Znaleziono 0 artykułów
15.06.2020

FOMO klub: Tolerancyjne oblicze Białegostoku

15.06.2020
FOMO klub (Fot. Krzysztof Karpiński)

Chcemy wychować nowe pokolenie ludzi, którzy będą interesowali się kulturą i ją aktywnie współtworzyli – mówi Jędrzej Dondziło, znany jako DJ Dtekk, twórca festiwalu Up To Date i właściciel nowego klubu na mapie Białegostoku, który po kwarantannie ponownie otworzył swoje drzwi. – Kultura klubowa zawsze była otwarta na ludzi innej orientacji, pochodzenia czy koloru skóry. Dlatego w FOMO są mile widziani wszyscy. Nie ma tu miejsca na nietolerancję – dodaje. 

Skąd pomysł na FOMO?

Długo nosiłem się z zamiarem otwarcia klubu. Znam ten świat od podszewki, dlatego wiedziałem, z jakim nakładem pracy wiąże się taka inwestycja. Ostateczna decyzja zapadła, gdy dowiedziałem się o zamknięciu Metra – klubu, który funkcjonował na białostockiej mapie od 23 lat. Wyrosłem na nim, więc chciałem stworzyć miejsce, na którym mogłyby wyrastać kolejne pokolenia.

Kto tworzy FOMO?

Ja i dwóch moich wspólników – Konrad Kudraszow, projektant wnętrz, i Kamil Zieliński, nasz człowiek od biznesu, związany z branżą wnętrzarską. Muzyk, projektant i biznesmen. Wszyscy jesteśmy z Białegostoku. Łączy nas przekonanie, że w naszym mieście można zrobić coś, co wykroczy poza lokalność. Chcemy tworzyć klub na światowym poziomie.

Jakie są założenia FOMO?

Chcieliśmy stworzyć miejsce, w którym podejmuje się ważne społecznie, lokalnie i światowo tematy. FOMO ma tworzyć społeczność. Sprzeciwiamy się spłycaniu, memizacji, polaryzacji, powtarzalności i kapitalizacji muzyki elektronicznej.

Idąc tym tropem, wpadliśmy na pomysł, by nawiązać do zjawiska Fear of Missing Out, które w swojej najwęższej definicji odnosi się do social mediów – znaku naszych czasów. Na FOMO można spojrzeć z szerszej perspektywy – to ciągły pęd życia, zawrotny konsumpcjonizm czy eksploatacja zasobów naturalnych. Zjawisko to dotyczy również muzyki – podczas koncertu, zamiast słuchać muzyki, wiele osób patrzy w telefon lub nagrywa cały koncert, zamiast w nim uczestniczyć, przeżywać go i być tu i teraz. Naszym celem jest zachęcić takie osoby, żeby same zdecydowały się odłożyć telefon i uczestniczyć w wydarzeniu, a także w codziennym życiu, w sposób świadomy i zaangażowany.

W jaki sposób chcecie to osiągnąć?

Cały klub ma być zgodny z naszymi założeniami. Od poziomu wnętrza, gdzie znajdują się najróżniejsze symbole, nawiązania i interpretacje omawianego zjawiska, po sam przebieg imprez. Niektóre elementy przestrzeni mają budzić niepokój, wytrącać ze strefy komfortu, bo mają zachęcać do namysłu. Również w naszej komunikacji staramy się, by było tu więcej tajemnic niż informacji. Tajemnica ma być stale obecna. Organizujemy wydarzenia, na których nie zdradzamy, kto będzie grał, zgodnie z zasadą Not To Be Announced. Chcemy, żeby wychodząc z naszej imprezy, uczestnicy czuli się jak po wizycie na dobrej wystawie. Mieli poczucie, że coś nimi poruszyło, zmieniło ich.

Jędrzej Dtekk Dondziło, współzałożyciel FOMO klub (Fot. Krzysztof Karpiński)

To zupełnie inne rozumienie rozrywki. Nie ma to być sposób na zapomnienie o świecie, ale raczej przypomnienie o jego istnieniu.

Mamy nadzieję, że to nie będzie się wykluczało. To wyluzowanie, odcięcie się od codziennych trudów, presji i pędu – możemy przyjść do klubu, pobawić się, zwolnić, a jednocześnie przypomnieć sobie, co jest w życiu najważniejsze. Taka zabawa z refleksją.

FOMO klub / (Fot. Krzysztof Karpiński)

Kogo możemy usłyszeć w FOMO?

Przed kwarantanną koncert grały u nas Enchated Hunters, a imprezy gościły takich artystów jak na przykład Huerco S., VC-118A (również jako Multicast Dynamics), Michał Wolski, Charlie, Fleika, Kovvalsky, Pitti Schmitti, Cyryl, Ola Teks, Sin… W planach mamy wiele występów, a także kolejne koncerty, m.in. Piernikowski i zespół Coals. Cały czas uważnie obserwujemy polską scenę muzyczną, szukając ciekawych zjawisk i talentów. Staramy się współpracować zarówno z młodymi artystami, jak i dużymi nazwiskami.

Dla kogo jest FOMO?

W FOMO są mile widziani wszyscy. Wszyscy, którzy szanują zasady rządzące naszym klubem i szanują innych ludzi. W FOMO nie ma miejsca na nietolerancję. Aktywnie działamy, by każdy czuł się tu bezpiecznie i dobrze się bawił.

