Znaleziono 0 artykułów
10.04.2023

Film z przeszłości: „Rodzina Addamsów”

10.04.2023
(Fot. Paramount/Courtesy Everett Collection)

Ich znakiem rozpoznawczym są wiktoriańskie stroje, zamiłowanie do mroku i szeroko pojętej makabry. Mimo to budzą nie lęk, ale sympatię, o której pamiętał Netflix, kiedy postanowił wyprodukować serial „Wednesday”. W oczekiwaniu na drugi sezon świetnego serialu z Jenną Ortegą w roli głównej oglądamy kultowe filmy „Rodzina Addamsów” i „Rodzina Addamsów 2” i sprawdzamy, czy po 30 latach od premiery w nawiedzonej rezydencji jednak nie osiadł kurz.

Na początku był koncept – publikowany cyklicznie w „New Yorkerze” już od 1938 r. komiks rysownika Charlesa Addamsa o pewnej ekscentrycznej rodzinie, która zamieszkuje nawiedzoną rezydencję na szczycie wzgórza (tak, dokładnie taką, jaką kojarzymy z horrorów). Bliskich, na pierwszy rzut oka spełniających wymogi idealnej rodziny nuklearnej, cechują jednak pewne nietypowe upodobania: zamiast urlopu nad morzem wybiorą wycieczkę na torfowiska, marzą nie o modnych gadżetach, lecz o własnym kącie na cmentarzu, a bardziej niż relaksacyjny masaż ucieszą ich tortury. Mowa oczywiście o jednej z najbardziej znanych rodzin Ameryki – Addamsach.

Pomysł na motyw szybko chwycił, a rodzina Addamsów w ciągu ostatnich 80 lat stała się synonimem pewnego stylu życia, charakteryzującego się czarnym poczuciem humoru, tendencją do makabreski i grobową stylistyką, która posłużyła jako inspiracja dla kultury gotyckiej. Im mroczniej, tym lepiej, ale w bezpieczny i dowcipny sposób – w końcu historie o nietypowej familii niosą prorodzinne przesłanie, afirmujące międzypokoleniowe wsparcie i solidarność krwi. Na przestrzeni dekad Addamsowie z postaci serii niepowiązanych ze sobą rysunków wyewoluowali w pełnokrwistych bohaterów seriali, filmów pełnometrażowych, animacji, musicali i gier. Choć wydawałoby się, że koncept został już wyeksploatowany, wszystko wskazuje na to, że to wciąż nie koniec: w 2022 r. Netflix wyprodukował serial „Wednesday” w reżyserii Tima Burtona, który okazał się kasowym sukcesem. Niedawno zapowiedziano jego drugi sezon.

Dla formalności przedstawmy bohaterów „Rodziny Addamsów”. Na pierwszym planie jest bezbrzeżnie sobie oddane małżeństwo Morticia i Gomez Addamsowie, których dzieci w wieku szkolnym, syn Pugsley i córka Wednesday, prześcigają się w wymyślaniu makabrycznych zabaw i eksperymentów. Gospodarstwo domowe zamieszkują także babcia, lekko szurnięta amatorka czarnej magii, oraz łysy i nieco niezdarny wuj Fester, brat Gomeza. W codzienności towarzyszą im Rączka oraz milczący i uzdolniony muzycznie lokaj Lurch. Wszyscy członkowie tej arystokratycznej familii mają charakterystyczne cechy, które pozostają stałe na przestrzeni poszczególnych adaptacji: blada i smukła Morticia o wampirzym błysku w oku jest elegancka i statyczna, Fester – serdeczny i roztrzepany, a Wednesday, z włosami zawsze zaplecionymi w dwa warkocze, dziewczyński urok łączy z wisielczym dowcipem.

(Fot. Paramount/Courtesy Everett Collection)

„Rodzina Addamsów” oglądana po latach: Zdradziecki upływ czasu

Choć od lat 60. w telewizji funkcjonowały mniej lub bardziej popularne ekranizacje przygód rodu (z serialem Davida Levy’ego na czele, w którym postaci otrzymały imiona), to prawdziwą sławę upiornej rodzince przyniosły dwa filmy fabularne z początku lat 90.: „Rodzina Addamsów” (1991) oraz „Rodzina Addamsów 2” (1993) w reżyserii Barry’ego Sonnenfelda (ich kontynuacja z 1998 r. spotkała się z chłodnym przyjęciem). Do tych komediowych pop-horrorów zaangażowano charyzmatyczną obsadę, która do dziś kojarzona jest z nawiedzoną familią – nominowaną dwukrotnie do Złotego Globu za rolę Morticii Anjelicę Huston, młodziutką Christinę Ricci, która nadała charakteru postaci Wednesday, Raúla Julię w roli Gomeza czy Joan Cusack, która stworzyła pamiętną kreację psychopatycznej żony Festera, Debbie Jellinsky.

