Znaleziono 0 artykułów
02.11.2023

Philipp Plein: „Każdy ma się czuć komfortowo w tym, co nosi”

02.11.2023
Philipp Plein/ Fot. Materiały prasowe

Philipp Plein osiągnął sukces w branży modowej, a jego projekty cieszą się niesłabnącą popularnością. Przepis? Przygląda się oczekiwaniom konsumentów, starając się zarażać ich swoją wizją. Podstawą zarówno w modzie, jak i zapachach ma być brak ograniczeń pod kątem kolorów i stylu oraz dzielenia świata na kobiecy i męski. To filozofia, za którą kryje się historia najnowszych perfum No Limits Gold opakowanych w złotą kartę kredytową i genialnie wpisujących się w ducha marki. Rozmawiamy z jej założycielem, Philippem Pleinem.

Jesteś człowiekiem sukcesu, a spotykamy się z okazji premiery trzeciego zapachu Philipp Plein. Jak i czym – twoim zdaniem – pachnie sukces?

Zapach sukcesu to ten moment, gdy trzymasz w ramionach i przytulasz swoje małe dziecko. Mój syn obudził się dziś o czwartej nad ranem, założył okulary przeciwsłoneczne i tańczył. Poszedłem spać zaledwie godzinę wcześniej. Mimo tej pobudki nie mogłem przestać się uśmiechać. Dzieci pachną najpiękniej!

Zapach bobasa jest rzeczywiście niesamowity. Natomiast dziś rozmawiamy o ambrowo-drzewnym No Limits Gold. Jak współpracowało ci się z mistrzem perfumiarstwa Albertem Morillasem?

Zwykle jest tak, że gdy oglądasz serial, jego drugi, trzeci i czwarty sezon nie są już tak dobre jak pierwszy. Ale w naszym przypadku jest dokładnie odwrotnie – w pełni angażujemy się w produkt, który tworzymy, bo lepiej się już z Albertem znamy [zaprojektował wszystkie perfumy Philipp Plein – aut.]. Po pierwszym przepięknym zapachu No Limits [pieprz, goździk, kardamon, imbir, bergamotka, anyż, wanilia, czekolada, cedr, kadzidło, paczula – aut.] przyszedł czas na drugi, czyli No Limits Super Fresh [lawenda, figa, bylica, porzeczka, bergamotka, grejpfrut, imbir, kardamon, pieprz, drewno, akord skórzany, wanilia, czekolada – aut.], który okazał się jeszcze lepszy. A teraz jest trzeci – No Limits Gold. Według mnie to nasza najlepsza wspólna kompozycja. Jestem wielkim fanem tego, co robi Alberto. To prawdziwy artysta i profesjonalista. Mamy więc trylogię męskich zapachów. Jeden jest mocny, bardzo męski, drugi świeży, a trzeci… to złoto!

Fot. Materiały prasowe

Bergamotka, grejpfrut, imbir, w sercu żywica elemi, kwiat pomarańczy, pelargonia, a w bazie drewno bursztynowe, benzoes i paczula. Wydaje mi się, że wiele kobiet pokocha perfumy No Limits Gold, bo mają w sobie coś nieokreślonego. Dlaczego nie zdecydowałeś się nazwać je genderless?

Sam używam damskich zapachów i noszę okulary przeciwsłoneczne mojej dziewczyny. Czy perfumy lub akcesoria muszą mieć płeć? Niekoniecznie. Branża bardzo lubi podążać za stereotypami. Są więc zapachy męski i kobiecy. Mamy księżniczkę i bohatera. A to właśnie Alberto Morillas był pierwszym nosem, który prawie 30 lat temu stworzył kultowe perfumy CK One Calvin Klein. Jest prekursorem zapachów uniseks.

Atrakcyjne jest nawet samo opakowanie No Limits Gold do złudzenia przypominające kartę kredytową, która pozwala na zakupy bez limitu. Złota oprawa przyciąga kobiety. W świecie perfum granice płci powoli zaczynają się zacierać. Zapach jest tak genialny, że obroni się niezależnie od tego, jak go podpiszę.

Philipp Plein/ Fot. Materiały prasowe

Flakony perfum Philipp Plein są czarne ze srebrnymi i złotymi elementami – oczywiście oprócz aktualnej premiery zapachu kobiecego zamkniętego w złotym flakonie o kształcie butelki szampana – podobnie jak ubrania twojej marki, które kojarzę. A jaki jest ulubiony kolor Philippa Pleina?

Fuksja. Również dla mężczyzn. Zaprojektowałem męskie kurtki z fuksjową podszewką, noszę też takie sneakersy. W ogóle uwielbiam kolor. W modzie ważne jest, by go celebrować, ponieważ zwykle wszyscy ubierają się na czarno – i to jest nudne. Na dzisiejszą premierę No Limits Gold chciałem się ubrać kolorowo. Ale wróciłem do domu nad ranem, nie miałem czasu, więc przyleciałem bez bagażu. Na szczęście w Warszawie jest butik Philipp Plein i dostałem kilka rzeczy. Jak widzisz, jestem dziś ubrany na czarno – tak jak wszyscy. Ale jeśli spojrzysz na nasz ostatni pokaz z Mediolanu, inspiracją były kolorowe, radosne lata 80.

