Znaleziono 0 artykułów
30.12.2023

Jak 2023 zapisał się w sztuce?

30.12.2023
Fot. Getty Images

Sztuczna inteligencja wygrywa konkurs fotograficzny, kolekcja Starmachów trafia do krakowskich instytucji, w Zachęcie burza, a bilety na wystawę Vermeera sprzedają się lepiej niż na koncerty gwiazd. Jak świat sztuki zapamięta 2023 rok?

Starmachowie przekazują swoją kolekcję miastu Kraków

– Udało się nam zgromadzić szereg absolutnie wybitnych dzieł z historii sztuki polskiej XX wieku. Już trudno je przechowywać – powiedział Andrzej Starmach w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą”. – Dobry zwyczaj światowy, który u nas w Polsce nie jest niestety praktykowany, wskazuje, by galernicy swoje zasoby albo przekazali w ręce muzeów, albo sami stworzyli taką przestrzeń. My na budowę muzeum Starmachów nie mamy pieniędzy, więc zdecydowaliśmy się oddać je w ręce publiczne. Tu z małżonką byliśmy zgodni – musiał otrzymać je Kraków – podkreślił.

Andrzej i Teresa Starmachowie swoją kolekcję sztuki zaczęli budować w 1976 roku. 13 lat później w kamienicy Pod Orłem na krakowskim Rynku otworzyli pod swoim nazwiskiem słynną galerię prezentującą prace m.in. Tadeusza Kantora, Jerzego Nowosielskiego, Marty Stangret czy Romana Opałki. Kilkanaście lat później już pod innym adresem, na Podgórzu, pokazywali prace Andy’ego Warhola czy Nobuyoshiego Arakiego. Po blisko 50 latach kolekcję liczącą kilkaset prac, a wśród nich dzieła m.in. Magdaleny Abakanowicz, Tadeusza Kantora czy Mirosława Bałki, zdecydowali się przekazać dwóm krakowskim instytucjom, MOCAK-owi i Muzeum Fotografii.

Wystawa, na której będzie można zobaczyć część podarowanej kolekcji, zapowiadana jest na styczeń 2024 roku w Bunkrze Sztuki.

Kradzieże w British Museum

Fot. Getty Images

Podczas gdy Grecja domagała się od British Museum zwrotu wywiezionych przed laty zabytków, a instytucja odmawiała, argumentując, że w jej zbiorach są bezpieczniejsze, na światło dzienne wyszedł skandal, ujawniając kradzieże. Nawet 2 tys. obiektów zniknęło ze zbiorów i choć nie były eksponowane na żadnej wystawie, służyły naukowcom do badań. Mowa o biżuterii, klejnotach czy obiektach liczących nawet 3,5 tys. lat.
British Museum mimo wezwań nie było w stanie opublikować dokładnego spisu brakujących zbiorów, bo, jak się okazało, ich część nie została nigdy zindeksowana. Dziennik „The Times” wśród winnych wskazał Petera Johna Higgsa, wieloletniego kuratora muzeum i eksperta sztuki starożytnej Grecji, który miał od kilku lat sprzedawać skradzione przedmioty na portalach aukcyjnych nawet za kilka dolarów. 
Instytucja jest podwójnie skompromitowana, bo zignorowała zgłoszenie duńskiego kolekcjonera w 2021 roku i dopiero dziś otwiera śledztwo, wprowadza zmiany w systemie pracy. W dodatku liczy, że nabywcy wykażą się uczciwością i dobrowolnie zwrócą eksponaty, gdy tylko dowiedzą się o ich pochodzeniu.
British Museum, którego tradycja liczy 270 lat, ma w swojej kolekcji ponad 8 mln eksponatów z całego świata. Tylko niewielka część jest wystawiana na widok publiczny, co roku ekspozycje muzeum odwiedza około 6 mln osób.

Jesse Darling z Nagrodą Turnera

Jedna z najważniejszych światowych nagród, przyznawana artystom urodzonym lub działającym w Wielkiej Brytanii, w tym roku trafiła w ręce Jessego Darlinga.
Jury ujął „sposób, którym artysta wyraża chaotyczną prawdę życia” i ukazuje w swojej pracy „kruchość świata”. Doceniono tanie materiały, jakich używa – wykorzystując taśmę drogową, barierki, firanki czy beton, Darling tworzy uderzająco aktualne narracje. Alex Farquharson, dyrektor Tate Britain i przewodniczący jury, wymienił najważniejsze z poruszonych przez artystę wątków, jak brexit, tożsamość narodowa, biurokracja, imigracja, problemy finansowe. Dodał, że ich powaga nie przekreśla humoru i kreacyjności świata artysty, w którym można się „zanurzyć”.