W obu filmach konflikt zbudowany został wokół postaci wujka Festera: w pierwszej części krewny wraca do domu na wzgórzu po 25-letniej nieobecności, jednak w podejrzanie odmienionym stanie, z kolei w drugiej staje się celem niecnego planu seryjnej morderczyni, specjalizującej się w uwodzeniu bogatych kawalerów, których po ślubie uśmierca, by dziedziczyć ich fortuny. Fabuły zdają się mieć jednak drugorzędne znaczenie: bardziej niż treść liczy się tu specyficzny nastrój i czarny typ humoru, słowem – cały entourage, w którym obracają się bohaterowie. Poszczególne kadry to prawdziwy popis umiejętności scenografów i kostiumografów, którzy na planie prześcigają się w aranżowaniu gotyckich wnętrz i lekko przykurzonych kreacji domowników. Wyraziste tło wybrzmiewa szczególnie w zestawieniu z samą reżyserią, która dziś wzbudza pewne wątpliwości. „Rodzina Addamsów” (1991) oglądana współcześnie wydaje się podwójnie teatralna – mimo że poszczególne gagi same w sobie pozostają pomysłowe i zabawne, to w scenach i dialogach jakby brak dramaturgii i napięcia, co momentami skutkuje po prostu nudą. I choć nadal jest to przyjemnie nostalgiczny seans, to jednak w porównaniu z bardziej dynamiczną i angażującą kontynuacją z 1993 r. wyraźnie widać, że zmiany w zakresie prowadzenia opowieści, które nastąpiły w ciągu ostatnich dekad, nie przysłużyły się odbiorowi produkcji.

(Fot. Paramount/Courtesy Everett Collection)

Fenomen „Rodziny Addamsów”: Makabra kontrolowana

Niesłabnącą popularność rodziny Addamsów można roztrząsać na kilka sposobów. Po pierwsze i chyba najważniejsze, Addamsowie pozostają w gruncie rzeczy serdeczną i oddaną sobie rodziną, otwarcie opowiadającą się po stronie oryginalności i wszelkich ekscentryzmów. Można ich uznać za de facto wzorcową (choć sparodiowaną) amerykańską rodzinę nuklearną. Na szczęście, pomimo konserwatywnych korzeni, pozostają nowocześni w zakresie samej organizacji życia domowego, co czyni ich bliskimi także dla odbiorcy z XXI w.: w domu Addamsów panuje równouprawnienie (lub wręcz swego rodzaju matriarchat, w końcu Gomez zrobiłby wszystko dla ukochanej Morticii), a metody wychowania dzieci są bardziej niż liberalne. W tym wszystkim przestaje nawet przeszkadzać fakt ich niepoprawnego bogactwa, jednak nietypowego dla doświadczenia przeciętnej rodziny z klasy średniej – Addamsowie nie afiszują się z bogactwem, a pieniądze wykorzystują w słusznym celu, np. angażując się w akcje charytatywne.

Po drugie, makabra Addamsów jest czysto deklaratywna i nie przejawia się na poziomie czynów. Wszelkie ekscentryczne upodobania pozostają w zasadzie niegroźne dla otoczenia, co sprawia, że bohaterowie wzbudzają sympatię, a na pewno nie lęk. Horror i upiorność to slapstickowa maska, bazująca na błyskotliwym komizmie słownym i sytuacyjnym wymierzonym przeciwko amerykańskim normom i tradycjom – a to niesie potencjał ciągłej eksploatacji (zawsze będzie jakiś zwyczaj, który można poddać satyrycznemu komentarzowi). Z dzisiejszej perspektywy cieszy też pewna niepoprawność tych filmów, która w najnowszych produkcjach Hollywood zdarza się coraz rzadziej – w porównaniu z „Wednesday” obie części zdają się bardziej ryzykowne pod względem ostrości dowcipu na temat kwestii politycznych, etnicznych czy kulturowych. W latach 90. makabryczna rodzina nie brała jeńców, a jej perypetie bezpardonowo demaskowały hipokryzję wpisaną w amerykańską kulturę. Addamsowie nigdy nie starali się nikomu przypodobać – i myślę, że to stanowi o ich ponadczasowej sile. Dziś jeszcze bardziej cenimy taki dystans i nonkonformizm.

(Fot. East News)

Wielki powrót Addamsów

Wszystko wskazuje na to, że przyszłość serii ma nastoletnią twarz i jest to twarz Wednesday. W erze popularności gatunku high school drama, usytuowanego na granicy świata realności i magii (żeby wspomnieć choćby „Riverdale” i „Chilling Adventures of Sabrina”), uczynienie niepokornej reprezentantki rodu Addamsów główną bohaterką produkcji Netflixa pozostawało pewnie kwestią czasu. Choć po wybitnej kreacji Christiny Ricci oczekiwania wobec wcielającej się w tytułową postać Jenny Ortegi były wysokie, to udało się jej pozbawionej uśmiechu Wednesday nadać własną osobowość. W tym mikrowszechświecie kruczowłosa uczennica Akademii Nevermore reprezentuje nowoczesny typ dziewczyństwa, na którym mogą się wzorować współczesne nastolatki – jest niezależna, sarkastyczna i inteligentna (słyszałam, że wśród młodych uczennic spopularyzowała też grę na wiolonczeli). Nie będzie zatem przesadą stwierdzenie, że niepokorna bohaterka już lata temu przetarła szlak narracjom o takich modelach dziewczęcego zachowania, które dystansują się od utartych schematów reprezentacyjnych i są coraz powszechniej popularyzowane w mainstreamie. Cóż, znów 1:0 dla Addamsów.

Joanna Najbor
Proszę czekać..
Zamknij