Znaleziono 0 artykułów
18.09.2025

„Franz Kafka” Agnieszki Holland to najodważniejszy portret pisarza

18.09.2025
(Fot. Marlene Film Production)

Wyobrażam sobie, że „Franz Kafka”, najnowszy film Agnieszki Holland, mógłby być z powodzeniem analizowany na zajęciach dla młodych filmowców. Jest bowiem przykładem, że kategoria filmu biograficznego bywa niezwykle pojemna. Nie ma tu rekapitulowania biogramu, nie ma chronologicznej akcji i topornego szukania uzasadnień motywów z dzieł w wydarzeniach z przeszłości. Ta filmowa opowieść o legendarnym pisarzu przypomina rozsypane kolorowe puzzle, które na oczach widza przyciągają się wzajemnie, obijają i odskakują, by na końcu stworzyć spójny, zniuansowany obraz.

Biografie znanych postaci prezentują różne wyzwania. Nierzadko fani czują się właścicielami historii i mają zastrzeżenia do obsady czy sposobu przedstawienia bohatera. W przypadku Franza Kafki paradoksalnie pomaga, że choć żył stosunkowo niedawno, w czasie już dobrze udokumentowanym, to za życia (1883-1924) nie był sławny. Co więcej, jego literacka spuścizna była o krok od anihilacji. Kafka polecił swemu przyjacielowi Maxowi Brodowi, by ten po jego śmierci zniszczył wszystkie rękopisy i zachowaną korespondencję. Na szczęście Brod nie posłuchał przyjaciela i z narażeniem życia wywiózł zbiory, uciekając przed nazistami z Czechosłowacji do Palestyny.

(Fot. Marlene Film Production)

Odnaleźć esencjonalne momenty w 40 latach ciszy

Drugim atutem, który wykorzystuje Holland, jest introwertyczność bohatera. Jego bogate życie wewnętrzne, którego dowodem są literackie dzieła, niekoniecznie znajduje odbicie w wydarzeniach, które kino przecież tak bardzo lubi. Dorastanie w dobrze sytuowanej żydowsko-niemieckiej rodzinie, trudna relacja z ojcem, praca w firmie ubezpieczeniowej, zerwane zaręczyny i śmiercionośna gruźlica. Dużo ciszy, dużo biur. 40 lat zamkniętych w kilku mało spektakularnych kadrach.

Ale twórcy przetasowują karty. Holland, scenarzysta Marek Epstein, montażysta Pavel Hrdlička szukają esencjonalnych momentów. Chwytają wymiany zdań, napięcia. Łapią spojrzenia, oddechy, dźwięki. Hop w przód, do dojrzałości, zaręczynowego obiadu, który przemienia się w katastrofę. I hop, powrót do dzieciństwa, do władczego ojca (fantastyczny Peter Kurth) i kochającej, ale wycofanej matki (Sandra Korzeniak). W jednej chwili mały Franz (Daniel Dongres) niemal tonie, w drugiej turyści nabożnie głaszczą trawę w tym samym miejscu. Dorosły Franz idzie ulicą – ciało napięte, twarz skupiona – myśląc o pisaniu. Za chwilę nagi Franz odkrywa, że czuje nie tylko emocjami, lecz także ciałem. Ubrany Franz zdaje się dusić w ciasno zapiętej koszuli.

(Fot. Marlene Film Production)

Jak znaleźć się w głowie Franza Kafki

Dorosłego Kafkę gra niezwykle podobny do pisarza, subtelny, choć charyzmatyczny Idan Weiss, którego nieustępliwe spojrzenie na długo zostaje w myślach widza po seansie. Na ekranie dzieje się dużo, ale widz nie ma wrażenia chaosu, bo w impresyjnym filmie stała jest kafkowska energia, która łączy wszystkie chwile w spójny splot. Spokojna kamera Tomasza Naumiuka czule uspokaja neurotyczne impulsy bohatera, a ścieżka dźwiękowa autorstwa Mary Komasy i Antoniego Komasy Łazarkiewicza, wzbogacona utworami zespołu Trupa Trupa, tworzy dźwiękową mapę jego śladów. Opowieść Holland wydaje się chwytać esencję bohatera – po prostu zamiast otwierać przed widzem jego kalendarz, wpuszcza go do jego głowy. Na ekran wróciła czysta radość tworzenia kina, zabawa formą, poetycka lekkość. Bardzo mi się Agnieszka Holland w tym wydaniu podoba.