Hul, Jarzębak i Kozicki na Bielskiej Jesieni

Biennale Malarstwa Bielska Jesień to wydarzenie, które wyłania nowe kierunki. Wskazuje najciekawsze zjawiska wśród prac absolwentów i absolwentek uczelni artystycznych z różnych miast Polski – w tym roku ponad 3 tys. prac.

Zaskoczeniem było więc przyznanie przez jury trzech równorzędnych nagród Grand Prix, które reprezentowały zróżnicowane optyki. Nagrodę przyznaną Edycie Hul uzasadniono tak: „(…) za obrazy zawieszone pomiędzy hipnotyzującą abstrakcją a pulsującym przedstawieniem flory"; „(…) za odważne obrazowanie mechanizmów przemocy i ukazywanie ciał uznanych za niewarte (prze)życia” – argumentowano Grand Prix dla Adama Kozickiego, a nagrodę dla Karoliny Jarzębak opisano jako wyróżnienie „(…) za pełną ironii metaforę współczesności, w której by ktoś mógł wygrać, większość musi przegrać”.

Fotografia wygenerowana przez AI wygrywa konkurs

Fot. Materiały prasowe

Boris Eldagsen wywołał dyskusję, kiedy w prestiżowym konkursie Sony World Photography Awards 2023 odmówił przyjęcia statuetki, tłumacząc, że jego zamiarem było jedynie sprawdzenie, na ile opiniotwórcze wydarzenia zostały przygotowane na wyzwania nowych czasów – zgłoszenia obrazów wygenerowanych przez sztuczną inteligencję.
A Sony World Photography Awards zmienił zasady gry – po raz pierwszy w historii uhonorował grafikę wyprodukowaną w generatorze AI, zgłoszoną właśnie przez Eldagsena, przyznając jej pierwszą nagrodę w kategorii open. Sam Boris Eldagsen, który jest uznanym twórcą i wykładowcą, a jednocześnie członkiem Niemieckiej Akademii Fotografii, nie krył oburzenia. – Obrazy AI to nie fotografie. Uczestnicząc w konkursach, chcę przyspieszyć proces, w którym uświadomimy sobie tę różnicę – zapowiedział.

Burza w Zachęcie

„Prosimy o przyjęcie do wiadomości, że nie ma naszej zgody na ekspozycję naszych prac w ramach przedsięwzięcia w kierowanej przez pana instytucji” – oświadczyło 10 artystów i artystek w oficjalnym liście skierowanym do Janusza Janowskiego, dyrektora Zachęty. Wśród podpisów pod tekstem odczytanym w galerii znalazły się nazwiska m.in. Wilhelma Sasnala, Magdaleny Moskwy, Marka Sobczyka czy Leona Tarasewicza. Twórcy nie zgadzali się z wymową wystawy i chcieli odciąć się od działań Zachęty pod nowym kierownictwem, wycofując prace swojego autorstwa. Według ekspertów mieli do tego prawo, powołując się na ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Nie byli jednak wysłuchani, zostały im tylko gesty – zakleili więc swoje nazwiska w tekście wprowadzającym do wystawy. Inicjatorem akcji był Bartek Kiełbowicz, który stworzył grafikę komentującą przejęcie instytucji przez Janowskiego.
22 grudnia 2023, gdy nowy minister odwołał Janowskiego ze stanowiska, Kiełbowicz zaktualizował grafikę, zmieniając hasło „Zajęta” na „Wolna”.

Tydzień później Ministerstwo Kultury poinformowało, też o zmianie wystawy w Pawilonie Polskim w Wenecji, za którą tradycyjnie odpowiada Zachęta. Na Biennale Sztuki zamiast kontrowersyjnego projektu Ignacego Czwartosa z płonącą swastyką, Angelą Merkel i Władimirem Putinem, publiczność zobaczy wystawę „Powtarzajcie za mną”, zgłoszoną przez kuratorkę Martę Czyż z udziałem ukraińskiego kolektywu Open Group (Yuriy Biley, Pavlo Kovach, Anton Varga).