Pytałam, ponieważ FOMO jest w Białymstoku. W tym samym mieście, w którym jeszcze niedawno uczestnicy Parady Równości zostali obrzuceni butelkami i wyzwiskami przez agresorów. Za sprawą tych wydarzeń Białystok zyskał status miasta przesyconego nienawiścią i nietolerancją.

Marsz był traumatycznym przeżyciem dla nas wszystkich, uczestników, bo sam brałem w nim udział. Bardzo przeżyłem to, co się działo. Nie mogliśmy zrozumieć, skąd wzięła się cała ta nienawiść. Gdzieś tam wierzę i próbuję usprawiedliwiać własne miasto tym, że to nie byli tylko ludzie z Białegostoku, że kontrmanifestanci zjechali z całego kraju. Niemniej jest nad czym pracować. I my jako FOMO chcemy dawać dobry przykład, że można żyć w zgodzie, nawet gdy się różnimy. I chcemy, żeby FOMO było azylem dla wszystkich ludzi, którzy na co dzień czują się odrzuceni przez otoczenie. Kultura klubowa zawsze była otwarta na ludzi innej orientacji, pochodzenia, koloru skóry. To są nasi ludzie.

FOMO klub / (Fot. Krzysztof Karpiński)

Jak piszecie w swoim manifeście, drugim filarem FOMO jest zasada Peace, Love, Unity, Respect, która jest jedną z podstawowych wartości muzyki elektronicznej.

Jest to reguła, która zakłada, że przychodzimy do klubu ponad podziałami. Nie jesteśmy tu po to, żeby patrzeć na różnice między nami, ale by szukać podobieństw, przestrzeni wspólnych. Muzyka elektroniczna wyrosła z muzyki disco. Pierwsze kluby, które grały tego typu muzykę, to były kluby gejowskie, czyli miejsca, gdzie azyl znajdowały wszystkie osoby, które go potrzebowały.

Jakie miasta, w których udało się już stworzyć tego typu społeczność, wziąłbyś na przykład dla Białegostoku?

W pierwszej kolejności powiedziałbym oczywiście Berlin, który przoduje w kulturze klubowej, tam rodzą się wszystkie najnowsze zjawiska w branży. Drugim miejscem, w którym manifestuje się siła muzyki klubowej i elektronicznej, jest Tbilisi. Kluby, na czele ze słynnym już Bassiani [klub znajdujący się w pustym basenie], i ich kultura są tu silnie osadzone, a publiczność wiecznie głodna wrażeń. Ta społeczność jest na tyle silna i świadoma sytuacji społeczno-ekonomicznej w Gruzji, że walczy ona o zmiany w kraju. Dwa lata temu w Gruzji doszło do masowych protestów, które zaczęły się po tym, jak policja zorganizowała naloty na kluby. Myślę, że na uwagę zasługuje również ukraińska scena muzyczna, która ma swoją własną energię. Podobnie jak białoruska.

FOMO klub / (Fot. Materiały prasowe)

Kogo chciałbyś zobaczyć na scenie FOMO?

Biorąc pod uwagę wartości naszego klubu, to chciałbym zobaczyć na naszej scenie takich klasyków jak Jeff Mills. To jest jeden z najbardziej wizjonerskich DJ techno. Surgeon, który jest dla mnie brytyjskim odpowiednikiem Jeffa Millsa. To oni budowali podstawy europejskiego techno.

Co chcecie osiągnąć przez najbliższy rok?


Chcemy zwiększać udział imprez z nieogłoszonym line-upem. Chcemy dbać o to, żeby lokalna społeczność miała stały dostęp do nowych i inspirujących rzeczy. Planujemy serie warsztatów, dofinansowanych przez Ministerstwo Kultury, w ramach których festiwal Up To Date i FOMO klub łączą siły. Będziemy uczyć młodych ludzi DJ-ingu, produkcji muzycznej i, co wydaje mi się najważniejsze, będziemy uczyć ich kontekstu, historii tej kultury i tej muzyki, będziemy tłumaczyć jej uwarunkowania społeczne i założenia. Współpracujemy również z miejscowymi nauczycielami muzyki z białostockich szkół, którzy chcą wyjść poza podstawę programową, poszerzyć ją i pokazać dzieciakom muzykę alternatywną, w tym techno, w szerokim kontekście. Chcemy wychować nowe pokolenie ludzi, którzy będą się interesowali tą kulturą i będą chcieli ją aktywnie współtworzyć.

A za 23 lata, kiedy już przegonicie rekord Metra?

Mam nadzieję, że za 23 lata to miejsce nie będzie mierzyło się z problemami, z którymi mierzyło się Metro. Oczywiście nie wiemy, jak zmieni się świat wokół nas i czy kultura klubowa będzie w ogóle istniała w przyszłości. Chcę jednak, żeby za te 23 lata było to miejsce, które służy społeczeństwu, a nie tylko odcina kupony. Chcę, żeby ogień dalej płonął. Tak długo, jak to możliwe.

Jędrzej Dtekk Dondziło (Fot. Krzysztof Karpiński)

Jak przetrwaliście kwarantannę?

Po trzech miesiącach wracamy na mapę Białegostoku, choć w innej formule. Przeformatowujemy się na pub z muzyką na żywo. Chcemy odzyskać jak najpełniejszy kontakt z naszą publicznością, dając jej dźwięki najwyższej jakości i podtrzymując poczucie przynależności do naszej społeczności. Czas pandemii przetrwaliśmy właśnie dzięki naszej społeczności. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normalności. Niekoniecznie tej sprzed pandemii. Może nowej, lepszej.

 

Julia Właszczuk
Proszę czekać..
Zamknij