Widziałam pokaz. Przepiękny! A taką marynarkę ze skóry imitującej krokodylą sama chętnie bym nosiła. Zupełnie nie jest to nudny czarny element garderoby! Co – według ciebie – najmocniej wyraża styl: buty, torebka czy biżuteria? A może całokształt?

Każdy ma się czuć komfortowo w tym, co nosi – niezależnie od tego, czy mówimy o wysokich obcasach, torebce, legginsach czy sukience. Moda powstaje na ulicy, a nie w studiu projektanta czy na sesji zdjęciowej. To ludzie komponują swoje ubrania i sprawiają, że wyglądają one dobrze. Niekoniecznie chodzi o markę, ale o sposób, w jaki nadajesz im osobisty charakter. Nie warto przejmować się tym, co inni myślą o twoim stylu. Czasami fajnie jest się wystroić, jeśli masz na to ochotę, a jeśli nie – pozostań bardziej na luzie. Zdarza się, że na imprezę typu black tie zakładam jeansy i T-shirt, a na takiej, gdzie wszyscy noszą szorty, mam na sobie smoking.

Marka Philipp Plein jest znana na całym świecie. Kreujesz trendy. Jak ty – jako twórca – widzisz rozwój mody w przyszłości?

Rozglądam się i obserwuję, co dzieje się w branży. Wcześniej był jeden magazyn, wiodący trend, który dyktował jedyny słuszny kierunek – i wszyscy za nim podążali. Teraz moda się zmienia. Trendy nie są już tak ważne jak wcześniej, ponieważ równolegle istnieje wiele różnych tendencji w innych mediach społecznościowych. Moda stała się bardziej demokratyczna. Obecnie każdy jest influencerem, fotografem, projektantem i modelem. Konsument ma władzę, zmienia się, a branża dostosowuje się do niego. To właśnie klient decyduje, gdzie chce wydać swoje pieniądze. Warto za nim podążać, a nie być aroganckim i myśleć, że on pójdzie za nami.

Druga strona medalu jest taka, że w przeszłości Gianni Versace, Roberto Cavalli czy Valentino byli bogami. Teraz jest bardziej korporacyjnie, a projektanci są jak pracownicy zatrudnieni na kontraktach. Działają przez pięć lat dla jednego domu mody i przechodzą do innego. Jak piłkarze. Jest bardziej biznesowo, więc gubi się duch marki. Wiele domów mody nie chce już dawać władzy projektantom, ponieważ – gdy twórca zmienia miejsce pracy – odchodzi razem z klientami. W efekcie mamy gigantyczne marki: kilka dużych grup, które dominują na rynku, stają się coraz potężniejsze i nie pozostawiają miejsca dla niezależnych twórców. Konsumenci często nie zdają sobie sprawy, że – mimo iż wybierają inne metki – należą one do tej samej korporacji. Dlatego współczesna moda ma swoje dobre i złe strony.

Fot. Materiały prasowe

To interesujący punkt widzenia, że pozornie jest więcej dowolności i swobody, ale jednak istnieje wyraźna monopolizacja rynku. I na koniec: o czym marzysz?

Mam trzech synów i obecnie cieszę się z bycia ojcem o wiele bardziej niż z sukcesów zawodowych. Całkowicie zmieniłem styl życia, wszystko kręci się wokół dzieci – wolę nie spać w hotelu, by jak najszybciej zobaczyć się z nimi w domu. Mam przykre doświadczenia z moim pierwszym synem, który został porwany. Nie widziałem go przez pięć lat i nie mogłem spędzać z nim czasu. Teraz znów mam z nim kontakt, ale nadal dochodzę do siebie po wielkiej stracie – to horror, gdy nie wiesz, gdzie jest twoje dziecko, co robi. Mój syn ma 10 lat i łączy nas przyjaźń, ale straciliśmy dużo cennego czasu, kluczowych dla niego momentów: pierwszy uśmiech, pierwszy spacer, pierwsza rozmowa. Wtedy nawet nie zdawałem sobie sprawy, co przepadło, dopóki tego nie odkryłem, gdy ponownie zostałem tatą. Ze względu na wcześniejsze doświadczenia jestem ekstremalny w byciu ojcem i poświęcaniu się tej roli. Moje największe marzenie – które właśnie się spełnia – to radość z tego, że jestem obecny i uważny w tak znaczącym okresie dla moich dzieci. Rodzina to sens życia i prawdziwy sukces.

Maria Kowalczyk/Nostressbeauty
Proszę czekać..
Zamknij