Znaleziono 0 artykułów
22.03.2019

„Hanna”: Więcej Joanny Kulig!

22.03.2019
Kadr z serialu "Hanna" (Fot. materiały prasowe Amazon)

W czasie gdy Hollywood zachwycało się jej rolą w „Zimnej wojnie”, Joanna Kulig pchnęła swoją karierę na nieco inne tory, zaliczając występ w serialu akcji „Hanna”. Szkoda, że jej rola jest niewielka, bo tej ugrzecznionej produkcji przydałoby się więcej charyzmy polskiej aktorki.

Jeżeli poniższe opisy fabuły serialu „Hanna” produkcji Amazon Studios wydają się znajome, to dlatego, że jest w tej historii coś z „Leona zawodowca” i „Logana”. Albo, co bardziej prawdopodobne, po prostu już ją znacie. Podstawą dla nowej produkcji był bowiem film w reżyserii Joego Wrighta („Pokuta”, ostatnio „Czas mroku”) o takim samym tytule, który premierę miał w 2011 roku. Saoirse Ronan („Lady Bird”, „Maria, królowa Szkotów”) grała tu nastolatkę od dziecka szkoloną przez swojego ojca Erika (Eric Bana) na maszynę do zabijania. Szkoloną z dala od cywilizacji, w finlandzkiej głuszy. Skąd takie „oryginalne” metody wychowawcze? Dziewczyna była przedmiotem eksperymentu, w ramach którego – poprzez manipulacje genetyczne i rygorystyczny trening – chciano wyhodować superżołnierzy. Hanna została jednak wykradziona z ośrodka, w którym się urodziła, potem przez lata się ukrywała, aż w końcu postanowiła stanąć twarzą w twarz z poszukującą ją CIA, na wielkim ekranie reprezentowaną głównie przez diaboliczną bohaterkę Cate Blanchett.

Kadr z serialu "Hanna" (Fot. materiały prasowe Amazon)

W serialu historia ta zostaje podjęta, twórcy rozwijają ją do ośmiu odcinków, ale również sporo w niej zmieniają. W pierwszych dwóch–trzech odcinkach podążają więc przetartymi ścieżkami, ale w kolejnych wyznaczone są już nowe tory. Akcja zostaje przeniesiona do Rumunii, a częściowo także do Polski, za kamerą nie stanął tym razem Joe Wright. Obie produkcje, kinową i małoekranową, łączy natomiast David Farr, współscenarzysta filmu i showrunner serialu.

Kadr z serialu "Hanna" (fot. materiały prasowe Amazon)

„Hanna” od Amazona to w efekcie serial akcji, jedynie subtelnie sugerujący nadludzkie zdolności tytułowej bohaterki. Porzucono więc charakterystyczną dla oryginalnego filmu baśniowość, na którą składały się przede wszystkim wyraźne odwołania do braci Grimm. Brakuje też czarnego humoru i momentami nieco przerysowanej brutalności. Jeśli miałbym użyć jednego słowa, by porównać oryginał do wersji Amazona, postawiłbym na „ugrzecznienie”.

Kadr z serialu "Hanna" (fot. materiały prasowe Amazon)

Choć może nieco lepiej sprawdziłoby się „wypłaszczenie”. Wright uciekł bowiem z szufladki klasycznego kina akcji. Tymczasem Farr serial kręcił już, jakby to powiedzieli Amerykanie, „by the book”, tworząc ekscytującą, z pewnością efektowną, ale jednak klasyczną fabułę. Od wybuchu do wybuchu, od kopnięcia z półobrotu, przez pościg, do strzelaniny, z krótkimi przerwami na sceny z życia nastolatków. Ale czy każdy współczesny serial musi łamać reguły? Z artystycznego punktu widzenia powiemy „nie”, ponieważ dobrze opowiedziana historia ma wartość niezależnie od oryginalności. Jeśli natomiast spojrzeć na „Hannę” na tle produkcji telewizyjnych, które można oglądać u innych gigantów streamingu, okaże się, że szum innych premier jest tak zagłuszający, że „dobre”, „efektowne” czy „świetne realizacyjnie” już po prostu nie wystarcza.

Kadr z serialu "Hanna" (fot. materiały prasowe Amazon)

Może zabrzmi to nieobiektywnie, jako że oceniam ten serial z polskiej perspektywy, niemniej wydaje się, że tym, co „Hannie” najbardziej by pomogło, jest większa obecność Joanny Kulig. Polska aktorka gra tu coś pomiędzy epizodem a rolą drugoplanową. W pilocie pojawia się na chwilę, by wypowiedzieć kilka zdań, w dalszych odcinkach wraca natomiast w migawkach z przeszłości. Wtedy też dowiadujemy się o niej, matce Hanny, nieco więcej. Widzimy, jak poznaje Erika Hellera (Joel Kinnaman), który werbuje ją do programu superżołnierzy z polecenia agentki Marissy Wiegler (Mireille Enos). Wtedy też Kulig błyska temperamentem. Na tym jednak jej udział w serialu w zasadzie się kończy, co rozczarowuje nas w Polsce, ale też szkodzi produkcji. Nie dano nam bowiem szansy, by zobaczyć, dlaczego Erik zakochuje się w głośnej Rumunce ani dlaczego nie buduje dla głównej bohaterki obrazu utraconego dzieciństwa, jakiejś emocjonalnej więzi, której nieco robotycznej Esme Creed-Miles brakuje.

Kadr z serialu "Hanna" (fot. materiały prasowe Amazon)

Choć twórcy z Amazonu uparli się, że więcej do ich serialu wniesie grająca Sophie, przyjaciółkę Hanny, urocza Rhianne Barreto, niż pełna ognia matka Hanny, to mogli chociaż z Kulig konsultować polskie wątki. Jak bowiem wspominałem, w pierwszych odcinkach serial zatrzymuje się na dłuższą chwilę w Polsce, a nawet raczy nas „Jestem Bogiem” Paktofoniki. Dobre wrażenie mija jednak, gdy polski nastolatek do spotkanej w lesie Hanny mówi z potwornym akcentem: „Ktoś ty?”, a potem nasz język kaleczą też inni pojawiający się na ekranie nasi „rodacy”.

Kadr z serialu Hanna (fot. materiały prasowe Amazon)

Niepolskiego widza i niepolskie widzki takie szczegóły od „Hanny” jednak nie odrzucą. Zresztą, „odrzucą” byłoby tu zbyt mocnym słowem, ponieważ Amazon Studios nakręciło serial sprawny. Sęk w tym, że w roku 2019 wszystko, co nie zasługuje na miano wybitnego, rewolucyjnego czy zmieniającego oblicze telewizji, przepada. Trudno więc wróżyć „Hannie” wielki sukces.

Marcin Zwierzchowski
Proszę czekać..
Zamknij