Picasso pod lupą

Fot. Getty Images

50 lat, które minęło od śmierci Pabla Ruiza Picassa, to okazja do rewizji jego twórczości na wystawach organizowanych na całym świecie. W paryskim Centre Pompidou kluczem do zrozumienia jego prac miały być rysunki i zapiski („Picasso: Drawing Infinity”), w Musée de l’Homme – inspiracje ze sztuki prehistorycznej („Picasso and Prehistory”). W madryckim muzeum Reina Sofia kluczowy okazał się 1906 rok jako moment twórczej formacji („Picasso 1906: The Great Transformation”). W Warszawie wydarzeniem, choć krytykowanym, była wystawa ceramiki i grafik „Picasso”, którą do 14 stycznia 2024 można oglądać w Muzeum Narodowym. Natomiast populistyczną katastrofą z punktu widzenia światowej krytyki okazała się ekspozycja w Brooklyn Museum „It’s Pablo-matic: Picasso According to Hannah Gadsby”, na której znana australijska komiczka wytyka Picassowi mizoginię i miażdży go, wpisując we współczesne standardy.

Spektakularny sukces Vermeera

Fot. Getty Images

„Dziewczyna z perłą”, „Mleczarka”, „Koronczarka” – na wystawie można było oglądać 28 prac Vermeera. Jeśli przyjąć, że artysta malujący powoli stworzył niewiele więcej niż 37 obrazów, które przetrwały do dziś i są rozsiane po całym świecie, można uznać wystawę w Rijksmuseum za wielką ekspozycję. Zwłaszcza że siedem z tych prac nie było nigdy wcześniej pokazywanych szerokiej publiczności w Holandii. Wystawa przerosła oczekiwania organizatorów, stając się blockbusterem. Bilety wstępu wyprzedały się w ciągu trzech dni, a potem krążyły na internetowych serwisach aukcyjnych, osiągając zawrotne ceny nawet 3 tys. dolarów. Rozszedł się też katalog w nakładzie 100 tys. egzemplarzy. I choć muzeum starało się wyjść naprzeciw oczekiwaniom publiczności, wydłużając czas pracy i organizując loterię z wejściówkami, odbiorcy pozostali niezaspokojeni.

Publicyści i specjaliści od marketingu w sztuce wciąż szukają odpowiedzi na pytanie, czy ten wielki sukces to zasługa „Dziewczyny z perłą”, kinowego hitu sprzed lat ze Scarlett Johansson w tytułowej roli, czy autentycznej siły obrazów barokowego mistrza, który jak nikt potrafił afirmować codzienność. 

Aktywizm klimatyczny w galeriach

Fot. Getty Images

Popularność dzieł sztuki podchwytują aktywiści klimatyczni, którzy od dłuższego czasu atakują najbardziej rozpoznawalne obiekty i zyskują międzynarodowy rozgłos.
W kwietniu 2023 roku „Mała czternastoletnia tancerka” Degasa, zabezpieczona na szczęście gablotą w Narodowej Galerii Sztuki w Waszyngtonie, została oblana czarną farbą, co symbolizowało ropę i krew. Cokół rzeźby został pomalowany w drzewka i buźki. W czerwcu w Muzeum Narodowym w Szwecji inne aktywistki pomazały szybę chroniącą obraz Claude’a Moneta czerwoną farbą. 
Co wspólnego mają dzieła klasyków z kryzysem klimatycznym? Niewiele.
Ale jak możemy przeczytać na banerach protestujących, „na martwej planecie nie będzie żadnej sztuki”.
Aktywiści chcą przebić się do powszechnej świadomości ze swoimi postulatami, podczas gdy dla instytucji na całym świecie ich strategia oznacza poważne utrudnienia logistyczne – większą liczbę stałych pracowników, budowanie zabezpieczeń, które separują zwiedzających od sztuki, do tego szybujące stawki ubezpieczeń i problemy z wypożyczeniem dzieł. 

I choć sądy w Europie działają pobłażliwie, w Ameryce już nie. Prokuratorzy domagają się do pięciu lat więzienia i wysokiej grzywny dla osób organizujących takie akcje, chcąc jednoznacznie ukrócić te procedery.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij