale jej nie potrzebowała.

Archiwalne zdjęcie Księżnej Diany / Getty Images

Diana ostatecznie porzuciła trwałą, gdy jej styl stał się symbolem nowej fazy życia, zaraz po rozwodzie. Wraz z „jaskrawymi spódnicami Versace i męskimi garniturami” poszła do salonu Daniela Galvina w Londynie, by „złagodzić odcień i sprawić, by pasemka były bardziej kremowe”. Pomogło jej to poczuć się nowocześnie, szykownie i gotową na podbicie świata. W rzeczywistości to Samowi przypisywała odmianę swojego życia, gdy ten obciął jej włosy. To właśnie moc nowej fryzury. – Nie tylko jej wizerunek rozkwitł w okresie po rozwodzie. Ona sama również – uśmiecha się McKnight.

Pracując w jej prywatnej siedzibie w pałacu Kensington, która nie była „nadmiernie wystawnym miejscem”, ale „uroczym, wytwornym wiejskim mieszkaniem dziewczyny – jej schronieniem”, para stworzyła więź, którą McKnight ceni sobie do dziś. A co sądzi o perukach noszonych przez Elizabeth Debicki w „The Crown”? – Z tego, co widziałem, są prawdopodobnie lepsze niż te, które pojawiały się we wcześniejszych przedstawieniach Diany. Ale to dziwne uczucie. Mam do tego szczególne podejście. Oglądanie kogokolwiek wcielającego się w nią jest zawsze jak oglądanie odcinka „French & Saunders” – czekam na moment, aż Dawn French wejdzie cały na biało. Rozumiecie, co mam na myśli? – pyta retorycznie.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk.

Hannah Coates
Proszę czekać..
Zamknij