Znaleziono 0 artykułów
28.01.2020

Lily Tomlin: Komediantka

28.01.2020
 Lily Tomlin i Jane Fonda (Fot. Getty images)

Lily Tomlin przyciąga przed ekrany boomersów i postmilenialsów. Młodzi, ku swojemu zaskoczeniu, zaczynają zdawać sobie sprawę, że ejdżyzm nadaje się jedynie na śmietnik. „Wiek to tylko liczba” – czas to sobie wbić do głów.

Napisać, że życie zaczyna się po siedemdziesiątce, byłoby w jej przypadku dalece nieuzasadnione, bowiem kariera Lily Tomlin nie zaczęła się chwilę temu. Trwa, bagatela, ponad pół wieku i pełna jest ciekawych zwrotów akcji. Nie da się jednak ukryć, że serial „Grace i Frankie”, którego szósty sezon można oglądać od niedawna na Netfliksie dał osiemdziesięcioletniej już komediantce (jak ja lubię to słowo) kolejne życie. 
I to jakie! Tomlin – i tak bardzo popularna w Stanach Zjednoczonych – stała się idolką kolejnego pokolenia. Pokochali ją milenialsi, a nawet postmilenialsi, zwani także pokoleniem Z, czyli ludzie urodzeni po 2000 r. Dla ikony pokolenia baby boomers, jak nazywa się w Stanach ludzi urodzonych po II wojnie światowej, to nie lada wyczyn. Można więc śmiało powiedzieć, że Lily Tomlin stała się fenomenem międzypokoleniowym, przyciągającym przed ekrany generacje (pra)dziadków i (pra)wnuków. Tylko za to należy się jej bez wątpienia miejsce na artystycznym Olimpie.

 Lily Tomlin (Fot. Getty images)

Nie jest w rzeczy samej Lily Tomlin jedyną, której to się udało. Znakomitymi przykładami na podobny sukces są jej partnerka z „Grace i Frankie” – Jane Fonda (lat 82) czy Ruth Bader Ginsburg, zwana też RBG, 86-letnia sędzia Sądu Najwyższego USA, uwielbiana przez liberalną Amerykę i czczona przez tamtejsze feministki. Fonda, zawsze zaangażowana społecznie i parokrotnie za to aresztowana, gromadzi dzisiaj tysiące ludzi na protestach w obronie klimatu, a spotkania z RBG organizowane są w halach sportowych, bo tylko one są w stanie pomieścić wszystkich chętnych (ostatnie z nią spotkanie w Little Rock, niespełna 200-tysięcznej stolicy Arkansas, zgromadziło 15 tys. ludzi, a 30 tys. wpisało się na listę rezerwową!). 

 Lily Tomlin i Jane Wagner (Fot. Getty Images)

Młodzi ludzie, ku swojemu zaskoczeniu, zaczynają zdawać sobie sprawę, że seniorzy i seniorki nie muszą być koniecznie zamkniętymi w domu i nieznającymi się na współczesnym świecie „babami i dziadami”, i że ejdżyzm jest konstruktem okrutnie fałszywym, nadającym się jedynie na śmietnik. Szczególnie teraz, kiedy Zachód się gwałtownie starzeje, a medycyna znacznie przedłuża życie. „Wiek to tylko liczba” – czas to sobie wbić do głów.

Wszystko to jest także czymś nowym dla wielu robiących kariery 70- i 80-latków, przyzwyczajonych raczej do demografii zbliżonej do nich wiekowo. Lily Tomlin mówi nieustannie w wywiadach towarzyszących kolejnym sezonom „Grace i Frankie”, jak wielkim zaskoczeniem jest dla niej popularność serialu wśród młodych ludzi i związana z tym zmiana struktury wiekowej wśród widzów jej stand-upów. Co tu dużo gadać, odmłodniała raptownie widownia jest miłą niespodzianką dla 80-letniej weteranki szołbizu. Zaskoczone są więc, można śmiało powiedzieć, obie strony – i młodzież, i seniorzy.

 Lily Tomlin i Dolly Parton (Fot. Getty images)

W przypadku Lily Tomlin zaskoczenie jest być może większe dlatego, że nie należała nigdy to glamourowego świata celebrytów, jak jej przyjaciółka Jane Fonda. Tomlin od początku swojej kariery zajmowała się stand-upem, najpierw w nocnych klubach rodzinnego Detroit, a potem niewielkich scenach nowojorskiego off-Broadwayu. I nawet kiedy na początku lat 70. stała się sławna, dzięki nadawanemu w NBC komediowemu programowi „Rowan and Martin's Laugh-In”, gdzie wcielała się w kolejne przezabawne postaci (jej rola telefonistki Ernestine ma w amerykańskiej kulturze popularnej status kultowej), nie stała się jedną z tych, którymi zajmują się plotkarskie media. Kiedy na fali popularności stworzonej przez nią Ernestine komunikacyjny gigant AT&T zaproponował jej kontrakt za wielkie pieniądze, odrzuciła go od razu, bo – jak potem mówiła – „zagroziłby to jej artystycznej integralności”. A strzegła jej zawsze bardzo, starannie planując swoją karierę, której wszechstronność jest doprawdy imponująca i doceniana. Dała jej z pewnością nie tylko dużo satysfakcji, lecz także sporo nagród (Emmy, Grammy, Tony) oraz nominacji (Oscar, Złoty Glob), do których Lily Tomlin zdawała się mieć zawsze spory dystans. Kilka lat temu prezydent Barack Obama gościł ją i kilku innych artystów w Białym Domu z okazji przyznania im niezwykle prestiżowej nagrody Kennedy Center Honors. Gdy wygłaszał poświęcone jej przemówienie, Tomlin podeszła i szepnęła mu do ucha coś, co tak rozbawiło prezydenta, że śmiejąc się do łez, nie był w stanie kontynuować wystąpienia. Cała Lily.

 Lily Tomlin (Fot. Getty images)

Nie byłaby jednak tu, gdzie jest, jak sama mówi, bez przyjaciółki, partnerki, a od siedmiu lat żony – Jane Wagner. Jane – pisarka, dramatopisarka, reżyserka i producentka – towarzyszy Lily Tomlin w życiu prywatnym i zawodowym od zawsze. W przyszłym roku szczęśliwe małżonki będą obchodziły 50. rocznicę swego związku, co imponuje nie mniej niż ich kariery. I choć Jane zawsze była w cieniu Lily, nigdy na to nie narzekała, ciesząc się z ich wspólnych i samodzielnych sukcesów. Być może to jest właśnie sekret udanego związku i udanej kariery zawodowej. A ta wydaje się w przypadku Lily Tomlin nieustannie rozpędzać. Niedawno zeszła z Jane Fondą z planu zdjęciowego ostatniego już sezonu „Grace i Frankie” (zobaczymy go w przyszłym roku) i zabrała się za nowe projekty, na które bardzo czekają jej fani. Bez względu na wiek. 

 

Mike Urbaniak
Proszę czekać..
Zamknij