Znaleziono 0 artykułów
22.11.2018

Jak pachnie lekkość

22.11.2018
Olivier Polge (Fot. Materiały prasowe)

Perfumiarze nie są obdarzeni węchem wrażliwszym od większości ludzi, ale trenujemy go intensywnie, dzięki czemu potrafimy bezbłędnie rozpoznać pojedyncze składniki, wyłapać je z tłumu innych – mówi Olivier Polge, twórca najnowszych zapachów Chanel.

Akurat w Paryżu była zamieć, jakiej nie pamiętano od 20 lat. Za oknami apartamentów nad salonem jubilerskim przy placu Vendôme – biało i błękitno, chmury wysypały już z siebie cały śnieg, odleciały. Na oblodzonym chodniku niezgrabnie ślizgali się turyści. Co po zeszłorocznej premierze Gabrielle wykombinował Monsieur Polge junior, zastanawiałam się, czekając na wywiad w bardzo chanelowskim perłowo-czarno-zło-tym gabinecie. Bo powód naszego spotkania trzymano w sekrecie, jechałam w ciemno. Wiedziałam tylko, że będą nowe perfumy. Sprawa wyjaśniła się po kilku minutach i podpisaniu dokumentów, w których poręczyłam głową za zachowanie tajemnicy do maja. Zaproszono mnie do udekorowanej drzewkami cytrusowymi sali, powiało latem. Na długim stole stosownie wyeksponowano trzy proste, eleganckie flakony. Na etykietkach napisy: Paris–Biarritz, Paris–Deauville i Paris–Venice, miasta, które lubiła Coco Chanel. Wody kolońskie, zgadywałam, jeszcze zanim je powąchałam. 

– To wody toaletowe, ale prawie trafiłaś, bo wszystko zaczęło się od ogólnej myśli o świeżości i prostocie wody kolońskiej – mówi Olivier Polge. 

Paris - Biarritz Les Eaux de Chanel  (Fot. Materiały prasowe)

Wyobrażam sobie, że był wzo-rowym uczniem – opanowany, grze-czny, na każde pytanie odpowiada z namysłem, bez egzaltacji, nawet śmieje się dyskretnie. – Uznałem, że jesteśmy gotowi na zapachy eleganckie, ale świeże, lekkie. To nowość w Chanel. Dotychczasowe kompozycje były bogate, bardziej skomplikowane i skoncentrowane, wystarczyła kropla, by pachnieć nimi długo. Ta trójka jest inna, dopasowana do pospiesznego, codziennego życia. Można używać ich w większych dawkach, a i tak nie będą zbyt intensywne. Przyniosą orzeźwienie, dodadzą energii. 

Ulubione miejsca Chanel dały nazwę perfumom, ale nie były bezpośrednią inspiracją: – Najpierw miałem pomysł na wykorzystanie cytrusów, chciałem sprawdzić, jak można je oryginalnie zestawić w prosty sposób. Zauważyłem, że gdy ktoś mówi o Chanel N°5 skupia się głównie na aldehydach. Nikt nie wspomina o ekstraktach cytrusowych, jakich użyto w kompozycji. A te były i są niespotykanej jakości, produkuje się je specjalnie dla Chanel i to one w dużej mierze odpowiadają za końcowy efekt – tłumaczy Polge.

Paris - Venice Les Eaux de Chanel (Fot. Materiały prasowe)

To droga pod prąd. Trendy w perfumiarstwie od kilku lat kręcą się wokół cięższych, wielowarstwowych, orientalnych wątków: kadzidła, ambry, oudu. Ponoć to nie tylko fascynacja, ale i ukłon w stronę klientów z Bliskiego Wschodu, którzy coraz bardziej interesują się pachnidłami z Europy.

Gabrielle Chanel w Wenecji (Fot. Materiały prasowe)

 – Nie myślę o perfumach marketingowo – te dobre na Wschód, te na Zachód. Wszędzie znajdzie się przestrzeń na różnorodne kompozycje. Wiele teoretycznie przeciwstawnych trendów może ze sobą współistnieć. Liczy się to, czy zapach jest dobry. Jeśli tak, sprawdzi się, nawet gdy nie podąża za modą – wyjaśnia perfumiarz.

Co można opowiedzieć o nowej trójce od Chanel?

– Kiedy wącham Deauville, Biarritz albo Venice, podróżuję w wyobraźni. Niekoniecznie do tych konkretnych miejsc. Deauville jest soczyste i drzewne, miasto leży nad morzem i otacza je zieleń, więc w kompozycji wyczuwa się gorzkawe, ziołowe nuty. Za to Biarritz opowiada o potędze morza. Są tu pomarańcza, grejpfrut, ale też konwalie, które w tym zestawieniu dają specyficzny, ozonowy akcent jak powietrze po burzy. Wszystko w Biarritz kojarzy się ze świeżością. Wenecja – bardziej niejednoznaczna, ciepła, ma miejski charakter. Dodałem do niej irysy i piękny ekstrakt cedrowy. Połączenie zapachu z nazwą konkretnego miejsca to dla mózgu dobre ćwiczenie. A emocje? Mam nadzieję, że nowe wody toaletowe będą je wyzwalały, nie muszą o nich opowiadać. Tworzę zapachy, ale nie daję nikomu mocy uwodzenia czy uszczęśliwiania. O to każdy musi się postarać sam – mówi Polge.

Paris - Deauville Les Eaux de Chanel (Fot. Materiały prasowe)

Do swojego zawodu podchodzi z pasją, ale też jest pragmatyczny. Stanowisko głównego perfumiarza Chanel objął po ojcu, Jacques’u Polge’u, twórcy m.in. słynnych Coco, Allure, Chance. Nie od razu było wiadomo, że syn będzie kontynuować tradycję. Olivier studiował historię sztuki, grał na pianinie. Decyzję o tym, co będzie robił w życiu, podjął po letnich praktykach w laboratoriach Chanel. 

– Gdy postanowiłem, że zostanę perfumiarzem, ojciec nie dawał mi rad, nie instruował, ale skierował do najlepszych fachowców, którzy nauczyli mnie rzemiosła. Mój nos nie jest wrażliwszy od twojego, za to wytrenowany. Tobie zapach może przypomnieć sytuację sprzed lat, jednak nie będziesz umiała go nazwać. Nawet gdy domyślisz się, że to cytrusy, ja rozpoznam w nich włoskie mandarynki. Tego właśnie musiałem się nauczyć. Potrafię identyfikować składniki, wiem, jak je łączyć. I jestem w stanie wyobrazić sobie, jaki efekt da zestawienie róży z pieprzem w określonych proporcjach. Moja pracownia przypomina raczej laboratorium niż artystyczny warsztat. A w tworzeniu perfum pomagają mi nowe technologie, dzięki nim udaje się uzyskiwać z roślin ekstrakty o innym niż dotychczas zapachu. Tak było w przypadku irysa, którego użyłem w wodzie Paris–Venice. Sama praca nad kompozycją to dość żmudny proces. Najdłuższy jest etap końcowy, dogrywanie szczegółów, zazwyczaj trwa to kilka miesięcy. Wącham perfumy, odstawiam na jakiś czas, znowu wącham, czekam aż składniki się zmacerują, wącham, sprawdzam, jak zmieniła się całość. W zakończeniu pracy nie ma niczego teatralnego. Po prostu stopniowo upewniam się, że wszystko się udało i mamy gotowe kolejne dobre perfumy.

Joanna Lorynowicz
Proszę czekać..
Zamknij