Znaleziono 0 artykułów
12.06.2023

Matthew Macfadyen: Płakałem ostatniego dnia zdjęć do „Sukcesji”

12.06.2023
W serialu Sukcesja /(Fot. materiały prasowe)

Matthew Macfadyen w serialu „Sukcesja” wcielił się w rolę Toma Wambsgansa, który w finale przechytrzył rodzeństwo Royów. Brytyjczyk wcześniej grywał głównie na drugim planie. Dziś należy do najpopularniejszych aktorów świata. 

Choć nigdy nie marzył o sławie, 48-letni Matthew Macfadyen jest dziś jednym z najpopularniejszych aktorów na świecie. W rankingu branżowego serwisu imdb.com znalazł się na 20. pozycji (dla porównania: Leonardo DiCaprio spadł ostatnio na miejsce 89.). Zapewne zgarnie też nagrody Emmy i Złoty Glob za rolę Toma Wambsgansa z „Sukcesji”. Wybitny talent aktorki Macfadyena sprawił, że Wambsgans, bohater drugoplanowy, wyszedł na prowadzenie. I skradł show.

Popularność jest niedorzeczna – powiedział przed laty Matthew Macfadyen. A jednak nie zdołał przed nią uciec. W 2005 roku zyskał popularność rolą w ekranizacji powieści Jane Austen, „Duma i uprzedzenie”, z Keirą Knightley w roli głównej. Macfadyen zagrał pana Darcyego, zakochanego bez pamięci w Elizabeth Bennet. Jego Darcy był postacią z krwi i kości, postawnym mężczyzną (aktor ma ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu!), całkowicie zagubionym w świecie pozorów, intryg i plotek.

Angielski dżentelmen

Pracę Macfadyena na planie „Dumy i uprzedzenia” docenił sam Collin Firth. Aktor dziesięć lat wcześniej wcielał się w Fitzwilliama Darcyego. – Matthew był doskonały, jestem jego fanem! – wyznał mediom Firth. – Wysłałem mu nawet list z podziękowaniami, bo nareszcie zrozumiałem Darcyego.

W filmie Duma i Uprzedzenie /(Fot. East News)

Wiele lat później Colin Firth i Matthew Macfadyen spotkali się na planie „Operacji Mincemeat” Netfliksa. Wtedy przekonali się, że łączy ich coś więcej niż tylko powieść Jane Austen. – Ubieramy się podobnie i od tego się zaczęło – śmiał się  Firth w rozmowie z „Vanity Fair”. Aktorzy mają też obaj angielskie poczucie humoru. – Przy Matthew można się odprężyć i opowiadać nawet głupie żarty, bo i tak się z nich zaśmieje. Nawiązaliśmy bromance dodał Firth. – Ale ustalmy, że to ty opowiadasz lepsze dowcipy – skwitował Macfadyen.

Dzięki roli w „Dumie i uprzedzeniu” Matthew Macfadyen z dnia na dzień stał się amantem. Mógł przebierać w scenariuszach hollywoodzkich komedii romantycznych. Tyle tylko, że nie chciał. Nie pociągało go odgrywanie w nieskończoność tego samego. Wybrał inną drogę.

Aktor szekspirowski

To, że będzie aktorem, Matthew Macfadyen zrozumiał całkiem wcześnie. Nie bez znaczenia były tu na pewno artystyczne geny. Matka Matthew zawodowo uczyła aktorstwa, a jego dziadek reżyserował amatorskie przedstawienia teatralne. Chłopak przez pewien czas rozważał karierę instruktora narciarskiego, ale wrodzone zamiłowanie do sztuki zwyciężyło. Był co prawda nieśmiały, za to obdarzony wielką wyobraźnią i ciekawością świata. Tę ostatnią rozwijał, podróżując od Brazylii po Arabię Saudyjską. Jego ojciec pracował w przemyśle naftowym, co skazywało rodzinę na częste przeprowadzki. Macfadyen wyzna później, że przez ciągłą zmianę miejsca zamieszkania nigdzie nie czuł się „u siebie”.

W serialu Sukcesja /(Fot. materiały prasowe)

Gdy Macfadyen postanowił zostać aktorem, zaczytywał się w biografiach Lawrencea Oliviera, Johna Gielguda czy Richarda Burtona. Zachwycił się też karierą swojego rodaka – aktora, reżysera i scenarzysty Kennetha Branagha. Zapragnął być równie wszechstronny jak on. I rzeczywiście, przez jakiś czas podążał nawet ścieżką swojego idola. Tak jak Branagh Macfadyen ukończył Królewską Akademię Sztuk Dramatycznych w Londynie. – I wtedy odkryłem, że jednak nie będę jak Kenneth wspominał na łamach „Vanity Fair”. – Nie mam w sobie jego twórczego potencjału. Wystarczy mi bycie po prostu aktorem.

W teatrze Matthew Macfadyen zadebiutował w 1995 roku. Zagrał Antonia w spektaklu „Księżna Malfi”. Niespełna trzy lata później wystąpił w inscenizacji dramatu Szekspira „Wiele hałasu o nic”. Dołączył także do słynnej brytyjskiej Royal Shakespeare Company. Wkrótce otrzymał prestiżową nominację do nagrody Iana Charlesona dla najlepszego aktora klasycznego poniżej 30. roku życia. Niewiele później Macfadyen występował już w Royal National Theater – grał m.in. księcia Hala w „Henryku IV”. 

Duma, uprzedzenie i prawdziwa miłość

Swoją przygodę z telewizją rozpoczął zaś jako 24-latek. W 1998 roku wcielił się w Haretona Earnshawa w adaptacji powieści „Wichrowe wzgórza” Emily Brontë. Rok później za swoją doskonałą grę w telewizyjnym dramacie wojennym „Wojownicy” otrzymał nominację do statuetki Royal Television Society. Potem mały ekran zamienił na duży – wystąpił m.in. w filmie „Enigma” obok Kate Winslet i w „Rachunku Sumienia” z Willem Dafoe. Ale szeroka publiczność przekonała się o talencie Macfadyena dopiero dzięki „Dumie i uprzedzeniu”.

Przy okazji tego filmu po raz pierwszy zetknąłem się z czymś takim, jak machina promocyjna – wspominał aktor w jednym z wywiadów. – Nie rozumiałem tego świata i nie podobał mi się – wyznał. O „Dumie i uprzedzeniu” Joego Wrighta rzeczywiście było głośno. Nowy pan Darcy oczarował widzów, a zwłaszcza widzki, zaś scena, w której w strugach deszczu wyznawał miłość Keirze Knightly, zapisała się w historii kinowego romansu. Swoją drogą, niemal bliźniaczą scenę Macfadyen przeżył w prywatnym życiu. W podobnych okolicznościach powiedział swojej przyszłej żonie, aktorce Keeley Hawes, co do niej czuje.

Z żoną Keeley Hawes /(Fot. Getty Images)

Hawes i Macfadyen poznali się w 2002 roku na planie serialu „Tajniacy”. Podobno od razu między nimi zaiskrzyło, co nie umknęło uwadze pozostałych członków ekipy. Sytuacja była jednak skomplikowana, bo Macfadyen był wówczas w związku, a Hawes świeżo po ślubie. Ale gdy Matthew, bez owijania w bawełnę, wyznał Keeley, że jest kobietą jego życia, nie miała żadnych wątpliwości. Ich związek natychmiast stał się pożywką dla brytyjskich tabloidów. Macfadyen wspominał później, że zanim związał się z Hawes, był właściwie anonimowy. Opowiadał, że chodził do warzywniaka w dresach i nikt nie zwracał na niego uwagi. Później rozpętało się istne szaleństwo, które po premierze „Dumy i uprzedzenia” jeszcze przybrało na sile.

Macfadyen w „Sukcesji” grał na emocjach widzów

Zamieszanie trwało dobrych kilka miesięcy. A potem o Matthew Macfadyenie zrobiło się cicho. Aktor odrzucał role w murowanych hitach. Wybierał te wymagające w raczej niskobudżetowych filmach. W „Secret Life” wcielił się w pedofila próbującego wrócić na łono społeczeństwa po długiej odsiadce w więzieniu. Za swoją przejmującą grę otrzymał nominację do telewizyjnej nagrody BAFTA. W kinie Macfadyen pokornie zszedł na drugi plan. Wystąpił m.in. w „Robin Hoodzie” z Russellem Croweem, w dramacie „Frost/Nixon” Rona Howarda czy w ekranizacji „Anny Kareniny” z 2012 roku z Keirą Knightley w roli tytułowej.

Z nagrodą Emmy, wrzeesień 2022 r. /(Fot. Getty Images)

Za to na małym ekranie wiodło mu się coraz lepiej. Macfadyen był detektywem Edmundem Reidem w świetnie ocenianym serialu „Ripper Street: Tajemnica Kuby Rozpruwacza”. W 2011 roku wrócił też do „Tajniaków”. To właśnie na planie tego serialu poznał aktora Davida Oyelowo, z którym przyjaźni się do dziś. – Powiedziałem mu kiedyś: Przecież z ciebie jest niekwestionowany aktor pierwszoplanowy! Tymczasem ciągle kręcisz się gdzieś z boku – opowiadał Oyelowo w „Vainty Fair”. A jednak, nawet stojąc z boku, McFayden zdołał skupić na sobie wszystkie spojrzenia.

Rola Toma Wambsgansa w serialu „Sukcesja” produkcji HBO Max jest najważniejszą, jak dotąd, karierze Matthew Macfadyena. Bohater drugiego planu w sezonie trzecim i czwartym zdecydowanie wychodzi na prowadzenie. Postać odgrywana w serialu przez Macfadyena cieszyła się momentami większą popularnością niż pierwszoplanowi bohaterowie. I w zasadzie nie ma się czemu dziwić, bo Brytyjczyk, swoją drogą doskonale udający Amerykanina, wprost hipnotyzował. W jednej chwili potrafił zmienić się z nękanego w nękającego, z pożałowania godnego lizusa w nieszczęśliwie zakochanego męża. Jak nikt grał na emocjach widzów, raz budząc odrazę, raz współczucie. A na koniec zagrał wszystkim na nosie.

Skromny domator

Mimo ogromnego sukcesu „Sukcesji” Matthew Macfadyen wciąż pozostaje „zwyczajnym facetem”, jak sam o sobie mówi. Nie gwiazdorzy, a od hollywoodzkiego czerwonego dywanu woli zacisze własnego domu. Dzieli go z ukochaną żoną i dwójką dzieci – niespełna 19-letnią córką Maggie i 17-letnim synem Raphem. Żadne z nich nie oglądało „Sukcesji”, a memy z ojcem w roli głównej zbywają pobłażliwym uśmiechem. Ich reakcja to dla aktora dowód na to, że każdy sukces warto przyjmować z pokorą.

Matthew Macfadyen bez wątpienia należy obecnie do elitarnego grona najzdolniejszych aktorów na świecie. Ale nie snobuje się na wielkie kino. Nie kokietuje, gdy mówi, że nie pragnie rozgłosu. W jednym z wywiadów powiedział nawet, że nie kręcą go widowiskowe produkcje. – To nuda. Wystąpiłem w jednym takim filmie i nie było to szczególnie ciekawe doświadczenie. Zrobiłem to dla pieniędzy – tłumaczy.

Najwyraźniej pieniądze, jakie zaproponowano mu ostatnio, były naprawdę wielkie, bo Macfadyen pojawi się obok Ryana Reynoldsa i Hugh Jackmana w marvelowskim „Deadpool 3”. I nawet jeśli będzie to rola drugoplanowa, to z pewnością nie da się go przeoczyć.

 

 

Natalia Hołownia
Proszę czekać..
Zamknij