Znaleziono 0 artykułów
09.11.2018

Inna twarz Greya

09.11.2018
Kadr w filmu "Moja kolacja z Herve" (Fot. materiały prasowe HBO)

Jamie Dornan, który po roli Christiana Greya stał się symbolem seksu, przestrzega przed konsekwencjami sławy. – Cieszę się, że poznałem kobietę mojego życia, zanim zaczął się cały ten medialny szum – mówi nam brytyjski aktor, przykładny mąż i ojciec, przy okazji premiery swojego nowego filmu „Moja kolacja z Herve” produkcji HBO.

Grasz w filmie opowiadającym tragiczną historię Herve’a Villechaize’a, karłowatego aktora z filmów o Jamesie Bondzie. Herve, w którego rolę wcielił się Peter Dinklage, mimo choroby osiągnął międzynarodowy sukces. Nie pomogło mu to jednak wygrać walki z kompleksami. U szczytu kariery francuski aktor popełnił samobójstwo.

Historia Villechaize’a może być przestrogą przed sławą i kultem ciała. Herve był niesamowitą osobowością. Niemniej jednak, z jego życiorysu płynie niewesoła nauka. 

Sam zaczynałeś karierę jako model, więc kult ciała nie jest ci obcy. 15 lat temu byłeś też na ustach wszystkich jako tajemniczy, nikomu wówczas nieznany, narzeczony Keiry Knightley. Teraz nie trzeba cię już nikomu przedstawiać.

Gdy związałem się z Keirą, miałem 21 lat. Dzięki oszałamiającej międzynarodowej karierze filmów z jej udziałem – „Piratów z Karaibów” i „To właśnie miłość”, nasz związek był na pierwszych stronach wszystkich brytyjskich bulwarówek. To dla młodych ludzi prawdziwy koszmar. Wcześnie doświadczyłem bycia obserwowanym przez paparazzich. A nienawidziłem wtedy swojego wyglądu. Wydawało mi się, że jestem mało męski. Taki chłopaczek. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak wszystko zaczynało się we mnie gotować, gdy słyszałem komplementy dziewczyn: „Jesteś taki słodki”. Oglądanie własnego wychudzonego, pozbawionego mięśni ciała na zdjęciach w gazetach napawało mnie odrazą do samego siebie. 

Kadr w filmu "Moja kolacja z Herve" (Fot. materiały prasowe HBO)

Jak sobie z tym poradziłeś?

Przez lata odżywiałem się w McDonaldsie i cisnąłem na siłowni. Sport wciąż jest dla mnie bardzo ważny. Gdy tylko mam okazję, niezależnie od tego, gdzie jestem, staram się robić pompki. Nie pochłaniam już jednak tylu Big Maków, co kiedyś. 

Kadr w filmu "Moja kolacja z Herve" (Fot. materiały prasowe HBO)

Czy podobnie jak tytułowy bohater filmu „Moja kolacja z Herve”, ty również musisz zmierzyć się z piętnem własnego wyglądu? Tyle że z innej perspektywy?

Czy obawiam się bycia zaszufladkowanym? Tak, z pewnością. Ale czy żałuję udziału w „50 twarzach Greya”? Absolutnie nie! Wygląd zawsze był dla mnie bardzo ważny. Wychował mnie ojciec ginekolog i dwie starsze siostry. Zawsze chciałem być bardziej macho. Dziś żyję już w zgodzie z kobiecą stroną mojej natury. Nie wstydzę się, ani nie żałuję niczego. W domu mam też żonę i dwie córki. Być może zaraz urodzi mi się syn. Zobaczymy. Ale jeżeli okaże się, że los obdaruje mnie trzecią córką, też będę bardzo szczęśliwy.

Nie miałeś obawy, że po roli Christiana Greya będziesz traktowany jak obiekt seksualny?

Nie, bo uważam, że każdy z nas jest panem swojego losu. Niezależnie od zawodu, jaki wykonujemy. Nie wstydzę się, że byłem częścią „Greya”. Nigdy wcześniej nie powstał film o takiej tematyce dla szerokiej publiczności. O seksie, fantazjach i aktywnościach, do których trudno było przyznać się za dnia. Ostrzejsze preferencje seksualne uczyniliśmy bardziej „popowymi”. I z tego też się cieszę. Żadna moja późniejsza rola nie była podoba do Greya, więc nie obawiam się zaszufladkowania.  

Kadr w filmu Moja kolacja z Herve (Fot. materiały prasowe HBO)
Kadr w filmu "Moja kolacja z Herve" (Fot. materiały prasowe HBO)

Z jakim więc ryzykiem zmaga się Jamie Dornan w swojej karierze aktorskiej?

Moim zdaniem, każda praca powinna wiązać się z ryzykiem. Mam na myśli pewnego rodzaju ekscytację, zapał i pasję. Kariera aktorska to niestabilna bestia. Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, gdyby nie fakt, że mam na utrzymaniu żonę, dwie córki i trzecie dziecko w drodze. Realizowanie filmów to bardzo niepewne zajęcia z punktu widzenia ekonomicznego. Ale to właśnie daje mi kopa. Nie mogę spocząć na laurach. Muszę pracować, żeby wyżywić rodzinę. A pamiętam, że w przeszłości bywały momenty, gdy miałem z tym problem. Najbardziej boję się więc tego, że nie będę otrzymywać propozycji. Dlatego wciąż chodzę na castingi. Jak amator. Z całą rzeszą młodych studentów aktorstwa. Tak na wszelki wypadek (śmiech).

Kadr w filmu "Moja kolacja z Herve" (Fot. materiały prasowe HBO)

Mówiłeś, że film „Moja kolacja z Herve” jest swego rodzaju przestrogą przed sławą. Czy masz jakąś radę dla początkujących aktorów? Co doradziłbyś 21-letniemu Jamiemu?

Trudno jest mi cokolwiek doradzać. Chyba nie ma jednej drogi, którą młodzi ludzie powinni podążać, by uniknąć zawodowych porażek. Wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy jesteśmy delikatni i reagujemy w różny sposób na różnego rodzaju sytuacje. Ja cieszę się z tego, że popularność przydarzyła mi się w dojrzałym wieku. Moje imię nie było skandowane przez fanów, gdy miałem dwadzieścia kilka lat. Uważam, że należy pozostać skromnym i pokornym w przyjmowaniu błogosławieństw, którymi obdarowuje nas los lub też opatrzność, jak kto woli. Popularność to stan kapryśny. Czymkolwiek jest sława, z pewnością nie jest sukcesem. Jestem bardzo wdzięczny losowi, że zanim stałem się rozpoznawalny, zdążyłem poznać kobietę, z którą chcę spędzić resztę życia, mam dzieci i dom na końcu świata, z dala od medialnego szumu. To się liczy. To są prawdziwe wartości. Dobrze jest wiedzieć, czego się chce. I mieć porządnie poukładane priorytety. 

Katarzyna Kasperska
Proszę czekać..
Zamknij