Holland podejmuje świadomą decyzję, że tak właśnie chce opowiedzieć o bohaterze, którego sama doskonale zna i który znaczy dla niej bardzo wiele. Kafkę odkryła jako nastolatka, zaczynając od jego opowiadań. Zafascynowała ją osoba nieoczywista i pełna paradoksów. „Był niezwykle otwarty, ale i niedostępny. Miałam wrażenie, że go rozumiem, że jest jak członek rodziny. Fantazjowałam nawet, że się nim opiekuję” – mówiła autorka „Europa, Europa” w rozmowie z magazynem „Variety” podczas Festiwalu Filmowego w Toronto, gdzie „Franz Kafka” debiutował. To śladami Kafki młoda Holland udała się do Pragi, gdzie w 1971 roku ukończyła szkołę filmową FAMU. Praga pełna była śladów po autorze „Procesu” – miasto niemal zamieniono w wielką Kafko-świątynię. Ale Polce przeszkadzało, że z artysty zrobiono turystyczną atrakcję, zamieniono w tematyczne burgery i T-shirty z autografem. Czuła, że i on, tak zamknięty w sobie, nie byłby z tego powodu szczęśliwy. Wiedziała, że jeśli kiedykolwiek poświęci mu film, sama do podobnego traktowania nie dopuści.

(Fot. Marlene Film Production)

Próba uniknięcia magnesu z pisarzem

We „Franzu Kafce” ta przestrzeń Kafki spieniężonego, sprowadzonego do płaskich symboli, też się pojawia. Raz na jakiś czas widz wyjmowany jest z rozgrywającej się w czasach bohatera historii i, niczym podglądacz, obserwuje przechadzające się po Pradze wycieczki, które na potęgę kupują repliki rękopisów i kładą się w miejscu, gdzie miał niegdyś leżeć kąpielowy ręcznik mistrza. Reżyserka oprawia te momenty w humorystyczną narrację, pokazując dysonans pomiędzy nieco aspołecznym, oryginalnym Kafką prawdziwym, a żarłoczną kulturą konsumpcji, która każdą legendę potrafi zamienić w magnes made-in-China.

Komisja selekcyjna wytypowała „Franza Kafkę” na polskiego kandydata do Oscarów. Czy najnowszy film Agnieszki Holland ma szanse? Na dwoje babka wróżyła. Niewątpliwym atutem jest międzynarodowy status i rozpoznawalność autorki. Z drugiej – „Franz...” to wciąż Holland mówiąca o schematach społecznych i mrocznym obliczu władzy, ale w innym wydaniu – mniej polityczna, bardziej filozoficzna. Wnosi to na ekran świeżość i dodaje energii, ale po recenzjach z Toronto, gdzie film miał swoją międzynarodową premierę, widać, że taka poetyka niekoniecznie trafia do zagranicznych dziennikarzy. Zachwyciło się nim „Variety”, ale już IndieWire deklarowało, że „Franz Kafka” „to rzadko spotykane w dorobku wielkiej artystki pudło”. W roku, w którym ton oscarowemu wyścigowi nadawać będzie zapewne nagrodzony w Wenecji, światopoglądowo naładowany „Głos Hind Rajab”, zabawa formą i poetycki ton mogą nie wystarczyć.

Anna Tatarska
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „Franz Kafka” Agnieszki Holland to najodważniejszy portret pisarza
Proszę czekać..
Zamknij